-
Super, że tak dobrze czujesz się na diecie Życzę, abyś miała tak przez cały czas a co do kg, to napewno musiało coś polecieć w dół
-
kupiłam wreszcie normalną (porządną) wagę i jestem z niej bardzo zadowolona! wskazała 79.39 (wieczorem!); jestem przeszczęśliwa!! od świąt 3 kilo w dół ( po świętach ważyłam się u bratowej); przecz z 80-tką i nigdy więcej!! teraz cisnę w stronę 66 nie oglądając się za siebie ;
apetyt coraz mniejszy - wiec jem coraz mniej; w sumie zaczęłam zupełnie obojętnie patrzeć na jedzenie; dla męża inny obiad, dla córci inny, dla Tymka jeszcze inny... i nic! zero pokus! jak człowiek nie czuje głodu to jest to zupełnie inne życie!! fajne życie!! nie przekraczam jednak nawet 30g W, a myślałam wcześniej, że się nie da... dziś zjadłam jajko, ser żółty z keczupem (ok.10dkg), mizerię, kawałek piersi indyka (ok.20dkg), pół małego opakowania serka wiejskiego, plasterek pomidora i chyba już nic więcej... przerzuciłam się też na czerwoną herbatę - jest zdecydowanie smaczniejsza! czuję się coraz pewniej i myślę, że tym razem - na tej diecie - pozbędę się raz na zawsze zbędnych kilogramów raz na zawsze!
-
Witaj honeyka
Noooo, ale u Ciebie optymistycznie , sama radość . Fajnie, że dieta Ci odpowiada.
Gratuluję już TAKIEGO spadku wagi, ćwiczenia też bardzo pomagają , brawo
Mój limit dzienny węglowodanów to 20 gramów, liczę je skrupulatnie i czasem nawet do tej 20 nie dociągnę. Jak osiągnę moją wagę to zacznę zwiększać ich ilość.
Miłej soboty Honeyka (kawkę sobie pij, nie zaszkodzi )
-
dziś muszę się przyznać do małego grzeszku byłam u teściowej, a ta dobra kobieta napiekła cudnej, chrupiąco-pachnacej babeczki; grzech było odmówić i jak już się poczęstowałam kawałeczkiem to skończyło się na podwójnej duuużej dokładce ; jak wróciłam do domu to od razu poleciałam na wagę, ale na szczęście nic nie zauważyła... za to nie było już kolacji (nawet nie miałam ochoty, taka byłam napchana!); ostatni posiłek był dziś więc o 14.30, ale o dziwo zupełnie nie czuję głodu... doprowadza mnie za to do szału ten wiatr - nie można wyjść z domu, żeby chociaż trochę połazić ale mimo wszystko jest OK
no bo jak tu się nie cieszyć - człowiek jest na diecie (w dodatku chudnie!) i nie odczuwa żadnych niedogodności; nigdy w życiu nie sądziłam, że jest to możliwe! i chyba tak naprawdę dalej nie do końca w to wierzę....jest to zbyt piękne by było prawdziwe! ale fakty mówią same za siebie! czuję się rewelacyjnie, waga spada więc ..."trwaj chwilo!"
-
pomimo wczorajszego grzeszenia dziś waga znów ciut mniejsza... zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie jem teraz za mało (dziś dwa jajka z majonezem, trzy plastry indyka, trzy plasterki żółtego sera, 1/4 pomidora, kotlet mielony, herbata, witaminy); ostatni posiłek ok. 17.00; czuję się coraz lepiej... coraz lżej... najfajniejsze jest to, że na nic nie mam apetytu czy ochoty i dzięki Bogu w ogóle nie myślę o jedzeniu ;
najbardziej niesamowite wydaje mi się, że przeżyłam 40 lat stosując od czasu do czasu różne diety wymagające mniej lub więcej wyrzeczeń (ale zawsze niezwykle męczące i uciążliwe), a dopiero teraz trafiłam na to "cudo"....
-
Witaj honeyka
Czy Ty orientujesz się na czy polega ta dieta? Chodzi mi o to co powoduje że waga tak łatwo spada mimo, że jesz.
Co do sera to możesz zjeść 100 gramów żółtego sera na dzień. Ja wczoraj nakroiłam sobie właśnie 100 gr , chciałam się przekonać czy zjem. Zjadłam ale na raz nie da się , za dużo .
Nie wydaje mi się , że za mało jesz. Liczysz sobie te węgle?
W pierwszej fazie diety teoretycznie można tracić kilogram lub więcej na tydzień. To trwa dwa tygodnie - można dowolnie przedłużyć. U mnie znikało pół kilo
Pozdrawiam
-
cześć Honeyka
widzę ,że trafiłaś w swoją dietkę,i bardzo dobrze.Jak ci spadło 3kg od świąt to wielka jesteś .U mnie trochę przybyło.
U mnie jak waga spadała,to małe grzeszki nia wpływały na nią,zdarzały się tylko w weekend i to był np.kawałek ciasta,ale nie pół blachy.Dopiero święta zawaliły,i nawet nie święta ,bo gdybym zastopowała po nich ,a nie w polowie stycznia to teraz nie musiałabym być wściekła.
-
Hmm...dieta jak dieta, wiem, że trochę modyfikowana (miał być Atkins wyszedł bardziej Lutz - troszkę mniej rygorystyczny) ale najważniejsze, że mi pasuje i nie męczę się na niej; ograniczam ilość węglowodanów do 20-30 gramów na dzień (czasem wychodzi mi ich ledwo 10). Wszystko inne do oporu; tyle, że tak naprawdę to po kilku dniach jeść się nie chce (chyba przez to zakwaszenie krwi);
Pokarmy dozwolone:
• Ryby
• Każdy rodzaj mięsa, kiełbasa, wędliny
• Jaja
• Ser, śmietana, twarogi, jogurt naturalny (bez cukru), mleko (nie za dużo)
• Wszystkie rodzaje tłuszczu zwierzęcego
• Sałatki, liście i łodygi warzyw (szparagi, brukselka, kalafior, sałata, kapusta, brokuły), ogórki, awokado, pomidory (w umiarkowanych ilościach)
• Napoje alkoholowe (tylko niesłodzone i w rozsądnych ilościach)
• Orzechy (niezbyt dużo)
Pokarmy zakazane:
• Wszystkie produkty spożywcze zawierające węglowodany (pieczywo, makarony, płatki śniadaniowe, zboża, ziemniaki, wyroby cukiernicze, rogaliki)
• Owoce
• Rozmaite słodzone pokarmy (jogurt, napoje, desery, cukierki)
I tylko tego w zasadzie się trzymam, jak na razie dzielnie (poza niedzielą); tak szczerze mówiąc to zawsze byłam taka raczej kluskowa (mączno - ziemniaczana) i bałam się, że nie wytrzymam bez kopytek, pierożków, placuszków ale o dziwo jest ok
-
No, no no.
Podziwiam, podziwiam. Ale czy Ty nie za mało jesz? Przekraczasz 1000 kal?
Strasznie to jest mało. Przy aktywnym trybie życia, dużo i szybko tracisz, ale czy nie za szybko.
Niedługo bedziesz laska.Pewnie już sobie wyobrażasz te letnie , zwiewne kreacje. Sądzac ze zdjęcia to chyba lubisz kobieco się ubierać. Zazdroszczę. Ale kto wie? Może i ja sie załapię .Ja z kolei uwielbiam spodnie, mam cała kolekcję.Tylko , wiesz co , za grube i muszę nosić spódnice. Buuu.To tez powinna byc dla mnie motywacją do pozbycia się tej nadkładki.
A ja na śniadanko dwie trójkątne, ziarniste kanapeczki, jedna z miodem i białym serkiem, druga z szyneczką. I oczywiście kawka.
Miłego dnia. Ucałowanka dla Tomeczka.
ps. Czy Twój maluch jest jeszcze całuśny? Bo mój to po prostu eklerka z bita śmietaną.
-
no właśnie - no no no... dzień zaczął się miło Pola się odezwała; waga dziś wskazuje 79.0 i ani grama więcej (po porannej kawie);do tej pory było 79 "coś tam", ale starałam się nie dostrzegać tego "coś tam"... mam nadzieję że jutro albo pojutrze będzie 78 "coś tam"
Poluś, bardzo się cieszę, że dzielnie dietkujesz , Tymcia (Tymoteuszka) ucałuję jak wstanie, tzn.ok.9.30, bo straszny z niego śpioch (buszuje do 24.00!); poza tym jest faktycznie szalenie całuśny i słodki... mam nadzieję, że długo z tego nie wyrośnie
zazdroszczę Ci tych spodni, bo ja zawsze uważałam (mimo 62cm w talii i 94 w biodrach - kiedy to było??i wzroście 172) , że mam za duże siedzenie na spodnie i nigdy nie miałam odwagi ich nosić, najwyżej jakieś jeansy po domu... ale może jak schudnę to sprawię sobie jakieś fajne eleganckie porteczki wystarczyłoby mi 100 w bioderkach, chociaż skrycie marzę o 96cm...
(po chwili ): aż zrobiłam pomiary i o dziwo troszkę cm ubyło - po ok 2cm! nie spodziewałam się ( chociaż raczej dzielnie ćwiczę)... ale bardzo się cieszę ; zupełnie inaczej się podchodzi do sprawy, jeśli widoczne są efekty!! motywacja coraz silniejsza
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki