Poziomko!
Twój kurczak z takim impetem i skupieniem prze do celu. Jest taki bojowy i mobilizujący.
Podstolino
Też świetnie sobie radzisz ze wszystkimi tłuszczami
moja waga balansuje w obrębie 122,200-122,800, ajuż bym chciała żeby wskoczyła na 121
Wagę do 150 kg dostałam od św Mikołaja bo na wcześniejszej brakło skali i straciłam kontrolę. Pozwalałam sobie bezmyślnie bo nie miałam bata nad sobą, a często to mi już bylo wszystko jedno i ręce opadały, bo kolejne próby odchudania sie nie powiodły. Najgorzej było wracać do lekarzy:
Endokrynolog, ten to mi dawał reprymendę, a ja jak dziecko ze spuszczonymi oczkami i ze łzami czułam sie bezsilna ze swoim problemem,
kardiolog ręce załamywał że serce już oblepione tłuszczem musi silniej pompować, komora się powiększa, cisnienie idzie w górę
jeszcze ich kilku zostało i wszyscy w tym samym tonie, że krzywde sobie robię. Ja to wiem, ale ruszyć na powaznie nie dawałam rady. A nawet sie usprawiedliwiałam że nadwaga jest wynikiem zażywanych hormonów, sterydów, zaburzeniami hormonalnymi więc jak wymyśliłam sobie usprawiedliwienie to się jego trzymałam.
a jeszcze świetną wymówka była zła przemiana materii.
Jak sobie człowiek codziennie wmawia to wkońcu zaczyna w to wierzyć i stąd to poczucie bezsilności.
Ważne jest pozytywne myślenie, wiara w to co robimy i koniecznie wyobrażanie siebie już u celu z osiągniętym sukcesem, czyli wizualizacja.
Kiedy juz tak nie dawałam sobie szansy, dostawałam czasami olśnienia, np ktoś powiedział, przepraszam, ale w obozie zagłady nie było przypadków złej przemiany materii. Człowiek nie tyje z powietrza.
Zakładki