-
Akneisa, przepraszam, że dopiero teraz, ale ja mieszkam w Stanach, więc w czesie, gdy Wy tu toczyłyście burzliwe dyskusje, u mnie była noc.
Niestety, nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Nie wydaje mi się, żeby z trybu głodowego dało się wyjść nie przybierając początkowo na wadze. Moim zdaniem i tak warto, bo jeśli z tym nie zawalczysz to nie bardzo widzę, w jaką inną stronę mogłabyś poprowadzić swoje żywienie, niż schodzenie tego metabolizmu ku coraz niższym wartościom. A poza tym to przybranie na wadze byłoby moim zdaniem w dwóch miejscach: w jelitach (a to jest przejściowe) i w mięśniach (a to jest pożądane - jeśli masz na wadze nawet kilka kilo więcej ale ta masa to mięśnie, to tej dodatkowej wagi nie widać, a ludzie patrząc na Ciebie widzą wymiary, nie wagę). W każdym razie napiszę Ci, co ja bym w tej sytuacji zrobiła, a co Ty z tym zrobisz zależy od Ciebie.
Po pierwsze - dziewczyny mają rację, ta dieta, którą zastosowałaś, to dieta kopenhaska. Bardzo kontrowersyjna, ja sama raz ją zastosowałam, ale uważam, że może być OK na początek odchudzania, nie gdy odchudzanie trwa już od wielu miesięcy. Ludziom tu na forum chciało się policzyć kalorie w tej diecie i wyszło jakieś 400-700 kcal dziennie. I jeśli po niej przytyłaś, to naprawdę jest bardzo źle. Absolutnie nie piszę tego z satysfakcją. Ja naprawdę byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby okazało się, że się w poprzednim poście myliłam, że Ty w żadnym trybie głodowym nie jesteś, że metabolizm masz w lepszym stanie, niż myślałam. Nie jestem na tym forum po to, żeby mieć rację (nie jestem żadnym ekspertem, tyle że lubię buszować po necie, kwestie odżywiania interesują mnie i znam dobrze angielski). Nic nie cieszy mnie bardziej, niż czytanie, że komuś się udało. Ale niestety Twoja reakcja na kopenhaską wskazuje, że w tym przypadku tą rację miałam. 
Jeśli zaproponowane przeze mnie wyjście Ci nie będzie odpowiadać i będziesz sobie sama chciała po necie poszperać, to podaję Ci słowo-klucz: leptyna. Jest to hormon, którego zadaniem jest (w uproszczeniu) informowanie organizmu, kiedy jest on dobrze odżywiany, a kiedy głodzony. Tryb głodowy włącza się wtedy i dlatego, że Twój organizm zaprzestał zupełnie lub prawie zupełnie tą leptynę produkować. Żeby z niego wyjść, trzeba produkcję leptyny na nowo pobudzić. Jeśli organizm ją zacznie dostawać (a receptory jej są: "między innymi w podwzgórzu, mięśniach szkieletowych, mięśniu sercowym, płucach, trzustce, wątrobie, nerkach, jelicie cienkim, gonadach męskich i żeńskich, jak również w tkance tłuszczowej"*), będzie "wiedział", że zagrożenie głodem minęło, nie trzeba już składować tłuszczu, metabolizm może zacząć spalać ten tłuszcz szybciej.
Kulturyści (którym również zależy na jak największym metaboliźmie) stosują w celu pobudzenia produkcji leptyny metodę "doładowań". Polega ona na tym, że mniej więcej raz na tydzień (jak często dokładnie, to zależy od masy i % tłuszczu) jedzą przez ok. 1 dzień bardzo dużo węglowodanów, i to wcale nie tylko tych zdrowych. Proporcje pomiędzy węglowodanami prostymi (te "dobre") i złożonymi (te "złe") to powiedzmy 50/50. Jeden warunek - trzeba jednocześnie ograniczyć jak najbardziej w tych dniach ilość tłuszczy. Czyli np. cukier tak, ale czekolada nie (bo ma tłuszcz). Można w te dni jeść np. ryż, makaron, beztłuszczowe lody i inne słodkie produkty z mleka 0%, wszystko co ma mało tłuszczu lub wcale, a dużo węgli. Do tego drugie 50% z węgli zdrowych: warzywa, owoce, pełnoziarniste produkty zbożowe. Podczas takiego dnia doładowania jemy nie raz dziennie z dobrze, tylko często, żeby bombardować organizm sygnałami, że dostaje jedzenie. W te dni ludzie, stosujący tą metodę, jedzą i 3000 i więcej kcal. W pozostałe dni również jemy często, również nie schodząc poniżej 1000, ale w zupełnie innych produktach, a mianowicie węgli bardzo mało, praktycznie tylko z warzyw. Taki jadłospis kopenhaskiej, ale zwiększony, rozłożony na 5 posiłków, bez cukru, grzanek czy owoców, natomiast dużo ryb, mięsa, zielonych warzyw, mógłby tu być przykładem. Niestety, taka bardzo nisko węglowodanowa dieta jest bardzo trudna i nie wiem, czy Twój organizm nie jest na nią w tej chwili zbyt osłabiony. Zauważ, że normalnie stosują ją kulturyści (i nie, nie będziesz miała po niej mięśni jak oni, samą dietą nikt jeszcze z siebie Schwarzeneggera nie zrobił
). Ale tu: http://www.elitefitness.com/forum/ar...php/t-259.html (- odpowiedź uzytkownika Par Deus) znalazłam sugestię, że może to być sposób na wyjście z trybu głodowego. Nie jestem w stanie zagwarantować jego skuteczności, nigdy w trybie głodowym nie byłam. Ale będąc w Twojej sytuacji chyba spróbowałabym tej metody.
Dużo osób doradza zwiększać kalorie bardziej stopniowo. I tu niestety też początkowo przytyjesz. 
Inna rzecz, która przychodzi mi do głowy to pójść do endokrynologa lub innego lekarza i poprosić o pomoc. Przeczytałam na angielskojęzycznych forach, że ludzie dostawali leptynę w zastrzykach, ale nie mam pojęcia na temat dostępności takiej kuracji w Polsce. Lekarz będzie Ci w stanie powiedzieć, czy możesz jakoś chemicznie tą leptynę dostarczyć, jeśli nie zdecydujesz się próbować sama ją pobudzić tymi "doładowaniami".
Przepraszam, że nie jestem w stanie po prostu machnąć różdżką i naprawić Twój metabolizm. Uwierz mi, chciałabym. Gdyby tylko było mi wiadomo o jakimś łatwym sposobie na to, nie powodującym początkowo wzrostu wagi, zaraz podałabym Ci go. Ale moim zdaniem nawet ten trudny i powodujący na jakiś czas wzrost wagi sposób jest wart wypróbowania. Bo chodzi tu o całe Twoje życie, nie o kilka miesięcy.
Którykolwiek sposób wybierzesz, dodałabym do tego ćwiczenia. Niestety, one trochę hamują wydzielanie leptyny, więc będzie tu troszkę szarpania jednocześnie w dwie strony, ale one rozwijają mięśnie, a to bardzo teraz w Twojej sytuacji ważne. Alternatywnie, jeśli nie chcesz iść tropem leptynowym, można by spróbować właśnie ćwiczeniami (przy jednoczesnym dodawaniu kalorii) metabolizm rozruszać. To sposób długotrwały, mięśnie nie budują się z dnia na dzień, ale może to być skuteczne.
Skoncentrowałam się najpierw na tym, co wydało mi się tu najważniejsze, więc na koniec jeszcze o innych sprawach.
1. Głodówki - tak, są strony, które je zalecają. Sama kiedyś byłam przez tydzień na poście sokowym (co uważam ze swojej strony za głupotę i teraz nie powtórzyłabym tego, ale człowiek uczy się na błędach). Znajdziesz tu dwie szkoły - jedna będzie twierdzić, że to dobry sposób na oczyszczenie organizmu, druga, że nie. Ale zauważ, że nawet zwolennicy głodówki czy częściowego postu nie zalecają ich przez dłużej, niż kilkanaście dni/kilka tygodni. Przeciętna głodówka, to tydzień. Najdłuższa, o której czytałam, to 3 tygodnie. Kopenhaska, ograniczająca kalorie do drastycznej ilości 400-700, to 13 dni. Zdrowemu, nie zmęczonemu jeszcze dietą organizmowi taki okres nie zaszkodzi. Gdyby tak było, w trybie głodowym siedziałyby po uszy osoby, które np. podczas jakiejś choroby przez tydzień jadły bardzo mało. Cała różnica polega tu na czasie. Ja na kopenhaskiej schudłam 6,5 kg, bo zastosowałam ją na samym początku odchudzania. Czy zastosowałabym ją teraz? Absolutnie nie. Czy stosowałabym taką ilość kalorii dłużej, niż przez tych 13 dni? Absolutnie nie.
2. Misiala Może ja to źle zrozumiałam, ale moim zdaniem ona napisała Ci o tych symptomach u siebie z przymrużeniem oka. Chodziło jej chyba o to, że takie symptomy jak bóle głowy czy brzucha, czy wzdęcia, czy osłabienie każdemu zdarzają się czasami a test nie określa ich natężenia (Nawiasem mówiąc, czy mogłabyś mi podać źródło tego testu? Przez kogo on został opracowany? Bo jakoś te pytania nie brzmią zbyt profesjonalnie i to chyba było zarzutem Misiali). Wydaje mi się, że chodziło jej o to, że gdyby wpadać w paranoję, to można by się było u siebie dopatrzyć tych symptomów, podobnie jak i praktycznie każdej choroby, o której wystarczająco dużo się czyta
. Prochnicę ma podobno 95% społeczeństwa. Nie wiem, ile dokładnie Misiala ma lat, ale zważywszy, że watek ma w dziale "Po 40-tce", brak okresu może być już też sprawą zupełnie normalną. Widząc emotikonki przy jej tekście dochodzę do wniosku, że to był żart i że nie ma tu powodu do niepokoju. 
Akneisa, naprawdę mocno trzymam kciuki za to, żebyś przestawiła swój organizm na tor, na którym będzie z Tobą kooperował, nie walczył. Pisz, co zadecydowałaś i jak Ci idzie. Bardzo, bardzo mocno życzę Ci powodzenia.
Uściski 
______
* - cytat z [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki