Szmaja masz święta rację Wmawianie sobie czyni cuda. Normalnie we wszystko można uwierzyć. A do tego to wszystko później się spełnia tez już to opanowałam I marzenia...jak bardzo się ich pragnie, dużo się o nich myśli to też się spełniają.
Solitude, faktycznie, postaraj się zrobić sobie jakąs przyjemność- spacer, basen, smaczna kawka w miłej kawiarence, albo i nawet jakieś lody (raz na jakiś czas nie zaszkodzą) albo fajny film- w kinie lub w domku. Wtedy zawsze się humor troszkę poprawi. A wagą się nie przejmuj- czasami takie wahania się zdarzają. Ale Cię rozumiem, bo mnie tez to zawsze dobija. Ale później szybciej Ci więcej zleci A to może być spowodowane też (poza tym co mówiono wcześniej) przestojem wody w organiźmie (np. zbliżający się okres, zbyt duże ilości soli itp). Więc nie załamuj się i walcz dalej. I sprawdzaj chudnięcie nie tylko wagą, ale i centymetrem.
A ja szmaja mam też problem z rowerkiem, a właściwie ze wszystkimi rowerami We wszystkich rowerach jakich miałam odkręcał mi się pedał. Zawsze muszę jeździć z kluczem i wszędzie go przykręcać. A klucz jest wielki i ciężki... i naprawić tego też nie mogą, bo za chwile to samo. Jakieś fatum normalnie Ale też muszę pojeździć. Tylko u mnie z wolnym czasem ostatnio kiepsko (za dużo naraz robię), a do szkołki rowerem nie przyjadę- nie ma gdzie "zaparkować".
Dzionek dzisiaj średnio:
-parówka zapiekana z serem żółtym i troszkę płatków z mlekiem
-makaron z jakimś sosem w barze, bo zapomniałam kanapek
-pierś gotowana z warzywami
-czekolada do picia na zimno z bitą śmietaną (zamiast kolacji... w pubie) i jakoś nie wiem co mnie skusiło, straszną ochotę miałam :/
No ale nic, liczę na łąskawość losu i dalsze chudnięcie
No i nie mogę sie oprzeć żeby się nie pochwalić
Przed chwilką dowiedziałam się, że moja koleżanka urodziła ślicznego synka o 20.22 Ha, pierwsza się dowiedziałam (po rodzince oczywiście i ojcu ) Ale się cieszę, tym bardziej, że troszkę komplikacji było
To już poczwórną (dwójka od brata i jedna od siostry) ciocią jestem
Buziaki,
Ewka
Zakładki