-
Witajcie
Wczoraj nic z basenu nie wyszło, moje kocisko się przeziębiło i nic z basenu nei wyszło. Szkoda, ale zdrowie wazniejsze. Byłam na siłowni, zamierzam się zapisać od listopoda, bo zapisuję od pierwszego każdego miesiąca. Wymyśliłam sobie coś, co generalnie jest ochrzczone mianem aerobiku, ale w ramach tych zajęć są różne rodzaje ruchu i coś sobie wybiorę. Coś, czyli cos odchudzająco-modelującego czy jakos tak. A na sam początek coś w miarę nie strasznie męczącego, żebym się przyzwyczaiła. Ale jeszcze nie wiem dokładnie co, mam jeszcze troszkę czasu, zczytam te rodzaje zajęć, piętnascie razy zmienię zdanie i w końcu coś wybiorę
Ale pomimo tego wczorajszy dzionek był udany
Wieczorkiem zmusiłam się i od nowa zaczęłam szóstkę, wiem, znowu zaczynam. Ale na kalendarzu sobie tym razem ładnie "1" narysowałam, poodliczałam dni i co 10 poopisywłam, teraz będzie pieknie przypominać. Wieczorkiem, jeszcze po "6" sobie trochę poćwiczyłam
Obiadko-kolacyjkę udało mi się zjeść przed 19, bo wcześniej wróciłam a później... ależ mi żołądek się czegoś dopominał. Więc dostawał tylko wodę i kapustę pekińską. Mam już jej serdecznie dość, po ożłopaniu się wodą prawie mmi uszami wypływała Ale nic innego, przegryzkowatego nie spałaszowałam A wieczorem współlokatorka zrobiła jakąś kolacyjkę na zakończenie części remontu... nawet na winko się nie skusiłam.
Ale dziś pewnie muszę coś konkretniejszego zobiadkować, bo na śniadanie do pracy kanapeczek nie zrobiłam, śpieszyłam się z samego rana bardzo i teraz tylko proszkowe zupki i herbatka. i oczywiście "szósteczka"
-
zdrowie wazniejsze, basen sie nadrobi :P a z ta silownia to dobry pomysl, ja chodzilam na aerobik i bylo swietnie,ale teraz nie mam za bardzo kiedy,taki ten plan mam bez sensu ze nie ma go gdzie wcisnac
milego dnia i udanego dietkowania :P
-
Chce mi się dzisiaj czegoś słodkiego, dobrego, sama nie wiem czego. No i tak sobie to chcenie zapijam herbatką, zupką w proszku, kawą... Język oparzyłam, więc może jakoś się opanuję i nic nie popodjadam. Dopiero obiadek i mała kolacyjka + jabłuszka/marchewka/kapusta pekińska i woda
-
Sairko nie przesadzaj z zupkami w proszku bo to cholerstwo strasznie żołądek niszczy
Ale świetnie radzisz sobie z zakusami na coś słodniego! Kawka, herbatka, marchewka - tak trzymać! A tak w ogóle uwielbiam marchewkę mmm
-
Skinnerko, staram się nie przesadzać, ale ja śpioch jestem i rano nie zawsze zdążę zrobić kanapki A wieczorami tez nie ma jak, może się w końcu remont na trochę skończy i kuchnia będzie luźniejsza... Ale z drugiej strony, wtedy były rzadsze "pielgrzymki" do niej...
Ja po wczorajszym opracowaniu połówki kapusty pekińskiej - ale mała była - mam dość... ale jeszcze pół czeka i trzeba to zjeść. Mało smaczne, bo bez soli, ale takie było założenie
-
oj, ja nie lubie rozsadzac sobie zoladka-czuje sie wtedy jak słonica...e tam i tak tak wygladam
Widze ze brniesz do przodu-tak dalej
-
ślicznie sobie radzisz jestem z CIEBIE BARDZO DUMNA
-
Mam Cie. Znalazlam Twoj wateczek i postanowilam cosik namazac.
Widze ze zmagasz sie z podobnymi problemami co ja.
Ja mam do zrzucenia, Moj Misio tez powinien uwazac na to co jje...Tylko w rzeczywistosci jest tak,ze czesto zamawiamy pizze, idziemy na miasto cos zjesc,chipsy,lody. Juz keidys probowalismy chodzic na silownie razem...wytryzmalismy m-c. To wszystko dlatego ze Moj Misio ma slomiany zapal, poza tym jakos tak jest ze nagle wychodza na wierzch sprawy ktore trzeba zalatwic, no i silownia jest odkladana. Kiedys chodzilam rok czasu codziennie po 1-3 h jak bylam sama...Teraz probuje zmobilizowac mojgo Misia na silke. Idziemy w poneidzialek. Zamiary sa takie ze 3-4 x w tyogdniu.Mam nadzieje ze sie uda!.
Pozdrawiam serdecznie i czyms prezej zapisz sie na silke,albo aerobic,( dziwnie ze robia zpaisy 1 w m-cu).
Buziaki!.
-
Hello Sairko, przepraszam, że nie zaglądałam, ale widzę, ze nie idzie Ci źle U mnie też w lodówce leży kapusta pekińska... hmmm... musze ją wykorzystać, zanim sięzepsuje Pozdrawiam
-
Witajcie
doty jak ja nie cierpię tego, ż e trzeba coś zjeść, bo się zepsuje. Wczoraj tak musiałam trochę rzeczy wyjeść, czyli wyszły kanapki zapiekane i trochę ciasta. Ale tylko trochę, bo mi po prostu nie szło
MalyElf ja też nie lubię się opychać, ale akurat mój brzusio cały czas chciał czegoś do pochrupanka i radziłam sobie jak tylko mogłam, w końcu lepsza kapustka niż coś innego, co mogłabym wymyślić.
malutkaaaa dzięki tego mi było chyba trzeba :*
tusia jak czytałam, co napisałaś, to prawie jak o mnie. Ja grzecznie chadzałam na treningi na studiach, ale... przez kogoś mi się nie zawsze chciało. Na siłkę chodziłam razem ze znajomymi, ale w pewnym momencie coś pozmieniali i tak się to skończyło. A teraz jak szukam jakiejś w miarę normalnej, to ceny są horrendalne. Ale znalazłam taki niby aerobic - niby, bo jest masa różnych rodzajów, np abt, pilates, fat burning i takie tam. Mają tam karnety miesięczne i pewnie dla jako takiego porządku inaczej nie zapisują. Ale od listopada zamierzam się zapisać, albo na tego spalacza albo na modelujace dolną część ciała, nie pamiętam teraz nazwy
A moje kochanie też malutkie nie jest - mała pociecha ale zawsze Narzeka, że jest spory, ale sam się tak "hoduje", ja też lubię frytki, ale niekoniecznie po 9 wieczorem... Jedyne, co mi się udaje, to wyciągnąć go na basen, za instruktora robi
A teraz czas na spowiedź. Niestety sporo wyszło, bo trzeba było przed wyjazdem na weekend do domku wyjeść część rzeczy, żeby się nie zepsuła
zapiekankowe kanapki z tostu z pasztecikiem, serkiem i ketchupem - ale przed 18, bo wcześnie wróciłam a długo siedziałam
trochę szarlotki - nie dałam rady nawet połowie zapasów - koło 19
chyba jakaś kanapusia z chlebkiem pełnoziarnistym - też koło 18
kapusta pekińska - wypadało skończyć
jabłuszko - późnym wieczorem, bo mi się chciało czegoś słodkiego
woda - ale trochę mało
Najbardziej "sumieniasta" jest ta szarlotka, ale od przyszłej teściowej, więc nie może się zmarnować, a do domku taskać jej nie będę (dopiero po spucowaniu kawałka wpadłam na genialną myśl zamrożenia jej - jej czyli szarlotki )
A teraz plusiki:
drugi dzień "szóstki"
takie "półbrzuszki" jak na filmiku z abs, który ktoś wrzucał w którymś pamiętniczku - 2x50
Mało tych plusików, ale zawsze to coś. Wczoraj po powrocie z pracy się zważyłam, dziś rano oczywiście nie zdążyłam, i waga była łaskawa, 66,9 ale ja jej jak zawsze nie dowierzam(i zawsze ciut dodaję ). Pocieszam się tym, że to już było po obiadku
A dziś, póki co, nie trułam się proszkowymi zupkami, tylko kanapeczki mam
A wieczorkiem jadę do domku, do rodziców. Oj, mam tylko nadzieję, że mnie nie przybędzie zbytnio. I może uda mi się dorwać do rowerka i pojeździć po okolicy-> najlepiej razem z siostrą albo chociaż pójdę na gąski...
I postaram się jak tylko się da, ciągnąć "6".
Od wczoraj mam dodatkową motywację, 18 listopada jest ślub i wesele koleżanki i wypadałoby jakoś wyglądać więc mam bardzo podciągnięte morale
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki