"6" z przodu i komplement, ze wygladam "8 lat mlodziej".
"6" z przodu i komplement, ze wygladam "8 lat mlodziej".
Brawo!!!!!!!!
Ja Tobie powiem, że mnie "wizja" jak założe obcisłą bluzkę i spódniczkę po prostu trzyma przy diecie....bo inaczej już często bym spasowała.
Icik, zakonczysz zaraz odchudzanie? Bardzo gratuluje, ja musze jeszcze zrzucic te prawie 10 kg, teraz nie wchodze nawet na wage, trzymam diete i zobacze za tydzien, dwa, czy cos ubylo. Ale wydaje mi sie, ze te ostatnie kilogramy to przy moim rytmie zycia bedzie prawdziwa droga przez meke.
Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
Dukam dalej, do skutku!
Tak, Margolko. Mialam dojsc do 62, ale pomyslalam sobie, ze nie uczestnicze w biciu rekordu do ksiegi Guinessa. Poza tym to "62" sluzylo niestety oddaleniu momentu w ktorym trzeba bedzie zaczac wage utrzymywac.
Nie, no rekord jest poza zasiegiem, sa ludzie ktorzy schudli i po 200 kg z tego co widzialam w programach telewizyjnych. Ja mam przykazane od lekarza ortopedy zejsc do 55, poza tym prawda jest taka, ze mnie te 10 kg usadowilo sie w jednym miejscu - wokol bioder ? i ciagle jestem tam w rozmiarze 42. To nie wyglada dobrze. Boze, 2 lata temu wazylam 105 kg!
Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
Dukam dalej, do skutku!
Icik doskonale rozumiem jednak (jednak, bo już któryś raz czytam co piszesz i zaczynam zdanie zmieniać..) to o czym mówisz...sama dietato pół biedy, najtrudniejsze jest utrzymanie. Prawda jest taka, że po każdej diecie, po której zaczynamy się obżerac kończy się większa zawartościa tkanki tłuszczowej w organizmie....a chodzi przeciez o gubienie tłuszczu, nie czegokolwiek...chociaz w obecnej sytuacji to i cokolwiek mnie zadowoli. Jestem na kolejnej diecie...gdy zaczynałam się odchudzac ważyłam 55 kg, w skutek tych wszystkich diet wałki mam dwa razy takie jak kiedyś i 10 kg nadbagażu. Powiedz, jak sobie radziłas z pokusami. Nie wierzę, że do wagi 100 kg dotarłas nie lubiąć jeść, zatem, gdy odebrałas sobie słodycze, tłuste rzeczy i inne przysmaki, które spowodowały taką a nie inną sytuację ile czasu zajęło Ci czerpanie przyjenność z jedzenia sałatek, owoców i popijania wody? Na początku Twojego odchudzania teżwszystko było takie poukładane, jak w tych notatkach? Nie miałaś kryzysów, chęci zjedzenia tortu w całości i innych czarnych myśli?
Rozumiem, że po schudnięciu 30 kg pewne rzeczy wchodzą już w nawyk, przez taki okres człowiek jest w stanie wyrobić w sobie nowe upodobania, nauczyć się jeść inaczej...
Pisze o tym bo jestem zła, 4 dzień diety i rzeczywiście za każdym razem zaczynam z nastawieniem bardzo pozytywnym, planuję bieg, ćwiczenia, duzo wody, warzyw....wszystko wydaje się być takie fajen, stanowić wyzwanie, a juz po 4 dniach (jak dziś) mam ochotę zjeść wszystki i wszystkich Jak sobie z tym radziłaś?
icik, margolka - jesteście dla mnie wzorem tym bardziej że ja dopiero zaczynam.
Oj te początki są najcięższe chyba - organizm się buntuje, żołądek woła jeść.... dobrze że ciepło się zrobiło - piękna pogoda sprzyja ruchowi na świeżym powietrzu, a w upały jeść się nie chce
Liczę na wasze wsparcie i doping!
Yagnah, pytanie jest do Icik, ale ja moge odpowiedziec za siebie, z wlasnych doswiadczen - podobnych do jej.
Nie, nie chcialo mi sie w ciagu tych dwoch lat gubienia 40 kg wszamac calego tortu, nie mialam kryzysow. Co nie znaczy, ze od 2 lat nie jadlam slodyczy (lacznie z niewielkimi kawalkami tortow przy specjalnych okazjach). Ale trzymajac zdrowy jadlospis - warzywa, ryby, owoce (przede wszystkim) - mozna sobie pozwolic czasem na jedzeniowe "wyskoki" - byle pod kontrola.
Moje motto, gdy nachodzila mnie mysl zeby zjesc pizze, albo chalwe, albo ptasie mleczko: JUZ ZJADLAS. I przypominalam sobie te wszystkie dni, wieczory - kiedy czytajac, ogladajac tv, gadajac - obzeralam sie jak prosie.
I nie zamierzam zmieniac swojego jadlospisu po osiagnieciu docelowej wagi - bede musiala tylko pewnie ulozyc go na nowo i wymierzyc ilosc kalorii, tak zeby trzymac wage a nie chudnac. Ale zasady pozostaja te same (z tym ze mnie zbijanie 10 kg pewnie zajmie jeszcze z pol roku albo lepiej)
Margolka123 - reaktywacja - Grupy Wsparcia Dieta.pl
Od 1.10.09 do 12.05.10 - 22 kg
Dukam dalej, do skutku!
Dziekuję Margolko za odpowiedź
Ja staram się naprawde zdrowo odżywiać, ryby, warzywa, owoce. Staram się maksymalnie dietę urozmaicać, a mimo to mam wręcz potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, tłustego, smażonego. Byc może to dlatego, że to sam początek i jeszcze w sobotę pochłaniałam ciasto, zaprawiając lodami....a teraz sama zielenina na talerzu W każdym razie wiem, że gdybym przerwała już teraz to rzuciłabym się na jedzenie jak szalona Podziwiam takie osoby jak Ty, które potrafiły schudnąć 30-40 kilo....ogromnie GRATULUJĘ Ja niestety mam słabą wolę, dlatego staram się już teraz zrzucić te 10, bo wiem, że gdybym dalej się tak odżywiała to szybko miałabym do zrzucenia 20, 30, 40, a nie wiem, czy przy moim charakterze i moim uwielbieniu dla jedzenia sprostałabym takiemu wyzwaniu. Narazie trzymam się bez słodyczy ale musze znaleźć jakiś złoty środek, bo nie chcę od razu po diecie wrócić do pizzy a jednocześnie nie chcę się na tej diecie męczyć, bo to prosta droga do obżarstwa
Ja myślę, że zgubienie 10 kg tez zabierze mi około 6 miesięcy. Nie potrafię zgubić 6 kg w miesiąc, jak neiktórzy, choćbym stawała na głowie Zakładam więc 2 kg na miesiąc i około 5 miesięcy diety
Yagnah, to moze zabrzmi smiesznie, ale ja zaczelam odchudzanie od wysluchania a nastepnie odczytania pliku mp3 zawierajacego rozne przekazy motywacyjne. Jak mi sie uda to go nizej potem wkleje.
Kiedy sie obzeralam to byly to zarowno slodycze i chipsy, jak tez np. warzywa duszone. Bo ja po prostu lubilam duzo jesc. Zrobilam taki myk, ze najpierw odstawilam slodycze. Tak wiec nadal rozkosznie sie objadalam, ale juz byl postep: jedzenie mialo wartosc. Nie poczulam tez, ze poddaje sie jakims szczegolnym restrykcjom.
Poczatkowy etap mojego odchudzania byl oparty na spaghetti (bez miesa).
Parmezan, pesto, makaron aldente, oleje z najwyzszej polki.
Wowczas to nawet jeszcze nie bylo odchudzanie, bo nie liczylam kalorii. Zreszta mialam rozszerzony zoladek, wiec porcyjki mini nie wchodzily w gre.
Kiedy pojawial sie napad glodu pichcilam sobie to spaghetti.
Juz wtedy wprowadzilam tez wode mineralna. Min. 1,5 litra dziennie.
Jak nauczylam sie ja pic? Nie wiem Kiedys nie bylam w stanie wypic nawet szklanki wody. Po prostu trzeba sie zmusic a potem to staje sie nawykiem, jak mycie zebow.
No i chyba jeszcze wchodzi w gre taki mechanizm, ze jeden pozytyw przyciaga kolejny
Wazna rzecz: ja sobie zalozylam odchudzanie bezterminowe. Na zasadzie: kiedy schudniesz to schudniesz.To jest o tyle fajne, ze nie stresuje.
Poza tym mialam swiadomosc, ze tuczylam sie latami.
Wracajac do Twojego pytania: nie mialam kryzysow poniewaz nie poddawalam sie restrykcjom a ten tekst motywacyjny zalozyl mi psychiczna blokade na slodycze.
Z czasem do minimum ograniczylam olej.
Tak, dokladnie, tak jak piszesz: przy duzej nadwadze trzeba sobie wszystko logistycznie rozlozyc w czasie.
W tej chwili mam zoladek wielkosci piesci (czyli prawidlowy). Nie marze o frytkach, smakolykiem jest dla mnie Serek Piatnica
Zakładki