Aga, w sumie dałam się oprzeć tym pysznościom, bo zjadłam kawałek tortu, kawałek maminego ciasta i karpatki, kilka paluszków, garść słonych orzeszków, wypiłam 1/2 szklaneczki szampana i wina.
Potem jeździłam na rowerze, kolacji nie jadłam
Wprawdzie się dzisiaj rano nie ważyłam, ale mam nadzieję, że nie będzie źle.
Zważę się, jak wrócę do domu.
---------------------------------------------------------------------------
Urodzinki się udały żeby tylko mieszkanie było większe: było nas łącznie 14 osób
My, brat z żoną i synkiem, moi rodzice, teściowie, siostra z córką, ciocia (mojej mamy rodzona siostra) i mój dziadek, babcia moja niestety nie przyjechała, bo ma tak schorowane nogi, że nie dałaby rady wejść po schodach na 3. piętro, na którym mieszkamy
Wpradzwie dziadek wyraził chęć wniesienia babci na własnym grzbiecie , ale propozycja nie została przyjęta
Gwar, zamieszanie, jedynie wyjście to "szwedzki stół", inaczej się u nas nie da
Najbiedniejszy był Wąsik, schował się za szafę i siedział tam biedaczek skulony i przerażony przez całą imprezkę.
Udało mi się go na moment wyciągnąć, ale był tak przestraszony, że od razy czmychnął i schował się pod kaloryferem w najmniejszym pokoju, w którym nikt nie przebywał.
Jeszcze ze 2 godziny po wyjściu gości, pełzał po mieszkaniu w każdej chwili gotowy do ucieczki....
Taki jest strachliwy i przyzwyczajony tylko do nas.
Zakładki