Asiu, miłej niedzieli. I niech się wam pogoda utrzyma bo słyszałam, że piękna!
Asiu, miłej niedzieli. I niech się wam pogoda utrzyma bo słyszałam, że piękna!
WITAJ
![]()
OD PONIEDZIALKU BUDZI SIE WE MNIE ZWIERZEALE NA JAK DLUGO
![]()
POZDRAWIAM CIEPLUTKO![]()
Powiew plażowej motywacji Ci przynosze Asiu![]()
nareszcie![]()
Pozdrawiam
***
Grażyna
szkoda tylko ,że oponka mi przeszkadza![]()
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Witajcie Słoneczka
I znów mamy poniedziałek i cały tydzień pracy przed sobą..............Pocieszam się , że tydzień szybko minie a potem czeka mnie 9 długich dni urlopu............Już się nie mogę doczekać , bo czuję się naprawdę zmęczona............Ostatni urlop miałam na początku sierpnia.............
Weekend spędziłam i pożytecznie i sympatycznie...........
W piątek leniuchowałam , bo ogarnęło mnie straszne wiosenne przemęczenie. Wieczór spędziłam w łóżku z Super Linią ................
W sobotę do południa sprzątałam całe mieszkanie , a potem robiłam porządki w moich ubraniach. Część poszło do kosza, część odłożyłam dla cyganki , no i po przełożeniu wszystkich wiosennych i letnich rzeczy do przodu szafy, stwierdziłam , że ja nie mam co na siebie włożyć.........No i już namówiłam K., żebyśmy pojechali w przyszłą sobotę na większe zakupy „ciuchowe”................ Potem byłam z mamą i siostrą w Conforamie , a wieczorem na trzygodzinnym spacerku po naszym chorzowskim parku. Trudno było nie wykorzystać takiej pogody , jak w słońcu termometr pokazywał 23 stopnie.
Niedziela upłynęła spokojnie . Byliśmy znów na długim spacerze, a potem każde z nas odpoczywało na własny sposób , K. Przy komputerze , a ja z książką i gazetą na zmianę....................
Teraz trochę o dietce.............W weekend starałam się jeść racjonalnie i w granicach 1300 kcal. Raczej same zdrowe produkty, z tym że z przewagą węglowodanów........................
Ale ................ niestety waga była okrutna...............Zważyłam się w sobotę rano – 62,40, w niedzielę – 62,30, dzisiaj – 62,60...................Czuję złość i rozczarowanie..................
Cały weekend analizowałam zachowanie mojego organizmu i wnioski nie są motywujące............
Od początku roku moje zmagania z wagą wyglądają tak :
* 9 styczeń – początek mojej akcji, po 6 tygodniach walki spadek wagi o ok. 2,5 kilograma i na liczniku 60,40. Wyjazd na wieś, 2 dni szaleństwa jedzeniowego i waga znów pokazuje 62,60.
* Następne 4 tygodnie mojej akcji , waga na koniec akcji pokazuje 60,6............Super...............Robię sobie tydzień przerwy w diecie i w miarę „normalnie” jem i po tygodniu waga pokazuje 62,30.
* 27 marca zaczynam SB i po 19 dniach ciężkich zmagań waga pokazuje 60,60............Są święta, potem dwa dni wpadek, parę dni diety 1200 – 1400 kcal i waga znów pokazuje 62,60................
Jaki wniosek ..................? Żeby stracić 2 kilogramy muszę walczyć ok. 4- 5 tygodni. Żeby je odzyskać, wystarczą 3,4 dni poluzowania w diecie.....................
Rozmyślam nad tym cały weekend i już naprawdę nie mam pomysłu na siebie. Logicznym wyjściem byłoby utrzymywanie diety 1000 kcal przez około 4-5 miesięcy beż żadnych wpadek. Ale wiem , że nie dam rady.................A nawet jakbym dała radę, to co potem ??????
Z drugiej strony coś mi podpowiada , że może waga ok. 62 kilo, do której tak mozolnie powraca mój organizm jest dla mnie wagą odpowiednią.............Już sama nie wiem co o tym myśleć, ale jak sobie pomyślę, że od początku roku schudłam ok. 6 kilo, ale w efekcie i tak jestem w tym samym punkcie , to po prostu mam dość.....................
Teraz – do piątku planuję dietę ok. 1200 kcal, potem urlop, więc nie chcę z góry robić sobie żadnych zakazów, no może tyle , żeby utrzymać wagę , a potem zobaczę...............
I są tylko dwie opcje , albo zaakceptują tą wagę , albo opracuję dla siebie nowy sposób na schudnięcie, ale to wymaga głębokiego przemyślenia......................
W każdym razie na dzień dzisiejszy czuję się w miarę dobrze z tą wagą, chociaż i tak ciągle z tyłu głowy tkwi mi wymarzone 55 i nie pozwala się w pełni cieszyć z obecnej figury....................
I jeszcze jedno przemyślenie po weekendzie..........Będąc na spacerze w sobotę wnikliwie obserwowałam figury i ubiory dziewczyn i kobiet. I jestem załamana..........Wielkie brzuchy, po trzy fałdy tłuszczu i to wszystko ubrane w obcisłe dżinsy ( oczywiście podwinięte , bo to modne i nieważne , że skraca sylwetką), a do tego obowiązkowo obcisła bluzka pokazująca dokładnie wszystkie krągłości...................Może jestem przewrażliwiona ,ale ja nawet jak mi tylko trochę odstaje brzuch , to staram się go zakrywać , a nie eksponować obcisłą bluzką............A jak już skuszę się na coś bardziej przylegającego, to zawsze ubieram coś przewiewnego na wierz..................Nie wiem , jak można się czuć dobrze w obcisłej bluzce z dużym odstającym brzuchem................Oczywiście , jeżeli kogoś uraziłam moimi wywodami , to przepraszam , ale jest to moje osobiste zdanie...........
[color=darkred]
Grażynko dziękuję za plażową motywację, ale na SB raczej się na razie nie skuszę, za bardzo waga leci mi do góry na II fazie.................A z tą oponką to pewnie przesadzasz.............
Psotulko zazdroszczę weekendu w tak pięknym plenerze................Ja w przyszły weekend to będę spacerować po niskich górach i mam nadzieję, że w pięknej zieleni..............
Zosiu przed weekendem byłam pełna werwy i siły do dietkowania, ale waga trochę ostudziła moje zapały............Oczywiście nie przestaję się pilnować z jedzeniem i chodzić regularnie na aerobik, ale już nie mam tej siły co na początku roku...............U nas rzeczywiście weekend był przepiękny i dziś taka pogoda dalej się utrzymuje.......................
Najmaluszku ciekawe jak Tobie idzie dietka? Dziękuje za ćwiczenia , które mi przysłałaś, na pewno wkrótce wypróbuję.................Z ruchu były tylko spacerki i duże sprzątanie , ale dobre i to........................
Lunko chociaż to ,co waga pokazuje , to bardzo mi się nie podoba, ale i tak uśmiecham się do Was szeroko..............Świat jest taki piękny wiosną.........................
Aniu ciekawe jak Tobie minęła niedziela .................Czytałam o małych dołkach , ale mam nadzieję, że już przeszły i wszystko jest ok. Ja muszę dokładnie przeanalizować następne etapy mojej dietki, bo tą drogą , co teraz , to nigdy nie osiągnę celu................Kurcze już tak bardzo mnie męczy bujanie się pomiędzy 60,5 a 62,5, że chwilami brak mi sił.............A wydaje mi się, że naprawdę się staram , tylko mój organizm jest już strasznie rozregulowany...............No nic już nie marudzę, tylko uśmiecham się do Ciebie szeroko................
Hiii ciekawa jestem czy udało Ci się wrócić na dietkowe tory po świątecznych szaleństwach....................
Słoneczka życzę Wam przesympatycznego popołudnia
Buziaczki :P:P
:P
:P
:P
Asia
hej asiu,
jakbym widziała swoje rozważania...moje sb po wpadce świątecznej jest -2kg...więc i tak nieźle...
ale też sporo przemyślałam i doszłam do wniosku że najlepsza będzie dietka mż...w granicach 1000kcal...wpadki niech sobie są...a co...grunt żeby saldo było ujemne i stanowczo więcej ruchu...kiedyś miałam do przystanku 15min...i wszędzie daleko a brak auta...a teraz wszędzie autem a do sklepu 2 min...i...rezultat znasz...
będzie dobrze, czasem dobrze zrobić rach sumienia i zobaczyć gdzie jest problem...
buźka
Asiu, myślę, że tak naprawdę cały problem polega na tym, że pod dłuższym czasie świetnego trzymania diety zaczynałaś jeść, no właśnie, 'normalnie' czyli tłuściej, słodziej i więcej. Nie dawałaś czasu organizmowi na przestawienie się, nie dodawałaś po 100 kcal tygodniowo nie wprowadzałaś węglowodanów powoli i stopniowo, tylko wszystko na hurra.
Moim zdaniem powinnaś pójść na kompromis. Zwiększ limit kalorii do 1200 na stałe, ćwiczysz ciągle więc powinno to być absolutnie wystarczające by chudnąć. A przy okazji ogranicz węglowodany. Jeśli pieczywo to rano i nie częściej niż 3-4 razy w tygodniu. Jeśli poczujesz potrzebę słodkiego to też w ciągu dnia, a nie wieczorem. I przede wszystkim zkumuluj siły do walki przez weekend. Chyba zawsze miałaś z tym problemy i w weekendy jadłaś minimalnie więcej. A jak przyzwyczaisz organizm przez 5 dni do tysiaka, a nagle dajesz 1400 to on tę nadwyżkę magazynuje mimo iż normalnie (nie podczas diety) byłaby to dawka odchudzająca wręcz.
Co o tym sądzisz?
WITAJ ASIUNIU, WSPÓŁCZUJE CI Z CAŁEGO SERCA, WIEM ILE TRZEBA SIĘ POŚWIĘCIĆ BY COŚ OSIĄGNĄĆ.MOŻE FAKTYCZNIE ZAAKCEPTUJ SWOJĄ WAGĘ.
JA RÓWNIEŻ MAM SPORE PROBLEMY JAK NIE Z SOBĄ TO Z WNUSIĄ.
ASIUNIA ŻYCZĘ CI PODJĘCIA WŁAŚCIWEJ DECYZJI.
JESTEŚ BARDZO ROZSĄDNĄ OSOBĄ I SOBIE PORADZISZ.
![]()
Witaj Asiu
Słonko witam Cię goraco nocką czarną..![]()
wiesz, gdy dziś przeczytałam Twój pościk to tak sobie pomyślałam, ze ja od kilku m-cy w rozrachunku też stoję w miejscu.. tylko różnica jest taka, ze ja trochę dietkuję, a potem sobie popuszczam coraz bardziej aż totalnie zawalam.. znów się zbieram w sobie i tak dalej.. gdybym dietkowała tak jak Ty dzielnie, to pewnie byłabym juz laska..i w tej syt. po prostu nie wiem co napisac................
Z jednej strony moze te 60-62 kg to naprawdę Twoja optymalna waga...? ale Ty czujesz, ze chcialabys jednak kilka kg zrzucić.. a jednak jest to takie trudne bardzo dla Ciebie, bo waga jest uparta strasznie..
z drugiej moze rzeczywiście ogranizm jest wycieńczony dietkami... wtedy to co napisała Zosia jest chyba bardzo słuszne.. ze zbyt szybko moze z tysiaczka przechodzisz na wyższy poziom kalorii - nawet jeśli to jest 1400 czy 1500.... sama nie wiem, wiem tylko, ze smutno się czyta to co dzis napisałas... walczysz wytrwale, a efekty jakoś tak cięzko Ci przychodzą....
Asieńko trzymam kciuki za 1200 kcal teraz, za przezycie urlopu w miarę spokojnie dietkowo(co na pewno będzie!), przemyśleń i wsłuchania się w swoje ciałko..
naprwadę cięzko mi coś napisać, gdybym widziała Cię live byłoby łatwiejbo moze jednak rzeczywiście to jest ta waga!
przecież kobietka musi mimo wszystko tu i ówdzie miec jakieś krągłości
mam nadzieję, ze nie urażam Cię w zaden sposób.. tak sobie w sumie wolno piszę co mi do główki przychodzi i to o północy.. no ale czas iśc spać..
to tylko wspomnę ze dzionek plazowy za mnąz W. jakby lepiej? ogólnie jest jakoś, oby nie było gorzej
![]()
pa!buziaczki
![]()
Asiu uśmiechnij sie ,a zobaczysz,że wszystko nabierze innych barw![]()
![]()
![]()
POZDRAWIAM CIEPLUTKOA SADEŁKO NIECH SPADA I KILOGRAMÓW UBYWAŁA
![]()
MOJA WAGA JUZ SIE TRZYMA KILKA MIESIECY I TEZ NIE MAM POMYSLU CO Z TYM ZROBICZ drugiej strony coś mi podpowiada , że może waga ok. 62 kilo, do której tak mozolnie powraca mój organizm jest dla mnie wagą odpowiednią.............NIE BEDE SIE GLODZIC
BARDZO BYM CHCIALA WAZYC 65 TO 60 JUZ ODPUSZCZAM
![]()
Zakładki