-
ja tez widzialam te nowe smaki milki;D jakies lata 80 50 i 60
ciekawe jak smakuja;p
-
tez widzialam te czekolady,a ktores lata sa takie waskie prawie jak batonik wygladaly, a mnie sie zdarzylo jesc czekolade jak batonika
a Squalo to pewnie obmysla postulaty i jak wymysli to nas nimi zasypie, tak ze w szoku bedziemy
-
Jestem jestem!
Absolutnie nie boję się pisać
No to jedziemy z koksem.
Od razu mówię, że nic odkrywczego, ale mam nadzieję, że podołam.
Na bazie spostrzeżeń i przemyśleń wywnioskowałam, że radykalne zmiany w moim życiu nie za bardzo mają powodzenie. Nie potrafię z dnia na dzień odrzucić wszystkiego i nagle jeść ładnie, grzecznie i zdrowo. Dlatego wymyśliłam moje magiczne 12 punktów.
1. Punkt kulminacyjny!
Każdego dnia potrzebne mi jest tzw. "danie główne", nie koniecznie na obiad, które będzie pyszne i jednocześnie niesamowicie oczekiwane. Chodzi głównie o to, żeby jadąc z zajęć do domu mogła pomyśleć "o kurcze, a na obiad dziś będzie kurczaczek zapiekany z czymśtam i coś tam jeszcze". Myślenie o niedozwolonym jedzeniu przełożyć na myślenie o daniu głównym, czyli o czymś niesamowicie dobrym, na co warto poczekać.
2. Grzeszki dopuszczalne.
Ponieważ nie potrafię żyć bez czekolady, bo rzucam się na niś potem ze zdwojoną siłą, więc dopuszczam 2 razy w tygodniu pasek czekolady lub jakiś wafelek w czekoladzie, kawałek ciasta lub gorącą czekoladę. Żeby nie było niedomówień, to corny nie zaliczam do czekoladowych zachcianek, bo przecież nie wszystkie mają czekoladę, a w końcu są całkiem zdrowe. I jeszcze jedno. Jeśli nie wykorzystam 2 szans w tygodniu, to nie przechodzą one na tydzień następny.
3. Rusz dupcią!
Nie ma sensu zakładać, że codziennie będę ćwiczyła, bo i tak nie będę i wiem, że muszę spojrzeć na to bardziej realnie. Dlatego:
- 8 min ABS, 8 min stretch - ćwiczę codziennie (w końcu tw 20 minut znajdę, a jednak mój brzuch pozostawia wiele do życzenia, a rozciągania nigdy za wiele! wyjątkiem jest pierwszy dzień @ - tylko rozciądanie),
- 8 min arms - ćwiczę raz w tygodniu (nie wyglądają najgorzej),
- pozostałe 8 min (legs, buns) - ćwiczę 3 dni w tygodniu, poprzedzając rozgrzewką na rowerku - 15 do 30 minut.
- przyszła wiosna, więc zaczynamy spacery i jak pogoda dopisze, to będę też maszerować dzielnie, bo na bieganie to się nie dam namówić 
- zawsze w niedzielę spacer (chyba, że będzie lało). Jesli będzie padało, to dodatkowe skakanie w domu!
4. Śniadanie.
Codziennie na śniadanie będę jadła mieszankę made by myself: 30 g płatków owsianych górskich + 20 g nestle fitness + 250 ml mleka. Wyjątkiem jest sobota, kiedy to będę jadła pszenną bułeczkę z szyneczką, jajkiem na twardo, sałatą i innymi dobrociami, które nawiną się pod rękę (w soboty zawsze tato idzie rano po ciepłe bułki i nie odpuszczę
).
5. Posiłek na uczelni.
Zdecydowanie zabieram na uczelnię kanapki, bo potem idę po coś do sklepu i zachaczam o pułki z niezbyt zdrowym jedzonkiem. Dlatego zabezpieczam się kanapkami (jakkolwiek to brzmi :P ).
6. Owoce też są dobre!
Z racji mojej totalnej niechęci do owoców narzucam sobie jednego owoca dziennie. Wiem, że dla niektórych może się to wydawać śmieszne, ale ja na prawdę zmuszam się do jedzenia czegokolwiek widniejącego pod nazwą owoce. Wyjątkiem są banany, gruszki i winogrona. Ale ponieważ wiem, że są zdrowe i powinnam je jeść, więc powoli zacznę się przyzwyczajać. Tym bardziej, że idzie lato i owoców będzie masa.
7. Proporcja na talerzu.
Do posiłków chcę wkręcić więcej warzyw, jeśli będzie to możliwe. Zacząć jeść surówki (tak tak, tego też nie jesm!), a nie tylko ziemniaki + mięsko (= monotonia z resztą).
8. Planowanie.
Jesli będzie się dało, to postaram się planować posiłki dzień wcześniej, żeby nie zastanawiać się, czy będzie w ogóle coś konkretnego do jedzenia i żeby nie usłyszeć po powrocie do domu "to sobie coś zrób", to niestety czasem tak bywa, szczególnie kiedy mam włoski i wracam po 18.
9. Wody!
Dużo pić! Rygorem jest:
- 2 herbaty czerwone
- 1 herbata zielona
- 2 herbaty owocowe
- woda, woda, woda....
Ograniczam spożycie piwa do zera! ( A ciężko mi będzie, bo ja straszny piwosz jestem
), natomiast w ramach rekompensaty pozwalam sobie na 2 kieliszki wina tygodniowo. Podobnie jak z czekoladą, niewykorzystane kieliszki nie przechodzą na tydzień następny.
10. Spać...
Nie jest po 19. Wiem, że dla niektórych to już jest za późno, ale chodzę spać koło 22, czasem 23, więc nie widzę powodów, dla których nie miałabym zjeść czegoś o 19. Oczywiście coś lekkiego. Postaram się też dobrze wysypiać, bo potem jestem nieprzytomna i jest nie wszystko jedno co jem.
11. Z mlecznej krainy 
Jem za mało nabiału! Zatem narzucam sobie na dobry początek 3 posiłki zawierające więcej nabiału. Prawopodobnie biały chudy serek, jogurciki (z tym też się ostatnio opuściłam) itp.
12. Laba!
Jako że nie lubię rygoru, co 2 tygodnie urządzam sobie wolne od diety. Oczywiście nie chodzi tu o to, że całe 2 tygodnie dietkuję, a potem zadrabiam przez jeden dzień. Rzecz w tym, że muszę mieć jakiś jadny punkcik w tym dietkowym tunelu i wiedząc, że za 2 tygodnie będę mogła zjeść coś bardziej kalorycznego - np kawał pizzy, czy trochę więcej spaghetti albo wypić browarka bardziej motywuję się do działania. Nie oznacza to oczywiście, że z tego wolnego dnia muszę skorzystać.
Czy ktoś to w ogóle przeczytał?
Nie wiedziałam, że mam taką wenę
-
a mowilam (pisalam) ze beda madre postulaty
a wlasnie psychologia polega glownie na wyraznym pokazaniu tego co sie niby wie i przemysleniu tego
tylko pamietaj kochana ze bedziesz musiala sie nam z tego wszystkiego rozliczac i jak cos nie tak to lanie bedzie
zycze powodzenia i wytrwalosi przed wszystkim
-
I moja skleroza się objawiła.
Jestem Wam jeszcze winna wymiarki. Stan na dziś to:
waga: 62,2 kg
wiek: prawie 23 lata
wzrost: 166 cm (niezmiennie
)
biust: 93 cm
talia: 72,5 cm
na wysokości pępka: 85,5 cm
na wysokości kości biodrowych: 93 cm (tyle co w klacie
)
tyłek w najszerszym miejscu: 99 cm (łeeeeee
)
udo: L: 59 cm P: 58,5 cm (ciekawe...)
ramię: 27,5 cm
łydka: L: 36 cm P: 36,5 cm (jeszcze ciekawsze...)
Zawsze wiedziałam, że jestem krzywa
Cele:
Cel I: to uzyskanie wagi 60 kg.
Cel II: zapięcie się bez problemów w stare spodnie.
Cel III: wejście bez probelmów w spodnie siostry (rozmiar mniejsze).
A potem się zobaczy
-
postulaty bardzo przemyślane
teraz dopilnujemy realizacji
najważneijsze żebyś TY to w pełni realizowała
wsparcie masz wiec do roboty
-
Spodziewałam się kilku postulatów a tu tyle czytania. Ale to dobrze. Fajnie, że masz cel i wiesz do czego dążysz. Zalożenia bardzo mi się podobają. Przede wszystkim są realne i myślę, że łatwe do wykonania. Nie powinnaś mieć teraz problemów z dietką. No skoro możesz jeść czasem czekoladę, wypić piwko to powinno się udać.
Trzymam kciuki, żeby się udało
-
Jakoś tak wyszło. Jak już wymyśliłam, to napisałam :P .
Strasznie dziś u mnie wieje, a miałam ochotę na spacer.
Dobra, zabieram się za robotę, bo jutro przydałoby się więcej luzu, bo jak Kochanie przyjdzie, to już nic nie zrobię :P
-
u mnie tez wieje strasznie:/
ja przeczytalam twoje postanowienie i powiem ci ze bardzo fajny plan
madry i bardz odobry
-
jak idzie realizacja "robienia czegoś"
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki