piatek... piatek.. i po piatku
udanej soboty ;*
Masakra, nie sobota. Zaczęło się niewinnie (wczesna pobudka mimo późnego pójścia spać - graliśmy wczoraj w karty chyba do 1 czy 2 w nocy ), a potem... Potem zaczęło się dziać. Mojemu mężczyźnie wyskoczyła niespodziewanie konieczność pojechania gdzieś, więc mi przypadło załatwienie kilku spraw, które mieliśmy załatwić razem. I co? I pojechał mój mężczyzna w świat szeroki i... zgubił portfel. A w portfelu karty (kredytowa, debetowa), dowód, prawko. Zadzwonił do mnie, przerażony, żebym przyjechała mu pomóc. Co było robić? Pojechałam. Nic nie znaleźliśmy, ale za to zostawiliśmy nasze namiary na policji, w metrze i bóg wie gdzie jeszcze W domu gotówki zero, a w lodówce już tylko światło. Więc wyciągnęła Gosia kredytówkę i zrobiła zakupy. Przez internet, bo inaczej by nie zdążyła
Ech, dobrze, że już wieczór Zaraz zabieram się za ćwiczonka, póki dom pusty Chłopaki znów pojechały coś załatwiać - mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez nieprzewidzianych wypadków
Gosia, współczuję kłopotów. Zdążyliście poblokować karty?
I podziwiam zapał do ćwiczeń - mimo wszystko, co się stało. Mam nadzieję, że dały Ci porcję dystansu od tego stresu. I trochę luzu i frajdy w tak 'niefajnym' dniu.
Oby niedziela była tak fajna, jak fatalna była sobota.
Buziaki, trzymaj się.
Oooo ja - współczuję, jak pech to pech! I tak Ci gratuluję tych ćwiczeń - ja ze swoją psychopatyczną naturą pewnie bym ze złości ściany porozwalała . Goośka, a kiedy Ty teraz będziesz w Polandzie?
Buuuźka!
o dzizyyys, to przygoda... ostatnio podobna sytuacje miala moja psiapsiola... - jej facet rowniez.. gdzies portfel zgubil... - po czym sie okazalo - ze spadlo pod siedzenie w aucie.. - no i sie na szczescie wszystko wyjasnilo.. - zeby u Ciebie rowniez znalazlo sie sympatyczne rozwiazanie. moze ktos zadzwoni, ze znalazl portfel ?
Na razie nikt nie zadzwonił, ale wciąż jesteśmy dobrej myśli Karty zdążyliśmy poblokować, na szczęście, więc nic z konta nie ubyło Jedno dobre, że mój skarb nie miał tam paszportu, bo wtedy musiałabym jechać do Polski sama. Veriś, będę w październiku (25-30), więc odezwij się, gdybyś miała chwilę
A dzisiaj już lepiej. Mam dzień pichciciela, piekę babkę zebrę (dla mężczyzn) i zrobiłam pomidorówkę (dla siebie ). Na siłowni 2 godzinki z rana, potem kosmetyczka (brwi zarosły mi niemal na wzór pana Leonida Breżniewa i musiałam coś z tym zrobić). Dzisiaj już się nigdzie nie ruszam Wieczorem wpada jeszcze 2 znajomych, szykuje się sesyjka Prowadzę, więc właśnie rozmyślam, na jaką mieliznę ich wrzucić tym razem
Będzie dobrze
oj Gosienka niefajna historia ale może sie ktoś odezwie ..obytrzeba byc dobrej mysli
no odchudzanko Ci tak ładnie idzie tylko brac przykład;p
moja mama piecze czasem taka zebre uh.. oby nie predko !
silownia rano - to bardzo fajna sprawa a co do brwi... hm.. nie wiem - ale nie oddalabym sie w rece kosmetyczki :P - sama sobie wyprofilowalam i sama o nie dbam .. jakos.. nie ufam kosmetyczkom.. moze to moj blad ?
wieczorek sie udal ?
Ba, udał się całkiem Chociaż przyznam szczerze, że jestem chwilowo zmęczona ludźmi i ich nadmiarem wokoło. Jednak gość jak ryba: po trzech dniach zaczyna śmierdzieć Marcin jest w porządku, ale strasznie mnie drażni, kiedy ktoś się kręci po pokoju i zerka mi przez ramię, kiedy piszę. Albo wciąż coś gada. Skupić się na niczym nie można
Ngu, a ja jak sama sobie wyrwałam, a potem poszłam do kosmetyczki (z zupełnie inną sprawą), ta złapała się za głowę i powiedziała, że powinnam mieć 1 cm brwi więcej No i kazała zapuszczać. To było ponad miesiąc temu. A dopiero wczoraj wyrwałam. Teraz, kiedy mam już mniej więcej nadany kształt, mogę regulować sama. Tylko znów trzeba uważać, żeby nie przegiąć
A tak na marginesie, właśnie się dowiedziałam, że w weekend jedziemy [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]. Już nie mogę się doczekać i cieszę się jak dziecko!
Ale fajnie! Jak ja uwielbiam roller coastery. Dałabym sie posiekać...
Zakładki