Noemcia,
a jaką masz metodę na wychodzenie z diety? Bo ja właśnie z tym mam największy problem.
Noemcia,
a jaką masz metodę na wychodzenie z diety? Bo ja właśnie z tym mam największy problem.
Podobno najlepiej obliczyć sobie wartość energetyczną / doba po diecie, odjąć od tego 300 kcal i jeżeli np byłaś na diecie 1500 a wyszło Ci 2500 to wprowadzać coraz więcej produktów zwiększając liczbę zjadanych kalorii na dzień o 100 co 2 tygodnie. Czyli 1600, za 2 tygodnie 1700 i tak dalej aż do 2500.Zamieszczone przez Felicja
ja się odchudzałam na 1000...przeszlam pozniej na tydz na 1100, pozniej na 1200 na 2 tyg, pozniej 1400 przez 2 tyg itd...no ale pozniej mi sie napady zaczely i ot... a teraz nie wiem jak to bedzie, bo nie odchudzam sie na 1000 ani pewnie nawet na 1200 ot, MŻ
Kuba,
2500??? Skąd żeś taką liczbę wytrzasnął! Zapotrzebowanie na kcal kobiety to max 2200, ale to takiej z zajebistą przemianą materii. Z tym doliczaniem 100kcal co 2 tygodnie to próbowałam, u mnie nie działa, bo nigdy nie zjadam tych kcal tak równo co do jednej, czasem się to waha nawet o 100. Poza tym te nasze dzienniczki kcal to tak raczej orientacyjne są, na pewno mają spory procent błędu.
Teraz jadam pomiędzy 1200 a 1400 (staram się nie więcej), ale to tak jak mówię, liczę kcal tylko dla samokontroli, żeby panować nad własnym łakomstwem i nie rzucić się na 4 bułki z masłem, szynką i majonezem NA RAZ.
Po powrocie z Niemiec pewnie będę musiała pobyć jeszcze trochę na diecie (tutaj prowadzę bujniejsze niż w Krk życie towarzyskie, co wiąże się z kuszącym na każdym kroku piwem i pizzą), bo jeśli nawet uda mi się jeszcze więcej nie przytyć, to pewnie będę miała trochę do zrzucenia (chociażby te 3kg co teraz).
Heh, jedyne co mnie teraz w sobie złości, to brak zapału do ćwiczeń - gdyby mi się tylko chciało poćwiczyć, wszystko byłoby dużo prostsze. Ale zmuszać się nie będę, bo to nie jest sposób - tylko bardziej mi się przez to odechce.
Shit, zbliża się 14.30 a ja jeszcze w pidżamie, z mokrymi włosami, a w ustach jeszcze smak porannej kawy. Znowu nie chce mi się nigdzie wychodzić, ale to tak dobitnie. Niebo nad Berlinem pokrywa się stopniowo coraz ciemniejszymi chmurami, pewnie padać będzie. Tak więc dzisiejszy dzień będzie powtórką z rozrywki - domć, książeczka, rysowanko, filmik na dvd.
ja staram sobie powtarzać jak bardzo lubię ćwiczyć i póki co dziala nie przejmuj się, jest niedziela, nie musisz wyglądać jak gwiazda filmowa, skoro Ci się nic nie chce - to nie rób nic, śmigaj w pidżamie i ciesz się chwilą po co zmuszać się do robienia czegoś? dzieci Ci przecież nie płaczą
No nie płaczą
Naszło mnie na pranie ręczne i na prasowanie Przynajmniej nie będę miała rano problemu, co tu ubrać, bo wszystko albo brudne, albo wymięte.
Minęła 16sta, wcinam jogurt, 0,1%tłuszczu (naturalny, 500ml) i razem z nim kcal w sumie:
581,2
Ha!
Wszystko oczywiście nie silna wola, ale niedzielne spanie do 12stej i śniadanie o 13.
Będzie się trzeba ruszyć na zakupy.
Ale jeszcze nie teraz.
marta ja lubie pilatesa najbardziej w polaczeniu z yoga, a co do nudnosci, to zalezy od treningu- jest tyle mozliwosci pilka mala, duza, jakas "chwiejaca" sie mata jako podloze, poza tym cwicxzen z pilatesa jest duzo wiecej niz slynna setka i plywanie....moim zdaniem na brzuch pilates to cudo, i na plecy tez...a przede wszystkim ta precyzja wykonywania ruchu...hm....napnie czlowiek wszystko co trza i plywa w pocie, a i na efekty nie trzeba dlugo czekac....
felicja ja gdzies czytalam ze ksiazke do pilatesa kupilas...dlatego pytalam
fajnie ci wtej pidzamie.....milego relaksujacego popoludnia....
na zakupy??? wlasnie jakie sklepy sa otwarte w niedziele w Berlinie???
Jez,
kupiłam książkę o pilatesie, ale przeczytałam z 50 stron, dalej mi się nie chce. Za dużo pier*&^%& o kręgosłupach itd, przeteoretyzowana.
A sklepy w Berlinie owszem, w niedzielę pozamykane, ale jest jeden Ulrich blisko mnie całkiem (po 1,5 miesiąca się dowiedziałam) i tam się na zakupki spożywcze wybieram, choć przyznam, że ciężko mi dupę ruszyć
Eh, marzy mi się biała bułeczka. I chyba sobie dzisiaj kupię. Jedną. Do tej pory, jak pisałam, mało kcal pochłonęłam, więc może taka jedna bułeczka to nie będzie nic strasznego (staram sie jeść mało węgli).
pewnie, kup sobie i zjedz na zdrowie, skoro masz na nią ochotę. dzisiaj i tak przecież mało zjadłaś
Jak tam zakupy zrobione? Taką bułeczke najlepiej zjeść na śniadanie bo w ciągu dnia jeszcze można spalić te kalorie. My odchudzaczki to teorię mamy w jednym paluszku jak jeść, ćwiczyć, pielęgnować ciałko gorzej z praktyką, przynajmniej u mnie, ostatnio mam kłopot z silną wolą
Felicja ja pochodze z małej miejscowości k/ Tarnowa super ze już masz tak ułożone że kończysz studia i masz pracę
Zakładki