Ja z tym piciem zawsze mam problemy - szczególnie z woda bez gazu, której nie lubię. piję mnóstwo herbatek, ale moje mnóstwo to do 1,5 litra
Ja z tym piciem zawsze mam problemy - szczególnie z woda bez gazu, której nie lubię. piję mnóstwo herbatek, ale moje mnóstwo to do 1,5 litra
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Dokladnie Ja mam tak samo... Tzn moze o tyle lepiej, ze wody z gazem tez nie lubie Ale co polecam, to wyprobowanie roznych wod bezgazowych zanim sie zdecyduje na jakis typ. Ta moja smakuje faktycznie calkiem przyjemnie - kupilam kiedys 1,5 litra innej, bo nie bylo mojej - i nie dalo sie tego pic. Wylalam do czajnika na herbate :P Czyli woda nie rowna wodzie...
Ciekawe czemu tak w ogole jest, ze nas nie ciagnie do picia, jesli to takie potrzebne organizmowi. Troche sie bocze na te teorie, ze trzeba az tak duzo pic.
ja się też na to boczę. jeśli potrzeba tak dużo wody, to czemu nie czuję pragnienia?? dziwne, czyżby nasz organizm aż tak oddalił się od natury??
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
3 dni zupkowe
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gotuje sobie tak czesto jak chce duzy garnek zupki wybierajac z kilku przepisow.
Trzymam sie glownych zasad glyxowania.
Jem tyle zupy, ile mi potrzeba. Zabieram w termosie, jesli nie jestem w domu.
Pije co godzine szklanke plynow jak: woda, sok warzywny (poza marchwia i burakiem), herbatki ziolowe lub owocowe.
Skacze na trampolinie - szczegolnie jak ochlapne i strace humor.
Znudzi mi sie zupkowanie juz w drugim dniu? Moge przejsc od razu do "Fatburner-Glyx-Tygodnia".
Te trzy dni przestawiaja organizm na nowe tory - bez stalego wyrzutu insuliny. Mozna podobno stracic pierwsze dwa kilosy - choc obietnice diet odstawiam i tak zawsze na wysoka polke. Ot - pozyjemy, zobaczymy :P
Zupka kapusciana z Pesto
-----------------------------------
Na 4-5 porcji.
500g bialej kapusty
3 lodygi selera
1 czerwona + 1 zolta papryka
2 mlode fenkuly ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników])
1 cebula
2 zabki czosnku
2 lyzki oleju z oliwek (tzw. wyciskany na zimno)
sol, czarny pieprz
2 lyzeczki ziol prowansalskich
1 1/4 litra wywaru z jarzyn
4 pomidory (te co rosna na straczkach razem) - lub mala puszka
2 listki bazylii
na porcje po lyzeczce Pesto (przepis pod spodem)
1. Kapuste, seler, papryki i fenkuly umyc i pociac w waskie paski. Cebule i czosnek obrac i drobno pokroic.
2. Olej rozgrzac w duzym garnku. Warzywa wrzucic i okolo 3 minut przysmazac. Przyprawic sola, pieprzem i ziolami. Wywar z jarzyn wlac, zagotowac i gotwac na "malutkim ogniu" okolo 20 minut pod przykryciem.
3. W miedzyczasie pomidory polac wrzatkiem, splukac zimna woda, obrac ze skorki i pokroic w polsiezyce. Dodac do warzyw w garnku i pogotowac wszystko jeszcze 5 minut. Dodac pieprzu i soli, jesli potrzeba do smaku.
4. Podajac na talerzu wmieszac w zupke lyzeczke Pesto i posypac grubo posiekanymi listkami bazylii.
Pesto
----------
Na 4 porcje jako sos do makaronow lub dodatek do zup.
30g orzechow cashew ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników])
50g listow bazylii
1 zabek czosnku
sol, czarny pieprz
6 lyzek oliwy z oliwek
4 lyzki "przetworu" z warzyw (kupuje sie to tu w sloiku w sklepie z biozywnoscia, ale mozna tez samemu zrobic - jest uzywane do zup, sosow itp - jest to taka jakby pasta z roznych jarzyn)
30g utartego parmezanu
1. Orzechy "nerkowce" posiekac i na patelni bez tluszczu podsmazyc na zloto-brazowy kolor. Listki bazylii i czosnek grubo posiekac.
2. Cashew, bazylie i czosnek lekko posolic i zmixowac na gladka mase (ta szczotkowata koncowka mixera). Potem domieszac po trochu olej i warzywna paste, az wszystko Pesto zrobi sie gladkie. Na koniec domieszac parmezan i pieprz.
3. Pesto mozna przechowywac w sloiku - przed zamknieciem pokryc wasrtewka oleju z oliwek. Wytrzyma w lodowce jakies 2 tygodnie. Mozna sobie zawsze potem wyjac lyzka ile potrzeba, albo dolac lyzke wody po gotowaniu makaronu i zaserwowac jako sos do makaronu.
Zupka Pomidorowo-Rzodkiewkowa
---------------------------------------
1 1/4 kg dojrzalych pomidorow
250g rzodkiewki (ok. 20 sztuk)
1 cebula + 1 zabek czosnku
1 lyzka oleju z oliwek
1 lyzeczka ziaren czarnego pieprzu
1 listek laurowy
1 mala galazka rozmarynu
1/4 litra wywaru z jarzyn
sol, czarny pieprz
4 lyzeczki smietany
1. Pomidory umyc, pokroic w cwiartki i wyciac "gniazdka". Rzodkiewki dokladnie umyc i wybrac kilka delikatniejszych listow do pozniejszego ozdobienia talerza. 2/3 rzodkiewek posiekac w droba kostke, reszta odlozyc z listkami na bok. Cebule pokroic w male kostki. Czosnek przecisnac.
2. Olej rozgrzac, zeszklic na nim cebule i czosnek. Dodac pokrojona rzodkiewke, pomidory, ziarna pieprzu, listek laurowy i rozmaryn. Zalac wywarem z jarzyn, zagotowac i gotowac dalej na malutkim ogniu okolo 30 minut.
3. Zupe przetrzec przez sito i jeszcze raz zagotowac, doprawiajac sola i pieprzem. Zdjac z "ognia" i zabielic smietana.
4. Zupe przyozdobic w talerzu kilkoma cienkimi plasterkami rzodkiewki i posiekanym grubo listkiem rzodkiewki.
Zupka kolorowa
---------------------------
Na 4 porcje
1/2 malego kalafiora (ok. 300g)
1 kalarepka z zielonym
seler (ok. 150g)
mala cukinia (ok. 150g)
100g pieczarek
1 cebula
2 lyzki oliwy z oliwek
goracy wywar z jarzyn - 1 litr
200g pomidorow
3 lyzki posiekanych ziol: natka pietruszki, tymianek, rozmaryn
przyprawy: sol, czarny pieprz, ostra papryka
1 lyzeczka parmezanu na porcje zupy
1. Kalafior umyc i podzielic na kawaleczki. Kalarepke, seler,cukinie i cebule obrac i pokroic w kostke. Grzyby umyc i przekroic na polowki.
2. Olej rozgrzac w duzym garnku, zeszklic w nim cebule, dolac goracy wywar z jarzyn i wrzucic wszystkie pokrojone warzywa. Zupe gotowac ok. 20 minut na malym ogniu pod przykryciem.
3. W miedzyczasie pomidorwy polac wrzatkiem, obrac z skorek i pokroic na cwiartki. Po 20 minutach gotowania zupy, dodac do niej pomidory i ziola. Doprawic do smaku pieprzem, sola i papryka. Gotowac dalej okolo 10 minut na malym ogniu.
4. Zupe w talerzu posypac lyzeczka permezanu. Mozna rowniez posiekac delikatne listki kalarepki i posypac na zupe.
WPADŁAM TUTAJ BO ZACIEKAWIŁ MNIE TYTUŁ TWOJEGO POSTU
I STWIERDZAM, ŻE TO CIEKAWA I SYMATYCZNA DIETA. ŻYCZE SKUCESÓW W DIETKOWANIU I Z CIEKAWOŚCIĄ BĘDĘ TU ZAGLĄDAĆ I CZYTAĆ JAK CI IDZIE.
POWODZENIA
Tydzien 1 - czwartek
------------------------
Witaj anna Faktycznie, dietka jest ciekawa.
Ciagle tylko mi brak czasu, zeby rozlozyc skrzydla i zaglyxowac na calego. Dzis juz mam luzniejszy dzien. Wczoraj wrocilismy za pozno z budowy i nie zdazylam zrobic zakupow na zupki. Dlatego kupie wszystko dzis i moze juz dzis ugotuje pierwsza zupke na jutro.
A teraz szybko sprzatne w chatce... Cmokasy
Dzis zjadlam:
pobudka: woda z cytryna
sniadanie: musli z mlekiem
lunch: pelnoziarnista bulka + polowa avocado
obiad: dwa mielone (niezbyt glyxownie)
wpadka: paczek
kolacja: musli z mlekiem
Hej, fajna ta dieta - bo mi się kojarzy z Montignacem i SBD, a na nich właśnie czuje się najlepiej
Napisz, jaki tytuł ma Twoja książka, bo może też bym jeszcze poczytała o indexach
A orzeszki Cashews - to po polsku nerkowce
A no widzisz, czyli to nerkowce. Nie latwo tlumaczyc nazwy, ktorych sie nie znalo nawet podczas mieszkania w Polsce
Glyxowanie jest wlasnie metoda Montignaca. Wolalam jednak kupic sobie ksiazki Grillparzer, bo wiele osob wlasnie je polecalo. Mam te glowna ksiazke "Dieta GLYX", ksiazke kucharska z przepisami GLYX i mala ksiazeczke "Kompas" z kolorowymi tabelkami. Narazie wertuje ten podrecznik, tez sa w srodku liczne przepisy, zestawy cwiczen i wiele ciekawostek. Autorka to Marion Grillparzer.
A Ty glyxujesz? Na tym Twoim mini-foto siedzi dosc szczupla panieneczka :P
No tak, kiedyś nerkowców u nas nie było. A gdzie teraz mieszkasz?Zamieszczone przez shalala
Ooo to u nas nie ma tych książek. Ja mam w domu kilka książek Montignaca i jedną o SBD, ale znam je już prawie na pamięc
Glyxowanie jest wlasnie metoda Montignaca. Wolalam jednak kupic sobie ksiazki Grillparzer, bo wiele osob wlasnie je polecalo. Mam te glowna ksiazke "Dieta GLYX", ksiazke kucharska z przepisami GLYX i mala ksiazeczke "Kompas" z kolorowymi tabelkami. Narazie wertuje ten podrecznik, tez sa w srodku liczne przepisy, zestawy cwiczen i wiele ciekawostek. Autorka to Marion Grillparzer.
A Ty glyxujesz? Na tym Twoim mini-foto siedzi dosc szczupla panieneczka :P
Jakieś 3 lata temu byłam na Montignacu i więcej sie ruszałam to byłam niezła laska, niestety sobie potem odpuściłam nieco i się zwiększyłam o jakieś 16kg Więc do szczupłych raczej nie należe - ja mam tylko 165 wzrostu
Wyobraź sobie jaki to musi być szok dla mojego męża Teraz razem glyxujemy, bo stwierdził, że też się czuje lepiej na takiej diecie
Tydzien 1 - piatek
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mammamija - jaka ja jestem niezorganizowana Mialam isc dzis rano po zakupy, ale mi bylo za zimno i tak sie grzalam przed TV, ze teraz to juz za pozno i tak. Wyglada na to, ze nigdy do tych zupek nie dojde
Ale jakos sie srednio przejmuje. Poskakalam rano 10 minut na mini-trampolinie i czuje sie wysmienicie. Szkoda tylko, ze trampolina nie wytrzasnie ze mnie lenia :P ...taka brzydka pogoda...
Bardzo sie ciesze, ze tu tez ktos glyxuje, kroliczkowa Im wiecej czytam, tym bardziej mi sie ten sposob odzywiania podoba. Nie musze nic liczyc, ani czuc glodu - wybieranie pokarmow o niskim IG wcale nie jest trudne. Wydaje mi sie dosc logiczne - poza kilkoma niespodziankami, jak np. banany, platki sniadaniowe czy chrupkie pieczywo, ktore maja czerwone glyx-swiatelko, a czesto sa postrzegane jako produkty dietetyczne.
Najwiekszy problem mam ze slodyczami (np. paczek, ciasto szwagierki, tiramisu), ktore sa mi podane pod nos. Sama sobie nic nie kupie, ale jak wyladuje w gosciac, albo moj luby cos przytaszczy do domu, to nie umiem sobie odmowic.
Ale w takich chwilach glyxowanie mi jest bardzo na reke - bo jesli na babski rozum caly dzien jem niskoglikemicznie i trzymam insuline w ryzach, to jednorazowy wyrzut tej insuliny nie bedzie taka katastrofa. Gorzej by bylo, gdybym jadla caly dzien jedzenie z wysokim GI (nawet jesli malo kalorii), a potem miala wpadke z paczkiem. Insulina by caly dzien bez przerwy blokowala komotki z tluszczem i nic by sie nie chcialo spalic.
To tak sie usprawiedliwiam z mojego wczorajszego paczka :P Moj maz jest niepoprawny - ale to naprawde... Juz mu tyle razy bardzo powaznie mowilam, zeby kupowal tylko jednego paczka dla siebie - ale jego szczodrosc najwyrazniej wygrywa nad rozsadkiem Kochany ten moj Dagi.
Dzis zjadlam:
pobudka: woda z cytryna
sniadanie: pelnoziarniste spaghetti z sosem pomidorowym
(...i nie pamietam co dalej - ale wyskok pamietam: 5 krowek...)
Musze od 13:00 pilnowac malego Tima u szwagierki. Potem zrobie w koncu zakupy, bo i tak bede musiala wyjsc z domu. Matko, jaka ja wczoraj zrobilam dluga liste Bez watpienia bede musiala zabrac wozeczek na zakupy
ps. kroliczkowa - mieszkam od prawie 3 lat w Niemczech.
Zakładki