Wątek: Proszę o zamknięcie tego wątku.

Na II śniadanie jem zwykle jabłko. Potem obiad. Spokojnie mi starcza

ja bym tak nie mogla.. moze dlatego ze jem duzo teraz bo jestem w stresie i w ogole nic mi sie nie uklada..

Ech mi też nic się nie układa... Nie tylko Tobie... Jestem w takim cholernie beznadziejnym nastroju, że wiesz... Ale jakoś sobie radzę.

Zawsze tak koło 16-17 dopada mnie dół i wtedy mam nieodpartą chęć na słodycze, no i pocieszam się nimi

ja mam ciagle dolek.. najchetniej lezalabym caly dzien w lozku, parzysla w sufit i sluchala muzyki.. nie mam checi zyc.. wiem.. to straszne ;( ale taka jest prawda.. ;(

Eyy, to może napisz do mnie kiedyś albo nawet zaraz na gg [6809188] - pogadamy sobie <przytul >
Mam dokładnie tak samo...

też tak mam
nawet sięgnięcie po jogurt urosło do rangi problemu
w sobote ostatni raz ścierałam u siebie kurze więc mam straszny bałagan a nie chce mi się ruszyć:/

Mnie ochota na słodkie dobada:
1. Rano po obudzeniu. Dlatego moje śniadania to zwykle owsianka, serek wiejski z dżemem, jogurt itp. Czasami nie mam na to ochoty i wtedy są kanapki, ale zwyke śniadania są słodkie
2. Ostatnio ok 16-17. I pozwalam sobie wtedy na małą przyjemność, czyli coś słodkiego w granicach 100 kcal. Najlepiej suszone owoce albo coś takiego.

Ja u siebie już posprzątałam. Teraz muszę się nauczyc słówek na angielski bo mam o 16.30

eh ja też mam ciągle dół i też zazwyczaj wieczorem robię napad na słodycze i sie pocieszam....
ale mój dołek nie ma nic wspólnego z dietą, nie jestem załamana swoim ciałem...
mam zrąbany nastrój przez takiego jednego typka i nic z tym nie moge zrobić

ucz się ucz
to się w życiu przyda
też sie uczę
tylko że polskiego

Under, ech... u mnie raczej też nie ma to nic wspólnego z dietą. Raczej z przyjaciółmi [których niestety od niedawna nie posiadam]... Czasem tylko poryczę się bo nie umiałam odmówić sobie 10 wafelków