-
Przepis ma potencjał ale wymaga solidnego dopracowania. Zblanszowałam szpinak, po czym podsmażyłam go na odrobinie oliwy z grubo posiekanym czosnkiem, solą i pieprzem. Piersi kurczaka umyłam, wyczyściłam z czego trzeba było i nacięłam w środku robiąc taką jakby kieszeń. Naładowałam do niej szpinaku, zawiązałam nitką i podsmażyłam krótko na oliwie. Resztę szpinaku położyłam w naczyniu żaroodpornym, podlałam rosołem z kostki, po czym położyłam na to piersi, przykryłam i wsadziłam do pieca. Pierwsze 20 minut przykryte, potem jeszcze kwadras odkryte. Wyszło mięciutkie, delikatne bardzo i smaczne ale planowałam, że będzie powalające ;-) Następnym razem będzie w piecu krócej, a szpinak będzie z pleśniakiem albo śmietaną. Ewentualnie pójdzie kawałek mozarelli do środka mięsa. Albo plaster pomidora. Coś w tym stylu w każdym razie. Będę pracować nad przepisem i jak już będzie świetny, to podam :)
Kasiu, oj bardzo nieplanowane. Znaczy, naprawa i tak nas czekała ale nie teraz. No i nie bardzo wiem co będzie, jeśli się nie uda tego naprawić w dwa tygdonie.
Emilko, dziękuję. Najgorsze jest to, że tak strasznie się na tego orbitreka napaliłam, poczytałam i już niemal miałam się decydować. Bo mama oddała mi w końcu zaległe pieniądze i mam niespodziewanie 300 zł. Bu.
Hana, najgorsze jest to, że będziemy mieli dokładnie 14 dni. Dlatego też kontrola będzie pojutrze, ostatniego dnia ważności starej bo inaczej musielibyśmy przed świętami już mieć zrobione. A orbitrek to nie nowy pomysł. Od maja zeszłego roku marzyłam o kupnie rowerku bądź orbitreka właśnie. Orientować się będę jutro.
Dziewczyny, podpowiedzcie mi pomysły na śniadania bez pieczywa. Zabieram się za rozpisywanie posiłków mężowi. Płatki z mlekiem jada tylko jednego typu, pieczywo chcę zminimalizować... Jajecznica na różne sposoby, omletów nie lubi ani naleśników, parówki cielęce, sałatka warzywna. Co jeszcze?
-
Zosiu,
a może sałatki np. z ryżem, tuńczykiem, serem, wędliną, smażonym mięsem.
Do nich raczej nie trzeba pieczywa. ja jak mam natchnienie wieczorem to sobie robię i zabieram do pracy dnia następnego, oczywiście bez pieczywa. Mo i gotowane jajka z pomidorem. :roll:
-
Zosiu, a może niech mąż zamieni tradycyjne pieczywko na chrupkie, jest przecież duży wybór takiego pieczywka, zawsze to mniej kalorii.
Może z tym chrupkim chlebkiem spróbujcie :roll:
I tak jak milas radzi, jakieś pożywniejsze sałatki właśnie z ryżem albo makaronem, rano jak znalazł albo z kaszką kuskus, robi się ją 5 minut :roll:
-
Kasiu, mąż niestety serdecznie nieznosi chrupkiego pieczywa pod każdą postacią. Niestety, tu nie ma szans - woli nie jeść żadnego. Póki co je płatki, jajka, parówki różnego rodzaju, jakieś sałatki ale boję się, że on nie z tych co przez rok mogą jedne płatki na śniadanie jeść (jak ja ;) ).
Emilko, pomysł z wieczornym robieniem sałatek nie jest zły. Zrobiłam mu wyciąg z pomysłów i przepisów, które mam na dysku. Będę na bierząco rozwijać. Oby wiosna mnie natchnęła ;)
-
Obudziłam się w kiepskim humorze, z bolącym gardłem. Za oknem smutno, szaro i mokro. Mimo że spałam 7,5 godziny czuję się niewyspana. Marzyłam, żeby nie zareagować na budzik. Aby zrobić sobie dziś wolne.
Na śniadanie otręby i cheeriosy z mlekiem wiec niewiele. A co będzie dalej to czas pokaże.
Jakaś jestem dziś wyprana z sił.
-
Zosiu,
mam to samo, mimo że u mnie ciepło i słońce świeci.
Siedzę w pracy nad kawą i całą siłe skupiam na niezaśnięci.
Może to przesilenie nas dopadło.
Mam nadzieję, że będzie lepiej.
trzymaj się
-
A mnie to chyba dopadło przesilenie, ale psychiczne dzisiaj :evil: :twisted:
Na spotkaniu służbowym zeżarłam kilka trufelek, takich małych ciasteczek :twisted: :evil:
Normalnie nie wiem, co mnie podkusiło, ki diabeł :evil: :evil:
Nic więcej oprócz tego jeszcze nie zjadłam, piękne śniadanie nie ma co :x :evil:
Zosiu, jak mogłam???? (to oczywiście pytanie retoryczne :wink: :lol: )
Ależ jestem zła na siebie :x
Waga pewnie pójdzie w górę :roll:
-
Zosieńko u mnie też humor bardzo kiepski, więc nie będę Ci tu smęcić.........
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam buziaczki
P.S. Kurcze , żeby to słońce zagościło już na stałe...........
-
Widzę, że wszystkich dopadło. A sądziłam, że przesilenie wiosenne przejdę niezauważenie, jak wcześniej zmianę czasu. Świat jest dziś przeciwko nam i pewnie nic na to nie poradzimy. Godzinę pisany mail wyleciał w kosmos i już nie mam siły pisać go od nowa. Koło samo się nie naprawiło, a że wygląda to na łożysko to jutro rano ląduję w warsztacie. Policzyłam, że na dniach muszę wydać na auto (przy dobrych wiatrach) 550 zł. Gr! Tyle dobrze, że do jedzenia niedietowego nie mam się jak dorwać. Na koncie jakieś 330 kcal, a koło 13 obiad.
Kasiu, ciasteczka choć słodkie i nie dietowe przytycia nie spowodują, nie przesadzaj! Ot, postaraj się dalej dzień ładnie poprowadzić, wlicz je w limit i zapomnij!
Asiu, zaraz pobiegnę przeczytać co u ciebie.
-
Zosiu,
to nie dobrze, wręcz bardzo niedobrze.
Nie łam sie jednak, dacie jakoś radę.
Lepiej żeby samochód się psuł niż Wy. Wiem, że to marna pociech, ale się starałam.
Jak obiad?
pozdrawiam
na maila poczekam ile trzeba będzie, nawet skrót będzie dobry