Dobry pomysł muszę i ja ukówić się kosmetyczką
Dobry pomysł muszę i ja ukówić się kosmetyczką
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Cześc Asiulku,
jeden dzień bez batonika - jestem pod wrażeniem - oby tak dalej .
A @ - maja to do siebie - że człowiek się jak napompowany balon czuje - więc się niczym nie przejmuj. Napisz jak udały się zakupy i jak poszła wiztyta u kosmetyczki - pewnie bosko teraz wygladasz . no, no - też musze cos zrobić dla swojej urody - bo ostatnio - przez tą pogode wstrętną - mam małe problemy z cerą.
Może dziś sobie zafuduje piling całego ciała - potem jakies maseczki i kąpiel w eterycznych olejkach - to jest coś - tak zrobię
całuski - do zobaczyska
zeuska
no właśnie asiulku, chwal się co tam piękna jesteś?
ja jutro dostanę kieszonkowe i też sobie pójdę coś kupić
ale dzisiaj kurde dwie stówki pójdą na lekarza i tabsy
wkurza mnie to, ale czasem trzeba
a tyle bym za to nakupowała
dzisiaj zjadłam dopiero 4oo kcal. a już 14
ale zaraz obiadkiem nadrobię
i w ogóle okazało się, że zaliczyłam moją geografię
tylko był błąd w necie
ufffffffff
oki, to uciekam. miłego dnia Kochana
trzymaj się ładnie :*
też się strasznie czuję gdy mam @.
a teraz właśnie się zbliza... dobrze, że to tylko kilka dni i znów jest git
pozdrowienia
Hej dziewczynki Kochane!
Jeśli chodzi o dietkę to dziś w miarę O.K. W limicie się zmieściłam, batonika nie zjadłam, za to kupiłam sobie pyszny deserek ala jogurt o smaku białej czekolady, miało to masę kalorii i faktycznie smakowało jak biała czekolada takie słodziutkie. I na co mi to było, teraz przez cały czas mam wyrzuty sumienia, w ogóle ostatnio coś zaczęło się dziać niedobrego ze mną poprostu dostaję jakjejś obsesji, za każdym razem jak przechodzę koło lustra to się oglądam i viągle się dołuję jaka jestem gruba i w ogóle. Nawet w pracy przez cały dzień o tym myślę, cały czas mam wyrzuty sumienia, że powinnam bardziej się postarać, a nie potrafię, nachodzą mnie myśli, że nigdy nie będę szczuplejsza, czuję się strasznie nieatrakcyjna i w ogóle. Totalny dół i załamka Byłam teraz poskakać na skakance myśląc, że to mi pomoże, ale nie potrafię zmienić mojego nastawienia, chce mi się tylko płakać Nie mam z kim o tym porozmawiać bo nie mam tu nikogo bliskiego oprócz mojego chłopaka, a z nim nie porozmawiam o tym bo wiem, że tego nie zrozumie...
Sory dziewczyny, musiałam to z siebie wyrzucić
Jest źle...
Nie potrafię się zebrać do kupy, od kilku dno to już we mnie siedzi, nie wiem jak mam sobie pomóc.
Codziennie staję na wadze i ciągle widzę to peiprzone 60 kg. a było już 58 z hakiem
Asiulu. wolisz wsparcie, czy opieprz ?
Ja też zawsze nabawiam się obsesji. Niby taka koncentracja na celu powinna motywować i pomagać w jego osiągnięciu, ale wiem, że wcale tak nie jest.
Myśląc o odchudzaniu automatycznie myślisz o jedzeniu, o swoim wyglądzie, o kompleksach i jeszcze się pewnie zastanawaisz ,czy warto. Po prostu przestań o tym myśleći ! Myśl o czymś innym, zacznij coś robić, awaryjnie sobie nuć, śpiewaj, wsłu**** się w muzykę, czytaj książkę - COKOLWIEK.
Ja tak od 2 miesięcy hamuję mój pesymizm i myśli lękowe, więc wiem, że to działa
Kurnia, odchudzanie nie powinno przejmować nad nami kontroli. To my tu jesteśmy szefami
Zresztą 60 kilosków przy Twoim wzroście to całkiem malutko, więc nie ma co panikować!!
Trzymaj się (w całości)
Asiulka, przestań tak mysleć, musisz zmienić nastwienie
pomysl sobie tak -to mój styl życia
-niskokaloryczne i przy tym zdrowe produkty
-sport to samo zdrówko
-jeśli będę się tego wszystkiego, co sobie założyłam, trzymać... kiedyś muszą przyjść efekty
Przed wakacjami ważyłam 64. Pomyslałam -mam dość. ograniczyłam jedzonko i korzystałam z kazdej możliwości ruchu: spacer, basen, schody a nie winda, jeziorko? -o tak! ide popływać! może na rowerku gdzieś się przejedziemy w jakieś bajeczne miejsce.. na jakąś cudną leśną polanę itd....
Wróciłam z wakacji i trochę trudno mi było uwierzyć, że waga wskazuje 55 albo nawet 54 !
Przyszły zajęcia.. Święta, Sylwek -przytyło się do 58.. eee...znów mi ciężko było.. no i znów określiłam sobie kilka założeń: bez słodyczy, jakiś ruch.. trochę mniej żreć :P i spadły kiloski do 55.. teraz się tak trzyma... bo od czasu do czasu pozwalam sobie na obżarstwo.. ale później znów przypominam sobie o moich założeniach i do nich wracam
Czasami jest ciężko, ale powoli uczę się, że nie należy się poddawać chwilowym słabościom
Głowa do góry... małymi kroczkami wywalczymy sobie tą naszą wymarzoną ilość kilogramów, czy też ilość centymetrów tu i ówdzie
3maj się i uszka do góry będzie dobrze zobaczysz
ps.zawsze możesz do mnie skrobnąć do mojego pamiętniczka lub priv, gdy jest Ci cięzko i nie masz z kim o tym pogadać damy radę
Dzięki dziewczynki, jesteście naprawdę kochane
Dziś już trochę lepiej, staram się pozytywnie nastawić do życia.
Ćwiczonka odrobiłam, zjadłam śniadanko, wzięłam długi prysznic i zaraz zmykam do pracy. Oby do niedzieli, wtedy sobie odpocznę
Do wieczorka Słonka
Ślę buziaki
oj ja też tak mam...też tak myślę czasami...ale w gruncie rzeczy przecież to nieprawda!! nie możemy tak świrować, bo przecież są dużo ważniejsze rzeczy...no a my odchudzaczki nie myślimy właściwie o niczym innym jak tylko o tym ile nam ubyło albo czy dopinamy się w stare spodnie... a chyba nie tylko o to chodzi...
3maj sie :*
3maj się Asiula dzielnie i reszta dietkowych dziewczynek też :P pozdrowienia
Zakładki