Narobiło się:
- lekarz jednak nie jest taki świetny na jakiego wygladał. Z jednej strony miły, kompetentny, przejmujący się i poświęcający dużo czasu. I to jest fajne, o ile się siedzi w gabinecie. Zapisana byłam na 19:15. Byłam w poczekalni o 19:00. Przede mną 6 kobiet. Pytam sie na którą mają i okazało sie, ze a z 16:15 miała właśnie wchodzić. Poczekałam pół godziny, drzwi do gabinetu sie nie otworzyły, za to przyszła jeszzce jedna dziewczyna. Policzyłam i wyszłam. Musze poszukać jednak innego lekarza.
Płacę i mam pół nocy czekac na wizytę?! :shock:
- jeden dzień w pracy zaowocował oczywiście aferą na mój temat. Są zmiany, plotki do mnie dochodzą. A ja ciągle czekam na oficjalne stanowisko. Poczekam długo, bo wygląda, ze mamy z A. ciche dni. Żebym chociaż wiedziałą za co.
- znamy cenę za mieszkanie. Zaczyna sie i myślenie i kombinowanie. :roll:
- dieta leży i kwiczy. Ja zreszto też. Potrzebuję już chyba psychologa. A mój krwawiący nos internisty. :?