-
Witam Drogie Panie/Panowie. Wczoraj po tym jak odwiedził mnie mój bardzo taktowny brat i wyjechał z tekstem : Marta ty chyba przytyłaś...mam motywację.cholera....najlepsze jest to,że ja przed wakacjami ważyłam tyle co teraz...potem schudłam...i mój kochany brat zapamietał mnie szczupłą...( 10 kg mniej). Wczoraj przejechałam 500 kcal na rowerze , zrobiłam 300 brzuszków.A dzisiaj zaczęłam dietę już taką na serio.
Śniadanie:
2 jajka ( miały byc na twardo) kawa.
2 śniadanie:
grejfrut
Wiem jestem nienormalna...jaka osoba o zdrowych zmysłach...zaczyna dietę w święta...kiedy na stole czekolady, ciasta i inne pyszności. pozdrawiam , buziak:*. Mam nadzieję,że w końcu ktoś tu wejdzie i coś napisze. bo samej tak troche smutno.
-
Jak widać czasem słowa szczerego aż do bólu braciszka mogą być motywacją...kurcze a mi musialby chyba ktoś niezle "pojechać" zebym sie zmotywowała...chociaz tez za chwile pewnie wyladowalabym w pizzerii albo w domu z batonikiem w reku tak juz mam a pozniej herbatka odchudzająca no tak to jest...
Życzę Ci z całego serca super efektów, ale nie katuj sie za bardzo..jednak trzeba powoli chudnąć i juz na stale..a poza tym sadze ze chociaz 5 kg z tych 10 ktore przytylas sa to tzn kg zimowe...przez ferie take, ktore na lato same sie gubi ...napisalam niezbyt poprawnie ale wiaodmo o co chodzi...
Trzymam kciuki sunshine jestem z Tobą i czekam na kolejne posty
-
hey Sunny
Nie jestes sama!! Podziwiam za ta walke z kilogramami w świeta bo aj nie potrafiłam sie oprzec pokusie i niestey zjadłam rozne ciasta i smakołyki ale to mi sie wcale teraz nie podoba. Moja waga wskazuje wiecej niz zwykle bo 61 jest mi z tym zle bo ujescze na poczatku stycznia wskazywała 56. Kurcze ja nie wiem przez co ja sie denerwuje a potemsie zajadam. Jakis czas temu miałm problemy z chłopakiem a etraz juz chłoppaka nie mam i nie powinno byc zmartwien,smutkow i zajadania sie ale tak nie jest. ja ciagle jem ,jem i jem, w coraz to wiekszych ilosciach . Brakuje mi silnej motywacji, nie dziął juz nawet na mnie to ze moj brat powiedziął mi ze powinnam sie odchudzac . Jest mi zle bo nawet jesli z rana zaczynam diete to pociagne ja do południa a wieczorem sie obzeram . Mi to sie nie podoba ale jzu nie wiem co mam robic . Brkuje mi silnej woli, wsparcia , poczucia jakiejkolwek własnej wartosci. Dni dolata coraz mniej, zarz bedzie trzeba kupic stroj na maturke a ja nei chce isc do skelpu i prosic o rozmiar 42 ja che sie wcisnac w 38. Co zrobic by sie zmotywoawc, by zacac diete i sie w nia wkrecic ,zeby sie wkoncu udąło. Pleas Sunny hepl me. Moze z Toba razme bedzie mi sie łatwiej odchudzac.
Trzymaj sie
-
Gosiaczek nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się,że w końcu tu wpadłaś i odwiedziłaś samotną Martę. Zrobimy tak. Ja już dietę dzisiaj zaczęłam mimo,ze czekolada kusiła jak nie wiem co ( za każdym razem przypominałam sobie wredny tekst mojego brata i mówiłam: udowodnię przede wszystkim sobie,że potrafię schudnąć,że mam silną wolę i że nikt mi nie będzie gadał,że przytyłam) . Potem miałam iść z mamą na aerobic, ale muszę czytać Pana Tadka, więc usiadłam na rower stacjonarny, jechałam i po raz kolejny poznawałam losy Horeszków i Sopliców...tym sposobem przejechałam 500 kcal...i zrobiłam jakieś 150 brzuszków. Teraz popiszę troszkę o Tobie Gosieńko kochana: jeśli ja potrafię, to ty również. a waga 61 nie jest duża, trochę samozaparcia i schudniesz: nawet nie będziesz pamietała,ze były jakieś nadprogramowe kilogramy! radzę zacząć ćwiczenia: mnie pomagają w tym,żeby nie sięgać po słodycze...bo gdy pomyślę ,że te 2 kostki czekolady to co najmniej 8 minut pedałowania ..odechciewa się. Wierzę w Ciebie . i pamiętaj ,że ja również potrzebuję twojego wsparcia...wpadaj tu częściej. proszę wielki buziak:*
-
Sunny, jesli dobrze pamiętam to Ty biegasz w parku sokoła ? Nie wiesz ile metrów ma takie kólko wokół jeziora ?
-
mmm drobne sprostowanie : ja biegam wokół parku Sokoła...ale ten Park nie ma stawu( staw to nie to samo co jezioro...Park Potulickich ma staw, ale jest za daleko od mojego mieszkanka. Jejku...wiesz marzę o towarzyszu biegów....tylko z moją kondycją nie jest najlepiej. dzisiaj biegałam , wysiadka...ale mam postanowienie od wczoraj , regularnie..co najmniej do wrzesnia. pozdrawiam.
-
Zawsze mylę nazwy parków . Ja codziennie biegam od środy, wcześniej czasem biegałam tylko na w-f. Moim towarzyszem jest pies, mieszaniec owczarka niemieckiego i goldena, ale ostatnio zrobił się kluskowaty, więc bieganie przyda mu sie . Kto wie, może kiedyś razem pobiegamy, ale już jeśli to w maju po testach gimnazjalnych
-
Zastanawiam się , ile razy powiemdchudzam się. Obserwując mój post możecie wywnioskować,że próbował nie raz, nie dwa...dzisiaj podjęłam kolejną próbę...jest maj, jest ciepło, ludzie chodzą w letnich ubraniach...a ja nie mam ochoty na to,żeby założyć jakąś spódniczkę...bo przeszkadzają mi moje uda...mój brzuch nie jest taki , jaki powinien być. Zmieniam to!!!w wakacje, dokładniej w połowie lipca jadę na obóz ( Mazury). Do tego czasu muszę być śliczna, kwitnąca i zadowolona z swojego wyglądu. POstanowienie:
* od jutra zaczynam kopenhaską,
*wstaję rano i biegam,
*w każdy czwartek mam w szkole basen
*ćwiczę!!!
sukces murowany.musi się udać.nie ma słodyczy, nocnego objadania się. Piszę to jadąc na rowerku stacjonarnym, mam nadzieję,że to nie jest słomiany zapał.pozdrawiam. i proszę o wsparcie.
-
Błagam Cię, wszystko, tylko nie kopenhaska !!!!! Jak rozregulujesz sobie przemianę materii to koniec
-
przez cały czas poważnie sie nad tym zastanawiam i zauważam wiecej minusów niż plusów...jestem wegetarianką: a tam są befsztyki i inne cuda. gdybym wyrzuciła mięso...wyszłoby na to,że jem 300 kcal dziennie jak nie mniej. chyba 1000kcal bedzie najodpowiedniejsze.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki