Oj Iciku, bałam się, że tak to możesz odebrać.
To nie są zarzuty, ja jedynie pytam. Sama podczas którejś tam z kolei diety stosowałam zasade pamiętnika (tylko takiego zeszytowego), w którym wpisywałam same pozytywne strony diety. Też tam pisałam, że "Nie czuję ochoty na słodycze", "Po zdrowym jedzeniu czuję się lepiej"....tylko, że to wszystko było pisane bardziej na zasadzie wytłuszczenia i podkoloryzowania pozytywów, właśnie po to, żeby wyrobić u siebie pozytywne nastawienie. Dlatego zapytałam czy to co piszesz jest pisane na tej samej zasadzie (mówiąc wprost przekonania samej siebie jak jest miło i różowo ), czy jest to najzwyczajniej w świecie rzeczywistość.
Napisałam, że moim zdaniem jest to możliwe...tylko wydaje mi się, że zdarza się rzadko. Napisałam, że tak jak w przypadku innych nałógów, zawsze jednak gdzieś podświadomie czai się ochota na to co lubiliśmy. Jeżeli udało Ci się całkiem wyeliminowac to uczucie to tylko pogratulować. Nie traktuj tego co napisałam, jako złośliwości, czy tym bardziej zarzutu....to było zwykłe pytanie.
I wcale nie twierdze, że każdy kto jadł tłusto i niezdrowo musi zawalić diete....twierdzę jedynie, że każda z takich osób musi uważać nieco bardziej, niż dziewczyny, które "od zawsze" mają figury modelek. Czytając Twoje posty to wszystko wydaje się takie oczywiste i łatwe...a mi się wydaje dość trudne, mimo, że wyraźnie czuję się lżej, lepiej po zdrowym jedzeniu, owocach i warzywach.
Zakładki