hej Migotko!
super postanowienia!!! trzymam kciuki, zebys sie ich trzymala!!!
buzka!
Ach jak wczoraj bylo idealnie
Dzisiaj idealnie nie jest, bo do tej pory zjadlam 700 kcal (liczone troche na wyrost), wiec albo pojde spac o 20, albo dzien zakonczy sie jednym wielkim burczeniem
Nie chce zapeszac, ale ostatnio jakos mniej mysle o diecie i o odchudzaniu, wiec jest mi latwiej.
No zobaczymy
Przez ostatnie 2 dni w ogole sie nie odchudzalam. Zjadlam strasznie duzo, ale to jeszcze nic, stwierdzilam, ze przez reszte tygodnia moge jesc na tyle malo, zeby chociaz srednia byla ok (tto tak jak z tym dzieckie-jesli jego glowke wsadzimy do nagrzanego piekarnika, a nozki do zamrazalnika, to srednio bedzie w dobrej temperaturze)
Zalamalo mnie co innego - dzis sie zwazylam - znow 61,5 a bylo juz 59... Co oznacza, ze spadek wagi byl rezultatem pustki w brzuchu, a jak wrzucilam do tego worka wiecej, to i wiecej waze. Fajnie, bo jednak przez jakis czas trzymalam wage i chociaz z kilogram powinnam zrzucic. Miesni mi na pewno nie przybylo, bo az tak intensywnie nie cwicze, a zmiany wagi zwiazane z cyklem sa u mnie raczej niewielkie, bo biore tabletki.
Czyli jestem zalamana
Az nie wiem, czy warto sie dalej odchudzac, w sumie to mam to gdzies - wyrzekac sie czegokolwiek, jak i tak sie nie chudnie...
hej migotko
dawno nie było Cie u mnie to zajrzałam do CIebie i widzę że niewesołą masz minkę i nastrój.
chwile załamania przychodzą co jakiś czas,i pytania po co mi to,dlaczego,czy powinnam itp..ale ja sobie staram się zawsze odpowiedzieć że warto.
moja mama kiedyś dobrze powiedziała..że jeśli zostanę z tą wagą którą mam (wtedy to bylo 80kilo) to jak przyjdzie do ciąży to będę ważyć grubo ponad stówe..a ztej wagi będzie mi jeszcze ciężej zejśc..i mimo wszystko to podziałało..zachciałam walczyć o siebie..
i Tobie też szczerze tego życzę..
mnie osobiście to forum cholernie pomaga,mimo że nie mam spektakularnych wyników to i tak jedna rzecz jest też ważna..nie przybieram na wadze..i zaczęłam mimo wszystko więcej się ruszać..
migotko nie załamuj się,każdy ma gorsze i lepsze dni,
i zyczę Ci abyś tych drugich miała jak najwięcej
pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem:
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...ead.php?t=1060
I jedno mnie niepokoi - czemu od jakiegos czasu moje gorsze i lepsze dni skladaja sie z gorszych dni
Dobra - mialam tego nie pisac, bo mi strasznie wstyd, ale wypiore tu te swoje brudy
W piatek zjadlam jakies 2000 kcal (glownie utworzonych przez piwko), ale to jeszcze nic, bo wczoraj zjadlam ok. 3000
Dzisiaj pochlonelam jakies 700 kcal - odpokutowuje ale jestem dla siebie lagodna
Jutro, pojutrze i popojutrze ogranicze sie do warzyw owocow i wody mineralnej.
No coz - nie chce mi sie znow zaczynac, bo to bylby juz chyba z 3 poczatek diety w tym miesiacu
Dieta miala mi poprawiac humor i stanowic dowod na to, ze jestem silna i jak chce, to moge, a zamiast tego wpedza mnie chyba w ostra depresje
Do tego wszystkiego jeszcze ta glupia, zlosliwa waga
no wagi są złośliwe..oj są..i to nie tylko te takie co mają wskazówki czy liczniki..te osoby co są pod znakiem wagi też są złośliwe wiem coś o tym bo sama jestem wagą :P heheh
migotka,a może po prostu mimo tego 1000 źle dobierałaś to jedzenie..dziweczyny piszą że to nie jest tylko kwestia ograniczenia ilości kalorii,ale też skomponowania odpowiednio składniów..i doskonale wiem co teraz przechodzisz..sama tak kiedyś miałąm..ostre załamanie wszystkim,niechęc walczenia o swój wygląd, wszyscy dokoła mnie drażnili i na wszystkich darłam japaczkę..
dlatego własnie jak teraz zaczęłam ze sobą walczyć..to jakoś bardzo restrykcyjnie do diety nie podchodzę..staram się jeśćwszysktiego po trochu,tylko po prostu ograniczyłam tego ilość..no i ponieważ mam na to teraz czas..to staram się jeśc o regularnych porach..i to już jest coś..
jedyne z czym staram się naprawdę zawziąć to są ćwiczenia,póki co jest to tylko steper,ale w sumie w moim przypadku AŻ bo był ze mnie taki dupoplac,że słów mi brak..ale teraz jest już lepiej,bo nie wyobrażam sobie dnia bez chociaż 30min na steperze..wiec jakis malutki efekt jest..a trochę większy efekt jest w centymetrach
migotka,głowa do góry - wierzę żę Ci sę uda przezwyciężyć to załamanie
jak tylko będziesz chciala to pisz
i o ile będe mogła to postram się Ciebie jakoś podnieść na duchu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem:
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...ead.php?t=1060
Wczoraj - super!!!! Dzisiaj mam zatem doskonaly humor. A w ogole, to tak sobie mysle, ze wpadki dietetyczne powoduja dola, ale jednak duzo mniejszego niz niespelnione postanowienie typu "od jutra"-od kiedy jestem na diecie (no hmmm... moze raczej powinnam napisac "bywam" na diecie ) moj nastroj jest o niebo lepszy niz przez ostatnie kilka miesiecy. Czyli warto z 2 powodow - fajnie chudnac i fajnie miec kontrole nad swoim apetytem
Dzisiaj pojezdze sobie na rowerku , pojem truskawki, nie pojem wszystkiego co "zarbonione" i jutro bede miala jeszcze lepszy chumor
nooo wreszcie optymizm
super
z tą fajnościa kontroli..myślę że fajniej jest jeszcze później..jak już nie musisz się kontorlowac,bo przez te tygodnie diety nabyłaś nawyki że tyle i tyle Ci wystarczy..i nie ma juz myślenia..zjem jeszcze bo mi smakuje,choć doskonale wiem że już nie mam miejsca..
najważniejsze to zrozumieć
że "nie żyjemy żeby jeść..tylko jemy żeby żyć" )
pozdruffa
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
tu jestem:
http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/s...ead.php?t=1060
Dietka ujdzie (tzn malo zjadlam, ale nie byly to posilki o ustalonych porach), zjadlam chyba z 700 kcal, mialo byc mniej, bo... nie nie - nie jestem jakas anorektyczka, ale tak sie objadlam w sobote ,ze chcialam, aby srednia wyszla 1000, ale to jednak niemozliwe w moim przypadku
Zrobilam sobie dzisiaj super wycieczke rowerowa - lacznie z 3,5 godziny. Ja wolno jezdze - moze z 10 km na godzine, albo nawet mniej (cholerni piesi na chodnikach, chlerne samochody na ulicach ), wiec nie byl to zabojczy dystans, ale ja mam wielka satysfakcje i jestem bardzo przyjemnie zmeczona. Wazylam sie - o kurcze nie potrafie sie powstrzymac, a obiecywalam sobie, a przysiegalam - po powrocie, czyli po wypoceniu wody, wiec nie chce sie zbytnio ludzic, ale waga pokazala 58 kiloskow (zaczynalam od 63, daze do 47). Bardzo mily widok - dobry zwiastun i motor napedowy :P Tylko jutro sie nie waze wazyc, bo czar prysnie
Do wczorajszych kcal doszlo jeszcze piwko
Nawet nie wiem, co i ile dzisiaj zjadlam - mysle, ze ok. 1100 (hmmm to troche wiecej niz mialo byc ).
Dziwny dzien - caly czas bylam spiaca, a do tego najpierw strasznie podirytowana, potem smutna, a teraz odczuwam jakis dziwny niepokoj. To co jadlam, wyjatkowo nie mialo dla mnie znaczenia. Moje glupie kcalorie skladaja sie glownie z chleba z maslem, czyli tego, czego mialam nie jesc, parowek cielecych i nie wiem czego. Pewnie jutro bede zalowac, ale teraz jest mi to dostkonale obojetne.
Ruch - a i owszem - krotki spacerek po upale, potem godzinka rowerku stacjonarnego i kilka brzuszkow.
Fajnie jest zauwazac zmiany w swojej budowie. Juz widze, ze mi ubylo tu i owdzie (np ponad 3 cm w biodrach), wyraznie zmienil mi sie ksztalt nog - jakies smuklejsze sie staly, choc oczywiscie jeszcze dluga droga przed nimi. No i nareszcie mam twarde miesnie
Tylko cellulitek trzyma sie mocno
Uwielbiam rower, stacjonarny takze
A teraz ide spac - zauwazylam, ze o wiele trudniej jest mi utrzymac diete, jak jestem niewyspana.
Zakładki