Jestem na siebie straszliwie wściekła. Dziś z wizytą przyszła znajoma, krakersy (bogu dzięki - light..) i lody waniliowe.. A że chandra się u mnie chwilowo przejawiła, uległam.
Uh, a więc kcal jakie dziś pochłonęłam wyniosły trochę powyżej 1000..:

Na czczo: Hibiscus, 8 suszonych śliwek
Śniadanie: Activia szuszona śliwka, 3 łyżeczki otrąb ze śliwkami
II śniadanie: banan, szklanka wody
Obiad: 2 naleśniki bez niczego, smażone bez tłuszczu
Dalej (się stoczyłam): 1/2 opakowania krakersów light, lody waniliowe (porcja jak te w kubeczkach), 1.5 litra wody ^^'

Uh, jestem na siebie niezwykle zła. Zła, zła, zła.
Ale cóż w święta i tak się ponapycham, zwłaszcza z moją rodziną.
Dietę niskowęglowodanową zacznę od razu po świętach, tak żeby nie mieć wyrzutów sumienia, gdybym przerwała ją wcinając kawałek ciasta. A wiadomo, że jak humor gorszy, to jeść się chce.. Przynajmniej w moim przypadku.. ;D