Ja w ogóle nie cierpię sklepów, a szczególnie jak mam kupić cos na górę. Nigdzie mi biust nie wchodzi, a jak wchodzi to reszta wisi jak worek....
śniadanko jak zwykle śliczne
Ja w ogóle nie cierpię sklepów, a szczególnie jak mam kupić cos na górę. Nigdzie mi biust nie wchodzi, a jak wchodzi to reszta wisi jak worek....
śniadanko jak zwykle śliczne
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
pyszne mialas sniadanko mniami mniami. szkoda ,ze nie doczekalam wczoraj
kurcze ja tez nie lubie zakupow. tzn. lubie pochodzic i popatrzyc ,podotykac ,ale jak przychodzi do mierzenia to spodnie za ciasne ,boki wystaja ,bluzka opina ,oponka sie wylewa,i pryska caly czar plynacy z tego co tak pieknie wygladalo na wieszaku. eh.
Witam po męczącym początku tygodnia..
Pół dnia poza domem, potem humor jakiś niewyraźny, do tego jutro o 8:00 egzamin, co oznacza pobudkę o 5:30 Misja kryptonim "Wiejska" zaliczona. Strzegą tam tych swoich tajnych informacji jak nie wiem co, pół godziny minęło nim dostałam przepustkę i mogłam iść załatwić co trzeba. Ale nim poszłam, to musiałam jeszcze przejść przez bramkę a pan miał prześwietlić mi torebkę. Prześwietlił i pyta:
- A co pani tam ma ciekawego, no no?
- Hmm.. YYYyyy?
- No aparat fotograficzny. PO CO???
- No ja zawsze przy sobie noszę..
- Normalne to raczej nie jest, no ale.. Pani go pokaże?
[wyciągam mojego sfatygowanego powershota..]
- Aaaach. Pani idzie.
Myślałam że jak będę oddawała przepustkę przy wyjściu to sprawdzi czy nie obfotografowałam nic tajnego, ale nic nie mówił. Ciekawe
No ale załatwiłam w końcu wszystko, teraz muszę poczekać TYLKO dwa tygodnie aż mnie zlustrują, czyli po powrocie z Niemiec zaczynam pracę na dobre. Ufff. Bo nie mam już ani grosza po tym jak kupiłam dzisiaj bilety na pociąg..
Miałam mało czasu na jedzenie, więc dietowo dzień wypadł ok. Byłam z Młodą w McDo (znowu!!! ) ale przetrwałam dzielnie i zjadłam corny po wyjściu.
Jedzonko:
- śniadanie: kromka pełnoziarnistego chleba z dżemem (1/2) i żółtym serem light (druga połowa), mandarynka, kiwi, kilka winogron (230 kcal)
- corny (203 kcal)
- tortilla z zazikami i warzywami (300 kcal)
- 100g ananasa z puszki + pomarańcza (130 kcal)
- kawa z mlekiem (60 kcal)
razem: 923 kcal
Ćwiczenia:
- 14 dzień A6W (już 1/3 za mną!!! za to od jutra 12 powtórzeń..)
- orbi: 41 minut, 185 kcal
- 3 x telegym (aerobik, joga, stretching) = 37,5 min
W piątek o 16 jadę - trzeba by się zacząć przygotowywać do wyjazdu trochę, w końcu to za 3 dni!!! Juppi!
PS. Zdjęcie dzisiejszego śniadania mi wyszło bardzo nieostre, więc dla odmiany... widok z mojego okna. Pogoda niezdecydowana więc zdjęcie ma tytuł "cztery pory roku"
Hashimoto, insulinooporność, depresja no i nadwaga - czyli walka każdego dnia
>>>> zapraszam do mnie <<<<
W ogóle ja kocham bramki do wykrywania niebezpiecznych narzędzi. Jak wbijałam jakiś czas temu jeszcze w LO do rezydencji kochanego naszego polskiego prezydenta to kumpel (takiej ostrej muzyki chłopak słucha) musial się prawie cały roebrać bo metal miał od uszu (kolczyki) aż po buty (glany)
A tak poza tym to gratuluję kolejnego dnia dietki i podziwiam za zdjecie (CUDOWNE!!!)
Dzięki za miłe słowa A co do bramek to też ostatnio na lotnisku musiałam zdejmować buty, bo mi szewc gwoździ powbijał jak wymieniał fleki... Bałam się, że dzisiaj się historia powtórzy, a miałam na sobie obciachowe podkolanówki w kolorowe paski żeby mi stopy nie zmarzły Na szczęście uszło mi na sucho, ale taka kontrola czeka mnie w tej pracy codziennie i średnio mi się to podoba
Hashimoto, insulinooporność, depresja no i nadwaga - czyli walka każdego dnia
>>>> zapraszam do mnie <<<<
kontrola kontrolą - praca się liczy!
zdjęcie naprawdę piękne - muszę kiedyś wkleić takie z mojego okna, ale to przy okazji :] może jak pogoda będzie ładniejsza.
i dietkuj dalej - zaparcie przeciwko mcdo' godne podziwu
A tak z innej paki, to przed chwilą (23..) pocieszyłam się lizakiem Niby bez cukru i tylko 32 kcal, ale... miałam nie zajadać smutków!!! Od dziesięciu minut masakruję patyczek od tego lizaka i albo go zjem albo sobie na nim zęby połamię...
Jednak związki na odległość nie są proste, zwłaszcza że po moim poprzednim nie potrafię do końca zaufać i z każdej głupoty robię nie lada problem.. tak bardzo boję się kolejnego odrzucenia i utraty kogoś, kogo kocham, że swoim zachowaniem chyba prędzej czy później zachęcę A. do zostawienia mnie w cholerę i ucieknięcia na drugi koniec świata
Czasem już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć... A miałam już dawno spać..
Hashimoto, insulinooporność, depresja no i nadwaga - czyli walka każdego dnia
>>>> zapraszam do mnie <<<<
a kochana a jak pojedziesz to i tak bedziesz wpadac na forum ,prawda?????
powiedz ,ze tak....
a cos chcialam powiedziec ...a no wlasnie tak pisalas o cornym i mi sie przypomnialo ,ze uwielbiam bananowego ,ale po dzisiejszym dniu pelnym porazek pewnie dlugo go nie zjem.
pozdrowionka
ladne zdjecie ,ale ja wole sniadanka ,bo czuje sie jakbym byla na nie przez Ciebie zaproszona
Zakładki