-
O rany jak Ci dobrze Ty już masz wolne.A u mnie jeszcze 3 egzaminy
Ale cieszę się że tak dobrze Ci idzie.Co do nowej garderoby to masz rację każdej z nas by się przydało coś nowego na wiosnę.
-
licz kalorie, licz - choć jestem pewna że i bez tego wiesz dokładnie ile zjadłaś.
ja jednak posłuchałam Waszych, w tym i Twojej rady i też liczę. na razie po cichu, na głównej stronce diety, ale i tak zawsze wychodzi spokojnie poniżej 1000 - tzn oscyluje raczej wokół 900-950
trzymam kciuki za kolejny tydzień! poniedziałki są najtrudniejsze, przynajmniej u mnie, kiedy przychodzą budząc mnie rano i mówią 'jest 6.10' a ja przekonana, że to niedziela, kiedy nie wstaję przez 7 przewracam się na drugi bok i dopiero wtedy zastanawiam czy oby na pewno mam jeszcze czas na spanie
a garderobe by się chciało. jednak ja podejrzewam, że ograniczę się do płaszczyka i butków na wiosnę, a resztę to dopiero jak już schudnę *.*
:*
-
No to podliczanie czas zacząć:
Zjadłam: ok. 2300 kcal (głupie żelkii haribo o smaku coca coli z czekolady przestaiwłam się na żelki...) [w tym: 24% tłuszczu, 42% węglowoadnów, 34% baiłka]
Spaliłam: ok. 3000 kcal (dzięki terningowi i calodniowemu sprzataniu)
Jestem ciekawa ile potrafiłam zjeść kcal gdy ich nieliczyłam
Nie ma co się podłamywać ... muszę zakasać rękawy i do roboty, po raz kolejny... Jutro dokończe sprzątać, poćwiczę, i trening. Oby tylko nie jeść żelków, a będzie dobrze
-
wooow tyle kalorii spaliłaś!
ja z moim 40min filmikami wysiadam widzę.
ładnie równoważysz, oby tak dalej.
-
O rany Missurwis jak Ty dużo spalasz kalorii.Ja bym chyba tak nie potrafiła.Ale cieszę się że masz w sobie tyle siły.
-
Hehehe też miałam sezon na żelki Gościły u mnie codziennie, aż pewnego dnia po prostu mi się przejadły Ale żelki też zdrowe!
-
Mam nadzieję że dzisiaj nie miałaś ochoty na żelki.Ale nawet jeżeli tak to już napewno wszystkie kcal spaliłaś.
-
czekam na relację!
ale poczekam, cierpliwie, do wieczora
-
Oj Squalo, nawet mi już nie mów o żelkach (chyba faktycznie mi się już przejdały ). Dzisiaj wypomniałam mamie, że nie schowała tych żelków przede mną (tata zawsze przywozi takie pudełka 1kg Haribo z Niemiec), na co ona: "przecież sama je sobie wzięłaś z barku" no tak, ale potem je odniosłam i położyłam na stole i nikt ich nie schował :P
Dzisiaj na szczęście dzień bez żelkowy, ale za to czekoladowy 5 kostek (1 rano a pozostałe po treningu - czułam że brakuje mi cukrów )
Wczoraj chyba nie spaliłam 3000 kcal (w Excelu zmieniła mi się funkcja i pozostał wynik z jakiegoś dnia kiedy tyle było ale musiało być więcej spalonych niż zjedzonych bo waga została taka sama :P )
Dzisiaj:
Zjadłam ok. 1300 kcal + teraz popijam sok pomarańczowy (ok. 100 kcal) [25% tłuszczu, 50% węglowodanów, 25% białka] {serek wiejsk 3%i z 4 łyżkami cukru, pomarańcza, pomidor, 200 g pangi w panierce, 3 łyżki ketchupu, 5 kostek czekolady, jajecznica z 3 jajek, wasa}
Spaliłam ok. 2500 kcal
Dzisaj dzień, jak najbardziej udany (wybaczam sobie te 5 kostek czekolady, bo mam zakwasy po wczorajszym teningu ). Poza tym straciłam 1,5 cm (jakoś mnie tak naszło dzisiaj na mierzenie)
-
masz rację. muszę się pomierzyć. jutro urodziny, to dobra okazja chyba. tylko może dopiero po torcie, bo tego nie uniknę, bo jeśli wcześniej to tylko sobie nadzieję zrobię, że jest lepiej.
zresztą na razie to nie wiem jakie sa[były] wymiary więc nie będzie czego żałować - myślę, że będę sobie mierzyć wszystko co jakieś 2 tygodnie
a czekoladką się nie przejmuj! 5 kostek to nie tak dużo a czasem naprawdę trzeba. po prostu nie ma innego wyjścia.
i my wszyscy to rozumiemy - więc Ty też siebie za nic nie wiń! :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki