Strona 4 z 13 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 125

Wątek: grzmię i huczę - basta wałki , zwałki i oponki!

  1. #31
    mistery jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-07-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    heeej!

    owszem czuje roznice, dzis juz jest 4-5 kg jestem taka dumna z siebie wiesz, mysle,ze jak poczujesz sie "pania siebie i swego jedzenia" to bedzie latweije czyli w skrocie-- "to ja tu rzadze" aha, a malymi porazkami nie ma co sie przejmowac, tylko akceptowac i do przodu!
    powodzenia!!

  2. #32
    foch jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-04-2006
    Mieszka w
    Sosnowiec
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez mistery
    dzis juz jest 4-5 kg jestem taka dumna z siebie
    i zdecydowanie masz powód

    Cytat Zamieszczone przez mistery
    malymi porazkami nie ma co sie przejmowac, tylko akceptowac i do przodu! powodzenia!!
    więc na przekór szatańskim podpowiedziom zabieram właśnie swoje ciało sprzed monitora i biorę skakankę w łapki

  3. #33
    foch jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-04-2006
    Mieszka w
    Sosnowiec
    Posty
    0

    Domyślnie

    bilans dnia:

    kcal pochłonięte - około 1000
    woda - około 3 litrów
    kcal spalone - prawie 500 kcal (skakanka, taniec, streching)

    Założyłam na początku diety jakiś tygodniowy plan minimalny ruchu. Na chwilę obecną z tego minimum zostało mi jeszcze do wykręcenia 2h hula-hop. Zaplanowałam, że wykręcę w weekend
    Fajnie, bo w sumie wychodzi na to, że ruszam się nadprogramowo -wczoraj i jutro dodatkowy basen, jutro też zaliczę siłownie, dzisiaj był dodatkowo taniec ( nawet nie wiedziałam ze to takie przyjemne przed tv jest )...

    Cieszy mnie, że dzisiaj nawet skakanka mi sprawiała przyjemność i kondycyjnie zdecydowanie lepiej! Za pierwszym razem co 2 minuty musiałam robic przerwe bo zadyszka mnie zatykała . Mam nadzieję, że mogę to traktować jako substytut joggingu - po nim wreszcie moje nogi zaczęły nabierać kształtu Tyle że musiałam jogging przerwać a teraz i tak pogoda nie jest zachęcająca...

    buziaki

  4. #34
    mistery jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-07-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    o, wlasnie, moze mi podpowiesz jak sie to hula hop obsluguje? bo ja za nic nie umiem tego utrzymac na sobie dluzej niz 5 sekund i to mnie troche przygnebia...

    a skakanke tez posiadam i od czasu do czasu bezwstydnie wykorzystuje

    trzymaj sie!

  5. #35
    Guest

    Domyślnie

    Ło mamo, ja wczoraj kręciłam 2 godziny 45 minut na raz i myślałam że padne. Porobiły mi sie siniaki na kosciach biodrowych i bolą pięty :P Ale warto było!

  6. #36
    Awatar diznev
    diznev jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-11-2006
    Posty
    27

    Domyślnie

    Foch - ladnie Ci idzie z ta dietka i ćwiczeniami, trzymam kciuki i będę Cię podglądać troszku

    agacishii -prawie 3h na hula hop???? jestem pelna podziwu, może i ja sobie sprawię taki sprzęt, bo po ciąży to wlaśnie brzuszek jest tą najgorszą partią ciala.

    Buźka

  7. #37
    foch jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-04-2006
    Mieszka w
    Sosnowiec
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej

    mam nadzieję, że wszystkim weekend milutko upłynął...i był bardziej zdyscyplinowany niż u mnie

    Ze skrucha muszę przyznać się do grzechów weekendowych:

    w piątek ślicznie: kalorycznie (+prawie 1000) ruchowo (- prawie 500)
    sobota tragedia: kalorycznie (+prawie 2500 ) ruchowo -800 )
    niedziela do kitu: kalorycznie (+prawie 1800 ) ruchowo -300 )

    Podkreślę, że planowane 2h hula-hop nie wykonane. W sobotę na dodatek wpałaszowałam orzeszki słone (nie wiem po jaką cholerę). Poza tym spiłam pół wytrawnego winka (tu żadna cholera mnie nie będzie straszyć) Wszelkie kcal wliczone skrupulatnie w bilans. Więcej grzechów nie pamiętam.


    A z pozytywów i na usprawiedliwienie:

    1. w sobotę naprawdę miałam mnóstwo ruchu i myślę że te 800 kcal to tak lekką rączką poszło . Przede wszystkim wyszalałam się na bieżni. Potem był basen i sauna. na hula -hop było już potem za późno. i sił brakło.
    2. w niedzielę moje poukładane plany legły w gruzach - przez to ani nie wyszła zaplanowana dieta, ani nie było kręcenia.


    Eh, nie było dobrze. Postanawiam poprawę i proszę o rozgrzeszenie. A właściwie nie, proszę nakrzyczcie na mnie, bo po co się męczę cały tydzień???? żebym jeszcze o 100, 200 kcal przeholowała! ale 100%

    diznev, super że się zjawiłaś u mnie! jak widzisz idealnie u mnie to dietkowanie nie wygląda, ale dzięki takim osóbkom jak ty i słowom wsparcia moja motywacja i mobilizacja wzrasta jeszcze bardziej ; widzę, że tez masz swój pamiętnik - zajrzę potem do ciebie jak tylko będę miała chwilkę. kojarzy mi się że callanetics ćwiczysz...tez ćwiczyłam, temat mi znany. czasem śledzę jeszcze ten wątek i może tam wrócę...

    agacishii, no właśnie - łomatko
    mam nadzieję, że w tym tygodniu chociaż na raty tyle pokręcę.


    mistery, powiedz mi, od kiedy/jak długo/jak często/jakim sposobem skaczesz na skakance? o ile się nie mylę, chciałabyś odchudzić także nóżki, prawda? twój rowerek na pewno jest bardzo pomocny w tym.ja na skakankę też liczę. tylko trzeba rozciągać potem dobrze mięśnie, bo inaczej urosną i jeszcze na uda jest pływanie świetne - głównie żabką pływam.

    a jeśli chodzi o hula-hop, (bezwstydnie nie wykręciwszy ostatnio nawet pół kółka wypowiem się w temacie) - ja osobiście nie mam żadnego problemu z kręceniem - po prostu staję i kręcę ( o ile staje i kręcę oczywiście. Natomiast zauważyłam, że wiele osób próbuje zataczać biodrami takie pełne i duże koła - mnie samej to niespecjalnie wychodzi. Spróbuj może tak: spróbuj zataczać mniejsze koła, a wręcz z naciskiem bardziej na ruch przód-tył. Ważne oczywiście, żeby kółeczko dosyć energicznie w ruch wprowadzić. Nie wiem, czy to pomoże, ale mam nadzieję.

    o rany, ale się rozpisałam!!

    buziaki

  8. #38
    foch jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-04-2006
    Mieszka w
    Sosnowiec
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzień się kończy powoli i u mnie bilans przyzwoity: pochłonęłam niecały 1000 kcal. Mam dziś w planie step więc spalę z tego masę. Potem może jeszcze jakiś jogurt zarzucę i tyle.

    Melduję, że jak dotąd wyżłopałam 2 litry wody a to jeszcze nie koniec.

    Właściwie wg planu jutro powinnam się ważyć. Mija 2 tygodnie od kiedy walczę z wałkami. Może jeszcze poczekam...

    miłego wieczoru

    buziaki

  9. #39
    Guest

    Domyślnie

    Bardzo ładnie!
    Też musze pomyśleć jakby tu więcej wody pić, bo sie odwadniam
    Pozdraiwam!

  10. #40
    foch jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-04-2006
    Mieszka w
    Sosnowiec
    Posty
    0

    Domyślnie

    koniecznie agacishii - pij ile wlezie
    przy twoich wyczynach nawet jeszcze więcej

    dla mnie woda oprócz klasycznej funkcji pełni tez role zapychacza w chwilach słabości...
    zreszta, jak dla wielu z nas chyba a że czasami jesteśmy jak studnie..bez dna...to juz inna bajka

    Tak sobie pomyslałam, ze muszę bardziej planowac weekendy, inaczej znowu będzie bomba kaloryczna. A tak było milo.....Okropnie sie zrobilo dopiero jak zaczęłam po wszystkim wklepywać kalorie w pamiętnik

    Cóż, nie potrafie iść na przyzwoity żywioł to przynajmniej spróbuję ustalać jakies ramy przyzwoitości.

    Macie jakies mądre i sprawdzone patenty na weekendowe /imprezowe dietkowanie???
    Dla mnie to dosyć duży problem. Z jednej strony chce miec milszy weekend a z drugiej szkoda zaprzepaszczać cały tydzień pracy....


    Późno już więc zmykam. No i nadal nie wiem, czy sie rano ważyc, mierzyć... czy uzbroic jeszcze w cierpliwość...Tak sobie dumam sama do siebie...

Strona 4 z 13 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •