Tak to juz jest z tymi szczuplymi...mnie naprzyklad rozwala przemiana materii mojej kumpeli...mala, drobna, szcupla a zjada dwa razy tyle co ja...no i gdzie tu sprawiedliwość hihihi :P
Jeni, kochanie u mnie wszystko OK i na SB uda Ci się.
Mnie się udało na Montim, waga 55 rozmiar 36 II faza i jest cool
więc i Tobie na pewno się powiedzie
Zajrzę jeszcze - w końcu znamy się już długo
Liczę, że będę czytać o sukcesach
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Witam Was oops trpche mnie znowu tu nie było ja to jednak jestem nieporpawna i należy mi się porządne lanie no ale w sumie to czasu nawet nie miałam jako tako bo w szkole zaliczałam wszystko po koleii aby wcześniej skończyć<oczywiście nie zaliczyłam od razu psychologii i musiałam marzenia o wyjeżdzie odłożyć>--ale że nie udało się to załatwiałam bilet lotniczy do Habnnoveru na lipiec potem tata miał zabieg chirurgiczny i wycinek poszedł do badania....mam nadzieję że nie będzie to najgorsze....poza tym mam 3 dzień okresu więc przez te początkowy dni umierałam także jestem rozgrzeszona <mam nadzieję> hmm myślałam że w czasie okrresu napuchnę i waga automatycznie pójdzie do góry ale poszłam się zważyć i 80 kg....czyli albo nie spuchłam i dlatego waga mniej więcej taka sama jak i przed okresem..albo ważę mniej i jak spuchłam dobiłam do 80 bardziej odpowiada mi werja numer 2 zobaczę w środę ..może już będę po więc to się obada
hmm na jakiejś poprzedniej stronie zauwazyłam że Jeni16 pytałaś się o czym smerfy były..wiesz już nie pamiętam ale dzisiaj lecą znowu<ehh nie ma to jak mieć 20 lat i kochać patrzeć na bajki>.
U lekarki nie byłam w końcu bo musiałam z powodow osobistych przełożyć wizytę.Ale mam kolejna zaplanowaną na 20 czerwca także wyspowiadam się...
a tak co u mnie piszczy w sprawie jedzenia?? hmm powiem tak: jest okej tylko czasami się zapominam.....ale staram się bardzo i po okresie wznawiam ćwiczenia..<na razie mnie wszystko boli> ale ogólnie nie jestem z siebie zadowolona bo nie wiem czy to że teraz taaaak opornie mi to idzie<ten spadek wagi> jest spowodowany tym że to jest naturalna kolej rzeczy czy też moimi błedami.
a dzisaij zjadłam
na śniadanie:
1 wasa<więcej nie zdąrzyłam 23 kcal
jogurt pitny truskawkowy 350 ml- 315
obiad: talerz makaronu: nie wiem ile tego było ale średnio dużo ale dajmy 200 g I TU MAM PYTANIE--ILE TAKI MAKARON MOŻE MIEC KACL..UGOTOWANY- bo ja juz teog nie jarzę...gdzieś czytałam że 100g makaronu ma mało kalorii a tu na stronce wyskaują mi wartości np 300 kcal--a to dużo?? więc niehc mnie ktoś oświeci
kawałek szynki pieczonej bez sosu-te mięso to jakieś 200 pewnie miało...a teraz wszystko od tego makaronu zależy.. bo może być albo około 360 kcal za te ok 200 g albo jakieś 600---zależy jak mam to liczyć
trochę surówki z kapusty i zielonego ogórka
na podwieczorem planuję jakieś jabłko a na kolację nie wiem co...nie mam już koncepcji--ale coś wymyśle....
pozdrawiam
Hmm, ja dzisiaj szybciutko bo już późno, a ciężki dzień dzisiaj miałam. Najpierw byłam szczęsliwa, bo dostałam 5 z zaliczenia z makroekonomii i mam zwolnienie z egzaminu, a później było koło z matmy i poległam na najprostszym zadaniu a co do drugiego nie jestem pewna, bo wyszło mi coś kosmicznego. I w ogóle to jestem wypompowana umysłowo. A tu trzeba się uczyć na następne koło. Sesja...
Jeśli chodzi o makaronik to na stronie wychodzi 100g suchego makaronu,a Ty liczysz ugotowany, a ten jest duuuużo cięższy Więc musisz zważyć ile gotujesz suchego.
Waszka ja nie jestem na SB Na poczatku tak planowałam, ale później stwierdziłam, że jednak najlepsza (przynajmniej dla mnie) jest MŻ i 1000-1200kcal i tego staram się trzymać. Nie liczę nawet dokładnie kalorii (poza pojedyńczymi tygodniami, kiedy muszę sie uspokoić z jedzeniem ) ale idzie mi dobrze i to najważniejsze. Mam połowę za sobą. A tym razem dojdę do końca A Ciebie gdzie na forum można znaleźć? Zaglądaj tu częsciej Miła niespodzianka A Tobie GRATULUJE!!!
Smutna, a co to jest sprawiedliwość?
Iga- hmm, chyba nie zrozumiałam Ale co złego jest w piciu wody w zamkniętym biurze? Hmm, a jak nie wodę to może lepiej heratkę, bo kawa nienajlepsza chyba jest i nie zdrowa. Ja herbate pochłaniam hektolitrami. Choć wiem, że zdrowsza jest woda :/ Ale lubię...
A ja dzisiaj zjadłam:
-2 cienkie kromki chleba żytniego (czy coś takiego) 2 plastry szynki, 1 serek krówka śmieszka czy coś w tym stylu
-jogobella light
-trochę rosołu z makaronem i mięso z rosołu (kurczak gotowany, mniam)
-200g jogurtu naturalnego i truskawki, 3 łyżeczki cukru (brrr)
-serek wiejski i znów truskawki
Więcej grzechów nie pamiętam choć wydaje mi się, że coś było między obiadem a jogurtem. Tylko kurcze co? :/
Ehh Skleroza
Buziaki!
Skąd ja to znam...stres...zaliczenia...i egzaminy...Ja dzisiaj mialam niemca...jutro mam kolejne dwa...itede iptepe :FD Ale musimy dac rade ;P Sprawiedliwosc...heheheh a wiesz ze nie wiem...ale teraz kiszki sprawiedliwosci zaczynaja mi marsza grac...ale nie zjem nic! wytrzymam do rana :P Pozdrawiam i powodzenia slonko :*
Wczoraj to jeszcze był plasterek szynki i chyba plasterek sera Ale skleroza nie boli (ponoć) :P
A dzisiaj:
-płatki (ehh, wiem, że nudzę :P )
-baton musli
-gołąbki z ziemniakami i sosem (kto mi kopa da w tyłek, tylko mocno?)
-2 plasterki sera żółtego
-2 Wasa z pasztetem
-Twaróg z truskawkami (fromage a la fraise :P ) i cukrem :/
-około 1/4 naleśnika z tymże serem również
I to tyle.
A dzisiaj miałam straszny dzień :/ Poza kilkoma innymi (dużo ważniejszymi) sprawami to się wkurzyłam na siebie, swoją głupotę, lenistwo itp itd. Dzisiaj był przedtermin z matmy (którego się wszyscy boją, a który oblewa 80%). No i nie dość, że zadania były banalne (3 zadania i 3 z teorii) i spokojnie 4 (czyli wystarczy na zaliczenie) teraz, nie nauczona teorii bym napisała (to co by było jakbym się pouczyła). Ale nie, bo się bałam. Bo sobie tłumaczyłam, że przez wyjazd nie zdąże. Że później będe żałować. Wszyscy znajomi ładnie pozaliczali. Miałabym to z głowy. Wszyscy przedtermin zaliczyli, co do jednej osoby. Ale co tam. Za głupote powinni wieszać... Eh Wściekła jestem na siebie.[/u]
Ehhh, dzisiaj to przykładu ze mnie nie bierzcie. Wieczorem sobie do Maca poszłam i shake czekowiśniowego wypiłam :/ Nie wiem co mi odwaliło. To znaczy w sumie wiem. Próbowałam w ten sposób zmusić przyjaciela do zjedzenia czegokolwiek (czyli tego cholernego shaka). No w sumie sie udalo...
A tak poza shakiem to:
-płatki z mlekiem
-mięso z indyka, kilka frytek, sałata z pomidorem i na niej troche smietany
-2 plasterki sera żółtego, troche pasztetu drobiowego (na kanapce)
-jogobella light, musli
-2 kromki ciemnego chleba
-baton musli
Dużo tego dzisiaj. teraz tak właśnie zauważyłam.
No ale nic, dzien się skończył. Jutro będzie lepiej.
Pozdrawiam!
Słoneczko to juz dzisiaj bedzie lepiej? Czasami takie odkoczniesa potrzebne bo nie mozna wsie wiecnie katowac i i patrzec jak inni rabią kebaby, hambuksy i inne takietamy. Dzisiaj na bank bedzie lepiej bo jest nowy dzien...swieci slonko...i niedlugo weekend
POZDRAWIAM :*
Ładny rysunek
Dzisiaj, hmm... na marketing jestem wkurzona, ale nic... A dieta, to tak nie najgorzej, ale zachwycona też nie jestem. A Ty mi smutna nie mów, że czasem odskocznia jest potrzebna bo posłucham i za często będe skakać Bo i tak za często skacze!
-papka (czyli jajka z mąką i mlekiem)
-zupa z klopsikami
-troche spaghettii
-płatki z mlekiem
a na kolację (i to o 20 :/) będą owoce morza z czymś, ale jeszcze nie wiem czym i jeszcze nie wiem jakie
Zakładki