Emilko, przytulam i pozdrawiam :P
Udanego weekendu :wink:
http://www.luckyoliver.com/photos/de...rts-267596.jpg
Wersja do druku
Emilko, przytulam i pozdrawiam :P
Udanego weekendu :wink:
http://www.luckyoliver.com/photos/de...rts-267596.jpg
pomału się ponoszę. Dzień jedzeniowo na plus.
Nie można mojego jedzenia nazwać dietą, ale po tym co sie działo ostatnio jest nieźle.
Nie obżarłam się, brzuch mnie nie boli. I co najważniejsze kontroluje się.
Było normalnie i rozsądnie. :roll:
Jestem strasznie zmęczona. Niewyspana od nie wiem kiedy. Budzę sie każdej nocy z łomotaniem serca, cała mokra i zasnąć nie mogę. Mdli mnie jak sie ciemno robi i jak na łóżko patrzę. :(
Emilko, znowu zmartwiło mnie to Twoje samopoczucie .... to wygląda, jak dość silna już nerwica ....
Proszę, nie zadręczaj się tak pracą .... pracę, mam nadzieję zmienisz, a z nerwicy będziesz się długo leczyć :roll:
Ech ... normalnie, szlag mnie trafia, jak widzę, co przechodzisz :twisted: :twisted:
Buziaki zostawiam, życzę spokojnej nocy :wink:
Wściekła jestem, aż kipię... :evil: :evil: :evil: :evil: :x :x :x
Jak zablokować pracownikowi przejście: odsyłąć, odsyłać i wykręcac się brakiem czasu. Od wtorku leży moje podanie i czeka na 2 słowa opini. I NIC:evil: :evil:
I niniejszym straciłam szansę :x :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Nie daję już rady. Tak naprawdę i ostatecznie! :( :( :( :( :(
Emilko ... a nie możesz iść na zwolnienie? .... odpocząć trochę, myśli pozbierać ....
Wiesz, znałam kogoś, kto też miał tak, jak Ty w pracy i ... przepraszam, że to piszę, ale ... nie dał rady i skończyło się to tym, że w końcu odszedł z tej pracy prosto na leczenie ... nie dał rady psychicznie ...
W końcu coś w nim pękło, tak nieodwołalnie i ostatecznie.
Martwię się o Ciebie coraz bardziej i nie chciałabym, żeby Ciebie coś takiego spotkało ...
.................
Dziękuję za zaproszenie :wink:
Kasiu,
tak szczerze. To ja już sama się o siebie martwię. Podanie podpisane. Ale w jakim stylu"
"Do czasu znalezienia następcy nie może przejść do innego działu w ramach firmy"
Nic o tym, ze dobra jestem, języki znam, umknęły im zupełnie studia podyplomowe kierunkowe.
Oczywiście nikt mnie nie wziął i nie porozmawiał co może mnie przekonać do zostania, ani gorsza nie zaproponowali, ani pomocy, ani nowego biurka, komputera... :roll:
Na razie zwolnienia brać nie chcę, bo teraz podanie leży o dyrektora do którego miałam przejść. Czekam co on na to. Ale już raczej po zawodach. Musze szukać czegoś na zewnątrz. Tylko jak :shock: Przecież jak złożę wymówienie, to każą mi czekać ustawowe 3 miesiące. A tyle to nikt na mnie nie poczeka. :?
Zdaję sobie sprawę, ze też nadaję sie do leczenia. Może małego, ale zawsze. :oops:
Pozbierać sie nie mogę, ani ze spaniem, ani z samopoczuciem, o jedzeniu i robieniu czegokolwiek po pracy nie wspomnę. Nic mi się nie chce, nic nie ma sensu.
Czeka mnie jednak psycholog. :roll:
Żebym się mogła chociaz w jednym odnaleźć i uspokoić, to jakoś by łatwiej było. Jakby tak chociaż jedzeni poukładać, później ćwiczenia dodać. Ale z samego jakby-tak nic nie będzie :? W perspektywie niestety 4 dni rodzinnych gościn, obiadów i tym podobnych.
Tak m icięzko i bez sensu.
Chciałam z mężem porozmawiać, ale poszedł do kolegi i chyba woli z min siedzieć niż ze mnę. Bo miał być godzinę, a nie ma go już półtorej.
Idę się przejdę i sobie melisę zakupię.
Uff. Co za BEZDUSZNA istota z tej A. :evil: :twisted:
Emilko, rozumiem, że jeśli nawet zdecydowałabyś się odejść, to nie zgodzą się na porozumienie stron?.....
3 miesiące to faktycznie trochę długo.
Boże drogi, młoda jesteś, zdolna, wykształcona, inteligentna i taki los Cię spotyka w tej cholernej pracy....
Po prostu szlag mnie trafia!!! :twisted:
Koniecznie zasięgnij porady psychologa, już najwyższy czas...
Kasiu, teraz to już nawet nie A.
Tylko od razu mój dyr - notabene ojciec mojej koleżanki i bardzo dobry znajomy mojego teścia. Szkoda, że o tym nie wiedziałam jak sie decydowałam na tą pracę, bo pewnie bym sie nie zdecydowała. :roll:
Myślałam, że to A.
... ale pan dyrektor też 'niezły' :evil: :twisted:
Jedno warte drugiego :wink:
Wyspałam się i trochę jakby lepiej. Od razu świat inaczej wygląda.
Co nie zmienia faktu, że do domu bym poszła.
Pracy po pracowej masę mam na dziś:
- wizyta w banku
- obiad
- zakupy (znicze i masa prezentów dla nowych dzieci, nowych domów, itd)
- zakupy normalne
- wizyta u rodziców.
Życia mi dziś zbraknie :roll:
Uff. Rzeczywiście sporo masz na głowie :roll: ale najważniejsze, że troszkę się wyspałaś, w czasie człowiek się regeneruje :wink: :wink:
Kurde, czy to się kiedyś skończy. CAły czas w zawieszeniu. Podanie dalej leży, a ja się wstydzę zadzwonić.
Ch....a, chyba bezrobotna jestem :roll: :(
Emilko, nie wstydź się! Dzwoń! W końcu to ważne dla Ciebie sprawy :!: :roll:
Trzymam kciuki! :)
I dzwoniłam, i poszłam i mam podpis, że tak
Zostaje mi tylko czekać na moich następców, powyczyszczać takie małe śmierdziuszki, żeby później nikt nie nękał mnie telefonami i się pakować.
Ciekawe ile przyjdzie mi czekać :roll:
Znając moich obecnych kierowników, to normalnie się to nie odbędzie.
Ale to nic.
I powiem wam, że od razu mi lepiej. I siły wrócił i parcia na jedzenie już takiego nie mam.
Bo obiad w postacie 3 kromeczek z pasztetem (od rodziców) i miseczka sałatki, to naprawdę nic w porównaniu z tym co ostatnio było :?
Zbieram sie teraz i lecę resztę prezentów pokupić. Potrzebuję pomarańczowych niedużych świeczek i coś dla 3-miesięcznego bobasa.
I jeszcze jakieś jedzeniowe sprawy. :roll:
Emilko, brawo!!!
Dobrze, że masz to już prawie za sobą!
Będzie dobrze, wierzę w to!
Udanych zakupów :P :P :P
W całym 45 tysięcznym mieście nie udało mi sie znaleźć 2 pomarańczowych świeczek.
Ale całą resztę już mam.
Pranie zrobione. Kolacja (normalna!!) zjedzona.
Wykąpałam się, wyszorowałam szorstką gąbka i nasmarowałam kremem na celulita. Niestety chłodzący się on okazał i cierpię teraz męki.
Brrr... :?
Na męża czekam, bo jeszcze z pracy nie wrócił :roll:
Jestem w domu.
Wczoraj cały dzień na cmentarzu i u rodziny. Dziś ciąg dalszy. najpierw odwiedziliśmy 3 cmentarze, a później 2 babcie.
A teraz idę leczyć chore zatoki.
A na jutro mam wielki plan powrotu do diety.
Najpierw się dobrze wylecz z chorych zatok Emilko :roll:
Dużo zdrowia życzę :)
Zważyłam się i przerażona jestem. Wynik widać na poprawionym tickerku.
Wracam na MM i do ćwiczeń. Odwołania nie ma. Litości też. :mrgreen:
Nawet nie jest ciężko, żeby tylko nie przechwalić.
Pierwszy dzień dietowania prawie za mną, a zjadłam:
:arrow: jajecznice z 2 jajek + 2 ogórki kiszone
:arrow: kawa z mleczkiem
:arrow: 4 tektury z dżemem
:arrow: ser zółty + pomidor
:arrow: mieszanka chińska z makaronem sojowym (to w planach na kolację)
Nie ćwiczę, ale za to miałam ze 2 godziny intensywnego spacerowania. Przez nieczynne bankomaty, a później zakupy. :D
I mieszkanie posprzątałam :mrgreen:
Emilko, miewałaś już na pewno ładniejsze tickerki, więc dobrze, że się zebrałaś w sobie i zaczęłaś dietkować!
I ćwiczenia też masz w planach, więc będzie dobrze :P :P :P :P
POWODZENIA!!!!!!!! :) :) :)
Wyspałam się nie powiem. Ale jak można było inaczej skoro wczoraj o 21 już zasypiałam.
Wykąpana byłam w olejku do inhalacji (zatoki, uboczny skutek poparzenia :roll: ).
Wstałam godzinę temu.
Zjadłam tekturki, popiłam kawą i szykuję się, głównie psychicznie, do popracowania. Tłumaczyć będę. Czasu już niewiele zostało, pracy trochę więcej. A pieniądze potrzebne jak nigdy wcześniej.
Dziś z dieta znacznie gorzej. Ciapałabym coś cały czas. Najedzona jestem, ale ręce cały czas by coś chciały. Picie w dużych ilościach nie pomaga.
Tłumaczenie nie jest na tyle fascynujące żeby zapomnieć o jedzeniu.
Cwiczenia mogły by pomóc... :roll:
Witaj Emilko :P
Tłumaczysz już?.... jeśli tak, to życzę szybkiego uporania się z pracą, bo faktycznie dodatkowe pieniążki zawsze się przydają :wink: :roll:
... a o jakim poparzeniu piszesz?.... jeśli wolno zapytać?...
Miłej niedzieli!
I mimo wszystko poćwicz koniecznie chociaż z pół godzinki :P
Kasiu,
tłumaczę, ale marnie mi to idzie. kolejny fantastyczny wymysł naszego zakładu. Tłumaczymy z angielskiego, coś co w oryginale jest po włosku przetłumaczone przez patałacha włoskiego na pseudo angielski. Skutek jest taki, że 3 linijki tłumaczę godzinę i dalej nie ma to sensu. Części słówek w ogóle nie ma na świecie, z rzeczowników porobili czasowniki, itd.
Dodam tylko, że zakład posiada 3 tłumaczy z włoskiego + jedną tłumaczkę na wychowawczym. :?
Poparzyłam się olejkiem do inhalacji wlanym do gorącej kąpieli. Panthenol całe szczęście pomógł. :D
W między czasie udało mi się poćwiczyć. Jeść mi się już nie chce.
za to wściekła jestem jak osa. a to pewnie tylko PMS. Niech już ta @ przyjdzie, bo sie krew poleje :wink: :lol:
Oj, wiem coś na temat takich tłumaczeń :? :? strasznie to upierdliwe :wink: ale dasz radę, proszę już nawet poćwiczyłaś, BRAWO! :P :P
Współczuję tego poparzenia, mam nadzieję, że już lepiej? :roll: :P
cześć Emilko
dawno mnie u Ciebie nie było
ale nie powiem - czasem podczytuję
ja narzekam ciągle na swoją pracę ale widzę, że każdy ma swoje problemy
u Ciebie też wciąż coś nie tak
łączę się w bólu :lol:
miłego ponownego dietkowania i silnej woli
c.
Hej Emilko.
Udało się jakoś przetłumaczyć?
Czytam, że wracasz na drogę ładnego jedzenia i ćwiczeń.Ja też ...Może razem będzie raźniej.
PMS brrrr jak ja bym chciała, żeby u mnie tak przez 9 miesęcy nie przyszedł ...:-( Pomarzyć dobra rzecz no nie?
Ściskam.
Emilko
buziaki zostawiam i znak,ze myslę i pamietam i trzymam nieustannie kciuki 8) na wage nie wlazłam,bo sie boję tego co zobaczę :roll:
***
Grażyna
Dochodzę dziś do wniosku, że pracuję z chorymi ludźmi.
A. szuka na mnie haka. Wszystko jest źle, to że jej nie powiedziałam tego co jej dyr powinien powiedzieć :roll: , że czegoś nie zrobiłam na pół godziny przed tym jak ona mi to skierowała do zrobienia, mój przyszły szef to debli. I tak w kolo. Mogłaby chociaz trochę pozorów i subtelności zachować. Więcej dyskrecji i inteligencji. Traci kobieta u mnie punkty za wszystko starając komuś (jeszcze nie wiem czy sobie czy mi) udowodnić, ze nikim jestem i dobrze, że mnie zwalnia :roll: :roll: :lol: :lol: :lol: :lol:
Całę szczęście jak na razie potrafię być ponad to.
Kasiu: już lepiej. Mąż mnie panthenolem obłożył. A inhalacje już tylko miejscowo w miseczce malutkiej :wink:
Carolll: jak dobrze, ze w końcu napisałaś. Praca, jak to praca. Chwilowo wole nie rozwijać tematu, bo nie chcę się nakręcać i marnować czasu. Dużo siły i woli trzeba mi było żeby się postawić i starać uciec. Drugi raz bym już tego nie zrobiła. A teraz zanim sytacja się do końca rozwiąże czeka mnie jeszcze niezłe piekiełko. :?
Aniu: ciągle tłumaczę. Lepiej mi jednak wychodzi wracanie na dietę. To co zobaczyłam na wadze było jednak i niezłym szokiem i motywatorem. 66 już dawno nie widziałam. Na swojej wadze (a mam ją rok) jeszcze nigdy. :oops:
Co do marzenia, to faktycznie fajnie by było. Mi jakoś nie bardzo izie i zaczynam mieć obawy, że w moim przypadku o żadnych 9 miesiącach mowy nie będzie :( :? W piątek dowiedziałam się, że moja jedna koleżanka w ciąży, a dziś kolejna powiedziała mi że ona też. Ciesze się strasznie z nimi, ale mi tak jakoś... :?
Grażynko: wielkie dzięki z całego serca. Wpadaj czasem i pisz słówko. Bo pomaga i to bardzo.
Teraz będzie dietowo:
:arrow: tektury z serem chudym i dżemem
:arrow: kawa z mleczkiem light
:arrow: jabłko + garść orzeszków
:arrow: kefir
:arrow: 2 plastry schabu + surówka z czerwonej kapusty
:arrow: makaron sojowy z warzywami chińskimi + mały zrazik
Hmmm, jakoś tak dużo. Ale na swoje wytłumaczenie mam zimno i cały dzień poza domem.
:?
Teraz zostaje jakoś się w tyłek kopnąć i poćwiczyć. :roll:
Poćwiczyłam pół godziny :D
Biorę się za niemiecki 8) jak się katować to do końca. :wink:
Ale najpierw trochę buszowania na allegro i dobra herbatka :)
Wcale nie dużo, akurat tego jedzonka, i jakie ładne menu, zdrowe i dietkowe :P :P :P
Brawo za ćwiczonka Emilko!
Miłego buszowania po Allegro :P haha, niedługo będę wystawiać kolejne dżinsy :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: to był żart oczywiście :D :D :D :D :D :D
No Kasiu, nieładnie, bo ja już łapki zacierałam :lol: :lol: :lol:
To znaczy wystawiać będę na pewno, głupio się wyraziłam :lol: :lol: :lol: :lol:
Określiłam to żartem, żebyś nie poczuła, że wywieram presję czy się reklamuję :lol: :lol: :lol: :lol:
Kasiu no coś Ty :roll:
tylko na kogo bedą dobre dżinsy z Kasi Cz.????
na mnie jeszcze nie :lol:
miłego niemieckiego
c.
Ja tez uwazam ze z tym jedzonkiem to dzis ci ladnie poszlo no i cwiczylas :]
Emilka, ty jestes taka sama biurokratka jak ja...tylko tektura i tektura :lol: :lol: :lol: sie przewala :lol: :lol: :lol: :lol:Cytat:
Teraz będzie dietowo:
:arrow: tektury
buziaki! :D
Cierpię dziś bardzo. @ przyszła z całą swoją mocę. Noc nie bardzo przespana, a teraz i ciepło mi i zimno i bóle wszelakie. A jak sie leków nabrałam to spać mi sie chce :roll:
W związku z powyższym czas w pracy ciągnie mi się niemiłosiernie.
Poza tym w ramach ciekawostek powiem Wasm, ze planowana jest w moim dziale integracja :lol: :lol: :lol: Bardzo to adekwatne do ogólnej atmosfery pracy. Oczywiście "wszyscy chcemy bardzo przyjść" Jakoś się wykręcic muszę! :roll:
Dieta sie trzyma bardzo grzecznie. Tfu, tfu, żeby nie zapeszyć :wink:
Carolll: ja sie mieszzcę w Kasi spodnie, tylko, że one są sprzed kilku Kasinych kilogramów więcej 8)
Gosia: dziś też tektura i jutro tektura. W sumie to przepadam za tekturą. :P