Witam ja z kolei podobnie wiekowo (33) i tez od zawsze, co widac z daty rejestracji
Witam ja z kolei podobnie wiekowo (33) i tez od zawsze, co widac z daty rejestracji
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Ale fajnie babki, że do mnie wpadłyście! Jestem wzruszona!
Reenis, prawda że Olsztyn jest piękny?...I sprzyjający odchudzaniu, bo tyle tu zieleni i ścieżek wymarzonych wprost do spacerowania czy biegania...Ja mieszkam w pobliżu Kortowa, więc do jeziora też rzut beretem....Jak tam Twoje wczorajsze lody? Ta mała porcja to ile miała?....Ze 2 litry?....
Dextra, naturalnie, że jem to, na co mam ochotę....Tylką trochę tę ochotę muszę poskromić co do ilości żarcia.... A jak Twoje zmagania z dietą? Ile trwają i co masz do zrzucenia?....
Ajka, naturalnie, że nie zapomnę o starych śmieciach. Już tam idę! Mówisz, że chcesz wyglądać jak elf?....Nie lepiej jak rusałeczka?.....
Frakcja olsztyńska pozdrawia frakcję Nowosądecką! (cholender, dobrze odmieniłam?...).....
Aganna, cieszę się bardzo, że będziesz mnie dopingować, ja Cię podpatruję i podziwiam Twoje kulinarne cuda oraz niezwykły talent literacki... Podobnie jak u Jado.....Ja Was w ogóle odbieram jak siostry.....
Batory! Witam cudnie! I zapraszam serdecznie w moje progi! Czy sezon rowerowy już rozpoczęty? Dalej pokonujesz takie imponujące dystanse?....
Waszka, pamiętam Cię, pamiętam....I podczytuję również! Jesteś wzorem do naśladowania i udowodniłaś, że chcieć, to móc!
Dziewczyny, wyobraźcie sobie, że wczoraj wieczorem w kuchni mało brakowało, a pożarłabym ostatnią paczkę maslanych herbatników.....Już otworzyłam szafkę i zerknęłam na nie z nadzieją.....Po czym pomyślałam jak może być pięknie....Po czym pomyślałam, że co ja Wam powiem na drugi dzień....Po czym zerknęłam smętnie na koszyk ze słodkościami....Po czym zamknęłam szafkę i poczłapałam zaparzyć sobie kawę...Więc udało się, hurra!!! Zmieściłam się w 1500 kcal i jestem z siebie dumna!
A jak u Was?
U mnie super, własnie pojadłam twarożku chudego z wieloma zielonymi dodatkami (wkroiłam co sie dało, az wyszła sałatka z serem )
Własciwie mnie nie kusi słodkie - jestem na MM. Juz się uspokoiło.
Poza dozwoloną gorzka czekoladą, mniam, zaraz sobie kupię. i juz umiem zjesc dwie kosteczki
Aia, moje etapy
74 59 rózne diety, 1000, 13, mao, itd, nieskuteczne, zakonczone Montim. 15 kg. Sukces.
potem przez czas braku forum waga szalała pomiedzy 64-57
Teraz pokornie powróciłam na łono Montiego i jadę z 60 do 55 czyli do wagi z czasów, gdy miałam 25 lat
Największa korzyśc z całego odchudzania - nabrałam nawyku ruchu
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Dodam, że 74 kg to u mnie dużo - mam 164-163 cm wzrostu
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Waszka, szczerze mówiąc to Monti korcił mnie i korci nadal....Kiedyś podpatrywałam Montignacowe wątki dość ostro, kupiłam i przeczytałam książkę i z naukowego punktu widzenia jak najbardziej zgadzam się z tą metodą....Ale znając samą siebie wiem, że jest mi strasznie trudno żyć z zakazami i odmawiać sobie ciągle ulubionych kąsków. A już do rozpaczy doprowadzałoby mnie gotowanie dwóch obiadów (bo jak zrobić moim chłopakom zupę bez marchewki i ziemniaków?...)....Na liczeniu kalorii, jak już się porządnie wdrożę, to umiem wytrwać jedząc dosłownie wszystko, nawet frytki. I chudnę. Z tym że przychodzi moment rozluźnienia obyczajów i zaczyna się jojo.... Ale zależy to tylko i wyłącznie ode mnie (niestety...), niezależnie od rodzaju diety liczy się wytrwałość, wytrwałość i jeszcze raz wytrwałość. Uch....Żeby tak ją można było kupić?.... Gdyby ktoś gotował mi wg Montiego i nikt nie częstował pysznymi drożdżówkami do kawy, to chętnie zostałabym gorącą zwolenniczką tej metody. A tak jest mi chyba łatwiej z moim liczeniem kalorii, choć Montignac nadal korci....
A nawyk ruchu jest super! Ja też go miałam w styczniu, ale później leń we mnie wziął górę, muszę go pogonić sio!
zjadłabym dziś coś słodkiego , słodziutkiego ... , żeby uspokoić swoje nerwy ale się nie dam i już :P
Pozdrawiam pa*pa**
Największe przeszkody to własne nastawienie.
Aia
masz całkowitą rację w sprawie MM.
W natłoku zajęć, często trudno znaleźć czas na gotowanie, a przepisy MM są dosyć pracochłonne i rygorystyczne. Wszystko jest OK jeżeli można te potrawy dostać doraźnie gdzieś na mieście. Wtedy ratują one dietę. Ale w naszych warunkach to właściwie nierealne. Sama przetrwała kilka dni, a potem raz, drugi wróciłam do domu bardzo głodna, a tu nic dozwolonego. I oczywiście skończyło się na owocach zakazanych.
Idź swoją drogą, bo najwyraźniej Ci służy, tryskałaś energią i witalnością jeszcze kilka tygodni temu, kiedy Ci tak świetnie szło. I tego się trzymaj.
Pozdrowienia od "współtowarzyszki niedoli"
Każdy idzie swoją drogą i tak jest najlepiej. Do montiego mozna się przyzwyczaić, no i starać się aby nie było w domu zakazanych rzeczy. Ja niestety zasuwam do pracy z pojemniczkiem z czymś dozwolonym. Najgorsze były poczatki, kiedy okazało sie, ze w sklepach wszystko jest niejadalne aż zaszokowała mnie wszechobecnośc cukru.
Po prostu na diecie 1500 z dowolnym wyborem jedzonka nie chudnę, na 1000 nie wytrzymuję - po kilku dniach rzucam się na lodówkę i jak leci..... To bez sensu, bo wtedy tyję - wygłodniały organizm szybko magazynuje.
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Jupimor? Nie dałaś się?...
Aganna, dzięki za wsparcie i podtrzymywanie mnie w słuszności decyzji liczenia kalorii.
Tak, MM jest dla tych, którzy mają czas na gotowanie w domu, bo jedząc w knajpach trzeba byłoby chyba chodzić na zaplecze i sprawdzać, co dodają do żarcia....
Energią powoli zaczynam tryskać, ale jeszcze dobija mnie comiesięczna przypadłość (ciężko to dziadostwo przechodzę).
Wczoraj było ok. Chociaż jak zwykle wieczorami było ciężkawo, bo na kolację mój chłop upiekł kurczaka w panierce, a ponieważ miałam strasznie zabiegany dzień, więc zasiadłam do niej dopiero około 20.30....Ach, dziewczyny, latałam wczoraj po pracy jak kot z pęcherzem. Najpierw musiałam pędzić na obiad (nie zdążyłam w domu, więc zjedliśmy pod nosem w barze). Mało się nie udławiłam zupą pomidorową i wątróbką drobiową z surówką (pycha), bo musiałam zdążyć na 17 do lekarza z moim Jackiem (synuś..), a wcześniej wyjść z psem....Wszystko to w biegu, dosłownie, bo młody przyjechał na obiad rowerem, a wracaliśmy razem. Do lekarza wpadłam z obłędem w oczach 10 minut po czasie i czekałam pół godziny.... (panie zaklinały telefonicznie, żeby być na czas...)....Po powrocie od learza polazłam z psem do weterynarza (w jedną stronę pół godziny marszu..), no i wróciłam ok 20, stąd ta późna kolacja....Ale byłam dzielna i zeżarłam tylko jeden mały kawałek kurczaka i to bez chleba, ale z surówką z buraczków....Na koniec wypiłam kubek herbatki relaksującej Vitaxu, po której przez pół nocy latałam z pęcherzem... Nocny jogging, nie ma co....
Teraz jestem po śniadaniu: bułeczka wieloziarnista posmarowana serkiem topionym, z sałatą, wędliną, serem żółtym i ogórkiem oraz rzodkiewką....jakieś 300 kcal mam na liczniku....
Zaraz lecę na zajęcia, a wieczorem angielski, więc znowu w biegu....
Aia
Takiej musztry to nie przechodzą nawet Marines, a podobno gorzej już być nie może...
Okazyje się ,że może.
A przecież w ramach nagrody należy się odrobina luksusu i kurczak był jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że z opisu wynika, że szukałaś swojej porcji pod mikroskopem.
Tak więc wszelkie wyrzutu wyrzuć tam gdzie ich miejsce.
Czasem zdarzają się takie szalone dni, ale za to wieczór po nim jest przyjemny i czujemy się rozgrzeszone ze wszystkich małych grzeszków dietetycznych.
A skoro jest przyjemnie to po co jeść
Pozdrawiam, będę podawać u siebie niektóre przepisy, jeżeli coś Ci się przyda to bardzo mnie to ucieszy.
Zakładki