Ups ... dziewczynki wybaczcie ale spierniczylam dziś ^^ no najadłam się no, tak powiedzmy ze moze jakby podliczyc to by mi dzis ze 2200 wyszlo heh. Jak będę w piątek ryczała że nic nie schudłam to mi przypomnijcie ze sama jestem sobie winna.
Oj w sumie to juz troche wali mnie to cale odchudzanie, przestaje być to dla mnie jakimś priorytetem, czymś z powodu czego mam się stać szczęśliwa.
Nie będę oszukiwać- napewno nie chcę byc grubsza niż teraz i mam momenty ze naprawde bardzo bym chciała schudnąć (jak choćby wczoraj).
Nie mam juz takich napadów jak kiedyś.
Dziś moj napad polegał na zjedzeniu:
bułki z serem
małego cebularza z serem
wypicie szklanki mleka z miodem
A kiedy po prostu poczulam ze jestem najedzona - przestalam.
Nie wymiotowałam i teraz np nie chce mi się jeść i nie mam ochoty jeść. Może w koncu wracam do normalnosci.
Nie jestem z siebie dumna że się najadłam, ale nie robie tragedi.
Od dziś takie podejscie.
Schudłam - super, nie schudłam - też dobrze . Ale do obżerania się i tycia nic mnie nie upoważnia
Oj dobra, jesli nie schudne nic we wrzesniu to kij. Troche za duzo w domu siedze no i cięzko jest. Moze na uczelnie jak wróce to będzie łatwiej.
W sumie zawsze tak odkładam :P :P, a to na wakaacje a to na rok akademicki hah.
Z resztą i tak jestem z siebie dumna bo przecież udało mi się zyskać znaczną poprawe a wiem ze wiele osób z bulimią chozi na terapie, kupuje leki a i tak mało im to pomaga!
Oj tam ... jutro kontynuuję tą całą dietę i nie oglądam się za siebie :P
Zakładki