Wrocilam. Na wage nawet nie staje z obawy przed dodatkowymi kilogramami.. Przez dlugi weekend u mamy dietkowac zbytnio nie dietkowalam.. Jedynie co to wyeliminowalam sniadania i slodykie slodycze (ale jesli chodzi o slodycze to pojawily sie 4 czekoladki z bombonierki). Sniadania wyeliminowalam, poniewaz do obiadu siadalismy o 12:00, wiec ewentualne sniadanie o 10:00 nie wchodzilo w gre. Jak juz mowilam nie dietkowalam, bo na maminym stole pojawily sie same pysznosci:
Czwartek wieczor:
-ziemniak pieczony + sarna + sos + salatka + sery
Piatek obiad:
-losos + sos + chyba kopytka (nie pamietam) + salata + sery
Piatek kolacja:
-zaby w restauracji
Sobota obiad:
-losos + sos + salata + sery
Sobota wieczor:
-pizza wegetarianska z jajkiem sadzonym
Niedziela obiad:
-piersi z kurczaka + troche ryzu + salata + sery
Takze niczego nie bylam w stanie sobie odmowic. Dorzucmy do tego jeszcze aperitif-y... Moja mama przyrzadza naprawde cudenka.. Az pomyslec, ze kiedys nie nawidzila gotowac. Teraz wrecz uwielbia!!
Na szczescie bylo tez i troche ruchu, bowiem wybralismy sie na spacer po miescie mamy i po Pérouges, bylismy tez w galerii na zakupach (w koncu chodzilismy, wiec tez ruch).. Co nie zmienia faktu ze napewno nie jadlam 1000kcal
Od poniedzialku staram sie wiec dietkowac. Od dzis wracam do liczenia kalorii. U nas sa dosyc upalne dni, niedlugo trzeba bedzie pokazac sie w bikini, a tu czlowiek nie przygotowany...
Ponizej kilka zdjec.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zakładki