Witajcie Wieczorową Porą!
Właśnie wróciłam z traumatyczniej wycieczki rowerowej. Jakieś 10km tempem dostosowanym do dziecka - nad rzeką sielsko-anielsko, ale po drodze najadłam się tyle strachu, że jeszcze drżę. Boję się samochodów!!! Nie potrafię spokojnie jeździć po ulicach. Tylko stacjonarny rowerek mnie satysfakcjinuje. Czemu tu nie ma ścieżek rowerowych![]()
![]()
Czarna40 - Jakież to grzechy popełniłaś? Przybyło Ci na wadze dużo? Bo okresy wzmożonego apetytu chyba przytrafiają się każdej z nas... Jaki wyznaczyłaś sobie limit kalorii? MOże za mało, może za restrykcyjnie i wtedy Twój organizm gwałtownie upomina się o to co mu się należy. Jedzenie! Przyjemność! Dużo! Natychmiast! Dlatego, moim zdaniem, żeby schudnąć trzeba jeść. I te szwajcarskie czekoladki też. Zjadasz jedną, wpisujesz do dzienniczka kalorii, i wilk syty i owca cała. Limit zachowany, przyjemność dostarczona. A z niczym tak nie ma, że przychodzi łatwo. Jak dziecko uczy się chodzić, to też musi się wiele razy przewrócić...
Trzymam kciuki!
Zakładki