-
heheb faktycznie pyyyyszne sniadabko i musze Cie pochwalic za cwiczonka rano brawo mam andzieje,ze uda Ci się zrealizowac jadłospisik i na stepie będzie Ci się podobało, a relax będzie efektowny
Koniecznie zdaj relacje
Trzymaj się cieplutko trzymam kciuki, buziaczek!
-
Witaj
Trzymam za Ciebie kciuki, tez powinnam sobie ukladac jadlospisy i przede wszystkich ich sie trzymac, tez jestem zjadaczem chleba, wiec wiem co czujesz bidulko, ale nie martw sie, ja tez staram sobie pieczywa odmawiac. O tyle dobrze mam, ze mnie do slodyczy nie ciagnie, ale moja slaboscia sa chipsy, frytki itd. wiec jeden grzyb.
Zycze Ci bys sie zmobilizowala do cwiczen, sobie zreszta tez tego zycze!
Ja od poniedzialku znowu mam zawsze kolo 1000 na liczniku, niestety w czechach i pl nie mialam mozliwosci liczenia, wszystko jadlam tak na oko
Ale jak ja sobie powtarzam, mam jeszcze czas, mam jeszcze 3 miesiace, a do zgubienia przypuszczam tak ok 5-6 kg. wiec nie powinno byc problemu. Pomalutku, a do celu i bez joja!
Z pozdrowieniami
Bernadeta M.
-
No to znowu piękny tysiąc
- sandwicz dietetyczny 250
- pomidor + 50 g chudego twarogu z cebulką i dwoma łyżkami otrębów 180
- 4 pieczywka + pasztet 280
- jabco 50
- gruszka 80
- 2 pieczywka + pasztet 140
Monotematycznie z tym pasztetem, ale był niskolaoryczny (250 kcal/100g), więc se zrobiłam do szkoły kanapki z lekkiego pieczywka
Do tego litr wody, puerh, rooibos x 2
No i 20 minut ćwiczonek i 30 stepu.
No i jestem zrelaksowana na maxa
Jutro dzień na uczelni, trzymajcie kciuki, bo jadę odebrać pracę dyplomową i się okrutnie boję.
Tak sobie myślę, że im dłużej się zdrowo je, tym też bardziej to zdrowe jedzenie smakuje i tym mniej ciągnie do bomb kalorycznych typu chleb, masło, śmietana... Zauważyłam to już kiedy odchudzałam się dwa lata temu. Początek jest okrutnie trudny, ale opłaca się
Nie warto cholercia wpuszczać się w maliny zażerając smutki, bo wtedy organizm znowu przyzwyczaja się do żarcia-śmieci. I z kolei odczuwa się niechęć do zdrowych potraw.
Kurcze, grunt to dobre nawyki, ciekawe jak długo trzeba kształtować nowe nawyki jedzenia, żeby weszły w krew Ja na ostatniej diecie uważałam na to, co jem, liczyłam kalorie ponad pół roku. To okazało się chyba za mało, nie wiem, w każdym bądź razie ja przy kłopotach wciągam żarcie jak odkurzacz... Postaram się coś z tym zrobić, bo jak znowu przyjdzie kryzys i problemy, to mimo schudnięcia, rzucę się na jedzionio.
Pozdroooofki serdeczne, waga dzisiaj łaskawie wskazała 74,4 kg, ja mam straszną nadzieję, że ujrzę jeszcze w tym tygodniu trójeczkę przed przecinkiem... [obiecałam sobie hehe, że ważenie w weekend, raz w tygodniu, ale jak tak czytam jak Wy się ciągle ważycie, to nie wytrzymałam i wlazłam]
:*
-
a jaki ty pasztet jesz??bo pasztet to chyba ma duzo kalorii,a jak jest jakis ktory ma malo to ja sie na niego skusze,bo lubie pasztet,szczegolnie z pomidorami albo czyms takim,
sojowy ma malo kalorii i bardzo mi smukuje :P tylko ze jest duzo drozszy od normalnego a szkoda bo czesciej bym sobie na niego pozwalala :P
a z tym wazeniem sie to normalne :P ja zauwazylam po sobie ze jak ladnie dietkuje to ciagnie mnie do wazenia sie i to codziennie,a jak mi nie idzie to boje sie wchodzic na wage bo jednak jak wchodzi sie na wage to ma sie nadzieje ze sie przesunie w poprawna strone a ja sie zawsze boje ze znowu pokaze wiecej i sie dobije i sie najem ale jak skoczy do gory to potrafi zmotywowac
wiec chyba ta czesta kontrola naszej wagi ma jakis plus :P
pozdrowka
-
wydaje mi się,ze potrzeba właśnie tak jak napisałaś- z poł roku,żeby sie do nowych nawyków zywieniowych przyzwyczić,no i oczywiście nauczyc sie releksować w inny sposób niz jedząc-też mam z tym problem
gratuluję tysiaczka i mam pytanie-po jakim czasie organizm przyzwyczaja sie do takiej iloście jedzenia-czytaj-nie umiera sie z głodu bo ja narazie przy 1200 u mieram,fakt,że wczęsniej jadłam codziennie okolo 3000,jak myslicie,po tygodniu będzie lepiej
bo na głodnego uczyć się to tak średnio
życzę dobrej nocki
-
Witam;*
wpadlam sei przywitac i zyczyc milego dnia;*
-
Zawzieta...
Ja tez jadlam zwykle okolo 3000 kcal, ale sie diametralnie przestawilam na tysiaka, mialam jedna wpadke, bo bylam glodna i wpakowalam w siebie na raz pol kurczaka z rozna z bulka.. Musisz uwazac, moze najpierw 1200 i duzo nieskokalorycznych potraw, bys miala wrazenie, ze jesz jesz i jesz...
Od 12.09 jestem na dietce, zmienianie nawykow zywnosciowych itd. I z kazdym dniem mam nowe pomysly, motywacje. Forum jest swietne, sama bym tego nie osiagnela.
teraz jem srednio 1000-1100-1200 kcal, ale moje odchudzanie jest rozlozone w czasie, narazie prawie zadnych efektow nie widze, no moze ciut brzuchol spadl i poprawilo mi sie trawienie, nie mam problemow z wydalaniem samopoczucie tez jest lepsze. Ale chce tez sie motywowac efektami, widocznymi efektami, wiec przechodze na twardego tysiaka, ale teraz to juz bedzie latwiej.
Z pozdrowieniami
Bernadeta M.
PS - tutaj jestem -----> http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?p=802901#802901
-
Zgadzam się z tobą. Mi się wydaję, że nie tylko organizm przyzwyczaja się do zdrowych rzeczy,a le także lepiej się z tym czujemy. Przypomnijmy sobie jak było nam ciężko gdy zjadałyśmy się bombami kalorycznymi. A ze zdrowym jedzenie, czujemy się lekko i zdrowo...
-
zawzieta85 - ja to pisuję tutaj od lipca na początku totalnie mi nie wychodziło, teraz od kilku dni jestem na tysiaku - ograniczałam kalorie stopniowo - najpierw liczyłam ile jem normalnie i wyszło że ponad 2200, następny tydzień około 1800, potem 1600, miałam niesamowicie dużo wpadek, napadów głodu, zwątpień. W zeszłym tygodniu średnia kalorii wyszła mi 1500, w tym będzie koło 1300 (bo się obżarłam dwa razy), kolejne mam nadzieję, że równo tysiąc.
Ale jeśli poczuję się słabo, to będę wcinać więcej. Nie mogę mdleć prowadząc zajęcia
kaczuszka123 - to jest pasztet drobiowy, taki w małych puszkach. W tabelach kalorii, które mam było napisane, że pasztet ma koło 400, ale na puszce stało jak byk, że 100g = 240kcal, więc się cieszę i wcinam
kleines - ja też się cieszę z unormowanego trawienia. Chudnięcie niesie wiele wyrzeczeń i nieprzyjemnych momentów, ale jeśliby tak podsumować - to w okresie obżarstwa czuję się 100 razy gorzej - problemy z trawieniem, zgaga, ociężałość, ciągle wzdęty brzuchol... A co do brzucha... ja robię teraz brzuszki i kręcę hula i widzę już efekty!!! Przy hula 15 minut dziennie brzuszek maleje mi naprawdę szybko Dzisiaj zrobiłam sobie zdjęcia, nadal wygląda okropnie, ale widać wyraźnie, że jest już bliżej kręgosłupa Na problemy trawienne polecam otręby, ja mam granulowane z jabłkiem i są pycha.
grubasek1992 - ale ty ranny ptaszek jesteś
A co do mojego dzisiejszego dnia:
- parówka-berlinka (40g) z chlebkiem kruchym wasapodobnym 200 kcal
- chlebek kruchy z pasztetem z kaczki i pomidorem 100
- jabłko 50
- pasztecik z grzybami duży 250
- jogurt pitny z musli 175
- surówka wiosenna 250 g 180
- zupa wiosenna z paczki 60
trochę przekroczyłam tysiaka - o paredziesiąt kcal, ale to nie tragedia :P :P :P
Ćwiczyłam dzielnie 25 minut (w tym 8 hula).
Ważyłam się rano i waga wskazała 74 kilo, ale moja waga często się myli, więc czekam z przesuwaniem tickerka do soboty rana. Mam nadzieję, że nie zaszaleję jutro, ani w weekend, ale zapowiada się wyjazdowo, więc pewnie się uda nie obeżreć.
Tak w ogóle to postanowiłam poskromić też nieco cellulit zżerający moje pośladki i wróciłam do peelingów kawą. Mmm, skóra po takim zabiegu jest super, jak u noworodka :P
Dziękuję za odwiedzinki :*
-
jaki peeling kawa???
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki