A TO SPECJALNIE DLA CIEBIE
A TO SPECJALNIE DLA CIEBIE
Witaj Migotko_22
Ja juz sie otrząsnęłam troszke, wstałam dzis z zupełnie innym nastawieniem....i wiesz co....znowu zaczynam Tylko ciekawa jestem jak długo.
Dzis Dzień Dziecka wiec sobie taki prezent robię i ide na dietke
A tobie idzie wspaniale, trzymaj tak dalej.
Pozdrawiam.Bede wpadac do ciebie i kibicować.
Witaj Reenis!! Ciesze sie z Twojego powrotu
Eh nikt nam nie obiecywal, ze bedzie latwo... i nie jest.
Ja tez ostatnio mialam dni grzeszkow i zastanawiam sie, czy nalezy mi sie nagroda za waleczne pierwsze dwa tygodnie... no bo nie byly takie waleczne
Ale z drugiej strony, to czy nie jestesmy dla siebie zbyt surowe
Mi sie wydaje, ze w moim przypadku to karcenie i gnebienie siebie jest glownym powodem nadwagi (wieczne niezadowolenie, kompulsywne jedzenie, wyrzuty sumienie - to sprawia, ze wszystko sie kreci wokol jedzenia!! JAk tu o nim nie myslec. Myslenie o niejedzeniu tez jest mysleniem o jedzeniu!!).
Jeszcze w grudniu wazylam chyba z 5 kilo mniej (to i tak za duzo, ale mniej)-bylam na socratesie i tam po prostu zapominalam o jedzeniu, bo byly wazniejsze sprawy. Schudlam szybko i automatycznie i tak bym pewnie chudla, gdyby nie to, ze zauwazylam powiekszanie sie spodni i zaczelam sie chciec odchudzac O ironio!
A teraz spokjnie, malymi kroczkami (jeden na 10 moze byc w tyl-i tak sie przemiescimy we wlasiwym kierunku), z usiechem do celu!!
No dobra - znow sobie nie poradzilam, podobnie jak i w poniedzialek Zgubily mnie truskawki, ktore zakupila ma rodzina i ktorych nie uwzglednilam a planie
Czemu ja znow zadzialalam na zasadzie wszystko albo nic i zamiast zjesc np 100 kcal wiecej niz zaplanowalam, zjadlam chyba z 300 za duzo
Teraz mam do siebie zal i czuje,jak mi zarelko do gardla podchodzi
No ale chociaz nie wymiotuje, wiec tak mysle, ze to jakis cien sukcesu w tej totalniej porazce
Obiecalam sobie, ze jesli to odchudzanie mi nie wyjdzie, zaczne zyc normalnie z moja nadwaga... No i juz w sumie mozna powiedziec, ze to nie byla udana proba (owszem - przez tydzien jadlam po 1000 kcal dziennie, ale teraz to juz 1300, 1500, a dzisiaj wiecej. No i ten chleb), ale poddac sie nie umiem
Czyli trzeba wzmocnic czujnosc:
chlebek szerokim lukiem
przewidywac truskawki
na lodach predzej usiasc niz je zjesc
po 18 herbatka i woda - moge ja sobie nawet gryzc, jesli to mi pomoze
pisanie o diecie to nie dieta
klikanie i stukanie w klawiature to jeszcze nie ruch
juppiii kupuje w piatek rowerek... tylko gdzie ja bede jezdzic, skoro w ytm glupim miescie nie ma sciezek rowerowych a ja sie boje samochodow
jednak nie moge sobie "popuszczac" bo puszczam na calej linii
nie usprawiedliwiac sie (tzn owszem, ale nie codziennie )
eh co ja mam z ta soba Od teraz do roboty (czyli ide usiasc na lodach)
hej migotko!
truskawami to bym sie nie przejmowala bo to samo zdrowie!
popieram hasło:
piwko można, ale sporadycznie!!! tyle, że już widzę po sobie, że w lecie to trudniej, bo tu grill, tu wyjazd, tu posiedzenie w parku... a w takich sytuacjach bez piwa to jakos tak... moznaby sie na wino przeastawic, kieliszek ma chyba 4 razy mniej kcal niz male piwko, ale to nie to samo oczywiscie...na lodach predzej usiasc niz je zjesc
a wiesz ze ja te moje 9 kg to tez na socratesie schudlam na przekow wszystkigo, bo bylam w kraju frytek, czekoladek i gofrow... a ty gdzie wypoczywalas?
powodzenia w kolejnym dniu diety!!!
anika: wow RESPECT!!! jest Cie 20 kg mniej!!! WOW GRATULACJE!!!
buzka dla wszystkich!!!
Mogotko-Zabiegana ma racje-truskawkami nie powinnaś sie martwić, sa przecież bardzo zdrowe i nie maja duż0 kalorii, same witaminki.
Nie przejmuj się że kilka dni było powyżej 1000 kcal, lepiej że było powyzej 1000 aniżeli miałoby byc powyżej 2000 kcal.I tak nie jest źle.
Fajnie ze kupujesz sobie rower bedziesz mogła sobie pojeździć.Ja też mam ale nie jeżdzę bo nie mam z kim(moje kochnie nie chce ze mną,bo dojeżdza do pracy rowerem i póxniej juz mu sie nie chce)...a samej to tak nudno
Trzymaj sie
Truskawki jak truskawki, ale czemu one pociagaja za sobo jakies lody i takie swinstwa
Jakas dziwna jestem
Ja bylam w Niemczech-piekne to byly czasy bez tych kilku kilogramkow. Ja w ogole w tm kraju chudne - w tamte wakacje pracowalam w Mcdonaldzie, gdzie z oszczednosci jadalam (darmocha) i tez schudlam. To dlatego ,ze nie maja pysznego polskiego chlebka Zly chlebek
Kraj frytek, czekoladek i gofrow
A z tym rowerem, to mam ciezki dylemat, bo - nie ukrywajmy - znam swoj zapal - wtachiwanie go na 7 pietro, znoszenie... Jach. Poza tym tez nie bardzo mam z kim jezdzic, nie bardzo mam gdzie jezdzic No i gdzie to trzymac zima. Czyli wydam iles tam na cos, czego nie bede uzywac A mieszkam w Lodzi, czyli mi zaraz ukradna hahaha - serio bede skuwac lancuchem, odkrecac kierownice i siodelko
A z drugiej strony to jest takie fajne, chce chce chce Do pracy rowerem-fajnie ma. Ja chetnie pojezdzilabym do szkolki, ale gdzie ja potem to siodelko ukryje
Jutro mam kolokwium...ciekawe, czemu ja sie nie ucze...
Buziaki
na lodach predzej usiasc niz je zjesc
a ja sie z tym np nie zgadzam ;p, bo big milk 1 ma tylko 90kcaL i od czasu do czasu jak sie go zje to nawet dopsze, bo zawiera duuuuuuuuuzo mleka i duuuzo wapnia, ktory jest bardzo potrzebny przy odcudzaniu
Hej AAnikAA!!
Ja tez uwazam, ze czasami mozna "zaszalec" i to jest lepsze od przeglodzenia sie, ale ja ostatnio przesadzam, bo zaczelam jesc lody codziennie (mimo ze ja wlasciwie nie lubie lodow ).
No i czy nie lepiej posiedziec na nich przez tydzien chociaz
Dzisiaj 1200, wiec w normie, ale stare nawyki powrocily. Zaczynam watpic w to, ze kiedys mi sie uda zwyciezyc.
A przez caly dzien bylo super! A potem zaczelam jesc i nie nawet nie przypuszczalam, ze przekroczylam tysiac...
Podstawa tej proby mialo byc nowe podejscie, zapomninie o starych porazkach,entuzjazm, zmiana stylu zycia, zdrowie... Teraz to wszystko rozpada sie na moich oczach - pierwszy tydzien byl ok, drugi to wielki niewypal... Po glowie mi krazy "ale to juz bylo", ale nie pojawia sie "i nie wroci wiecej".
Buduje sobie depresje i raka zoladka - wysmienicie mi idzie
Strasznie chcialabym sie zresetowac, uruchomic na nowo bez calego tego bagazu, ktory teraz niose, bez zaburzen, ktore nie zniknely tylko przysnely, bez nieudanych prob. Uruchomic sie jako osoba, ktora nie zywi przekonania, ze i tak jej nie wyjdzie. Najgorsze jest to uwiklanie.
A przez caly dzien bylo super! A potem zaczelam jesc i nie nawet nie przypuszczalam, ze przekroczylam tysiac...
PRzeciez dzis moglam zostawic te 1200 kcal-to jeszcze norma (stac mnie na wiecej ), nie wiem, czemu zwymiotowalam - to i tak nic nie daje. A po co wczoraj...? Teraz jest mi slabo, mam do siebie gigantyczny zal - to mialo byc zdrowe odzywianie sie, a nie autodestrukcja.
A mimo to nie moge uwierzyc w to, ze juz zawsze bede gruba, ze FAKTYCZNIE nie uda mi sie schudnac bez panikowania, poczucia winy, ze nie uda mi sie tak NORMALNIE SCHUDNAC - nie umiem sie poddac i nie umiem isc dalej.
Moge sie faktycznie usprawiedliwiac tym, ze... Nie - w zasadzie nie moge sie usprawiedliwiac, bo to slepa uliczka.
Nie chce tez mowic sakramentalnego "od jutra bedzie inaczej, od jutra zaczynam"... To padlo juz zbyt wiele razy.
Moze czas pogodzic sie z tym, ze sama sobie nie poradze... Ale powrot do starych metod tez jest trudny... Powrot do terapii bedzie oznaczal potwierdzenie kleski, przyznanie sie... "Hej wrocilam, no nie udalo mi sie, to co - walkujemy jeszcze raz to samo?? ".Wrrrr
Jedyne, co moge teraz zrobic, to obiecac (sobie, a przede wszystkim mojemu pamietnikowi), ze jesli jeszcze choc raz to sie powtorzy, przestane liczyc na sama siebie!
Juz nigdy wiece i nie od jutra, a od dzisiaj-jesli dzisiaj juz nic nie zjem (i nie zwymiotuje) to bedzie juz punkt dla mnie, jakis tam poczatek...
A teraz do nauki, bo przez to wszystko stypendium przechodzi mi kolo noska
Zakładki