Niestety, wczorajszy dzień zupełnie mi nie wyszedł. Wieczorny napad obżarstwa zniweczył moje dzienne starania. Dzisiaj też już przekroczyłam limit 1500 kcal, ato dopiero pora poobiednia. Czy dam radę nie zjeść kolacji? A może uda mi się poćwiczyć po powrocie z pracy? Ranek miałam fatalny- miałam wolne przedpołudnie i wiele planów na przedświąteczne porządki. Niestety "siadł mi power" i energii wystarczyło jedynie na czytanie książki i olbrzymie drugie śniadanie. Okna zostały brudne. A przede mną całe długie i trudne popołudnie w pracy. I jeszcze ważne zebranie, na którym powinnam promiennie wyglądać i mądrze mówić. Dam radę? Dam radę!