-
Czesc Nathka!
ja tu w kilku kwestiqach chce sie wypowiedziec
dietka super
Szkoda ze nie kupilas rowerka bo to super rzecz ja na moim jezdze do roboty
i czuje sie fajnie , bo jeszcze dodatkowo jezdze na stacjonarnym i 3 razy w tygodniu biegam Ruch ruch i jeszcze raz ruch
druga kwestia co do tego chopaka, uwierz mi odchudzanie dlatego zeby go zdobyc jest irracjonalne, sama tak niedawno robilam bo podobal mi sie moj kolega z pracy...tylko on szuka blondynki szczupłej i wysokiej ...a ja nie spełaniam jednego kryterium domysl sie sama ... i długo tkwilam w tym...dopoki nie poznałam mojego miska ktory powiedzial mi ze podobam mu sie taka jaka jestem i jak chce sie zmienic to tylo dla siebie
PS i jak troszke schudłąm to wszyscy zauwazali tylko nie ten kolega
wiec rob to dla siebie Ja robie to dla przyjemniejszych wakacji i dla zdrowia bo nie przyjemie widac mi na nogach zyły i wime ze to praca stojaca i moja nadwaga
i dołaczam sie do pytania tussi? czemu nie wychodzisz? cio ja dzis sie umowilam z kolegami z pracy na piwko ale zamowie pewnie jakis soczek z wodka albo koktajl
Buzka i udanego weekendu
-
Witam!
Przeczytałam sobie Twój wąteczek I przyłączam się do zdania dziewczyn, że lepiej odchudzać się dla siebie niz dla kogoś innego to takie racjonalne Ale z drugiej strony wiem, że miłość potrafi zabić racjonalność. Ja Ci powiem, że ostatni raz poważnie byłam zakochana w koledze z klasy w liceum. On oczywiście na mnie nie zwracał uwagi...nie to, że mnie nie lubił..ale traktował jak koleżankę z klasy...w każde wakacje mówiłam sobie dość..a potem mi się nogi uginały na jego widok...a teraz jak go spotykam to mnie trzepie...tak się zmienił na gorsze oczywiście.. i nie chodzi tu o wygląd ale o zachowanie....ale wracając do sedna ..byłam w nim tak zakochana, że ważyłam przy nim każde słowo, żeby nie wyjść na głupią...i przez to popadłam w jeszcze większą niesmiałośc niż prze dliceum...i dopiero teraz pomału z tego wychodzę...a dzisiaj go nawet widziałam i usmiechnęłam się sama do swoich wspomnień...jedna wtedy nikt mi nie mógł przemówić do rozsądku jaka byłam głuputko...poprostu zakochana..więc postaraj się zmienić tok myslenia...odchudzaj się dla siebie..napewno sprawi Ci to jeszcze więcej satysfakcji...i może on wtedy tez popatrzy na Ciebie zyczliwiej Alem się napisała, ale potrzebowałam sie przed kimś wygadać...więc wybacz jeżeli popisałam tu głupoty
Pozdrawiam
K. [/url]
-
hej
podoba mi sie twoja postawa i samozaparcie
trzymam kciuki za dazenie do celu
-
dzień dobry!
przyznam, że czytając wasze odpowiedzi, musiałam wrócić do mojego ostatniego wpisu. przeczytawszy go, stwierdziłam, że rzeczywiście mogło to zabrzmieć dość desperacko chciałam się więc wytłumaczyć otóż to było raczej takie moje zwyczajowe biadolenie niż wyraz frustracji moim życiem towarzyskim - zdarzają mi się soboty, w które nic się nie dzieje, ale i całe tygodnie wypchane po brzegi event'ami. przyznaję, że kompleksy sprawiają czasem, że chciałabym zamknąć się w pokoju i z niego nie wychodzić - nigdy jednak tego nie zrobiłam a w ten weekend, cóż, cała moje tzw. paczka wyjechała sobie w góry, a ja zostałam w domu bo mam w poniedziałek egzamin i muszę się do niego przygotować niepotrzebnie się zamartwiałyście, ale mimo wszystko dziękuję za troskę!
z dietą wszystko dobrze - waga już trzeci dzień z rzędu wskazuje 68,2 wczoraj jednak dostałam @, więc i tak jest dobrze, że nie podskoczyła. chyba dam sobie spokój z rowerem przez pierwsze trzy dni - nie chcę zanadto osłabiać organizmu, bo o kondycję mi chodzi przecież
->> KaMa82, doskonale cię rozumiem. do mnie to powraca cyklicznie - są okresy, kiedy wydaje mi się, że już zupełnie się z Niego wyleczyłam, później znowu to całe zdystansowanie rozpada się jak domek z kart pod wpływem jego jednego uśmiechu.
->> YooAnna, mam rowerek, tylko chciałam "wymienić go na lepszy model" i nie odchudzam się tylko dla faceta - powiedzmy, że on jest jedną z moich motywacji.myślę, że gdybym nie robiła tego głównie dla siebie, to tak daleko bym nie doszła
->>giulietta84, dziękuję i tobie też życzę powodzenia
-
aha, zapomnialabym napisac, swietny masz avatar
-
Dziekujemy za wyjasnienia. Wszystko jasne. .
Trzymamy kciuki za egzamin. Mam nadzieje ze dostaniesz piatke.
Milego dnia.
Buzka:**.
-
o ho ho, dziewczyny... dzisiaj byłam najbliżej kompulsa od trzech tygodni! tłumaczę sobie, że to przez okres, ale prawda jest taka, że dałam się złapać w pułapkę swoich dawnych nawyków nie miałam jakiegoś konkretnego menu na dzisiaj, niewiele dietetycznych rzeczy w lodówce, obiad zjadłam już o 11:30, więc o 15:00 byłam głodna - a tu nic - żadnych przekąsek w zanadrzu. wszamałam więc kolację i momentalnie złapałam Ten Stan. trzy razy otwarłam i zamknęłam lodówkę. zajrzałam do garnków z obiadem rodziców, cały czas przekonując się w myślach, że muszę koniecznie znaleźć sobie jakieś zajęcie, bo inaczej skończy się napadem. usiadłam w kuchni i starałam się uspokoić. spojrzałam na zegar - 16:30. skalkulowałam sytuację: za wcześnie dobiłam z kcal do limitu, nie mam niczego lekkiego w lodówce. jeśli nie zjem czegoś teraz, do wieczora będę taka głodna, że albo nie będę umiała zasnąć (jutro mam egzamin), albo co gorsze rzucę się na jedzenie. myślałam nad tym chwilę i wybrałam trzy łyżki młodej kapusty z zasmażką. zjadłam je sobie w żółwim tempie, nie czuję głodu, ale za to jestem z siebie dumna!
dzisiaj było zatem ok. 1300kcal i tylko A6W z ćwiczeń (trochę mnie brzuchallo boli)
dziwne uczucie po takim kompulsie bez kompulsa
-
Gratuluje silnej woli. Mam nadzieje ze postapie tak samo. . Napraqwde swietnie sobie poradzilas.
Trzymam kciuki za dzisiejszy egzamin.
Buzka.
-
Witam
Nadal przyjmujesz Apptrim? Jakie efekty?
-
cześć dziewczyny
wczoraj nie miałam zupełnie czasu, żeby tu zajrzeć - egzamin, mała rundka po mieście, a później małe świętowanie wraz z przyjaciółmi (naturalnie jeszcze nie wiem, czy zdałam :P ).
z dietą różnie w ostatnich dniach, niby ilościowo bez większego skandalu, ale ruch poszedł w odstawkę podczas @ mam ochotę siedzieć na kanapie przez cały dzień z dobrym żarełkiem pod ręką. chociaż tej drugiej pokusy nie spełniam. waga od pięciu ( ) dni waha się od 68,2 - 68,4 i zaczynam już świrować. wiem, wiem, brak ruchu, @, czego miałabym się spodziewać? najbardziej jednak martwi mnie to, co będzie z moim rowerkiem, kiedy @ mi się skończy - chyba naciągnęłam sobie więzadło w kolanie przy ostatnich pracach w ogrodzie czuję to wyraźnie, poza tym kolano spuchło i chyba naprawdę będę musiała się oszczędzać biorę jakieś tam przeciwbólowe - nie tyle na ból, co na ten stan zapalny - i może chociaż na wyjeździe użyję sobie jednośladu
pozdrawiam was pięknie w ten wtorkowy poranek i mykam się czymś zająć
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki