Rascal ale to zabrzmiało "kochanek" hahahahahahhaha :D:D:D
Wersja do druku
Rascal ale to zabrzmiało "kochanek" hahahahahahhaha :D:D:D
No zakupowo faktycznie zaszalalas ..hehe a ja wlasnie musze sobie torebke kupic, ale jakos tak nie za bardzo chce mi sie isc...
a wyobraz sobie ze u mnie bylo przez caly dzien 31 stopni i ani chmurki na niebie...z checia zamienilabym sie z Toba :D!!!
Fajnie ze duzo cwiczylas...kupilabym sobie tez te platki tylko ze wiem ze one sa takie pyszne ze boje sie ze rzuce sie na nie wszystkie i nikt mnie nie powstrzyma przed zjedzeniem calej paczki...z wszystkimi rodzajami musli mam tak samo ...dlatego omijam takie zakupy;)
rascal, pewnie,ze kupuj:) Płatki będa gratis;P
A myslisz,ze mój P. na poczatku robił inaczej!? ... tak samo!! Dziś też np padł komentarz "łał...ale siódme poty z siebie wylewasz" . Szczególnie na początku mnie wyśmiewał,ale go zlewałam i ćwiczylam nadal. Raz tylko musiałam go za takie przedrzeźnianie porządnie opieprzyć [bo już mnie wkurzył] i teraz jest wersja łagodna:]
Czasem sie zastanawiam,o co tym facetom chodzi. Mój P pewnie by chciał,zebym zrzuciła kilka kg,ale jak ćwicze to mnie przedrzeźnia. :roll: Dziwny to gatunek,naprawdę!! Poza tym,czy którejś z nas wpadłby do głowy na tyle poroniony pomysł,by się śmiać ,z faktu,ze nasza druga połowa ćwiczy bo chce schudnać/wyrobic sobie mięśnie!?
NIE!
My byśmy pewnie wspierały i cieszyły się,że nasi meżczyźni tak dzielnie walcza i sie starają,a oni co?!?!........eeeh...... szkoda gadać,naprawdę...
Ja w sumie więcej ruchu dziś nie miałam [jedynie co to big pranie ręczne] i czuję,ze troche mnie lenistwo wzieło. Jutro więc się poprawię.
Na kolacje moi współlokatorzy [brzydszej płci,oczywiscie;)] wym,yślili na kolacje FONDUE :/ (nie ma to jak niskokaloryczna kolacyjka...]
Ale skusiłam sie na jeden kawałek,zeby się odpieprzyli i nie gadali "no zjedz,no zjedz". A potem ich komentarze miałam gdzieś.
Bilans dnia wyszedł wiec w granicach 1150-1200.
Nie jest więc źle,ale chciałabym już znów ważyć 59:]
Oj,niecierpliwa jestem :roll:
Hmmm, fondue... smakowicie. Tylko czemu wszystko co jest dobre, jest zarazem albo tuczące, albo niezdrowe, albo i jeszcze cos gorszego... :P
A z tymi 59kg to na pewno szybko je na wadze zobaczysz. Jak fondue zjadłaś tylko kawałeczek, to nei ma bata. Niejedna (w tym ja) od razu by wszystko wtramżoliła że tak powiem.
Kibicuję więc dalej Twojej silnej woli :)
fatti, minęłam sie z Tobą:)
Fakt, płatki są bardzo dobre i na poczatku też zaczęłam je sobie podgryzać [ patrzyłam na cwiczenia,podziwiałam instruktorkę i żarłam płatki... :roll: moja głupota jednak nie zna granic!] ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę CO JA WYPRAWIAM i odstawiłam je :] Wcinam je za to na sniadanie. Ale też w rozsądnych ilosciach,bo kiedys to bywało,że jadłam ich tak dużo,aż się mleko skończyło :roll:
Sama siebie podziwiam,ze jednak czasem potrafię oprzytomnieć o odstawić te wszystkie pyszności.
Dobrej nocy kochane moje!!:)
Hehe mój facet zawsze mnie straszy, że przyjedzie wcześniej żeby zobaczyć jak ćwiczę aerobik. Ale w życiu mu na to nie pozwolę, juz w wyobraźni widzę jak się ze mnie śmieje hehe ciekawe jak oni by wyglądali w krótkich gatkach, podskakując w rytmie muzyki ;)
rua06mk , ja to usłyszałam kiedyś takie powiedzenie "wszystko co lubię jest niemoralnie,nielegalne,albo tuczy":) 8) i to świeta prawda:P
KobietkaKokietka, no właśnie ja dlatego też zdecydowanie wolę ćwiczyć gdy jestem sama,bo zawsze mam wrażenie,ze mój P. zacznie sie ze mnie śmiać :roll:
A tak mam święty spokój i mogę skakać i pocić się ile chcę!
Kolejny dzień walki przede mną.Jestem jeszcze przed sniadaniem, ale jak je zjem, pokręcę się trochę po domu,a potem zabieram się za standardowy zestaw ćwiczeń.
Z pogodą kiepsko.
Oby jutro nie padało,bo idziemy przecież na wesele...na które póki co iść mi się niestety nie chce:/
No ja zawsze cwicze przy moim Misku, bo nie mam wyjscia, dzielimy razem jeden pokoj :D Juz sie przyzwyczail i nawet pare razy ze mna probowal, ale szybko mu sie znudzilo jak przyszlo do trudniejszych cwiczen, bardzo komicznie to wygladalo :D
Zycze super zabawy na weselichu i oby pogoda Wam dopisala.
http://www.gify-gify.pl/gify%20rozne.../sm-a__63_.gif
myszko, ja też dzielę pokój z Pawłem,ale na szczęscie on pracuje ,a ja mam wakacje, wiec ćwiczę,gdy go nie ma w domu:)
Tak,jak teraz:
Własnie skończyłam:
:arrow: 45 minut ćwiczeń aerobowych [twórczość własna:D ]
:arrow: 20 minut ćwiczeń z hantlami
:arrow: 200 spadów z hantlami i 110 spadów "puls"
:arrow: 10 minut brzuszków
A teraz musze się juz zabrać za gotowanie obiadu,wiec w miedzyczasie pomaruje sobie uda masażerem,który juz powoli obrósł kurzem... :oops:
Do później:)
do mojego ruchu dodaje jeszcze
:arrow: 20 minut fitnessu z siostrą
:arrow: 40 minut masażu:D
No brawo dzisiaj mialas naprawde superowy dzien :) ...jestem pewna ze 59 to tylko kwestia najblizszych dni :))) u mnie dzisiaj bylo troche gorzej ale przeciez nie zawsze moze byc cudowanie :/
Zycze Ci jutro udanej zabawy....duuuzo tancow, malo kalorii ;) i oby pogoda byla lepsza niz dzisiaj ..:)
fatti, ja też mam taką nadzieję, choć Ci powiem,ze niestety dziś już trochę więcej zjadłam:( Bardzo chciało mi się czegoś słodkiego ,zjadłam więc pół banana, ale było mi mało,to sięgnęłam po suszone śliwki, a potem jeszcze po płatki nestle fitness :roll:
Więc na pewno zjadłam więcej niz 1200 kcal [bo nie wiem,ile było tych płatków,nie mogę dokładnie zliczyć ]:/
Pocieszajace jest jeszcze tylko to,że kolejne 40 minut spożytkowałam na taniec. Tzn Paweł chodził kiedys na kurs tańca i postanowił,ze nauczymy sie ładnie tańczyć przed jutrzejszym weselem 8) Wszystko byłoby piękne-ładne,gdyby nie 3" małe szczegóły"
:arrow: Paweł sam dokładnie nie pamiętał kroków [a kroków kobiety nie znał prawie w ogóle,bo naturalnie uczył sie tylko wersji partnera]
:arrow: zupełnie nie ma cierpliwosci- pokaze krok i już chciałby,zebym wykonała go w całym układzie PERFEKCYJNIE
:arrow: wkurzał się,jak tylko coś pomyliłam
...
O ile walc i salsa poszły nam zgrabnie,tak rock and roll nie szedł nam w ogóle...
W efekcie prawie sie pożarliśmy, zrypałam go , juz byłam nawet skłonna zarzucić fochem 8) Ale w końcu przez zupełny przypadek wyszły mi odpowiednie kroki przy "przejściu",które za nic nie chciało nam wyjśc i było już ok:)
Teraz jestem już przed wstępnym robieniem się na bóstwo:) Jeszcze tylko balsamik i malowanie pazurków. A jutro od rana przygotowania ,mam nadzieję,ze się wyrobię, bo jeszcze wcześniej muszę skoczyć do miasta.
Dobrze,ze tym razem chociaż spinki mamy... :D :P
No to czekamy na foteczki z weselicha i żeby nie było żadnych wymówek!
P.S. Jak zobaczysz jakąs pannę w sukience w wieeelkie grochy to daj znać:P Bo ja wciąż mam wątpliwości co do mojej kreacji:P
ojjj taniec hmmm przed studniowka tez chodzilam na kurs tanca:) same dobre wspomnienia ...ale faktycznie ja tez nie za bardzo pamietam kroki
hehe mam nadzieje ze dzisiajszy dzien byl troche mniej zwariowany i stresujacy niz w dzien tamtego wesela ...:) i ze teraz sie tam swietnie bawisz !!! i oczywiscie czekamy na relacje :)
hej dziewczynki:)
...rada dla wszystkich planujących ślub- lepiej wydać mniej, ale pomyśleć o gosciach,zapewnić fajnego wodzireja,fajną muzykę i dobrą wódkę, niż "postawić się", wydać mnóstwo kasy i mieć średnio zadowolonych gości.
Jeszcze nigdy nie byłam na tak dziwnym weselu :shock:
W kościele nudy, potem kurs po szczecinie, przyjazd do hotelu i czekanie na Młodych [godzinna sesja zdjeciowa + 30 ... a samo wesele bez wodzireja tylko z marnym dj'em [muzyka z płyt-do bani!] , kiepska wódka [już po małej ilosci bolała mnie głowa] ,oczepiny trwajace 5 minut... no i potem powrót na własną rękę [ bo autobus zbierał wszystkich gości ok 6rano,a my chcieliśmy zmyć się wcześniej - dodatkowa strata kasy na taxi:(]
Ale za to wydane mnóstwo pieniedzy na restaurację w jednym z lepszych hoteli , atrakcja-pieczenie prosiaka, lody, aniołki i podziękowania przy każdym talerzu...
Poza tym usadzili nas [były imienne karteczki] przy stoliku, przy którym zaniżyliśmy średnia wiekową do 45 lat:/ [a reszta młodych siedziała przy 2 innych stołach]
Nic a nic mi się nie podobało.
2 tygodnie temu byliśmy na mniejszym,mniej wystawnym weselu,na które poszło o wiele mniej pieniędzy,a wybawiłam się cudnie!
A teraz... Kiepsko.
Jedzenie też takie sobie, ale wybrałam metodę, która pozwoliła mi sie nie objeść - nakładałam sobie wszystkiego mało i postanowilam nie jesć do końca,tylko zawsze zostawiać tak ok 1/3 tego,co sobie nałożyłam na talerz:) I nie objadłam się w ogóle, z wódką też nie przesadziłam:) Mogę sobie dać duzego plusa za rozsądek:)
Panna Młoda wyglądała przecudnie. Też tak trochę jak dla mnie zbyt wystawnie, ale to chyba jedyne,co naprawde mi się podobało.
Szkoda,że tak wyszło. Za te pieniądze,które włożyli w to przyjecie kazdy spodziewał się czegoś więcej. A było niestety bardzo przecietnie.
A teraz idę się kąpać i uciekam do domu. Może uda mi się dopchać do netu u brata,to być moze tu zajrzę:)
pozdrawiam Was wszystkie i wybaczcie,ze Was nie poodwiedzam, ale o 13 mamy pociag,a ja jeszcze w proszku:*
Ps.Kobietko -grochów nie było żadnych... ale sukienki były różne różniaste- od gorsetów, przez typowo zwienne-letnie, po cekiny, tiule, szale , na lata 60te... małe czarne -było wszystko!:) Myślę,że po prostu każda kobieta przyszła w tym,w czym się dobrze czuła:) więc spokojnie zakładaj grochy i baw się dobrze:)
Hmmm, rzeczywiście lipa z takim weselem. Dla mnie najlepsze na świecie są wiejskie wesela :D A i raz byłam na weselu w Grecji - tam to się umieją bawić :lol: 3dni i 3 noce!
Syciu, bardzo Ci dziękuję, że mnie odwiedzałaś i wspierałaś. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna :****
Teraz staram się pozbierać i zapomnieć.
No faktycznie jakos taki dziwny ten slub i wesele. Mi tez sie bardzoj podobaja male lub srednie wesela w milym gronie najblizszych osob.
Narazie swojego jeszcze nie planuje, ale marzy mi sie slub w plenerze w piekna sloneczna pogode :D :D
Buziaki i milego poniedzialku :D
Cześć Syciaczku.
Już wróciłąm, ale nie na długo. W środę znowu wyjeżdżam.
Kurcze wiedziałam że tak bedzie... $%*&#@ :evil: ominęła mnei twoja setna stronka.
Ale i tak gratuluję...
Nie mam zbyt dużo wolnego czasu ( jak to zwykle na urlopie bywa) ale w miarę możliwości psotaram się nadrobić wszystkie zaległości. Bliższa relacja z moich podróży na moim wątku.
Pozdrawiam i posyłam buziaki.
Hej Syciu! Wycztałam właśnie, ze wesele nieudane, szkoda :( ale zawsze to jakieś nawe doświadczenie :wink:
Mam nadzieje, ze liczenie kcal jakoś Ci idzie, na szczęście tutaj liczą za mnie :wink:
Heh wiesz co jest najbardziej pozytywne w tym wszytkim ?? ze przynajmniej sie nie przejadlas ;) a po drugie jak juz bedziecie planowac wesele z P. to wtedy wszystko bedzie juz jak na lezy...:)
powiem szczerze ze nigdy jeszcze nie bylam na weselu na ktorym muzyka bylaby puszczana z plyt :/ zawsze jakas kapela owszem czasem lepsza czasem gorsza no ale jednak kapela :))
...mam nadzieje ze juz odpoczelas pozadnie i jutro pelna energii cwiczyc i dietkujesz z nami :))
Jak to się mówi: Zastaw się a postaw się. Ja najbardziej lubię takie wiejskie wesela, w jakichś remizach itp. Wtedy jest super atmosfera, żadnej sztucznej etykiety "ludzi z wyższych sfer", każdy bawi się jak chce i szaleje do rana. a takie wesela w drogich restauracjach... To nie mój klimat :)
A ja bylam na takim weselu co byl DJ, ale on robil tez za wodzireja i na prawde sie do tego nadawal. Tak wiec nie tylko kapela moze rozruszac weselnikow.
Buziaki i milego dnia :D
Syciu, czy naprawdę trzeba Cię tego uczyć? Czas najwyższy sterroryzować brata i dopchać się do kompa! :D :D :D :D
Pusto tu bez Ciebie...
no wlasnie ...zgadzam sie z etnomaniak :D
ale Ty tam pewnie ostro cwiczysz i dietkujesz sobie :> a jutro napiszesz nam jak to dobrze sie spisalas :D...mam racje ?? :>
Na syci sie nigdy nie zawiodlam. Wiec pewnie grzecznie dietkuje i ostro cwiczy :D
Buziaki http://www.humor.logocjoner.pl/emotk...8991db9b69.gif
cześć dziewczyny:)
Dziękuję za odwiedziny i już tłumaczę,dlaczego odzywam się dopiero teraz.
Oczywiscie net u brata niestety nie działa:( To jakaś większa awaria niestety ,brat ma neostradę i coś walnęło na amen chyba:/ A że Trzebiatów to mala miejscowosć ,trwa wciąż sezon, to jakoś ciężko ludziom z serwisu do niego zajechać i sprawdzić co jest nieteges.
A teraz ,moje drogie, jestem w Szczecinie:) Musieliśmy przerwać urlop, bo mój P. jutro musi jechać do Stargardu Szczecińskiego [z tej pracy w ankietach] :evil: :evil: :evil: Wkurzyłam się troche ,bo chciałam się dłuzej poobijac w domu, ale przecież on sam nie pojedzie.
Ale pocieszam się tym,że dzięki temu,że z nim przyjechałam,mogę zajrzeć na forum,no i jutro wracamy:) Bierzemy jeszcze siostre i szwagra i tym razem w 4 jedziemy do domku. Wracamy bez zmian-w niedzielę.
Z dietą niestety bywa różnie:/ Nie objadam się, ale zdażył się kieliszek nalewki, raz kolacja po 18 ,u babci kilka ciasteczek no i wczorajsze zeberka na obiad:/ Ćwiczyłam tylko przez 2 dni. I to nie dużo,bo po ok 30 minut.
Jutro ,zanim wyjedziemy to poćwiczę. Obiecuję:)
Nieciekawe jest to,ze od 2 dni strasznie boli mnie głowa:( Zupełnie nie wiem,dlaczego. Jadę na ibupromie,mam nadzieję,ze jutro już będzie w porządku.
Pogoda nawet dopisuje ,tzn nie pada [choć zapowiadali codziennie burze :roll: ] ,a słońce przebija się tylko czasem. Dzis tylko udało nam się złapać na plaży trochę słońca :]
Spotkałam się też dzis z Amalinką :) Pozwiedzałyśmy trochę moje miasto, a potem posżłyśmy na mrożoną kawę :) Fajna z niej dziewczyna i naprawdę widać,ze każdy najbardziej surowo ocenia siebie samego-wg mnie wcale nie ma tyle do poprawy,co sama sądzi!!:)
Niestety ,w zwiazku z naszym dzisiejszym powrotem do Szczecina miałam ograniczony czas, spotkałyśmy się ok 16, miałam wrócić najpóźniej o 18, ale ,że w międzyczasie zwiedzałyśmy nasz kościół ,ja wyłączyłam w telefonie dźwieki,a potem przy kawie czas jakoś tak sam zleciał... i w końcu ,ok 18:45 lukam na telefon...a tam z 15 nieodebranych połączeń od mojej mamy i z 20 od Pawła.... :/
[po drodze jeszcze mieliśmy dziadków do domu odwieźć, więc wszyscy chyba sie trochę na mnie wkurzyli:]
I w domu oczywiscie afera. Że nie zadzwoniłam,ze nie odbierałam,ze to,ze tamto...Nie odzywał się do mnie cała drogę :][choć przeprosiłam 2 razy] Prawie 2,5 godziny sam na sam z obrażonym samcem to zdecydowanie nie to ,co tygryski lubią najbardziej:P ja w sumie po jakimś czasie sama się na niego wkurzyłam,no bo bez przesady-ile można sie gniewac,no nie?!!? Wiem,ze pewnie dziadki mu tam trochę potruli ,ale PRZEPROSIłAM ,wiec powinien pofochać się jeszcze dla zasady z 10 minut i dać sobie spokój, ale on twardo-cała drogę milczy.
No to trudno.
ja też nic nie mówiłam [choć było ciężko;) ]
Dopiero teraz coś się rozchmurzył i jakos tak zagaduje,chyba mu głupio,ze tak długo się bezsensu fochał. Eeeehh... mi by było szkoda czasu na takie gniewanie się.
Dobra laski,idę spać, poopowiadam więcej coś jutro!!!
Buziaczki:*
Ale masz fajnie, ze masz blisko do morza i na plaze. Jak ja dawno morza nie widzialam.... a jaka macie pogode, tez taka dziwna, czy raczej sloneczna?
Ja sie tez dlugo nie potrafie gniewac. No ale faceci to inna "rasa" :lol: :lol: :lol:
Buziaki :D
myszko, pogoda dziwna,jak najbardziej. Nie padało, ale słońce niekiedy nie miało w ogóle siły przebicia przez chmury:]
Chciałam sie opalać,ale nie wyszło. Pocieszam się jednak,ze zapowiadali codziennie burze,a padało tylko raz i to rano,jak jeszcze spałam.,
No,w Szczecinie to jednak czuje,ze diety trzymac się trzeba- lekkie sniadanie, a zaraz ide na obiad [sałatka]. I kompletnie nie jestm głodna :roll:
Widze moje hantle i 5 razy sie zastanawiam,zanim sięgnę po coś kalorycznego:) Poćwiczyłam troche, zrobiłam pranie,rozkręciłam szafke, teraz będzie obiad i zmykamy do Trzebiatowa.
Jakoś w domu inny klimat, zapomina sie o diecie. Tutaj jest inaczej. Dobrze,że w niedzielę wracamy:)
Do sklikania dziewczyny:*
Sycai, fajnego weekendu w domu.
Mój - szczęśliwie były - mąż, też zawsze strzelał focha albo próbował dogadywać, jak ja robiłam 'coś', a on nic. Jakbym miała spędzić całe życie na patrzeniu na niego z podziwem. A mi znacznie mniej tego podziwiania wystarczało. :wink: To chyba standardowa przypadłość płci przeciwnej.
Pozdrawiam mocno.
Syciu, ja Cię doskonale rozumiem. Nie umiem w domu trzymać się diety. W tracie roku szkolnego w liceum mieszkałam z koleżankami i kg spadały aż huczało, a w wakacje (które podobno są najlepszym czasem na odchudzanie) zawsze mi przybywa. W tym roku też niestety tylko "miało" być inaczej...
ja prawie cale wakacje spedzam w domu ale jakos daje sobie rade !! :) zreszta nie mam innego wyjscia !
milego weekendu :)
hmmm...
jakby to powiedzieć...
KLęSKA
No w domu nigdy nie szło mi idalnie,ale wczoraj dałam kurna czadu :(
:arrow: domowej roboty gofr [z bitą śmietaną i owocami]
:arrow: kromka chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym
:arrow: kawałek ciasta domowej roboty
:arrow: i na dobicie -kostka czekolady
...jedyny plus wczorajszego dnia, to to,ze nie dałam sie namówić na lody kręcone i kebaba nad morzem, no i że na parapetówie u brata nie wypiłam ani kropelki alkoholu,a zjadłam tylko gryza rybki.
Ale gdybym podliczyla kalorie, pewnie dobiłabym do 3000......
ku*wa
Jestem zła na siebie, bo jutro muszę zaczynac od nowa.
KOLEJNY RAZ
...Czy kiedys nie bedzie tego "jutra"???...
Muszę odnaleźć w sobie siły do walki.
Nie jest to łatwe,bo obecnie zjadłabym konia z kopytami [jestem przed okresem] i ciągle się pilnuję. 1000 razy dziennie musze przypominac sobie,że jestem na diecie.
Znów więc musze wstać i dzielnie walczyć. Tylko,że za każdym razem mi ciężej...
Nie poddam się jednak...
Anulka, kazdy ma swoje przeszkody sukces jak z nich wyjdziemy i bedziemy sie trzymac swoich celow :wink: jestes juz w Szczecinie wiec powinno byc łatwiej chya co nie?
chcesz schudnac a my wierzymy ze sie uda, fajna z ciebie dziolszka :wink: :lol: musi sie udac!
http://www.forum.v10.pl/files/thumbs/t_autko_779.jpg
no chyba sie skusisz na taka sylwetke :?: :wink: :lol:
Nastepne lato bedzie nasze wiec opamietajmy sie i kopyta swoje zadzieramy i ruszamy dupsko w ruch :wink: :lol:
Po za tym fajnie jest na diecie co?
Wierzmy w siebie bo to klucz do sukcesu :wink:
Buzka syciu:*
My to sie razem dobralysmy !!! ja tez dzisiaj mialam jedzeniowego dolo ;( i tez powraca temat "jutra" i zgadzam sie z Toba ze za kazdym razem jest coraz trudniej ...:/ ale z drugiej strony przeciez nie mamy zadnej alternatywy...a nie chcemy byc takie jak jestesmy !! wiec od jutra znowu walczymy !!:)
Życze miłego, małapracowitego poniedziałku ;) Oj Sycia no wczoraj to nieźle zaszalałaś :? ale nie martw się ja też się najadłam wafelków i czekolady :roll:
No cóż od dziś wracam na "grzeczne" dietkowanie ;)
Buzka :):):)
Cześć syciu moja kochana!! Echhh, nawalanie to moja specjalność, nie mart sie, jak ja nawalam, to jeszcze gorzej :roll: ale trza sie brac za siebie, ojjj, tzra :roll: ja póki co bede myślała o utrzymaniu wagi, bo zbliża sie moja poprawka, to teraz mój priorytet, ale potem biore sie mocno w ryzy, cwiczę i dietkuję ladnie no i musimy znów biegać :wink:
Hej!
Mam nadzieję, że od dziś to już solidnie walczysz??
Kazdy z odchudzających zna słowo "od jutra", inaczej chyba nikt nie miałby problemów z kilogramami :roll:
nie można się poddawać mimo wpadek!
trzymaj się :!: :wink:
I jak SYciaku mam nadzieje ze dzisiaj juz humorek lepszy :) i bierzemy sie do pracy nad soba po raz n-ty ;) no ale coz musimy pamietac ze mimo wszystko i tak juz duzo osiagnelysmy juz nie mowiac o tym jak zmienila sie nasza swiadomosc zdrowego zycia i odzywiania przede wszystkim :)
milego dnia :*
Amalinka, czy ja wiem,czy na diecie jest fajnie!?;-) Hehehe, jak potrafię zabić za jakąkolwiek słodkość,to mi się nie podoba, ale gdy widze efekty to-owszem!:) Wtedy uwazam,zę dieta jest super!!! A na takie ciało ,pewnie ,ze się skuszę. Będę o nie walczyć.
fatti, :] nawaliłyśmy,ale wstajemy i bierzemy się do roboty! Choćby 100000 raz. Masz racje i tak dużo już osiągnęłyśmy, nie mozemy tego zaprzepaścić, tylko wlaczyć o jeszcze więcej:)
ceti, widzę, też zgrzeszyłaś:] Ale dziś musimy być już grzeczne:)
Meeeg, w końcu jestes:) ja już nie pamietam, kiedy biegałam po raz ostatni :oops: :roll: Ostatnio nawet P. spytał, dlaczego tak szybko się poddaję :/ Ja daję z siebie albo wszystko,albo nic.. Tylko,ze to NIC, to jest BIG NIC:/ Ale wstaję,po raz kolejny.
Oby ostatni...
cing , pewnie,ze dziś już jestem grzeczna. Wkurza mnie to,że nawaliłam, i znów musze zaczynać od nowa,ale innej opcji nie mam. Chcę schudnąć.
Cóż.
Wstaje po raz kolejny.
Wyznaczyłam sobie cel.
Nie wiem,czy Wam mówiłam,jak pięknie zmobilizowałam się rok temu do odchudzania:
Otóż dopiero zaczynałam wtedy "kręcić"z Pawłem, to były nasze pierwsze miesiace razem ,ale przyszły wakacje, ja musiałam wrócić do domu, on do siebie ,poza tym,skończył wtedy studia i nie wiadomo było,czy w ogóle wróci do Szczecina i w efekcie sami nie wiedzieliśmy co zrobić,czy dac sobie spokój,czy walczyć "o nas". Ale na początku lipca zaprosił mnie na wesele swojej kuzynki,które miało miejsce pod koniec sierpnia.
I wtedy się zawzięłam.
Pracowałam 12 godzin ,ale gdy wracałam do domu ok 21:00, brałam za hantle i ćwiczyłam, potem były brzuszki i ćwiczenia na nogi. I tak codziennie.
Poszło mi naprawdę świetnie.
A najbardziej motywował mnie mój "kalendarzyk", na którym odliczałam dni do wesela. W pracy,na szafce zrobiłam sobie taki wlasnie kalendarz i codziennie rano skreślałam jedną kratkę. Widziałam,jak dni mi uciekają i codziennie starałam się nie nawalić.
I dałam radę.
Gdy w końcu zobaczyliśmy się po ok 2 miesiącach,Paweł od razu zauważył różnicę:)
Dlatego teraz też wyznaczyłam sobie cel.
Narodziny mojego chrześniaka. 15 listopada.
Mam 80 dni,by coś ze sobą zrobić. Dni odliczam na telefonie, mam wyświetloną notatkę ,żebym cały czas widziała codziennie mniejszą liczbę,którą zmieniam zaraz po przebudzeniu.
I ma się udać:)
taaak , takie okazje, imprezy itd to świetna mobilizacja, mam nadzieję, że teraz Ci się poszczęści i wytrwasz :lol:
80dni to kupa czasu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! do booooooooooju :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: