Wątek: Juli29mar & Pamietnik Odchudzania

Ja to uwielbiam, gdy wszystko skończone, wówczas takie przyjemne uczucie ulgi, ale zaraz później znowu czekanie na wynik, ocenę.
Z tą taśmą, to faktycznie zabawa, że można się zdenerwować.
Ostatnio miałam takie przemyślenia, że nawet dobrze wpływa na związek osoba, która trochę chce namieszać, bo to wówczas cementuje związek (jest jakiś wspólny wróg to zwalczenia); a jak wszystko pięknie, to zaczyna być aż za pięknie i wyszukuje się problemów (ja tak czasem mam).

Augus, Uczucie ulgi u mnie jest spowodowane zdazeniem przed terminami z pracami obowiazkowymi. Dzis moze zrobie jeszcze jedna "nadobowiazkowa" tak dla pewnosci. A od jutra nowy cel wyznaczony: zamierzam nauczyc sie niemieckiego w rekordowym czasie (3-4 miesiace) (niech powiekszony napis bedzie moja motywacja). Tzn mam na dzien dzisiejszy opanowane jedynie podstawy <czyt. rozumienie prostych artykulow prasowych, ogolnego sensu filmu, rozumienie rozmow, ale tylko i wylacznie gdy ktos mowi wolno i wyraznie itp>. Naucze sie tego aby moj M byl ze mnie dumny. Uwazam ze w 4 miesiace, poswiecajac sie jednynie nauce jezyka mozna duzo zrobic. Moze i nawet osiagnac poziom sredniozaawansowany. Musze, musze, musze nauczyc sie tego jezyka!!!!!!

W mojej sprawie, nie chodzi o osobe ktora chce troche namieszac w zwiazku, ale o wielce "przyjaciolke" ktora zamiast dopingowac moj zwiazek z M, probowala mnie do niego zniechecic (jesli jej sie nie udalo, to nie powod aby probowac zamieszac w naszym szczesciu), mowiac to czy owo. Dla mnie albo ktos akceptuje nasz zwiazek i jest szczerze za nami, albo nie. Jesli nie to nie mamy za bardzo o czym gadac.

Te moje przemyślenia to tak wcześniej akurat wymyśliłam, ale nie były one konkretnie na Twoją sytuację. Faktycznie jak ktoś Tobie nalega, abyś zerwała z chłopakiem, albo nabrała do niego jakiś podejrzeń to jakoś tak to dziwnie i nie powinno tak być. Faktycznie przecież nie musisz mieć z nią kontaktu i po problemie. Dużo dobrego samopoczucia życzę.
Dziś mój idzie do lekarza i wypyta co tam mu najlepiej jeść, bo w sumie schudnąć to nie musi, wystarczy, że zacznie więcej warzyw jeść i zero słodyczy i trochę ćwiczeń.

Zamieszczone przez Augus

Te moje przemyślenia to tak wcześniej akurat wymyśliłam, ale nie były one konkretnie na Twoją sytuację.

Wiem, ale mialam wewnetrzna potrzeba dopowiedzenia paru slow, wiekszego wygadania sie

Co do jedzenia naszych Panow...
Recepta idealna: rezygnacja ze slodyczy+jedzenie nie do oporu czyli pojesc a nie zapchac sie+troche reguralnego sportu<czyt. np. silownia+bieganie>

Wygadać się, a to rozumiem, ja też muszę, przynajmniej raz w miesiącu hehe.
Znaczy jak mam dołek to pomaga takie wygadanie się, ale chyba to pomaga dla kobiet.

Augus, U mnie to jest tak, ze jak mam dolek to najpierw milcze, trzymam to w sobie, analizuje, a pozniej rzucam potok slow.
Ostatnio poza moim M, lubie sobie pogadac z moja babcia; osoba 50 lat starsza ode mnie, a jednak mamy duzo tematow do rozmow.
Ide pocwiczyc, bo juz nawet nie pamietam kiedy ostatni raz to robilam

Witaj Juli29mar .
Mam nadzieje ze nie zjadlas pizzy...Moze zwieksz sobie limit kaloryczny o 100kcal??...Zawsze to dodatkowe 100kcal...
Jesli chodzi o rady przyjaciolki to ja bym uwazala...Pachnie mi tu zazdroscia

Dzisiejsze menu:

SNIADANIE:
Batonik zbozowy (150kcal)
Jogurt (100kcal)

DRUGIE SNIADANIE:
Pieczywo (120kcal)
Szynka (50kcal)
Kiwi (20kcal)

OBIAD:
Ryz+mieso (200kcal)

KOLACJA:
Pieczywo(140kcal)
Salatka (120kcal)

Razem: 900kcal

Tusia, moj M. tez twierdzi, ze to zazdrosc.
Co do jedzenia, to ostatnio jadam generalnie nieco wiecej niz 850kcal. Moze to juz najwyzszy czas oficjalnie zwiekszyc dawke
Wiem tez jedno; czas najwyzszy zaczac porzadnie cwiczyc.
drugie to to, ze moj tickerek "Gimnastyka & Bieganie" nie mobilizuje mnie. Wiec musze jakis inny chwyt na siebie znalezc...

a co to była za sałatka na kolację?