No i raz na wozie, raz pod wozem, ech...

Dzień zaczął się tak:
- płatki owsiane z jabłkiem i morelą 200kcal
- Actimel i jabłko 130kcal
- banan 100kcal
- kapustka z mięsem, czyli to, co wczoraj 350kcal
- 4 mandarynki 120kcal
czyli 900kcal

Od rana żołądek mnie nieco ssał, dlatego wrzuciłam sobie przed obiadem banana... Ale 2 godziny po obiedzie poczułam nagle taką chrapkę, żeby zjeść coś tłustego, że wszamałam:
- bułkę z serem, cebulką i wędzonką (bez masła)
- bułkę z masłem i serem
- pół bułki z pasztetem

czyli pewnie drugie tyle, co od rana do po obiedzie.

Nie zachwyca mnie to, ale nie mam też zamiaru się nad sobą pastwić Jestem przed @, zimno się zrobiło więc i organizm się dopomniał hehe. Na szczęście ten syty posiłek nie przerodził się w atak obżarstwa, więc nie tknęłam nawet palcem fury słodyczy piętrzących się przed moimi oczyma

Odczuwam teraz błogą ciężkość w żołądeczku, więc i dalszych posiłków nie planuję...

Ruch dzisiejszy to 30 minut marszu na świeżym powietrzu :P

Zakupy zdrowo-żarełkowe zrobione, więc będzie dobrze...

Musi być