-
hej :)
przez ostatnie kilka dni dzielnie zgłębiałam Twój wątek :)
podziwiam Cię za wytrwałość i życzę powodzenia! trzymam kciuki!
a co do pracy - 4 zł/h to i tak nienajgorzej przy takiej pracy. moja mama przez kilka lat pracowała na dwie zmiany, z 2-3 dniami wolnymi w miesiącu, cały czas na nogach - za 3 z groszami... rynek pracy w Polsce to jakaś paranoja!
pozdrawiam :D
-
Witaj Toft- nie ma co podziwiać, bo gdybym na prawde była dzielna to bym ważyła już dawno te 55kg, ale co tam, ważne że do przodu;)!.
Mi troszkę się włączył głodek wieczorem, a raczej pożeracz, ale go zdławiłam i siedze teraz tutaj...teraz tak się zastanawiam czemu...czyżby dlatego, że ukochany wróci b. późno??
Zjedzone: 1521kcal.
Ćwiczenia: 1h. na steperze, 1h. chodzenia.
Co do pracy...faktycznie, nie jest źle, ale mamy to na co się godzimy;/. Ja chce tutaj tylko doświadczenia złapać i uciekać z kraju, nawet nie mogę być w wolontariacie, bo trzeba szybko kasę zbierać, a tak chciałam :(
-
Tyle godzin pracy i tylko jedna przerwa 15 min :roll: :twisted: naprawde to jest wykorzystywanie ludzi
A tak na marginesie u nas przecietna na godzine jest 20 dolarow czyli 50 zlotych to troche jest roznica a ludzie tu czasami narzekaja :shock:
Moja mama musi od czasu do czasu tu przyjezdzac bo w Polsce nie daje rady .Dobrze ze ona ma obywatelstwo australiskie i prawo do pracy bo inaczej byloby ciezko.Maz jej dostaje australijka rete w Polsce a mama bedzie dostawac za kilka lat.Mamy maz dostajez 2400 zlotych na miesiac i mama mu wysyla pieniadze i on ciagle narzeka bo nie umie w ogole utrzymac pieniedzy :evil: .Mama po 3 latach wraca do Polski w styczniu bo mezus sie juz niecierpliwi i mowi ze ludzie sie z niego smieja ze zona od niego uciekla ha ha a ona zapier....a jak glupi osiol :evil:
-
Wróciłam po pracy, zrobiłam parę błędów na kasie, i sama potem nie wiedziałam co robie, ale mam nadzieje, że zostanie mi to wybaczone...:(.
Niby nic, a mnie nogi bolą, bo najpierw była dostawa (heh, w wielkim woru;p )no i trzeba było to rozwieszać a potem jak przychodzili ludzie to niekiedy się tłumnie robiło;). No i wszystko by się zakonczyło pomyślnie (kupiłam mojemu lubemu dwie koszule+ 2 krawaty), ale...pod koniec przyszła strasznie śmierdząca baba z jakimś syfem (na początku przez moją chorą wyobraźnie podsycona literaturą a'la historyczną, myślałam że to trąd!!), no i pare razy niestety mnie dotknęła....teraz się boje, że zachoruje albo coś, wymyłam się cała, ciuchy w koszu na ubranie, ale strach pozostał...
Dietkowo dziś ok, ale coś mało chudne (79.8....), ale to chyba dlatego, że się @ zbliża, po niej wróce do formy;)
-
Dziś trochę gorzej z dietką:( jest dopiero 16.30 a ja mam już na koncie 1550kcal:(.
Mam nadzieję, że dam radę...
-
Ja rowniez mialam zly dzien dietkowy :cry:
-
Poległam:( zjadłam dwie gałki lodów+ cipsy :(, no, ale tak sobie myśle, a co tam, niedziela będzie od zjedzenia troszkę więcej, żeby metabolizm podkręcić...
Tak to sobie tłumacze :roll:
-
Dopiero teraz zauważyłam, że jestem "super grubasek" nie podoba mi się to :evil: :roll: powinnam być super szczupła a nie grubasek:(, no ale tak szczerze mówiąc, im robimy mniej postów (a są bardziej treściwe w stylu: kolejny kilosek odszedł w niepamięć) tym chyba lepiej nie??
Mam nadzieję, że nie będe musiała drugie tyle zrobić postów żeby napisać: dobrnęłąm do celu.
Ok, lece szukać pomysłu na obiad :wink:
-
-
Rozmawiałam wczoraj ze swoim lubym (przy paczce cipsów jak wczoraj pisałam :evil: ) i doszliśmy do wniosku, że nie powinnam tak strasznie nic sobie nie kupować, bo młoda jestem a jak się zestarzeje to będe żałować, więc sobie myśle: ok, idziemy na premierę piratów z Karaibów (ahh Jonny Depp ^^), no więc ide do słynnego Heliosa a tam co? Że nie ma żadnych filmów, bo jest teraz festiwal filmowy (wysokolotne filmy) a ponoć to już jest dużo droższe...
...i chyba nie jest mi dane się zabawić;), za to kupiłam sobie nowy stanik, matko ja mam miseczkę C !!! (do tej pory myślałam, że B, nawet jak ważyłam prawie 100kg, to też taką miałam) czyżby mi w cycki poszło??
Chciałam sobie kupić jakieś ładne kolczyki, ale sama nie wiem...z jednej strony są ładne, ale tandetne i się rozlecą, a jak złote to potężnie drogie...
Co do diety: cóż, musze dać radę, dziś dieta 1300kcal, a już mam na koncie 1206... (jest prawie 17)
Tak się zastanawiam, może bym poszła do porządnego dietetyka, bo popadam w panikę, jaką by tu dietę wybrać, żebym sobie krzywdę nie zrobiła: czy South Beach, czy Monti, może Cambridge?? :roll: