Hej hej. Dzięki za odwiedziny dziś
Wczoraj pomaszerowałam karnie niczym rekrut amerykańskiej armii, pomachałam ciężarkami, a jak tylko bieżnia sie zwolniła rzuciłąm sie w jej kierunku nie bacząc na niedokończone powtórzenia itp. Wybrałam program "bieg nad morzem", ale w moim wykonaniu to był raczej delikatny spacerek (nad wyimaginowanym morzem), tak czy owak kilkaset kalorii poooszło I dobrze.
Tak jak przypuszczałam- nie chudnę Wczoraj weszłam na wagę (skusiła mnie cholera jedna!), no i jet tyle ile było. Pozostaje sie chwycić nadzieji, że w centymetrach coś zeszło... Mięśnie mam na pewno twardsze, no i kondycję znacznie lepszą niż jak zaczynałam. Ale dziewczyny, ja bym chciała kilogramy tracić, hlip hlip...

Ale nie odpuszczę. W końcu muszą zacząć lecieć, do diabłą, nie?