Hey
Wczoraj miałam takiego lenia, że nawet nie chciało mi sie nic napisać... :P Ale już nadrabiam... W sobote skończyło sie na 2 nie jednym małym kawałku tirsmisu i w niedziele z samego rana też był jeszcze jeden kawałeczek (tak sobie w tą sobote odmawiałam, że nie mogłam sie powstrzymać :P ). Ale tak jak sie spodziewałam - wczoraj poległam... Tzn. nie tak do końca, ale dietkowym dniem nie można tego nazwać... Bo u babci zjadłam 1 kawałek babki, kilka ciastek i 2 kostki czekolady... Chociaż jak na mnie to i tak nie tak najgorzej :P A dzisiaj już jestem po śniadanku :
płatki fitness z mlekiem 0,5%
duża grahamka + plasterek sera
1 malutka kromka ciemnego chleba
Czuje sie taka pełna, ze cieżko będzie mi wstać :P Dlatego rezygnuje w ramach pokuty z II śniadania... :P
Zakładki