Dzień dobry
Widzę, ze z Ciebie wulkan energii
W taki sposób to ty schudniesz naprawdę szybko
Gratuluje udanego dnia i zyczę oby dzisieszy był choć tak dobry
Dzień dobry
Widzę, ze z Ciebie wulkan energii
W taki sposób to ty schudniesz naprawdę szybko
Gratuluje udanego dnia i zyczę oby dzisieszy był choć tak dobry
Dzień Dobry
jakiś szaro-bury dzień u mnie za oknem....czy u was też taki jesienno-smutny krajobraz?
na dodatek jeszcze dostawca od rana mnie poirytował swoim partactwem
dobrze że chociaż na forum cieplutko i radośnie
Nie narzekam raczej na brak energii, poza tym jestem uparta i staram się zwykle unikać słomianego zapału. dlatego zanim wyznaczę jakieś ramy muszę przemyśleć, czy są realne. Inaczej to sprawa krótkoterminowa i nawet przed samą sobą jest mi głupio i wstyd.
Ale czasem i mnie leniwiec dopada i dupci się nie chce ruszyć I właśnie między innymi dla takich chwil jestem tutaj z wami
To forum jest strażnikiem - powiernikiem - katem - sędzią. All in one
A najdziwniejsze jest to, że w którąkolwiek rolę się wciela jest tak samo cudowne
wracam do pracy.
miłego dnia wszystkim życzę
HEEEJ!
i jak sobie radzisz? ja mam narazie tez duzo zapalu, 16, czy 17 dzien na 1000 kcal i czuje sie swietnie. mam nadzieje,ze rezultaty tez przyjda wieksze, narazie jakies 3kg ubylo
przesylam duzo sil na ta trudna, aczkolwiek mozliwa do wygrania walke
Dziekuję za odwiedzinki u mnie.
Troszkę pobuszowałam po Twoim wątku i ciekawa jak sobie radzisz z przygotowywaniem posiłków jeśli nie jesz miesa. Chodzi mi tu o koncepcję bo ja choć jem czasami mięso chociaż teraz coraz mniej to często nie wiem co ugotować.hm... ale jak pobiegam po wątkach to pewnie zgarne kilka fajnych przepisów.
Pozdrowienia.
Witam Kochane
i dziękuję, że ze mną jesteście
dzięki Aga! Taką mam nadzieję - jeszcze żeby skutecznieZamieszczone przez Aga170
heej mistery! niech ten nasz zapał trwa jak najdłużej ja w sumie dopiero tydzień walczę. póki co naprawdę jestem z siebie dumna. jednego czego się obawiam to walki z apetytem jak pms się rozgości. oj, będę was wtedy potrzebowaćZamieszczone przez mistery
a u ciebie trzeci tydzień leci! ładnie! i te 3 kg to wcale nie mało! na pewno już czujesz różnicę.
agacishii, po tym wszystkim chyba zweryfikuję jeszcze raz mój plan i upchnę tam częściej kółeczko . w sumie to lubię kręcić (bez podtekstów proszę ) i obiecuję niniejszym kręcić dodatkowo (!!) ilekroć będę miała chwilę żeby stanąć przed tv.Zamieszczone przez agacishii
goniagonia, po pierwsze miło mi baaaardzo że mnie odwiedziłaś!Zamieszczone przez goniagonia
wiesz, ja już nie jem mięsa od ponad 12 lat chyba. Ale od około 3 zaczęłam jeść rybki więc i tak jest łatwiej . Zresztą nigdy nie było tak źle - jak mieszkałam z rodzicami to często zjadali moją wegetariańską strawę choć mieli swoje mięsko; mój Miś sam z własnej nieprzymuszonej woli (czym jest sam zdziwiony nawet trochę) często woli zapiekankę warzywną niż pieczeń lub sałatkę zamiast kanapki z szynką. Co gorsze, wszyscy się śmieją, ze nawet z psa robię wegetarianina.....Mój Kaprys chce się zapłakać za kubeczkiem serka homogenizowanego czy jogurtu . Maślanką nie pogardzi, kapustę kiszoną też jada ze smakiem. No co, mam mu odmawiac przyjemności..??
A jeśli chodzi o konkret to w dotychczasowym bilansie dnia:
śniadanie płatki bran flakes - zjedzone
potem zupka krem z groszku zielonego plus trochę sera żółtego - jeszcze trochę zostało
panga z grilla ( zjedzona) plus kopa surówki z kapusty kiszonej/marchewki/jabłka (druga kopa została)
brukselka gotowana - czeka na swoja kolej...
w międzyczasie 2 duuuże ale nie mocne kawusie
jest 16.00, nie jestem teraz głodna, ale do końca dnia jak to zjem to w sumie wychodzi niecałe 1100 kcal
a wieczorem zgodnie z grafikiem biegnę do klubu na step.
buziaaaakiii
No, widzę, że bardzo ładnie dziś u Ciebie
Pozdrawiam!
Smutny dzień dzisiaj. W nocy usnęłam z Rudą śląską, rano tv obudził mnie rudą sląską
A życie toczy się dalej....
Dzisiaj M. wraca z delegacji i jeśli zdąży to w planach mamy basenik. Jeśli nie to albo sama pojadę albo zrobię sobie dziś dla odmiany dzień skakankowo-hulahopowy. Zobaczę jeszcze jak mi się dzień ułoży.
Mamy zaległe beaujolais i chyba dzisiaj w końcu pęknie - prawdziwi smakosze już pewnie zapomnieli że je wypili, a ja z takim poślizgiem - wstyd Ale co się odwlecze....
Tak sobie pomyślałam, że zrobię Miśkowi zapiekane grzaneczki na kolację bo pewnie samą sałatką dziś się nie zadowoli. Do czerwonego winka jak znalazł.
Ciekawe tylko jak sobie poradzę - dość że wciągu dnia wypada zaoszczędzić trochę kalorii na winko kosztem bardziej chwalebnej strawy, to jeszcze grzaneczki będą mnie kusić
Miłego dnia !
O jak ja uwielbiam takie wieczorki przy winku
Oby ten wasz też byl udany i żebyś pokusom się nie dała
Pozdrawiam
Ehh, ciężka sprawa z tym kuszeniem. Mnie kusi coraz więcej rzeczy. Wejde do sklepu, to mam wrażenie, że sie na mnie słodycze rzucają...
Ciężka dola odchudzaczek.
No i trzeba się przyznać do grzechu.
Wczorajszy wieczór był milutki ale nie do końca dietetyczny.
Beaujolais niczym nie przegryzane nie zadowoliło moich kubków smakowych. Co innego M. - ale on miał swoje grzaneczki zapiekane z serem. (Jaka mogłabym być z siebie dumna - nie skusiłam się ). Opcja białego winka wytrawnego dla mnie okazała się bardziej trafiona . W sumie liczę 200 kcal alkoholowych. Zakładałam 250 więc super.....by było, gdybym nie nadrobiła kaloriami bezalkoholowymi w ciągu dnia. Normalnie głodna byłam i tyle. Zjadłam grahameczkę...mniam...A potem jeszcze taką bułeczkę sojową .....Nadprogramowe 400-500 kcal.
Niedawno otworzyli na mojej ulicy piekarnię i trudno się oprzeć tym zapachom i różnościom cudne pieczywo tam pieką. Od początku diety jednak pieczywa w ogóle nie kupowałam. Wczoraj kupiłam dla M, bo przecież chłop nie będzie głodował przeze mnie. Tyle tylko że w zakupach uwzględniłam tez siebie. Wszystko by było ok, bo przecież grahamka nie jest morderstwem i jeść mi ją wolno. Tylko żebym jeszcze limit kalorii utrzymała.
Suma sumarrum pożarłam wczoraj 1500-1600 kcal. Przy założonym planie 1200kcal nie wygląda to ładnie. Nie jest to też żadna tragedia, tym bardziej, że spaliłam nadprogramowo ponad 400 kcal.
Natomiast kilka myśli mi po głowie łazi:
1. nie wiem czy to nie początek końca zapału i chwile słabości będą coraz częstsze, więc proszę mnie opieprzać i sprowadzać do pionu; na co dzień to jeszcze pół biedy - gorzej w pms (a hormonki już czuję zaczynaj buszować) i w weekendy mam; u mnie jest tak, ze jak wpadnę w rytm to ok, ale jak popuszczę, to później ciężko się zebrać czasem ;
2. postanowiłam pić min 2-3 litry wody dziennie - ostatnio się opuściłam, z tych litrów tez proszę mnie rozliczajcie
3. koniec podjadania. jakiegokolwiek
4. jeśli wszystko zawiedzie i kcal nadrobię - w ramach kary zarządzam dodatkowe ćwiczenia - wczoraj był basen i skakanka
co o tym sądzicie? czy jak od tych 1600 odejmę nadprogramowo spalone 400 to znaczy że zmieściłam się w limicie
To tyle Przez weekend mam zamiar z zaległego grafiku ćwiczeń zaliczyć hula-hop i skakankę. Mam na to 3 dni
A jutro nadprogramowo znowu będzie basen/sauna/siłownia, bo mamy wejściówkę do klubu
buziaczki dla wszystkich, życzę udanego piątku i szybkiego początku weekendu
Zakładki