-
podciągam nasz wąteczek do góry :)
ech nie idzie mi dietka w nowym roku :oops:
dzis loda zjadłam orzechowego :( i ciasta kawałek :oops:
dobija mnie ten rozwód rodziców ale przecież nie można ożarstwa uzasadniać fatalną sytuacją rodzinną...
ech no nic - na kolacje zjem pomarańczko co by coś dobrego i zdrowego dziś zaliczyć
buziaki
ps. Modułku - a może w ramach motywacji wstaw sobie tickerek : Nie palę już... :)
ja trzymam za ciebie kicuki :)
-
hej kochane...
dzisiaj sie nie popisałam...znowu....
:arrow: 600 skakanek
:arrow: 4... :( minuty steperka...
po prostu jakoś taka jestem flopnięta...nie mam siły, i najchętniej bym znikła..ble...starałam się dzisiaj jeśc wiecej, ale jakos na siłe niemalże musiałam sobie przeciskac jedzenie przez gardło... :?
Qra..uszy do góry...wiem jak to jest, jak w domu coś nie gra..wtedy wszystko zdaje się sypać..ale postaraj się odnaleźc w tym wszystkim, zadbaj o siebie, zajmij głowkę czyms innym...mi to zawsze pomaga..nie wiem, czy psychologiwie zalecaliby takie zapychanie umysłu...ale mi zawsze pomagało...:)
Widze Modulku, że masz dokładne plany jak i co...i bardzo dobrze, że podchodzisz do ciązy z takim rozsądkiem. Z tym basenem to może i racja..w końcu teraz musisz dbać nie tylko o swoje zdrowie... :wink: No i bardzo jestem z Ciebie dumna, że nie palisz kochanie....podejrzewam, że to tak jak ze słodyczami..nawet jak odstawisz, to strasznie kuszą...ale zdrowie dzieciaczka niech Cię dodatkowo motywuje kochana :) A co do mojego czekania na telefon... :roll: ...
...ech..masz rację kochana: też nie jestem typem laski z Cosmo, która stosuje milion sztuczek, uników i gierek, żeby coś facetowi udowodnić, zarwać go, czy coś...dlatego też zupełnie nie rozumiem tego typu zagrań u facetów... :( Dziękuję Ci za te ciepłe słówka...dzisiaj już jakoś lepiej się mam..ale ciągle mi nie jest fajnie..może smędzę za bardzo...ale kurcze..dawno czegoś takiego nie czułam...a tu klops :? Kusiłoby mnie, żeby zdobyć jego nr i do niego napisać..ale postanowiłam, że tego nie zrobię...bo raz: że mówiłam mu w niedzielę, że kobietę trzeba uwodzić i wyraźnie słyszał, co na ten temat myślę (bo głupi chyba nie jest, żeby się nie domyślić, że o niego padalca chodziło :roll: ), po drugie - to on pierwszy mnie poderwał, że tak to ujmę głupio, więc hm...zobaczymy...pożyjemy...bardzo bym chciała, ale nic na siłę. Tylko obawiam się:
a) jak spotkam się z moimi znajomymi i zaczną pytać co z nami :?
bniedługo kumple graja kolejny koncert i jak do tej pory się nie odezwie i tam go spotkam...to jak się zachowam...macie jakiś pomysł? bo ja mam pustkę w głowie... :shock:
a w ramach poprawiacza nastroju, wczoraj gadałam z tym kumplem (od "przetrzymania") i zaczełam mu się trochę zwierzać (miedzy innymi powiedziałam mu, że nie wydaję się sobie super laską i dziwiłam się, czemu tamten facet się na mnie napalił), na co kumpel popatrzył na mnie, jakby zobaczył pokemona i z niedowierzaniem powiedział: "Anka, ale z Ciebie świetna dupa jest"..cóż...w sumie ten kolega jest dosyć...hm..wiecie, pracuje na bramce i jest z tych samców-samcowatych, ale w jakis dziwny sposób..to było miłe:P
słucham masy smętnych kawałków i staram się nie wpaść w melancholię.kupiłam se slim-figurę spalanie i piję...
pa kochane
ale was zanudziłam..
-
Hej Kochane :)
Qrko - skorzystalam z Twojej rady i wstawilam sobie tickerek, motywuje bardzo - to wiem :) Nie martw sie lodem i ciastem. Chociaz powinnam sprac Ci pupe, to wiem, ze obecna pora roku nie sprzyja dietkowaniu - ot taka prawda. Chocbysmy nie wiem co robily, to nie jest dora pora na diete - organizm wiecej potrzebuje.Wiadomo, ze jak sie robi cieplo to i motywacja wzrasta i na wiosne/lato odchudzanie jest najlepsze. Przykro mi, ze Twoi rodzice sie rozwodza. Wiem, ze przezywasz ciezkie chwile. Nie pisalas o tym zbyt wiele a ja nie chce Cie ciagnac za jezyk. Musisz byc silna i wierze, ze sobie poradzisz. Jestes duza dziewczynka :) Poza tym nie wiem jak przebiega rozwod i jakie sa relacje miedzy Twoimi rodzicami, ale wiedz jedno: ze na pewno Cie bardzo kochaja. I moze lepiej, ze sie rozwodza. Po co zyc razem kiedy ludzie sie ciagle kloca/przestali kochac itd. Wiem, ze to trudna sprawa, ale dasz rade. Wierze w Ciebie Asiu!!!
Anju - nie przejmuj sie. Jak juz pisalam z dieta tak tez i z cwiczeniami. No ta pora roku nie jest najlepsza do niczego :) W zimie najchetniej czlowiek zapadl by w zimowy sen i nie wylazil spod kolderki ( ja :D ). Wiec sie nie martw. Od wiosny zaczniecie znowu i ja tez nie mam zamiaru leniuchowac. :) Co do tego kolesia, to rzeczywiscie jak mu powiedzialas, ze to facet ma uwodzic a teraz bys zadzwonila czy napisala - to glupio troche. Wykazesz sie niekonsekwencja. Zostaje Ci czekanie. Jak go spotkasz na koncercie to zachowuje sie normalnie. Jak gdyby nigdy nic. Badz mila itd - jak na Sylwestrze, ale trzymaj go na dystans i troche poignoruj. No niestety faceci tacy sa pokreceni i juz. Poignorujesz go to sam przyleci. Ale musi to byc ignorowanie dyskretne, natuarlne. Bo jeszcze pomysli, ze sie unioslas duma i honorem ( bo nie zadzwonil ) i specjalnie go zlewasz - tomoze przyniesc odwrotny skutek od zamierzonego. Po prostu: badz mila, naturalna, badz soba, trzymaj go na dystans, niech troche za Toba pobiega.
Bedzie dobrze :)
Laseczki a u mnie ok. Dzis bylam na badaniach krwi i moczu. Nie cierpie pobierania krwi. Zawsze wtedy mnie bola zyly :D No ale mam juz za soba.
Ogolnie czuje suie bdb. Cycuszki mam prawie jak Pamela :) hihihihi. Psychicznie troche gorzej. Pomijajac sprawy biezace ( strach przed wyjazdem do Londynu, obrona itd. ) to wczoraj poklocilam sie z matka. Nie bede wnikac w co, ale wygarnelam jej wreszcie co o niej mysle ( i cala rodzina tak mysli, ale tego juz nie powiedzialam ). Nosilam to w sobie od lat. TRoche ostro jej to powiedzialam, ale juz nie wytrzymalam. Nie powinnam sie w ciazy denerwowac. Ale coz. Moja matka zawsze byla egoistka, miala w d**pie innych ludzi, rodzine. Wazne zawsze, zeby jej bylo dobrze. Jej sie wszystko nalezy, jest pepekiem swiata, kazdy ma kolo niej skakac, ona lubi sie wyslugiwac innymi. Nie lubila i nie lubi malych dzieci. ( dziecinstwo mialysmy w miare dobre dzieki tacie ). Nie pamietam ani jednej pozytywnej chwili z nia w dziecinstwie. Tak samo zwierzeta. Jak byly potrzebne po smierci taty to bylo ok ( bo to zawsze jakies towarzystwo i wesolo jest ). Ale teraz nagle zachcialo jej sie ejchac do sanatorum i bez mrugniecia okiem chce oddac zwierzaki komus i to na zawsze. Szkoda gadac. Moja mama lubi tylko siebie. I moze jak dotrze do jej chorej mozgownicy jaka jest to sie opamieta. Bo jak nie to juz niedlugo zostanie sama jak palec.
I powiem Wam, ze troche bylo mi przykro ze tak jej nagadalam. Nie chcialam jej zranic ( po prostu cos we mnie peklo i slowa wyplynely same ) i nie chcialam by sie zle czula. Ale jak sie dzis okazalo - wcale nie bylo jej przykro, tylko sie obrazila. To mnie przekonalo co do racji swoich wczorajszych slow. Ona na prawde ma chyba cos z glowa ( zebym tak o wlasniej matce pisala ), bo jak widac nic nie dociera. Ech szkoda gadac.
Koncze kochane i biore sie za ostatnie poprawki w pracy mgr.
-
hej kochane:-)
Modulku, jesteś po prostu moim wzorem do nasladowania...ja nie wiem co robić i kompletnie szaleję, a Ty zawsze potrafisz to jakoś wszystko poskładać (mimo, że zalewam was imponującymi ilościami moich wywodów o facetach...w tym wypadku: facecie ;P ). Masz absolutna rację - zrobię to, co powinnam i co mi mówisz: zachowam klasę. najgorsze to zachowywać się tak, zeby s epomyslał - że mam urazoną dumą i się na nim wyżywam...ech..mam tylko nadzieję, że będzie tak jak mówisz i bedzie za mną biegał... :) Faceci sa strasznie pokręceni - to prawda :|
Postaram się teraz nie zadręczać i nie myśleć o padalcach :) zjadłam nawet porządne sniadanie :) Ide dzisiaj do kina na Tristana i Izoldę..hm..a jutro chyba na zakupy z przyjaciółką. Muszę się odstresować.
Tak sobie myślę, czytając to co napisałaś, że czasem po prostu człwoiek nie wytrzymuje i nie może dłużej w sobie dusić wszystich emocji i musi wybuchnąć. A przecież te ostatnie kilka miesięcy nie było dla Ciebie najłatwiejsze i często sama musiałas mamę wspierać mimo, że Tobie tez było cięzko. Dobrze, że uwolniłas się o tych złych emocji, może to oczyści atmosferę i będzie lepiej...I tak Cię podziwiam, że po tym wszystkim trzymasz się tak dzielnie i nie poddajesz się. Jestes moją motywacją, moim wzorem, do radzenia sobie z życiem :)
Dzięki za ciepłe słówka kochana i czuj się dobrze i pozdrów gorąco swoją fasolkę od cioci Ani :)
-
czesc dziewuszki
oj rozleniwila sie wam Qrka ze hej... normalnie nie wiem co mnie dopadlo - dzis caly dzien siedze przy kompie i NIC nie zrobilam :( wczoraj to samo :( depresja jesienno-zimowa? i do tego wpieprzam jak szalona :( normalnie wstyd mi za siebie :oops:
postanowilam od jutra wrocic do grzecznej asi - chocby jedzeniowo...
a poki co was sciskam
i przesylam specjalnego buziaka dla Modulowej fasolki :)
-
Jestem dziewuszki - czuję się tak sobie choc dziś nawet bardziej pozytywny dzie,n był.
Brzuszek mi od Sylwestra dokucza wiec nie jałam za wiele, dzis zjadłam - umierkowanie i znowu boli :| Kurcze, nie wiem co jest grane, musze chyba do lekarza sie wybrac - NIGDY nie mialam takich problemów.
Jesli chodzi o cwiczenia to w tym tygodniu skromnie ale zaczęłam cwiczyć a to duzo :)
W środe było 20 minut tańca + zestaw podstawowy a dzis Heat + Dance it out+zestaw podstawowy. Wczesniej nie mogłam cwiczyć - przez ten brzuch :|
Wpadłam aby zaznaczyc swoją obecnoiść -obiecałam Moduł, że wpadnę, żebyście sie nie martwiły :)
Jutro napisze coś wiecej - czytam wasze posty ale dzis musze sie wczesniej spac połoyc wiec nie będe sie do nich odnosic.
Z cała pewnoscia nie opuszczam naszego grona :)
Buziaki :*
-
Dziewuszki,proszę pomżócie mi... Waże 70 kg i cały czas zaczynam dietę ,a tego samego dnia wpycham w siebeijedzenie... Czasami sie objadam aż do nudności... Pomóżcie mi.... Wiem,ze ma to podłoze psychiczne.... Chcę przesunąć wskaźnik :)
-
hej baburki, ja na sekundkę...
cqqlka - jesteśmy tu wszystkie, żeby się wspierać..więc do roboty :) pupka do góry i do ćwiczonek :)
fajnie, że się pojawiłaś Gosiaczku kochany:* ja w ogóle ostatnio mam jakiś zastój ćwiczonkowy...ble...
dzisiaj wyszłam z domu o 12, po sniadanku i łyżce zupy,...byłam 2 razy w kinie, spotkałam się z kumpelą, której 6 lat nie widziałam i dzień był zajebisty,...no ale potem zjadłam tylko obwarzanka i kawę..wiem wiem...ale jakoś nie było okazji... :oops: żeby coś wszamać...muszę zacząć ładniej jadać chyba...
dobranoc Perełki
-
czesc kochane :)
no to zgodnie z umową zaczynam dziś dietkę he he he
śmieję się bo jak zobaczycie co pochłonęłam na 1 i 2 śniadanie to możecie z krzeseł pospadać :) ale już się opanowałam, grzecznie podliczyłam kalorie i do końca dnia mam zamiar utrzymać się w 1500 kcal :)
no to piszę:
1 śniadanie: 3 wasy z żółtym serem :oops: i z majonezem :oops: (na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że w lodówce pustki i poza żółtym serem i dżemem nie było co położyć na wasę - powinnam zjeść z dżemem ale kurde ja to na słodko nie lubię zaczynać dnia)
2 śniadanie: Grzesiek w czekoladzie :oops: ale zaraz szybciutkop podliczyłam ile ta przyjemność ma kalorii i zapisałam w moim dzienniczku
heh - same widzicie że nie mam zbyt ładnych początków - w sumie wyszło że zjadłam już 577 !!! kcal - no ale cóż - za głupotę się płaci i muszę wykombinować coś lekkiego na obiad i na kolacje :)
a póki co ściskam was mocno
Qra
p.s. zapomniałam dopisać że na wagę wejdę w poniedziałek - choć po 2 dniach diety bo boje się że mogłoby wyjść teraz więcej niż 62 a tego bym nie zniosła...
-
Hej moduł
troszke poczytalam o tobie, i nieco odswiezylam wiadomosci. Powiem ci, ze ja tez nie spodziewalam sie ze bede w ciązy, i musialam troszke dojrzec do tej wiadomości. Mój mąz cieszyl sie bardzo, tylko ja taka troche zagubiona bylam :roll: ale teraz bardzo się ciesze. Mysle, ze Ty tez jak sie oswoisz z tą nowina będziesz radosniejsza, bo nie wolno ci się smucić, bo dzidziuś to czuje :wink: A chyba nie chcesz urodzić smutaska, prawda?
No uszy dogóry :!:
-
hej kochane
oj coś puściuko na forum...hm...
Dobrze, że Qra mimo tego majonezu :wink: trzyma nas przy dietce, bo nie byłoby wesoło chyba ;P
Ja wczoraj znooowu nie ćwiczyłam...i znoowu strasznie mało zjadłam...czuje sie teraz tak średnio, bo przez te kilka dni jadłam w ogóle prawie nic...ale dzisiaj zaczełam od porządnego śniadanka i mam zamiar wcisnąc trochę jedzenia...chociaz szczerze mówiąc, to tak średnio mam smak do jedzenia: w sumie to jest mi raczej niedobrze...bl...ale poćwiczyć trzeba dzisiaj i musze mieć co spalać chyba...
wczoraj byłam na zakupkach i korepetycjach...sporo przecen było i kupiłam kilka fajnych rzeczy. Oczywiście bez przesady...ale fajne sweterki w Zarze dwa kupiłam: jeden za 29.90, więc mam dobry nastrój na ten tydzień..prawie...bo mój przyszły mąż ciagle nie zadzwonił....wrr...
buziaczki babeczki i odpisze jak poćwicze wieczorkiem (mam nadzieję;P)
-
Hej dziewuszki:) Dawno mnie tu nie było i moze juz zapomnialyscie o mnie:(
Widze ze duzo sie zminiło i to na lepsze.
Moduł gratulacje zostaniesz mamusia:) Piekna wiadomosc
przepraszam ze tak mało sie odzywam ale nie mam kompa w domu bo brazia zabrali do Poznania na studia i rzadko kiedy mam okazje posiedziec na necie co do mojej diety to powiem szczerze ze przytyłam przez ta nauke. Teraz waze 68 kg i znowu zabieram sie za odchudzanie a za 3 tygodnie mam studnowke i brak pomysłu na sukienke. Jestem dobrej mysli i wierze ze uda mi sie zrzucic balast.:P
Pozdrawiam Was wszytkie kochane i postaram sie wpadac na forum częsciej. papa :)
-
hej kochane :!:
Rzeczywiście trochę tu pusto - za swój brak obecnosci nie bede przepraszać, cóż - jest jak jest, trudno mi sie zdobyc na entuzjazm w jakiejkolwiek dziedzinie zycia, także w odchudzaniu. Czytam was jednak dziewczynki regularnie tyle, że czesto milczę :| Na zdrowy, racjonalny rozumi mówie sobie, że będzie coraz lepiej - narazie jednak nieznosnie mi smutno a dni na uczelni przypłacam ogromnym stresem i smutkiem :(
Powiem wam pokrótce jak to wygląda - ta cała moja sytucaja sercowa.To bedzie streszczenie bez wdawania sie w szczegóły bo normalnie to bardziej pokręcona historia a to w końcu forum o odchudzaniu :)
K. znam ze studiów. Kiedys bylismy ze sobą bardzo blisko. Był to mój zdecydowanie najlepszy kolega. Potem sie okazałąo, że się we mnei zakochał,to był ogromny szok. To na prawde było niespodziewane (było duzo rzeczy, które zbijały mnie z tropu tak, że się nie domyslałam). Trudno było aby nasze stosunki wróciły do stamu początkowego - nigdy sie tak nie stało ale z czasem zaczęło byc lepiej choć co jakis czas z pewnymi nieporozumieniami.
Wtedy, kiedy dowiedziałam sie o jego uczuciach, nie miałam watpliwosci, ze nic z tego nie bedzie. Watpliwosci pojawiły sie znacznie później. Zaczęło sie stoponiowo coś we mnie rodzic choc cały czas sie oszukiwałam, że to bez sensu i, że i tak z tego nic nie bedzie, że zbyt wiele sie juz wydarzyło. Gdy sie dowiedziałam, że ma dziewczynę jakby mi ktos dał w twarz... Zabolało strasznie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że moje uczucia są silniejsze niż myslałam i to do kogos, do kogo zupełnie nie chciałam :)
Los bywa przewrotny i lubi sobie z nas zartować :) Minęlismy się...
Dalej o mnie...
Schudłam - niesamowite jak beznamietnie przyjełam tą nowinę. Mam po jakies dwa centymetry mniej w tali i biodrach i półtora kilograma mnien na wadze niż przed świetami.
Wcale nie miałam w planach się ważyć, aż do 15.01. ale na uczelni kolega mi powiedział: Schudłaś!! Rozbawiło mnie to i pomyslałam, ze miły jest ale to niemozliwe :) Potem w domu tatuś mi powiedział, że jakoś w tali się wąziutka zrobiłam. Mama mu przynała rację dodajac, ze spodnie mi z tyłka spadają. Pomyslałm, ze pogłupieli wszystcy a jednak dzis rano jak zobaczyłam w szafce centymetr postanowiłam się zmierzyć - no bo jak trzy osoby tak Ci mówią...
No i wymiary tak jak napisłam wyżej. To wskoczyłam jeszcze na wagę - tez mniej. :shock: No nie to, żebym nie była zadowolona ale jeszcze półtora miesiąca temu to bym w podskokach z tej wagi zeszła i skakała jak głupia pod domu a dzis to zareagowałam - "oooooooo, no nieźle", i tyle.
Co do mojego jedzenia ostatnio - nie jem duzo ale tez nie piluje sie bardzo. Wczoraj nie ćwiczyłam ale dzis chce to nadrobić - dobrze mi to robi na samopoczucie, przynajmniej na chwilę. Wciąż jem za mało warzyw i owoców - w zimie trudniej jednak wzgogadzic diete w zdrowe rzeczy, w lecie to nawet sie czlowiek nie zastanawia nad tym a je dużo witaminek.
Teraz wy dziewczynki...
Mimo, że mało was tu mysle, że radzicie sobie całkiem ok :)
Anja - kruszynko, jedz troche więcej. Rozumiem Cię z tym brakiem smaku - tez własciwie tak mam, czasem to zupełnie zapominam o jedzeniu, potem patrze na zegarek i myslę - kurcze, pół dnia nie jadłam...
Ładnie ćwiczysz - jestes niesamwita w tym, że ciągle , regularnie ćwiczysz, czasem mnej ale zawsze regularnie :)
Z niecrepliwoscia czekam jak rozinie się historia z przyszłym mezem :) ;) Trzymam kciuki - fajna hisoria :D
Jaromina - ciesze się, że do nas wpadasz i podbudowujesz Moduł bo z jej wczesniejszych postów zaczełam sie martwić, że ma zbyt obsesyjne mysli na punkcie jedzenia, chodzi mi o ilość...
Qra - i jak wczorajszy dzień - bilansik wyszedł w końcu ok??
Mysle, że dobrym pomysłem byłoby przesunać wazenie o tydzień - po dwóch dniach dietry mało prawdopodobne, że bedziesz ważyc mniej a to na poczatku nie bywa budujące a nawet wrecz przeciwnie - może Cie przybic.
Moduł - kochana Gosiu cos cicho o Tobie... Co tam słychać?? :)
Co do stosunków matka-córka ja tez mam raczej trudno. Niespecjalnie się rozumiem ze swoja rodzicielka - czasem mam wrażenie, że jest wyprana z niektórych człowieczych cech... :|
Ty piszesz oststnio o tej pracy - ja sie włąsnie muszę wybrac do swojego promotora coby ustslic praktyki itd i w ogóle coby zaczac pisac to świństwo... A powiiedz mi kochana - jak to jest z obroną pracy?? Czy jesli by komus zaleząło to może bronic się wczesniej??
A teraz fasolkowa sprawa :) - mam nadzieje, że uspokoiłas się z jedzonkiem, odwiedza nas tu pewna mama i zdaje sie, że Ci ładnie wytłumaczyła z tym tyciem jak jest - ile sie chudnie po porodzie itd. Wiem, ze szkoda Ci tego co schudłas zwłaszcza ze to było niedawno ale cóż - patrząc na to z innej strony, bardzo dobrze, że schudłas przed ciążą własnie.
Myslę, ze jeśli chdzi o jedzenie i cwiczenia - o to co Ci wolno a czego nie, czy możesz chodzić na basen itd itd najlepiej wypytac lekarza, powinien Ci dac szczegółowe informacje i odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania :)
Zmykam narazie - buziaki :)
-
czesc kochane :)
ech nie mam sie czym chwalic weekendowo :(
wczoraj porażka na całej linii, dziś lepiej jeśli chodzi o słodycze (poprzestałam na jednym grześku) ale zjadłam za to 2 bułki i 4 kromki chleba :( ech... nie ma co - zacznę jednak od jutra :oops: :oops:
swoją drogą to nie wiem co się stało z moją motywacją - zupełnie straciłam nie tylko zapał do dietowania ale i zapał do robienia czegokolwiek... nie chce mi się rano z łózka wstawać, nie chce mi się chodzić na uczelnię, nie chce mi się nad mgr siedzieć - najchętniej cale dnie spędzałabym w pokoju w moim łóżku pod kołdrą i z dobrą książką w dłoni :? :? :?
ech... normalnie nie wiem co jest grane :( :( :(
pozdrawiam was serdecznie
Wasz smutasek
-
ja tylko na sekundkę...jutro wam odpisze kochane dokładniej
Dzisiaj było:
:arrow: Heat
:arrow: Bmin na tyłek
:arrow: 30 minut na rowerku
:arrow: 5 min steperka bocznego
i jedzonko ładnie. zero słodyczy. pa kochane
:)
-
ja też dziś na chwileczkę
rano stanęłam na wadze i wzięłam centymetr do ręki no i wiem na czym stoję i z czym bedę walczyć... waga 63 :( ale pocieszam się że wczoraj dostałam @ i może jednak ten kilogram ekstra spadnie gdy skończę... no ale skrupulatnie wpisałam do dzienniczka wagi.. centymetrowo też nie za dobrze... ale ważne że mam chęć zmiany tego :)
moja akcja czerwcowa zmienia się na akcję kwietniową, bo wtedy jest ślub kuzynki mojego chłopaka i może się tak stać, że zostaniemy tam zaproszeni... więc wolałabym wyglądać i czuć się wtedy jak człowiek...
póki co zjadłam śniadanie (3 wasy z sałatą, białym serem i pomodorem) :)
a teraz biorę się do nauki
sciskam was mocno
A.
-
Czesc Dziewczynki :)
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale jestem u mojego faceta i nie mialam kiedy i jak sie odezwac. Ciesze sie ogomnie bo moj promotor wreszcie zaliczyl mi prace i w srode skladam a 18 stycznia mam obrone. Juz sie boje, ale dam rade :) W koncu, po wielkich mekach bede pania magister inzynier :)
A poza tym to staram sie duzo spacerowac i jesc zdrowo. Ale jedzenie mi nie idzie. Ciagle objadam sie slodyczami :( Mam na nie tak straszna ochote....waze nadal 61-62 kg. Postanowilam zastepowac slodycze owocami i wiecej spacerowac. A jak gin pozwoli to chodzic na basen. No zobaczymy.
Mam troche dola...bo powiem Wam, ze nikt nie wierzy, ze nam sie uda z moim Slonkiem. Mamy plan: jade 22 stycznia do Londynu, moje Slonko dojezdza najpozniej w kwietniu i se pracujemy itd. On sprzedaje samochod i mamy na poczatek zycia, wiec latwiejszy start. II opcja - zostaje i jade z moim facetem 1 marca. On sie spreza i salatwia wszystkie swoje sprawy. I jedziemy razem ( on tak woli, bo bi sie mnie sama ciezarna puscic - bede z kolezankami, ale jednak bez niego ). No ale mozliwe, ze za te ponad 1.5 miesiaca bedzie juz u mnie widac brzuch i moze mnie nikt nie zatrudnic. No a ja chce pracowac.
Jeszcze nie wiem co zrobimy. Najgorsze jest to gadanie wszystkich - ze po co bedziemy jechac, zebysmy zostali tutaj, ze moj chlopak ma dobra prace a jak tam nam sie nie uda itd. Wkurza i doluje mnie taka gadka. Wiem, ze tam kolorowo nie jest, ale na pewno lepiej niz tu. I bede mogla mojemu dziecku zapewnic normalne zycie. A tu co? Z jedenj pensji i to do konca zycia wynjamowac od kogos chate?? Nie dostaniemy kredytu, bo moj chlopak jest obciazony kredytem ( wzial dla swojej mamy na sklep, bo ona nie mogla dostac kredytu ). Wkurza mnie to, bo nie chce siedziec bezczynnie i zyca za grosze cale zycie martwiac sie co do garka wlozyc. A ludzie ( glownie moi przyszli tesciowie ) to chcieliby zebysmy siedzieli na miejscu i najlepiej jeszcze mieszkali w sasiedztwie.
Nie ma mowy.
Teraz przejde do Was kochane:
Gosiaku - nareszie jestes. No smutna ta Twoja historia. Powiem Ci tylko, jak przyjaciolka, ze na Twoim miejscu bym o chlopaka walczyla. Wiem, ze moze to glupio brzmi, ale zycie jest jedno i nie warto go marnowac. Trzeba walczyc o swoje. Kiedys dawno temu mialam sytuacje identyczna do Twojej.Mialam wtedy 16 lat. Ktos kochal mnie, ja go zlewalam, nagle zdalam sobie sprawe, ze go kocham ale bylo za pozno. Nie walczylam o ta milosc. Cierpialam wiele lat. Ciagle go kochalam szalenczo i namietnie i on mnie tez. Ale nie mialam odwago mu powiedziec, a potem zaprzyjaznilam sie z jego dziewczyna, wiec tym bardziej nie chcalam byc swinia. Pozniej nasza znajomosc sie urwala. Ale jeszcze 2 lata temu snil mi sie po nocach i chcialam go widziec, porozmawiac itd. Bylam wtedy w stalym zwiazku i gotowa zdradzic swojego bylego faceta. Az poznalam mojego obecnego chlopaka i sie wyleczylam. Ale widzisz trwalo to ladnych 7 lat. Nie chce Cie straszyc ani nic Gosiaku, ale przez te 7 lat zalowalam tego, ze nie walczylam o swoje szczescie. Teraz sie ciesze ze jest jak jest :) Fajnie, ze wrocilas do cwiczen.
Anju - cwiczysz wzrorowo, ale cos malo jesz. Nu nu. Przyszly maz nie zadzwonil? Na pewno zadzwoni a jak nie to palant jest i juz!!!
Asiu - idzie Ci tak samo jak mnie. Obie wazymy podobnie i obie mamy taki sam stan ducha - nic nam sie nie chce. Mowie Ci, ze jak sie zrobi cieplej i przyjdzie wiosna to zaczniemy szalec z cwiczeniami. A na razie starajmy sie chociaz nie przytyc!!
Lubinska - pamietamy Cie kochana. Dasz rade! Trzymam kciuki.
Jarominko - staram sie cieszyc a nie smucic. Wierz mi. Tylko dzidzius duzo pokrzyzowal moich planow i martwie sie troche co dalej. Ale wiem, ze mam przy sobie kogos kto mnie kocha i o mnie dba, wiec wszystko bedzie dobrze i razem damy rade!!Na pewno juz niedlugo bede sie bardzo cieszyc z macierzynstwa.
Dobra laseczki zmykam. Wpadne jutro.
Caluski kochane
-
Witajcie Dziewczynki!!!!
Widzę,że coś nas tu coraz wiecej :) Fajnie,bo czs wreszcie się wziąć do roboty,żeby do lata osiągnąć spokojnie i rozsądnie swoją wymarzoną wagę !!!!!!!
Wiecie ja już w końcu dziś się za siebie biorę.Nie zagladałam do Was przez weekend,bo mieliśmy wyjazd z pracy, tzw.spartakiadę zimową....no,ale nawet nart z Łukaszkiem nie bralismy,bo wiecie jak ze śniegiem u nas jest....W tamtym roku była piękna zima,a w tym pogoda barowa :) Jeszcze mój Łukaszek się rozchorował i przez wszystkie dni źle się czuł.no więc ja się bawiłam a on smacznie sobie spał....no,ale jak to bywa na takich wyjazdach było duuuużo alkoholu i jedzonka.Także przegięłam i z jednym i z drugim :)
Ale w niedzielę bylismy na basenie w hotelu Gołębiewskim,także coś tam spaliłam :)
Bo w ogóle byliśmy w Wiśle :)
Ale do pracy nie bardzo chciało się wracać :(
no,ale dziś jedzeniowo ładnie i cieszę się,bo nawet lepiej sie czuję :)
Tylko boję się zważyć,bo po spodniach widzę,że zaprzepaściłam to co dotychczas osiągnęłam.Także jutro muszę stanąć na wadze i zmienić ticerek :(
ModulkuPowiem ci,że odważna jesteś.Ja chyba bym się nie zdecydowała na taki wyjazd gdybym była w ciazy.Nie wiem,ale chyba bałabym się co i jak tam będzie.Chociazby sprawa lekarza,gdyby cos sie stało...Ale z drugiej strony, pewnie macie tam już znajomych i dzielnie sobie poradzicie.A Ty nie myśl za dużo o wadze,bo teraz najważniejsze jest Twoje i dzidziusia zdrowie.... :) A jak urodzisz to będziesz mieć czas na zrzucanie tych kilku zbędnych kilogramów.A swoją drogą spotkałam ostatnio koleżankę,która urodziła w lutym i świetnie wyglada, jest bardzo szczęśliwa i powiedziała,że nie musiała się odchudzać,bo posiadanie dziecka to taki wysiłek i "sport",że samo poszło... :) :) :) Główka do góry :)
AnjuJeśli chodzi o Twojego przyszłego męża, to szkoda,ż nie zadzwonił....ale wiesz na pocieszenie opowiem Ci moją historię :) Mój obecny mąż była bardzo nieśmiałay...moja przyjaciółka była wtedy z chopakiem,który chodził z Łukaszem do technikum.Ja miałam innego faceta,ale nie układało nam się...No i chłopak tej mojej koleżanki miał studniówkę.Aneta stwierdziła,że ja tez musze na nią iść,żebyśmy się razem pobawiły :) No więc chłopak koleżanki znalazł mi kolegę,który nie miał z kim iść....Poznałam Łukaszka tydzień przed i poszliśmy na studniówkę.Był super i bardzo mi się spodobał...ale on jakoś nie bardzo i wiesz,że kontakt urwał sie na rok.Dopiero po roku Łukasz wysłał mi kartkę z wakacji,bo gdzieś znalazł mój adres.Sam nie wiedział czemu...No i ja postanowiłam,że więcej nie bedę czekać i wzięłam sprawy w swoje ręce.Zadzwoniłąm do niego i umówilismy się na spotkanie.Potem obiecał,że zadzwoni i też czekałam na telefon tak jak Ty....W końcu się doczekałam,ale wiem jak ściska w żołądku gdy tylko dzwoni telefon....Potem pojechalismy razem w góry....do schroniska.Byłam tak przejęta,że nic nie mogłam jeść...No i potem tak już zostaliśmy :) Także długo czekałam,ale warto było.Bo było nam cudownie.Łukasz potem mówił,że musiał do tego dojżeć,choc w między czasie był z kimś i ja też ...Tak więc nigdy nie wiadomo jak to bedzie.Czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.ale trzeba wyczuć faceta jaki jest...Ale my kobiety to czujemy i wiesz, czasem waro zaryzykować....
QraDoskonale Cię rozumiem,też nie mam jakoś siły na odchudzanie,ale biore się za siebie,bo znowu fatalnie sie czuje w swojej skórze.więc zabierajy się za siebie.a książka może być po jakims krótkim ćwiczeniu :)
MgosiuWalcz o tę Miłość i nie daj jej uciec.Czasem warto ryzykować!!!!Pamietaj!!!!
-
czesc kochane :)
melduje ze po wczorajszym grzecznym dniu waga spadla dzis do 62,2 i mam nadzieje ze po skonczonej @ wroci do ostatniej normy czyli ok 61,6 :)
dzis znowu grzecznie:
1 sniadanie : kawa z cukrem i mlekiem
2 sniadanie : rogal z bialym serem
obiad: 2 nalesniki z farszem ruskim
podwieczorek: jablko
kolacja: salatka z 2 pomidorow, polowy papryki, resztki fety i kukurydzy z sosem vinegret :)
I to by bylo na tyle :) a teraz grzeczna qrka wraca grzecznie do nauki :)
buzka
-
hej kochane:*
Ja na chwilkę..nie ćwiczyłam ani wczoraj ani dziś..ale wiecie dlaczego...mam masę zajęć w te dwa dni...ale za to łądnie jadłam, zero słodyczy (poza dzisiaj, kiedy co całodziennym dietkowaniu, zjadłam 3 chlebki ryżowe, 3 plasterki sera żółtego i 4 mandarynki malutkie...o 20!!! aa..wiem wiem..ale poza tym byłam grzeczna :oops: )
A moje babeczki kochane...
Gosiaczku...kurcze...szkoda, że tak się nie zgraliście kochana...w mojej paczce też jest taka para...nie-para w zasadzie, bo też nie dograli się i kiedy jedno chciało - drugie nie chciało...ech...dlaczego tak to jest jakoś, że nie możemy sobie podyktować czegoś rozsądkiem...? Cóż..mogę Cię tylko mocniutko przytulić, pogłaskać po główce i powiedzieć, że jeżeli to jest COŚ prawdziwego, to nie da o sobie tak szybko zapomnieć. A jeśli tak się jednak stanie, to będzie znaczyło, że może nie warto było... trzymaj się kochana dzielnie i nie załamuj się, jesteśmy z Tobą:* i myślę, że Modul ma rację: powinnas walczyć i nie możesz po prostu się poddać :!: Jesli czujesz, że to jest to - do boju kochana!!
Qrko - ja sama tak miałam ostatnio, że pragnęłam tylko ciepłej kołderki i nic nie robić cały dzionek. Ale chyba to jest tak, że każdy ma czasem taki okres, że ma dość i chciałby się gdzieś zaszyć i poczytać coś fajnego, nie martwiąc się o cały świat zewnętrzny. Czasem trzeba - to prawda, ale ja ostatnio jakiś renesans przeżywam i hm..myslę po prostu, że w zyciu trzeba zachowac równowagę, każdy ma ten punkt równowagi gdzie indziej i czasem chcemy szaleć całą noc a czasem łazić cały dzień w dresie po domu :D
Modulku kochany, kurcze...podziwiam Twoją siłę, naprawdę. Ja jestem stanowczo dupowata czasami i fajnie, że chociaż Ty masz odwagę, żeby pojechać, zrobić coś, zaryzykować. Jeśli jesteś tego pewna - nie patrz na to co inni móią. Kiedyś gdzieś wyczytałam takie zdanie: "Ty za mnie nie umrzesz, więc nie mów mi jak mam żyć". Teraz już myślisz nie tylko o sobie, ale o maleństwie, więc zajmuj się i przejmuj tylko waszą dwójeczką..no trójeczką:). Masz kochającego faceta i mnóstwo dobrego uporu. Myślę, że dobrej mamusi nic wiecej do szczęścia nie trzeba...no, może forumowymi przyjaciółkami :D
Martuś, gdzieżeś była kocie? Całe dekady Cię tu nie widziałam....nunu:-) ale fajnie, żeś sobie pojechała i się wybawiłaś...ech...fajna historia kochana z Twoim mężusiem :-) Znasz to uczucie ściśniętego żołądka na dźwięk telefonu...hehe...to nie jest fajne...;/
Też mało co jadłam i kurde wkurzałam się na siebie, że starałam się być raczej zdystansowana do takich akcji (bo to on zaczął mnie podrywać, ja w zasadzie nic na początku nie robiłam, żeby mógł pomyśleć, że mi się podoba czy coś. w sumie, to powiem wam szczerze, że nie myslałam, że TAKI facet mógłby się taką dziewczyną jak ja zainteresować..ughm...). Ale wiecie jak to jest: mówimy sobie jedno, a serduszko i tak nam podskakuje :roll: Miałam się nie angażować w rzeczy, których nie jestem pewna, ale kurde nie wyszło... :| Po co facet załatwia se numer telefonu, jak nie zamierza zadzwonić...gah...Nie znam mojego Przyszłego na tyle, żeby móc wiedzieć czy jest niesmiały.Nie wydaje mi się jednak, że taki facet jak on (kurde, jest strasznie.hmm...apetyczny, męski...ykh...no :D ) mógłby mieć problemy z dziewczynami...dlatego tym bardziej mnie to zastanawia i smuci... :( My znamy się od lipca...ale tak jak Ty Martuś, z przerwami jakby..widzieliśmy się od tego czasu...3 razy na imprezach, i tyle.
W niedzielę jest koncert moich kumpli i mam nadzieję, że on też będzie. Może wtedy by sie coś wyjaśniło...kurde, nie lubię tak szaleć na punkcie faceta... :roll:
Cięzko będzie też z moją ekipa, jak się mamy w weekend spotkać na piwie i zaczną się dopytywać, a ja im nic nie będę mogła powiedzieć..:C
ech..pa kochane..idę pisać zalkę z pedagogiki społecznej:*
-
Lubinska - ja Cie oczywiscie pamiętam :D
Trzymam kciuki za sukienke, patrzac na Twój suwaczek i tak wydaje mi sie, ze jakos sporo schudłaś ;) Wpadaj na forum czesciej, jak sie tylko da :)
Qra - jestem pewna ze akcja kwietniowa sie powiedzie, pod warunkiem, ze bedziesz wytrwale wierzyć w swoje mozliwości. :)
Ja mam dwa sluby - na jedenym bede na pewno - w sierpniu,a drugo w maju albo czerwcu - jakoś nie pamietam, ale byc może nie będę musiała na niego iś. Szczerze to wolałabym na chwile obecną na niego nie iść - bo tam najprawdopodobniej będzie K.... Ale ja jestem silna, na prawdę, mimo, ze teraz mam załamanie(któż ich nie ma), do tego czasu powinnam przejść nad pewnymi sprawami do porzadku dziennego... oj zobaczymy - nie ma co sie rozodzic :) W sierpniu natomiast ma ślub moja przyjaciółka z L.O - siedziałysmy razem w ławce. Gdy patrze na nią - jaka jest szczęsliwa i wyciszona to az człowiekowi cieplej na sercu,ze sie jej udało znaleźć swoją połówkę :)
Moduł - gratuluję oddania pracy, a w czwrtek bede mocno, mocno trzymac kciuki :D przyuszłą mani magister inżynier. JAk sobie pomysle,ze ja też za semestr bede miała ten stopień to az mi sie smiać troche chce - taki ze mnie inzynier ze az czołg mi z oka wypada :D Choć może zbyt krytycznie jestem do siebie nastawiona...
Mysle, że ten brak wiary w Ciebie i Twojego faceta wynika raczej z troski o dziecko. Wszyscy woleliby gdybyście byli na miejscu - pewnie chcą sie cieszyc maluchem, poza tym pewnie uważają pozostanie w Polsce za wyjście asekuracyjne....
Podobnie jak Marta uwazam , że jesteś odważna, ja bym sie troche bała wyjeżdzac w ciązy a do tego pracować :!: Ty masz sie dokłądnie dowiedzieć od lekarza czy Ci aby wolno :!: . Wolałabym na miejscu miec swojego lekarza itd. Ale, tak jak pisze Marta, jesli macie sparwwdzony teren, i znajomych tam, to powinno byc ok :) DZilena jestes - podziwiam Cie :) Zdecydowałas sie kiedy jechać??Teraz czy zaczekac na swojego faceta??
Marta, Moduł - no ciekawe te wasze historie, historie sercowe chyba zawsze są takie :D Nie wiem co robic teraz... Moze na pewne przełamanie mi duma nie pozwala... Wiem, ze warto ryzykowac w sprawach miłości i każdemu bym to poradziła ale jesli chodzi o K. teraz ... mam wrazenie,ze przeszłam mu tak całkowicie :( Myslę,ze on na prawde sie zakochal w tej dziewczynie , a jesli tak to ja jestem taka,ze wole aby był szczęsliwy z nią ... Moze jestem za bardzo honorowa :lol:
Anja - ja tez ostatnio cwiczylam w poniedziałek. Teraz mam @ i czuje sie jak słonik... Swoją drogą mam bardzo nietypowo @ - moze przez stres mi sie wszystko poprzestawiało, do etgo ten żołądek, co mnie nadal pobolewa... Mama sie uparła,ze to na tle nerwowym bo domysla sie ze cos z moimi sprzawami sercowymi nietak, ze coś przeżywam. Ciagle próbuje mi wcisnąć coś na uspokojenie :twisted:
Jesli chodzi o tego faceta - spokojnie, niedługo czyli w niedzielę jakoś sie to rozwinie - albo w jedną albo w drugą strone...TEz nie lubie szalec na punkcie faceta - mam wrażenie ze jestem wtedy słaba :oops:
U mnie z cwiczeniami niezadobrze. Jeździłam na orbitreku w poniedziałek - moze dzis sie zmusze choć mam dość obfitą@ i moze być cieżko ...
Jedzeniowo jest za to przywoicie choc jem raczej wszustko, tyle ze nei za duzo i raczej nie na wieczór - skoro schudłam te 1,5 kg jest ok :) Połówki kg nie zaznaczałam na tickierku... ale kto wie co bedzie po @ - w koncu wazyłam sie zaraz przed :D
Piszcie co u was dziewczyny :)
-
Modul, fajnie, ze juz praca napisana i zatwierdzona i trzymam kciuki za obrone :!: Hmm o wyjeżdzie decyzje musisz podjąc sama, tylko nie wiem, czy wiesz, ze dla ciązy najgorsze sa pierwsze trzy miesiace, bo wtedy mozna latwo poronic. Musisz dobrze przemyslec swoja decyzje, i glowa do góry, bedzie dobrze :!:
-
Moduł kochana widzę, że Ty chcesz zrealizowac wszystko bo juz tak postanowiłaś, tak postanowiłaś przed ciążą a ona Cie zaskoczyła i teraz ciężko ci zrezygnowac ze swoich planów. Z tym wyjazdem to ja nieiwm co doradzic, ciężka sprawa, ale najlepiej podpytac się o wszystko lekarza. Tam też są kliniki i lekarze którzy prowadzą kobiety w ciązy i tam też można rodzic i wychowywac dzieci więc decyzja należy do Ciebie. Ja kończyłam czwarty rok studiów jak zaszłam w ciążę, nie była ona planowana, jak zobaczyłam dwie kreseczki to się rozryczałam, co z moimi planami?, co ze studiami?, ale stwierdziłam że ciąża to nie choroba i zrealizowałam to co miałam w planach czyli przede wszystkim skonczyłam studia, o czasie tak jak wszyscy moi koledzy i koleżanki chociaż było ciężko, bo studia dzienne 100 kilometrów od domu <na marginesie też Wrocław i tez Inżynieria Środowiska> no i ciąża była zagrożona, bałam się o dzidzię, nie chciałam znowu wyladowac w szpitalu i tez miałam duzo problemów z decyzjami co robic, czy dalej studiowac, a co jak znowu zacznę krwawic, gdzie ja się tam udam, kto mi pomoże na szczęscie do niczego takiego nie doszło, a ja urodziłam u siebie, prawie o czasie bo w 36 tygodniu ciązy.
Pozdrawiam inne dziewczyny odwiedzające ten watek, podziwiam Was za te cwiczenia, jestescie wielkie :lol:
-
czesc kochane :)
no nareszcie nasz wąteczek odżywa i człowiek może sobie poczytać co tam u was słychać :)
Anju, Gosiu - biedule kochane.. Ech mimo ze od 3 lat jestem w zwiazku dobrze pamietam jak ciezko bylo czekac na gest z drugiej strony...a jak sie kilka razy spalilam to potem jak gosia bylam potrojnie ostrozna i do nikogo sie z moim sercem na dloni nie pchalam... tak wiec rozumiem was i nie powiem nic wiecej ponadto co powiedzialy dziewczyny - jestem po prostu z wami i wierze ze wszystko sie dobrze ułoży :) w koncu jestescie takimi fajnymi dziewczynami ze faceci musieliby byc nienormalni gdyby tego nie widzieli :)
Modulku - popieram calkowicie Jaromine i Maleszkowa - wybierz sie do swoejgo ginekologa i pogadaj z nim o tej ciazy, o swoich planach i dowiedz sie co i jak.. rozumiem rozterki twoich bliskich bo ja tez sie bym bardzo martwila gdybys pojechala do tego londynu teraz sama z fasolka...choc rozumiem ze chcesz byc konsekwentna i zrealizowac to, co sobie zaplanowalas... trudne decyzje przed toba do podjecia ale wiem, ze podejmiesz na pewno same słuszne :) Trzymam za ciebie kciuki !!!
Marta - no witamy witamy :) juz tu smutno bylo bez twoich poscikow :)
Maleszkowa Jaromina - alez fajnie ze wpadlyscie :) ja juz od dawna po cichutku sledze wasze watki i podziwiam maleszkowa za sukcesy i jarominke za to ze tak ladnie sobie radzi z ciaza :) milo bylo was tu spotkac :)
A teraz o mnie hi hi hi :lol:
dzis nadal grzecznie jem i zmienilam tickerek bo po 2 dniach grzecznego jedzonka wrocil do prawidlowej wagi :)))) dzis bylo 61,6 :) tak wiec moj kochany organizm postaowil mnie nie karac za moj jedzeniowe wyglupy :)
a dzis bylo:
1 sniadanie jogobula i jablko
2 sniadanie 2 mandarynki
a to jeszcze bedzie :)
obiad 2 nalesniki z jablkami
podwieczorek jablko
kolacja salatka jarzynowa (pomidor, papryka, kukurydza, ogorek zielony, sos vinegret)
sciskam wam wszytskie mocniutko
Qra
-
hej kochane, ja tylko na chwilkę:-)
Ja też jakos mam ostatnio lekkiego leniuszka Gosiaku...ble...ale dzisiaj musze coś poskakać jak wrócę z anglika...bo oszaleję..zwłaszcza, że jak przyszłam do domu zjadłam tak trochę musli prażonego (takie to kaloryczne...w 100gr jest chyba z 400kcal..). Kurde...tak przyszłam do domu i trochę zjadłam...barszczyk, tutaj chlebek chrupki i czuję się taka pełna..ble..nie znosze tego uczucia..wole być głodna...ale musze poćwiczyć wieczorem, to od razu się lepiej poczuję...tak, koniecznie muszę poćwiczyć dzisiaj.
Tak w ogóle, to dzięki za cieplutkie słowa kochane...ech..no, zobaczymy...w sumie to nie mam pewności, czy on w niedzielę będzie...ech...faceci... :roll:
Fajnie Qra, że Ci waga jednak nie podskoczyłą...ja w sumie po tym dzieijszym jedzeniowym szaleństwie...ech..ale w sumienie było jakiejś masakry...poza tym musli to grzecznie..może nie bedzie tak źle...
ale jakaś jestem zmęczona i śpiąca...może przez te straszne wykłady i perspektywę zbliżającej się sesji..ble...
ściskam was kochane i ide pić slim-figurę 8)
-
ufff....
Jest dobrze:-)
:arrow: 40 minut rowerkowania szybkiego bardzo, bo miałam sporo energii
:arrow: 8 min buns
48 minut ćwiczonek, bez rewelacji, ale oceniam się na 4,5 :D
Niech żyje ciepełko i brak zimyyyy :!: :D
a wy kochane, jak tam?:-)
-
Hej babeczki :)
Obrone mam za tydzien - 18 stycznia o 10-ej. Trzymajcie kciuki.
Ogolnie czuje sie ok, tylko od kliku dni mam mdlosci, ale nie wymiotuje i strasznie senna i zmeczona sie czuje. Jedzeniowo calkiem ok w ostatnich 2 dniach. Ruchowo tez - wczoraj seobie zrobilam prawie 2 h dosc szybkiego spaceru. Pogoda byla ladna, mialam czas, wiec stwierdzilam, ze sie przejde a nie bede wozic pupki autobusami czy tramwajami. Musialam po drodze ze 2 razy odpoczac, bo kregoslup mnie bolal, ale dobrze sie czulam i bardzo cie ciesze ze sobie zrobilam ten spacerek. Dzis wlasnie wrocilam do domu, ale jutro rano znow jade do Wroclawia. Wroce w sobote i wtedy tez dopiero napisze. Pozniej bede rzadko wpadac, ale po obronie na pewno bede juz czesciej bywac na forum.
Co do moich planow, to jeszcze nic nie wiem. Jutro ide do ginekologa z wynikami badan ( raczej sa ok ) i wypytam o wszystko. I chyba zobacze juz bijace serduszko na USG??? :D
Po wizycie u ginka bedziemy ustalac szczegoly naszego przyszlego zycia. Obecnie luzny plan wyglada tak, ze jedziemy razem na poczatku marca. Mozliwe ze bede miala juz widoczny brzuszek - trudno. Ale i tak bede szukac pracy, moze sie uda. Jednak oboje nastawiamy sie na to, ze moje Slonko bedzie pracowac na nasza trojke. Jesli nie uda mi sie znalezc pracy, to sprobuje poszukac w agencjach modelek ( chodzi mi o pokazy odziecy ciazowej itd. ), chociaz tam moze byc tak, ze modelkom przyczepia sie sztuczny brzuch i prezentuja odziez ciazowa. No nie wiem. Zobaczymy. Ale na pewno nie bede siedziec bezczynnie. Podejde do tego na luzie. A jak nie bedzie jeszcze za bardzo widac brzucha to mysle, ze problemu miec nie powinnam. Moje Slonko sprzedaje samochod i bedziemy miec na pierwsze 2 miesiace skromnego zycia, tak, ze bez stresu bedziemy mogli poszukac pracy. No i chyba pojedziemy do Szkocji. Tam jest taniej i lepiej. Moje Slonko ma tam znajomych, ale chcemy liczyc tylko na siebie. Moja kumpela z ktora mialam jechac 22 stycznia do Londynu nie wie czy poleci bo ma problemy z siostra. Tak, ze ten wyjazd wisi na wlosku. No i nie wiem czy gin mi nie zabroni leciec samolotem w pierwszym trymestrze. Bo emocje i roznica ciznien = duze ryzyko poronienia. Jeden ginekolog nie wiedzi problemu, inny mowi, zeby nie leciec w pierwszym trymestrze. Jutro sie wyjasni.
No i planujemy tez slub ale cywilny tylko. Glownie chodzi o ulatwienia za granica. Plan mamy zeby sie hajtnac pod koniec lutego. Mysle, ze 24 lutego jesli termin bedzie wolny. Taka skromna uroczystosc. Najblizsza rodzina, swiadkowie. Slub cywilny a pozniej uroczysty obiad i tyle. Jak bedzie nas kiedys stac to na pewno urzadzimy slub koscielny i wesele. Ale to pewnie najwczesniej za rok. Zobaczymy jak to bedzie.
Marta - nareszcie sie pojawilas. Dobrze, ze chcesz sie wziac za siebie. Czas najwyzszy :) Troche Wam zazdrosze bo mam straszna ochote ostro pocwiczyc i wyskakac sie a nie moge. Widze, ze Ty tez wzielas sprawy w swoje rece ze swoim mezem. Ja gdybym nie przejela inicjatywy to pewnie nadal bysmy spotykali sie od czasu do czasu na piwku. A tak niedlugo bedziemy malzenstwem i prawdziwa rodzina z dzieckiem :)
Anju - sluchaj - zachowuj sie normalnie. Jak kumple zapytaja to powiedz "kto"? a on. Nie dzwonil...a co??Mial dzwonic? Nic o tym nie wiem " Takim kompletnie zlewajacym tonem. Jak juz pisalam badz mila, ale niedostepna i pokaz ze o Ciebie trzeba walczyc itd. A nim sie nie przejmuj - moze musi dojrzec do tego wszystkiego jak w przypadku Marty? A moze to buc nie wart Twojej uwagi? A moze jest po prostu gejem? :D I woli chlopaczkow :) hihih Bedzie dobrze - be patient. :D
Qrko - do roboty, machac tylkiem raz i dwa :) U mnie waga trzyma sie w miejscu. No ale to dlatego, ze przez to ze mam mdlosci to nie mam apetytu. No i staram sie duuuuzo spacerowac. I ruszac ogolnie. Damy rade :)
Gosiaku - co sie z Toba dzieje?? Znow sie nie pojawiasz???
A ja dzis zjadlam na razie - grahamke z serem i wedlina i paczka z budyniem :|, a na obiad spaghetti z sosem miesno-pomidorowym. Raczej dzis moja kuchnia nie wyglada wzrocowo dla kobiety w ciazy.....hmmm...ale na prawde pilam codziennie duzo mleka, kefirow, jogurtow itd i troche mi niedobrze na mysl o mleku. Zjem dzis na pewno jakis jogurt i jeszcze cos zdrowego. I pomaranczka. Z warzywami bedzie gorzej - o tej porze roku sa paskudne w smaku i nafaszerowane chemia. Dlatego zostaja mrozonki gotowane na parze, albo z puszki i sloika. O! Wlasnie sobie przypomnialam o ananasach z puszki, ktore chyba jeszcze sa w lodowce :)
Caluski kochane i do pozniej
-
acha i kompletnie nie chce mi sie palic :) :) :) a nawet na sama mysl o dymku jest mi niedobrze :)
O! Wlasnie dopiero teraz wyswietlila mi sie ostatnia stronka naszego watku??? dziwne....myslalam, ze wszystko poczytalam i odpisalam Wam a tu taka niespodzianka??? :D Zaraz poczytam :)
-
maleszkowa - ktory jestes rocznik? I jaka specjlaizacja? jeszcze sie okaze zejestesmy kolezankami z roku, albo moze nawetz grupy? :) I kto byl w Twojej komisji egzaminacyjnej? Ale jaja :)
Kochane pozniej napisze bo mam obiadek :) Calusy :*
-
Modułku koleżankami nie jestesmy, bo ja studiowałam na Akademii Rolniczej a Ty z tego co wiem i pamietam na Politechnice. Ja konczyłam studia w lipcu 2005 roku, rocznik jestem 1981. Moja specjalizacja to gospodarka odpadami i bardzo chciałabym pracowac w zawodzie ale w moim miescie nie mam na to raczej szans :cry:
POZDRAWIAM i będę trzyma kciuki za Twoją obronę :!:
-
Witam
Jak tu duzo osob pisze :shock: Ale za to fajnie sie czyta. Modułku na pewno bede trzymac kciukasy, masz to jak w banku 8) I nie martw sie obrona, choć doskonale wiem jaki to stres, ale tobie teraz denerwować sie NIE WOLNO!!!!!
Jak sobie tak czytam to widze, ze jestes osoba bardzo zorganizowaną i wszystko masz zaplanowane :!: Powiem Ci ze u mnie do czwartego miesiąca wcale brzucha nie było widać dopiero w piatym i wydawalo mi sie, ze jak sie obudziłam to zrobił sie od razu dwa razy wiekszy :shock: Także na poczatku nic nic, a potem nagle balonik się zrobił :roll: teraz tu już każdy pewnie widzi, ze jestem w ciązy.
napisz koniecznie co powiedzial Ci ginekolog i czy widzialaś serduszko maluszka. Jak mi robionopierwsze USG to widzialam taka małą czrna kuleczkę ktora sie miarowo ruszala, to właśnie bylo serce. Bardzo niewyraźne i maleńkie ale bardzo mnie to rozczulilo bo tak na prawde wtedy dotarlo do mnie ze będe mamą i ze to dzieciątko juz jest.
Qurko jak tylko masz ochote to skrobnij do mnie :P Nie bardzo wiem, jak u Ciebie sprawa wyglada, czy ty tez jesteś mamą? A z ciązasobie radze chyba tak jak kazda cięzarna :wink: czasem tez mnie wszystko wkurza, ale wtedy rozbraja mnie mążktóry przemawia do mojego "pępka" mowi wtedy że rozmawia z dzieckiem rozbawia mnie to na maxa :wink: Dzis chyba sam pójdzie do szkoły rodzenia bo ja straszny mam katar i chyba nie dam rady iść ,no trudno.
Buziaki
-
Yo babeczki :)
Maleszkowa ale ze mnie du*a! Przeciez pisalas, ze studiowalas na Rolniczej. A rocznik jestesmy ten sam. 1981 :) Najlepszy rocznik co?:) hihihi. Nie - dzieki kochana. Mam nadzieje, ze juz za tydzien bede magister inzynier. Najwyzsza pora.
Jarominko - kochana jestes. Dzieki za mile slowa. Ale wcale nie jestem taka zorganizowana. Po prostu lubie miec jakis cel w zyciu. Latwiej i przyjemniej mi wtedy czas plynie.
A tak na prawde to jestem jeszcze duza dziewczynka, ktora chcialaby zeby sie nia ktos opiekowal, zrobil za nia wszystko, podlozyl pod nos, poprowadzil za raczke. I ogolnie jestem strasznie leniwa. No ale dzidzia w drodze - jakies plany trzeba miec. Nie wyobrazam sobie zycia w Polsce. Jedynie co mnie czeka to staz za 450 zl, albo praca za 650 zl na poczatku. O - to nie dla mnie. Z tego co wiem to w Szkocji sa wysokie zasilki maciezynskie na dziecko i jeszcze jak moj kochany bedzie pracowal - to juz bedzie super. Na pewno lepiej niz tu. Tam urodze - dziecko bedze miec podwojne obywatelstwo. Co do opieki lekarskiej to przeciez tam tez sa ginekolodzy. I na pewno tez sa polskie prywatne gabinety tak jak w Londynie. Jak bedzie mnie stac to bede tam chodzic do ginka i juz. Wszystkie wyniki badan zabiore ze soba itd.
Cos musze ze soba zrobic. Plan prosty: slub, sprzedaz samochodu, wyjazd, zycie w Szkocji, praca, dziecko. W praktyce moze byc ciezko, ale na pewno damy rade. I na pewno bedzoe duzo lepiej niz w Polsce. Musze byc optymistka, bo czesto dopadaja mnie watpliwosci a to mi nic nie da. Trzeba myslec pozytywnie.
Co do USG to juz raz bylam (konczylam wtedy 6 tydzien wedlug OM). lekazr mial przedpotopowe USG "na brzuszne". Niby widzial fasolke i mi pokazywal, ja nie widzialam. Niz wiecej mi konowal jeden nie powiedzial. Tylko pieprzyl, ze za wczesnie przyszlam itd. Dlatego jutro ide do mojego starego gina. Zaplace 60 zl za wizyte, ale co tam. Gosciu odpowiada na wszystkie pytania, sam sie o wszystko wypytuje, ma USG dopochwowe, nowoczesne wzierniki plastikowe o anatomicznym ksztalcie i super gabinet. Mam nadzieje, ze bede miala wydruk z USG to wrzuce Wam na forum moja: Paulinke :) hihi. Och opcji co do imienia jest wiele. Oczywiscie bedzie to dziewczynka ( chca wszyscy lacznie ze mna, z wyjatkiem mojego mena, ktory chce syna...ech Ci faceci ). Zuzia, Gabrysia, Basia, teraz Paulinka. I to ostatnie obojgu nam sie podoba. Co do chlopaka to nie mamy pomyslu na razie.
A Ty Jarominko? Jakie pomysly na imie?
Wlasnie ksiadz chodzi dzis po koledzie, wiec sie ukrylam w pokoiku bo nie mam ochoty z nim gadac. Jestem raczej wierzaca niepraktykujaca. Slub koscielny to nie z potrzeby ducha tylko dla tradycji.
Dobra laski. Zmykam. Buzka
-
No witajcie Dziewczynki :) :) :)
Ale tu u nas tłoczno,ale to fajnie, bo miło się to czyta.Ja zaraziłam sie od mojego Łukaszka jakimś chorubskiem i bardzo źle się czuję.Dlatego wpadłam tylko na chwilke.On był u lekarza i leżał w łóżeczku,a ja niestety mam tyle pracy,że musze chodzić i leczę się sama jakimiś fervexami :) A tak bym poleżała w łóżeczku choćby jeden dzień :) Chyba zaraziłam się od Was tą chęcią na leniuszkowanie zimą :) Ale niestety trzeba do pracy :)
Na szczęście jutro piatek i weekend to poleżę w łóżeczku i się podkuruję :)
Ale w związku z tą chorobą nie ćwiczę,bo nie mam kompletnie siły i jem też tak sobie... :oops: Może nie dużo,ale pownnam mniej :( No i nadal boję się zważyć,bo już czuję,że nie jest dobrze z moimi wymiarami.Ale jak tylko sie podleczę to obiecuję wziąć się za siebie :)
Modulku Maleszkowa :) Ja też jestem rocznik 1981 :) rzeczywiście najlepszy :) :) :) Cieszę się,że tu jesteście i tak sobie możemy pogadać :)
Modulku a jak widzę jak tak piszesz o tej swojej Paulince to tak sobie myślę,że może też byłby czas na dziecko :) Wprawdzie chcę iść jeszcze na studia podyplomowe i mam pewne plany zawodowe,ale ....
Musze to jeszcze przemyśleć,choc może lepiej byłoby tak jak w Twoim przypadku.Dzidzia by się pojawiła i już by była i bardzo byśmy się cieszyli :) Bo tak zdecydować się będzie ciężko.
Także będę ci kibicować,a z okrągłym brzuszkiem będziesz na pewno słodko wyglądać.Jesteś szczęśliwa ze swoim Kochaniem i to najważniejsze.Więc i pewnie już promieniejesz w tej ciąży :) :) :)
JarominaAle to musi być cudnie jak ukochany mężczyzna pokazuje,że cieszy się z dzidziusia i rozmawia z nim przez pępek :) Jesteś szczęściarą.
AnjuA Ty jak zawsze dzielnie ćwiczysz :) Gratuluję samodyscypliny :) Ja ostatnio jakoś nie umiem się zmobilizować.Z pracy wracam tak zmęczona,że tylko chce mi się kąpieli i łóżeczka. A tym chłopakiem się nie martw.Pewnie i tak gdzieś w gwiazdach jest ci ktoś pisany....Może to on,a może jakis inny mężczyzna,którego w końcu odnajdziesz :) Głowa do góry !!!!
Zmykam kochane do mojego małżonka :) Będziemy się kurować pod kołderką,bo jutro znowu do pracy :)
Pozdrawiam Was bardzo!!!!!!!!!!!!!1
-
Mozecie byc na mnie zle ale zaraz zrobie sobie frytki :) Tak strasznie chce mi sie czegos tlustego i slonego ze szok. najlepsze jednak jest to, ze ciagle mam mdlosci. I na sama mysl o jedzeniu chce mi sie wymiotowac, ale za chwile mam straszna ochote cos zjesc i znow za chwile mi niedobrze. Cokolwiek zjem czy wypije to mi zaraz niedobrze. Ale nie wymiotuje. Oby skonczylo sie na samych mdlosciach.
Marta co do dziecka - wiesz chyba nigdy nie ma odpowiedniego momentu i nigdy nie jest sie gotowym ( zwlaszcza faceci ). Moje kumpele maja na prawde spoko mezow czy chlopakow, odpowiedzialnych, ustawionych itd, ktorzy maja ponad 35 lat i oni nadal nie sa gotowi, mimo, ze osiagneli juz duzo i stac ich na dziecko. A sa to ludzie rozsadni, nie jakies lekkoduchy czy maminsynki. Wiec widzisz. Znam malo par, ktore przed 30-tka, majac zapewniony byt, swiadomie staraja sie o dziecko. Przynajmniej z mojego otoczenia. Nikt nie ma teraz czasu, trzeba sie rozwijac zawodowo, awanoswac, zarabiac kase itd. Ja w ciazy jeszcze chyba nie promienieje, chociaz praktycznie kazdy mowi mi, ze ladnie wygladam. Nie pale to mi sie cera poprawila. Podobno bardzo blyszcza mi sie oczy i pieknie polyskuja wlosy. Ja tego nie widze. Wiec nie wiem. Ciagle sie zamartwiam stanem rzeczy - planami, wyjazdem w nieznane itd, ale powoli akceptuje to ze bede mama. I na prawde wiem, ze bede sie cieszyc. Juz zaczynam byc radosna i jakas taka optymistycznie patrzaca w przyszlosc.
Dobra zmykam kochane
-
hej kochane:*
Jak miło po strasznie długim dniu wrócić i poczytać wasze pościki... :D Prawdziwa przyjemność :) Ania dzisiaj nie ćwiczyła, bo wróciłam koło 17 wyrąbana jak nie wiem, po caaałym, ciężkim tygodniu...i troszję podjadłam...jakieś chrupkie pieczywka i mandarynki..taka niefajnie najedzona się czuję..no ale nic. Jutro poskakam mam nadzieję no i w sobótkę na basenik się wybieram, więc jakoś to będzie :)
Ja tam jestem rocznik 84, jak widać na moim nicku :wink: i toooo jest najlepszy rocznik..już Orwell o nas pisał :D
Aaa..Modulku...śluuub...jak fajnie..ostatnio wszyscy wokół mnie biorą śluby kurka...fajnie...jakoś tak one nastrajają pozytywnie, dają jakąś nadziję i dobre emocje...Niezmiennie podziwma Twoją siłę kochana..piszesz, że jesteś leniwa i rozlazła..ale nawet jeśli tak jest, to tym bardziej należą Ci się brawa za taką odwagę. Też jestem strasznie dupowata i potzrebuję silnego kopa, żeby się zebrać w sobie... zazdroszcz ę Ci trochę dzieciaczka i przyszłego męża i w ogóle..czasem mimo, że uważam moje życie za świetne, bogate i bardzo je lubię - są chwile, kiedy chciałabym rodzinkę założyć..wiem, że jeszcze mam czas, ale hm...cóż, w sumie już 22 lata mam...;P a latka lecą :D I dzięki kochana za pomoc w tej rozkmince :) hihi..postaram się iść na Twoimi radami:) chociaz wiem i tak, że dramatyzuję jak zwykle, ale juz taka jestem, że mam we krwi emocjonowanie się wszystkim... :wink:
Martuś, nie chwal mnie za bardzo, bo wcale nie jestem taka fajna z tymi ćwiczeniami...bo dzisiaj to nie ćwiczyłam aa...kurde, gdzie się podział nasz zapał kochane...? Może to ta pora roku kurde czy coś... gdziez ta nasza mobilizacja się ukryła... :?
aa..Jaromina...kurcze, same mamcie przyszłe u nas... :) fajnie...spotkałam ostatnio koleżankę z Lo i ona ma dzieciaczka już, chodzi berbeć, ma na imię Braian (nie wiem jak to się pisze spolszczone) i ma taaaakie ogromnie, niebieskie oczka. Rozkoszny dzieciak:) Nieznał mnie, a slicznie się ze mną przywitał i był kohaniutki..tylko go zjeść :) Fajnie wam , że będziecie mamusiami...jak tylko znajdę potencjalnego ojca moich dzieci, to też zostanę mamcią, a co :-) fajnie, że chociaż Ty takiego znalazłaś kocie:-)
maleszkowa, jak już chyba pisałam, cieszę się, że tutaj naszą Modul wspierasz i doradzasz jej, bo hm...z naszego grona Ty masz w materii dziatuszków największe doświadczenie :D
a w ogóle..mam w poniedziałek rozmowę w sprawie pracy...ale nic nie mówię, nie chcę zapeszyć... 8) na razie myślę o sesji o tym, że mam:
- przebrnąć przez Hegla między innymi (ble)
- przygotowac się do dyskusji na Doktryny Polityczne (zostałam wyznoczona jako przewodnicząca grupy broniącej liberalizmu, ha :) )
- wymyślić, w co się ubrać na koncert
sporo tego:D ściskam was kochane i idę spać, bo miałam dzisiaj ciężki dzień..bl...
pa kochane:***
-
witajcie kochane :)
dziś piątek i przyjeżdża moje kochanie więc jakby więcej energii w Qrkę wstąpiło :)
w ogóle od kiedy wróciłam do diety to też zaczęłam układać sprawy uczelniane i nie zapeszając mogę powiedzieć, że już dawno nie miałam tak grzecznego tygodnia :)
Dietkowo nadal grzeczniutko i podejrzewam że w poniedziałek jak stanę na wadze już po okresie i po ładnym dietkowaniu to zoabczę co najmniej 2 kg mniej (no bo 2 kg to woda a ja myślę że ponadto coś zleci) ale nie świruję jeśli chodzi o wagę - spokojniutko do kwetnia sobie dobiję mam nadzieję do moich wymarzonych 55/53 i będę ładniutka i zgrabniutka :)
dziś póki co na śanidanko zjadłam 282 kcal :)
Modułku kochany - ech rozrasta ci się wąteczek nie ma co :) no a jak przeczytałam o tym slubie cywilnym to normalnie niemal z krzesła spadłam...nasza gosia wychodzi za mąż...niesamowite...ale rozumiem, że to ułatwi wiele spraw a dzieciątko pomaga podjąć niektóre decyzje... ja to nie wiem np czy przed trzydziestka sie zdecyduje na ślub...heh przez ten rozwód rodziców to wiele wyobrażeń o świecie mi się pozmieniało więc nie świruję i żyję sobie spokojnie czekając na rozwój wydarzeń :)
i jeszcze powiem ci że jak chcesz przeczytać naprawdę fajną lekturę o byciu w ciąży to poszukaj w bibliotece/księgarni książki Manueli Gretkowskiej "Polka" - naprawdę jest niezła - czytałam ostatnio na zajęcia i nie mogłam się pozbyc myśli że muszę ci ją polecić :)
Jarominko, Maleszkowa :) bardzo się cieszę że u nas jesteście i tłuamczycie modułkowi wszystkie ciążowe niuanse :) ja w ciąży nie jestem i nigdy jeszcze nie byłam ale pewnie kiedyś tam będę więc z wielką uwagą czytam wasze rady :)
Anju - no muszę ci powiedzieć, że póki co i tak przodujesz ilością wykonywanych ćwiczeń na naszym wąteczku więc ja jestem w nieustannym zachwycie dla twojej determinacji... ja mam teraz tyle pracy ze non stop siedze przy kompie albo czytam, zjadamn posilki i klade sie spac, wstaje i od nowa...sesja tuz tuz, mgr czeka... ech ciezkie jest życie studentki z rocznika 83 ;)
Marta zdrowiej kochana i wracaj do nas :) no i trzymam kciuki za "rozmyslania" o dzieciatku :) ech zgadzam sie z modulkiem ze jak juz masz kogos z kim chcesz spedzic reszte zycia, macie kat dla siebie, to pewnie ze nie ma co czekac :)
sciskam was wszytskie mocno piatkowo :)
Qrka
-
hej kochane:*
Ja tylko na chwilkę, bo spadam zaraz bom się umówiła z ekipą...w sumie to średnio mi się chciało ruszac, bo zimno i wieje...ale z drugiej strony..same wiecie, jak przyjaciele dobrze wpływaja na nasze samopoczucie, więc... :)
Qrko, cieszę się, że masz tyle motywacji i dietkowanie wspaniale Ci idzie. Musimy wziąźc się wszystkie do kupki i ćwiczyć i jeśc ładnie...dobrze, że chociaż Ty zaczęłaś porządnie...:P bo chyba mnie chwalisz niepotrzebnie;P hihi..nie cwicze znowu tak fenomenalnie...a przynajmniej nie tyle, ile bym chciała...:C
Dzisiaj zrobiłam:
:arrow: 20 min rowerkowania
:arrow: 8 min buns
:arrow: 7 min steperka bocznego
:arrow: 700 skakanek
wyszło 46 minutek...całkiem nieźle w sumie...i nie uczyłam sie nic a nic...a kurde...jak mam się zmobilizowac...ble...ściskam kochane:***
-
hejka
Przyszlam do was z wielka czerwona truskawka,bo nosem raczej tego nie mozna nazwać :roll: ehh szkoda gadać.
Modulku piszesz, ze faceci najczęsciej nie sa gotowi na to, aby zostać tatusiami, widzisz w moim przypadku bylo zupełnie na odwrót. To mój mąz bardzo chcial mieć dziecko,a ja tylko nie i nie, że jeszcze nie teraz i tak to znosił ponad dwa lata, az wreszcie uleglam. Bo ja to taka beznadziejna troche jestem. Najpierw chcialam skończyć studia, potem ślub, potem prace jakąs fajna miec, a potem mieszkanie. Wszystko mialam zapalnowane i poukladane i jak juz to wszystko sie spełniło to dopiero wtedy postanowilam zostac mamą. Wiem ze to nudne i bez jakiegoś spontanu, no ale ... :wink: czekam na zdjecie z USG
A i gratuluje nie palenia super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!
Buziaki
-
Ja tylko na moment bo zmęczona jestem.
Jutro ustosunkuje się do waszych postów.
Moduł - nie robiłam sobie wagarów od forum tylko miałam zajęcia na uczelni i brak dostepu do sieci :)
Sytucaja z K. - bez zmian i zmianie nie ulegnie. Mam tylko nadzieję, że zacznę lepiej to znosić. Dziś przspałam pierwszą noc od miesiąca, która mogę nazwac krzepiącą :) Kto wie - może to krok naprzód.
AAAAA i jeszcze jedno zważyłam sie dziś i waga pokazała znowu mniej - no na prawde nie wiem jak to sie dzieje bo ani na diecie nie jestem(nie objadam się ale nie pilnuje jakoś specjalnie kcalorii, hmmm - na wieczór nie jem ale to dlatego??) ani nie ćwiczę regularnie(nawet 3 razy w tygodniu nie wychodzi to ćwiczenie). Spodnie mi leca troche z tyłka i brzuszek mam mniejszy . Przed świętami ważyłam 4 kg wiecej :!: Nie wiem, może stres... Przez kilka ostatnich lat stres zajadałam i jak byłam nieszczęsliwa to tyłam, może teraz mi sie odmieniło w drugą stronę...
-
Witajcie Dziewczynki :)
Ja dziś cały dzień spędziłam w łóżku i już lepiej się czuję.Ale mama musiała mi dać antybiotyk (miała w domu,bo ja oczywiście nie mam czasu iść do lekarza).Ale już jest lepiej i myślę,że do poniedziałku całkiem się wykuruję :)
MgosiuPrzede wszystkim gratuluję Ci tych kilogramów straconych.Wprawdzie okupione są one Twoimi zmartwieniami i złamanym sercem,ale i tak chociaż z tego możesz się cieszyć.Dobrze tylko,że jesz,bo najgorzejbyłoby gdybyś straciłą apetyt z tego zmartwienia.Głowa do góry i pamiętaj,że czas leczy rany.A jeśli ten mężczyzna ma być kiedyś z Tobą i tak jak mówił naprawdę Cię kocha, czy kochał, to może jeszcze wróci.Czasem życie bywa naprawdę zaskakujace :)
Anjudobrze,że wychodzisz się rozerwać.Ja zawsze mam tak,że jak mi się nie chce, to wtedy jest fajnie :) Myślę,że sie dobrze bawiłaś???? No i gratuluje Ci ćwiczeń.Zazdroszczę Ci motywacji i samodyscypliny.Ja jakoś sie złamałam,ale jak sie wyleczę,to mam nadzieję,że wrócę do ćwiczeń,bo mi ich brakuje :(
QrkoJak tam weekend z Ukochanym?????? coś mało o nim piszesz.Może zdradzisz nam jak się poznaliście.Tak fajnie poczytać,że ktoś jest szczęsliwy.No i cieszę się,że dietka dzielnie ci idzie :)
MaleszkowaCiebie chciałam zapytać jak osiagnęłaś taką wagę.Ja teraz ważę pewnie z 63 kg i nie umiem się zmobilizować do dietki i ćwiczeń.A Twój wynik jest imponujacy i dla mnie wydaje sie nie osiagalny.Jak to osiagnęłaś?????Poprosze o przykładowy jadłospis i czas w jakim tyle schudłas :)
Zmykam Kochane do łóżeczka i życzę Wam udanego sobotniego wieczorku i pieknej niedzieli :)