Od czasu jak w marcu skończyłam studia i bezskutecznie szukam pracy, nienawidzę weekendów. Pewnie dlatego, że w sumie cały tydzień jest dla mnie jednym wielkim weekendem. Jak kiedykolwiek mogło mi brakować wolnych dni i odpoczynku?
Szukanie pracy jest strasznie przygnębiające, a już na pewno nie wpływa pozytywnie na dietę .
Jak się jeszcze dodatkowo walczy z kilogramami samemu, przeciwko całemu światu, rodzinie, znajomym, itd., to już kompletne dno .
Jak chodzisz codziennie do szkoły czy pracy, to nie masz czasu na jedzenie. Ja zawsze tak miałam podczas sesji, że zrzucałam po kilka, nawet kilkanaście kilogramów, bo nie miałam ani czasu ani specjalnie ochoty na jedzenie. A jak się całymi dniami siedzi w domu, bo nie ma dokąd iść, to co można robić poza jedzeniem? Może ma ktoś jakieś pomysły?
Dobra, przepraszam, nie chciałam nikogo dołować. Mam po prostu bez sendu nastrój. A taki piękny dzień był dzisiaj za oknem...
Pozdrawiam wszystkich szczupłych inaczej. Nie dajcie się handrze