-
O boże. Słuchajcie, zaprosiliśmy znajomego i ciurkiem, obejrzeliśmy Ben Hura. Nigdy nie widziałam go całego więc bardzo się cieszyłam. I jestem pod wrażeniem i takie tam ale zaraz chłopaków rozszarpię! Oni po 4 godzinach od 20 minut oglądają dodatki!! A ja mam już serdecznie dość ;-)
Dziś w związku z tym nie udało nam się wiele zrobić. Odwieźliśmy do mamy jakieś grat, wywaliłam cały jeden wór zeszmaconych ciuchów, drugi czeka aż będę miała co z nim zrobić. Na obiad był makaron sojowy z różnymi chińskimi warzywkami i odrobina wczorajszej sałatki. Do tego dwie kostki mlecznej czekolady, kawka z mlekiem i kilka(naście) połówek orzechów włoskich. Policzyłam to wszystko i wyszło mi niespełna 900 kcal jak na razie. Więc jeszcze niedługo będzie jakaś kolacja. I jeszcze zaraz zrobię na jutro sałatkę ze szpinaku i sera koziego, a co ;)
Grażynko, dziękuję bardzo :oops: No i jestem pod wrażeniem sprzedania pianina. Transport zapewniałaś ty czy kupujący? :) Cieszę się strasznie, że tak cudownie się czujesz, ja też mam świetny humor. Trochę żałuję, że nie było czasu na spacer ale nie można mieć wszystkiego :)
Emilko, do tego było jeszcze sporo innych niewymienionych rzeczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dużo zrobiłam w ciągu jednego dnia :) Odpocząć miałam okazję przy oglądaniu filmu, choć gdyby nie kawa to pewnie bym go przespała :) Dziękuję bardzo za komplementy, świetnie się w tym sweterku czuję. Wywaliłam lub schowałam sporo za dużych ciuchów i to też dodało mi skrzydeł :) Tickerek pojawi się dopiero kiedy waga zejdzie poniżej 64,4, nie wcześniej. Nie chcę takiej wagi oglądać bo taką jaką zobaczyłam dziś, widziałam już na prawdę milion razy w ciągu ostatniego pół roku! Biegnę poczytać co napisałaś u siebie :)
-
Zosiu,
nic nie napisałam u siebie, bo jestem padnięta i chora. Nic więcej.
Znowu mówić nie mogę :( Ide się kapać i spac. Odezwę się jutro.
-
Emilko, strasznie mi przykro. Miałam nadzieję, że wiosna cię postawi na nogi, a tu wręcz przeciwnie. Trzymaj się mocno i moim zdaniem, idź jutro rano do lekarza, po zwolnienie. Próbowałaś przechodzić i wyleczyć się domowymi sposobami. Jeśli się nie da, trzeba to zaakceptować i poświęcić kilka dni na porządne kurowanie się.
Zjadłam przed chwilą resztkę sałatki i galaretkę. W sumie 1077kcal więc jest ok. Właśnie parzy mi się czerwona herbatka. Humor niestety mi się zepsuł. Za tydzień wyjeżdżamy, za dwa komunia brata mego męża. Od dwóch miesięcy byliśmy umówieni z moją przyjaciółką, że odkupimy od niej komputer, który damy mu w prezencie. Przed godziną się z tego wycofała. Jesteśmy pod kreską, a ona postawiła nas w żenujacej sytuacji. Nie wiem co mamy w tej sytuacji zrobić. Szczerze mówiąc, coraz mniej mam ochotę być jej świadkiem. Dodam tylko, że nadal nie znalazła czasu by przedstawić nam swojego męża.
Humor siadł mi kompletnie, nie mam kompletnie pomysłu co z tym zrobić. Jutro jesteśmy umówieni bezpośrednio po mojej pracy. We wtorek i czwartek angielski czyli zostają mi w zasadzie dwa wieczory na załatwienie czegokolwiek przed wyjazdem. Do tego mój brat ma przed sobą do zdania komisa, na kilka dni przed maturą.
Nie, nie napędzam się. Po prostu chyba mam coraz mniej sił by nie przejmować się tym co się dzieje i udawać, że wszystko jest super.
Zaraz idę się wysmarować i zafoliować. Pod kołdrę i poczytać zaległości, może zrobić angielski. Jest mi źle.
-
Zosiu Kochana
trzymaj się.
ściskam mocno i głaszczę na pocieszenie
-
Zosiu
poczytaj cos kojącego a rano na zimno zastanowisz się co zrobić :roll: taki przynajmniej ja mam sposób :roll: faktycznie sytuacja nieciekawa - nie znoszę takich niesłownych ludzi wrrr
Do wtorku, bo mam jutro wolne i mnóstwo urzędowych spraw do pozałatwiania,bo potem pracuje do końca tygodnia - dzisiaj zakupy zrobiliśmy , została tylko apteka...
Mimo wszystko spokojnej nocy
***
Grażyna
-
Sałatka na jutro zrobiona, zapowiada się dobrze. Może po prostu zjem ją sobie na śniadanie? Zobaczę.
Foliowania już dziś nie będzie. Jest za późno, a wypadałoby się przed nadchodzącym tygodniem jeszcze wyspać. Więc angielski zrobię pewnie w pracy we wtorek, a dziś jeszcze przejrzę co miałam i coś przeczytam, a na noc nasmaruję sobie uda grubiej niż zwykle. I musi wystarczyć.
Emilko, dzięki.
Grażynko, kojącego poczytam wniosek o nowy dowód i czym się charakteryzuje jakie budownictwo pewnie ale zawsze. Z przyjaciółką najgorsze jest to, że już kiedyś podobnie się zachowała. Jest mi w środku po prostu strasznie smutno. Najgorsze jest to, że ona czuje się zupełnie w porządku i jeśli cokolwiek jej powiem to wyjdę na 'tę złą'. Ja pewnie we wtorek pójdę złożyć o nowy dowód. Muszę go wyrobić przed jej ślubem, nie?
Śpijcie dobrze.
-
Zosiu, pieknie wyszlas na zdjeciach.. Cudo..
Zycze milego tygodnia...
-
Haniu, dziękuję ci bardzo :) Miło to usłyszeć z ust kogoś innego, choć przyznam nieskromnie, że i mi się wydaje, że to udane zdjęcia. Miłego tygodnia i tobie.
Ja mam za sobą noc przerwacania się z boku na bok. Głowa mnie boli i generalnie zły nastrój walczy o kanwę pierwszeństwa ze znośnym. Postaram się by ten drugi wygrał, po pracy idziemy posiedzieć ze znajomymi, zobaczyć jak urosła ich córeczka, mają nawet nam zrobić kolację (ktoś nam, a nie odwrotnie! :) ) więc powinno być bardzo miło. Wczoraj wypełniłam wniosek o nowy dowód i sprawdziłam, że jedyna szansa na jego złożenie to środa przed pracą. Tak też wpisałam do kalendarza z kilkoma innymi zapamiętanymi rzeczami.
A nad pomysłem na prezent komunijny dla szwagra ( :> ) pomyślę. Najgorsze jest to, że on WIE, że mieliśmy mu dać komputer. Mąż jest informatykiem i mimo że nic mu nie mówiliśmy to Chłopak się domyśla. I bardzo na niego czeka. A ja się wstrzymałam z zapłatą za czynsz w tym miesiącu bo jedne pieniądze nie doszły i nie wiem czy starczy nam na cokolwiek do wyjazdu. Na szczęście wypłata moja powinna być najpóźniej w piątek.
-
Zosiu,
koleżanka zachowała się rzeczywiście nieładnie. Ale coś wymyślisz, jestem pewna.
trzymaj się
-
Zosiu ach...czy Ona jest napewno twoją przyjaciółką?...Przyjaciele sie tak chyba nie zachowują...mogła Cię wcześniej uprzedzić...może to pomysł jej przyszłego męża, którego wam nie przedstawiła...dziwne to wszystko...
Ale Zosiu jestem pewna, ze coś wymyślicie...w najgorszym wypadku dacie poprostu pieniążki...przecież tak chyba też można...a może twój mąż załatwi gdzieś jakis komputer skoro informatyk jest? Napewno coś wymyślicie...
Zosia ładna jesteś :-)