-
Toft- bardzo dobrze, że rzuciłaś palenie, to nic dobrego, moi rodzice męczą się już od chyba 20-25 lat z paleniem i jakoś nie mają zamiaru tego paskudztwa rzucić
-
stwierdziłam, że mam problem.
z jedzeniem.
bardzo, ale to bardzo chciałabym w koncu zacząć zdrową, pełnowartościową dietę w okolicach 1000 kalorii. i nie potrafię. nie wiem, dlaczego. może to dlatego, że przechodziłam już w życiu różne etapy - od niekotrolowanego obżarstwa do niejedzenia prawie niczego. od zachowań bulimicznych do anorektycznych. taki schemat - od jutra się odchudzam, więc dzisiaj muszę się najeść - jutro zrobię sobie głodówkę, żeby się przestawić. po czym przychodzi 'jutro', a ja się łamię, zjadam coś. stwierdzam więc, że skoro już coś zjadłam, to bez znaczenia czy zjem jeszcze więcej. znowu się objadam i znowu 'od jutra'... kiedy już uda mi się przejść na dietę, to trzymam się 500 kalorii dziennie - wszystko powyżej wydaje mi się już obżarstwem. i taka huśtwka trwa od mniej więcej 6 lat. dlatego, kiedy teraz myślę, że miałabym jeść 1000, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.
-
Toft- wiem coś o tym, i nie będe się wymądrzać , ale przemyśl całą sprawę, policz ile zjadłaś kalorii, jak mniej niż 2000kcal to też dobrze a jeśli 2000kcal to przynajmniej nie przytyjesz.
-
Nan, ale ja właśnie bardzo chciałabym, żeby ktoś się wymądrzył! bo sama nie potrafię do końca tych wszystkich mechanizmów zrozumieć.
póki co, zjadłam śniadanie - wasa z plasterkiem polędwicy sopockiej, maca z serkiem turek light, do tego pomidor i ogórek.
-
Toft- no to skoro chcesz...
Jedzenie 500kcal to takie kręcenie się w kółko. Jesz dużo mniej niż powinnaś, robisz się zła i ospała, a żeby sobie poprawić humor i dodać energii jesz...dużo...
Wyjdź z tego błędnego koła i zacznij jeść 1000-1200kcal, zobaczysz, że zaraz się poczujesz lepiej. Jeżeli czujesz się objedzona tymi 500kcal to jedz coś mniejszego wagowo a bardziej kalorycznego.
-
a jak myślisz - lepiej od razu wskoczyć na 1000 czy zacząć np. od 600 i zwiększać, powiedzmy co tydzień, liczbę kalorii o np. 200, aż dojdę do 1000?
-
witaj toft dzieki za odwiedziny u mnie, mimo że nie jestem jakims wielkim wyjadaczem to zdarzylem sobie juz wyrobić własne zdanie na temat cudownych diet - uwazam ze szkoda na nie pieniezy i naszego wysiłku, który czesto bywa zwyczajnie zmarnowany.
Polecam ci bardzo serdecznie to co innym dziewczyną czyli spokojną diete rozłozoną na dłuższy okres czasu - zazwyczaj pisze zeby dziewczyny zaczynały od 1500 ale ty i tak masz chyba zasuszony żołądek od tych zupek w proszku ze mozesz spokojnie zjesc sobie 1200, a jak to bedzie za duzo to przejsc na normalne 1000kcal ale kurna nic mniej - chyba ze chcesz nabawic sie jakiś powazniejszych problemów zdrowotnych typu wariujace hormony.
Trzymam za ciebie kciuki i licze ze wygra u Ciebie zdrowy rozsądek, jak będziesz dzielna to wkleje jeszcze jakieś zdjecie mojej cudnej Zuzi
pozdrawiam
-
Toft- ja uważam, że powinnaś odrazu przejść na 1000kcal- od tego na bank nie przytyjesz, co innego jakbyś przechodziła na 2000kcal- wtedy można stopniowo, ale tutaj liczy się każdy dzień- bo możesz się czegoś nabawić
-
Toft, nie eksperymentuj z dietami uboższymi w kalorie niż 1000. Szkoda zdrowia kochana. Ten tysiąc powinien być najniższym limitem, jaki możesz sobie narzucić - zamiast 950 kcal lepiej zjeść 1050 i napewno od tego nie przytyjesz, bo to znacznie mniej niż to, co zjadałaś do tej pory. Pamiętaj też, że przekroczenie limitu to nie koniec świata. Każdemu zdarzają się takie dni, w końcu jesteśmy tylko ludźmi, a do tego kobietami, które mają duże wahania hormonów Warunkiem schudnięcia jest powrót do diety po każdym grzeszku i wyskoku. Przejdź na 1000 kcal i skończ z dc i innymi tego typu dietami. Wierzę, że Ci się uda i trzymam za to mocno kciuki Buziak.
P.S. Dziękuję za gratulacje, zarówno z powodu wagi, jak i rzucenia palenia Szczerze - czuję się rewelacyjnie bez nałogu! Myslałam, że będzie gorzej, ale nawet w knajpie przy piwku w ogóle o tym nie myślę (do tej pory to właśnie piwko mnie gubiło ). Źle jest jedynie wtedy, jak złapie mnie dół albo jest mi smutno - wtedy mam ogromną ochotę zapalić, ale powtarzam sobie, że jak schudnąć mi się udało to tym razem też nie przegram! I narazie się trzymam Tobie też gratuluję rzucenia, co prawda było to juz jakiś czas temu, ale tym bardziej gratuluję, że zmądrzeliście z chłopakiem szybciej niż ja
-
Agulon, dzięki za rady
a co do palenia - po rzuceniu najbardziej przeraziło mnie to, jak okropnie fajki śmierdzą. wcześniej nie zwracałam na to uwagi. w rodzinie mojego chłopaka palą wszyscy (rodzice i brat) i palą w mieszkaniu. kiedy ich odwiedzamy poraża nas smród papierosów, a najgorsze jest to, że sami wychodzimy przesiąknięci nim, pomimo że nie palimy.
ale fakt - kiedy się wkurzę, zdarza mi się marzyć o petku
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki