Lelaj!
Namawiam na ćwiczenia. Też się przełamałam, jestem dziewczynom wdzięczna, że przekonały.
Zobaczysz zaraz będzie 40, albo i mniej.
Lelaj!
Namawiam na ćwiczenia. Też się przełamałam, jestem dziewczynom wdzięczna, że przekonały.
Zobaczysz zaraz będzie 40, albo i mniej.
zgadzam sie w stu procentach...ja juz dzis mam pierwszy dzien cwiczen za sobą ,bylo ciezko ale wytrwalam,oj ja tez marze o 40 bo w chwili obecnej mam tak jak ty 48 lub nawet 50 w zaleznosci od rozmiaru bo niektore sa zanizane ale ostatnio mialam powazny problem ze znalezieniem sobie spodni, koszmar!!!!!!!!! wszystko jak nie male to krotkie lub poprostu beznadziejne,juz nie moge sie doczekac kiedy pojde i kupie sobie to co bede chciala a nie to co bede musiala papa trzymam kciuki
ps u nie waga tez stoi
rozmiary istny koszmar
najgorsze jest to, że damskie rozmiary nie biorą pod uwagę, że kobieta MA BIUST. Na mnie spodnie owszem są, ale o sukience zapomnij.
Na sylwka kupiłam spódnicę z gorsetem, bo sukienka..... jak dolna cześć ciała (od biustu w dół, łapie się już na 38 , biust ledwie w 40 wchodzi.... a wtedy kiecka wisi na brzuchu...
a jaki horror z kostiumem na lato, majteczki ok, o biustonoszu zapomnij... jak biustonosz ok majteczki jak dla słonika.....
dziendoberek dziendobrzasty!
My tu gadu gadu, a Lelaj zapracowana...?
waszka
Super sprawa z ta strata wagi - jak sie zobaczy numery, to jakos wyrazniej sie przed oczami rysuje. Ja tez mam jakies 44 - przez pupsko. Bo gora czasem nawet i w 40 wlezie. I te sukienkowe problemy tez znam - tyle ze nie z biustem. Ale na to samo wychodzi - jak na pupe pasuje, to gora wisi. Trzeba zlapac za maszyne do szycia, albo placic krawcowej. ...Ale ze do 36 dazysz to jestem pod wrazeniem. Ja tez bym sobie marzyla - ale nigdy tyle nie mialam, wiec watpie szczerze. Niech bedzie to 38 :P na dobry poczatek.
Dziunia22
Potrafie sobie wyobrazic, jak bardzo frustrujace jest szukanie nowych ciuchow w rozmiarze 48 / 50. Nie dosc, ze jest maly wybor - to jest on jeszcze dosc okrojony jesli chodzi o styl (pomojajac fakt, ze i tak wiele fajnych szmatek sie juz od 44 nie nosi, bo nie leza ladnie). Ja juz z 42/44 mam stres w sklepach patrzec na swoje odbicie w lustrze - bo obojetnie jak ladne ciuchy - na mnie wyglada 90% niedobrze. Z 48 mialabym odpowiednio wiekszy problem - dlatego zycze Tobie i Lelaj z calego serca - nawet bardziej jak sobie - zebyscie wygraly walke i trzymaly sie dobrego sposobu odzywiania.
Mam gietka wyobraznie i potrafie sobie bardzo latwo wyobrazic, ze bylabym w takiej samej kropce jak Wy, gdybym przybrala jeszcze dyche wiecej. Juz teraz wiele moich zachowan i decyzji kieruje moja otyloscia (nie chce odwiedzic przyjaciol i rodziny w Polsce, nawet na urlop nie jechalam z radoscia).
Lelaj To pisz jak Ci wczoraj poszlo...
Ja tez musze nadrobic moje dwa dni pamietnikowania
Hej Lelaj Hej dziewczyny
Wpadłam tu tylko na chwilke, żeby skrobnąć kilka słów
Trzymajcie sie cieplutko i nie poddawajcie Na pewno dacie rade Trzymam kciuki Kto wie..może i ja sie kiedyś do Was dołącze...chociaż nie wiem kiedy to mogłoby w końcu nastąpić
Raz udało mi sie zrzucić nawet 9 kg prawie ale potem przyszedł mega kryzys który zajdałam czekoladą i chipsami Potem było jeszcze wieleeeeeee prób zakończonych totalną porażką po ok 14 dniach.... Nie umiem znaleść w sobie siły do walki... I chodziaż bardzo chce schudnać to nie widze sensu w ciagłym zaczynaniu i przerywaniu...poprostu wypaliłam sie juz i nie daje rady ... nic na mnei nie działa...
Pozdrawiam gorąco
aLelaj kochana gdzie jestes czekam na twoj wpis i jak poszedl Ci dzisiejszy dzien ,mam nadzieje ze ok.jesli o mnie chodzi to nie chce chwalic dnia przed zachodem slonca ale jest dobrze niedawno schrupalam podwieczorek w postaci jabluszka a teraz planuje kolacje...moze surowka z kapusty pekinskiej i .....cos zawsze sie dolozy papap pozdrawiam czesc
Witaj Lelaj ...Zamieszczone przez HaDusia
mogę się podpisać pod słowani HaDusi wszystkimi kończynami ...
też jestem ogromną miłośniczką ruchu wogóle, a w szczególności ćwiczeń, zwłaszcza zimą kiedy nie można pojeździć sobie na rowerze...
pozdrawiam weekendowo
Ojejejjeee...jaki ruch się Tu zrobił!!!!!!! Kochane jesteście wszystkie!!!!!!!
Dziś to prawdziwe zwycięstwo!!!!
Dzień bez podjadania!!!!Bez słodyczy, bez chleba, bez smażonego....
ssniadanie: jogurt duży light- 300 kcal (sprawdziłam dokładnie, ile ma)
tzw "lunch" (bo na uczelni siedziałam): sałatka owocowa, co ją w domu zrobiłam( jabłko, melon, banan,brzoskwinia)- chyba ok 350 kcal
obiado-kolacja: warzywa mrożone Hortexu z łyżką kaszy kus-kus: 350 kcal
SUMA: równe 1000 kcla !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A do tego...tartatatatatataa....uwaga.....
Wsiadłam na stacjonarny rower i przejechałam całą godzine na dosć ciężkich przeżutkach ( spociłam się, więc nie było źle) a to według licznika na forum ok 600 spalonych kilokalorii!!!!
Dałam rade dziś...dam rade przez następne miesiące.
Miałam chwilke załamki...aż mi się łzy cisneły do oczu....wstałam rano a mama do mnie: zrobić ci na śniadanie bułeczki z szynką i serem?
Bo mojej rodzine się wydaje, że każde moje odchudzanie, to chwilowa fanaberia. Że za chwile mi przejdzie, jak jakaś choroba zakaźna.(bo tak niestety do tej pory było........ale nie tym razem!!!!!!!!!!)
Ide się kompać.....w nagrode sobie dziś Jamesa Bonda obejrze wieczorem....ha.....kiedyś też będe wyglądać jak jedna z tych jego lasek na filmie.
Zajrze do Was jeszcze dziś.Ale na razie nogi mi się trzesą jak galareta....a jutro pewnie nie będe tyłka czuć.
Lelaj!
Super, to mi się podoba. Fajnie jest> Dietka, ćwiczonka, Twoje nastawienie.
Już jesteś na wygranej. Tak trzymaj!
Lelaj, jesteś dzielna! Sama znam problem podjadania, ale ja nie podjadam słodyczy tylko "normalne" jedzenie, tj tu plastereczek szyneczki, tu serek, kiełbaska, pół ziemniaczka i tak się to kręci... Dziś zupełnie bez sensu najadłam się chleba...
Lecę spać.
Pozdrawiam
Zakładki