-
Oj Wkra, widze, ze nieciekawie zaczał Ci sie nowy tydzien. No tak bywa czasem. Ale nie daj sie! I wrzuc sobie luzik , moze pomoze.
U mnie w pracy bardzo spokojnie , mam troszke roboty, ale taka raczej bezstresowa, szefowa 2 tygodnie na urlopie, a potem kiedy ona wroci to na mnie kolej - juz nie moge sie doczekac moich wakacji. Moze uda nam sie ten wypad nad morze.
Za to ja mam gorszy humorpod innym wzgledem, bo dzis do mnie zwalaja sie goscie (rodzina męża ) i najkrocej do niedzieli posiedza. A jak lubie robic w domku na co mam ochote (np latac na golasa ), a teraz bede skrepowana .
Ech, musze jakos to przezyc.... moze nie bedzie najgorzej. Plus jest taki, ze w koncu wieczorem bedziemy mogli wyskoczyc do pubu na piwko, bo bedzie kto mial posiedziec z maluchem
-
Betsabe, nie będzie tak źle z tymi gośćmi. Pomyśl sobie, że oni to jednak rzadko przyjeżdżają, że oni bardziej niż ty się będą nieswojo czuli i w ogóle. Poza tym, właśnie, będą się maluchem zajmować
Mi rzeczywiście się tydzień zaczął nieciekawie, teraz się zastanawiam, czy przyjdzie mi robić nadgodziny, czy nie. Teoretycznie za 7 minut kończę pracę, ale czarno to widzę.
Ale jak już wyjdę, to odetchnę i spędzę czas z Mężczyzną. A na środę się umówiłam z młodszym bratem na wspólne oglądanie wystawy.
Zachęcona brakiem zakwasów dziś znów porobię nowe ćwiczenia, tylko że tym razem zestaw na nogi jako ostatni
-
Szukam motywacji do ćwiczeń i na prawdę nie wiem, gdzie się ona podziała.
A dzień w skrócie: 10 godzin w pracy, zjedzone nieco ponad 900 kcal, za ćwiczenia się wezmę za chwile. Zjadłam mnóstwo arbuza i zupę brokułową, sałatkę z fetą i dwa ciasteczka za w sumie 80 kcal. Dzień zaliczam do udanych, zobaczymy co jutro powie waga.
Jutro też ostatni dzień zjazdu zarządu, a w środę wraca kolerzanka z urlopu, będę mogła nieco odetchnąć. Uff, uciekam stąd!
-
halo
i co tam ciekawego powiedziała Ci waga? mnie na szczęście mniej niżwczoraj,ale do wyniku sprzed weekendu jeszcze troszkę mi brakuje ale mam nadzieję niebawem do niego dotrzeć..nie mam innego wyjścia
miłego dnia w pracy,oby nie był tak bardzo zakręcony jak ten wczorajszy
-
Wkra! Trzymam kciuki, oby waga byla dla ciebie dzis laskawsza i zeby humorek tez bardziej ci dopisal! widzisz, te wagi robia czasem co chca!!! wariatki jedne! ale nie dajemy sie i walczymy! zajrze pozniej, jak humorek u ciebie.
a co do pracy, to u mnie tez zadyma i musze robic rzeczy, ktorych mi nikt nigdy nie wyjasnil!!
-
Cześć Dziewczyny!
U mnie póki co względnie spokojnie, bo jeszcze zarząd nie dotarł do firmy. Jak będzie wyglądał dzień dopiero się więc okaże. No i jeszcze pytanie o której wyjdę, bo wczoraj siedziałam w sumie ponad 10 godzin. Tak czy siak, to ostatni taki dzień, co daje mi siłę.
Waga powiedziała do mnie raz 72,8 potem 73,1 (nic nie jadłam ani nie piłam w międzyczasie). Ten pierwszy wynik jednak pojawił się dwa razy, więc uznaję go za prawdopodobny. Zobaczę co będzie jutro.
Wczoraj jak już się zabrałam za ćwiczenia, to w sumie zajęło mi to półtorej godziny, tyle że z dłuższymi niż zwykle przerwami (na włączanie kolejnych filmików i oddech). Więc powiedzmy godzina piętnaście. Robiłam znowu nowe ćwiczenia, tym razem na same nogi i teraz mnie uda i pośladki bolą. No normalnie mam zakwasy!
Na śniadanie oczywiście płatki, a ze sobą mam mleko waniliowe danone.
Ps. W międzyczasie zarząd dotarł, dzień więc oficjalnie otwarty. Zaczyna się kocioł.
-
qrcze wkra jak czytam o Twoich sukcesach i jak Ci waga leci,to się załamuję że ja jestem taki powolniak i do tego nie potrafię sobie odmówić ciastka w weekend a potem jest właśnie taki efekt że zamiast walczyć dalej,to ja walczę żeby dojśc do tego co było przed weekendem..słów mi brak na własną głupotę
a ja póki co mam spokój na praktyce - co widać może zarząd wyjdzie dziśwcześniej i tym samym Ty też będzie dobrze
-
Zarząd na spotkaniach więc mam względny spokój. To szybko poodpisuję.
Dum, co ty wygadujesz, że niby mi tak szybko leci, a u ciebie nie. A kto to mnie już prawie przegonił ostatnio? Niestety, pofolgowałaś sobię, teraz ze dwa dni nadrabiania strat i znów będziesz pędzić!
Dla mnie weekendy nie są jakoś specjalnie problematyczne, przynajmniej kiedy jestem w domu, bo wiadomo wyjazd, jedzenie gdzieś po drodze, ciężko trafić na coś pożywnego i niskokalorycznego, a zupy na wyjazdy wozić ze sobą nie będę
-
heh..wkra oby było tak jak mówisz..kwestia tylko czy te dwa dni wystarczą, w gruncie rze3 wątpie
ale mam nauczkę na przyszłość to że inni mogąjeść 'normalnie' nie oznacza,że ja mogę..taki los,muszę się z tym pogodzić..jakoś
no u mnie jest ciut gorzej,bo muszę jeśc to co zostaje przygotowane przez mamę lubego..ale staram się nad tym panować,zwłaszcza nad ilościa idzie mi to różnie ale widzę postępy w przekonywaniu mamy,że ja naprawdę chcę schudnąć,a nie mówię tak,żeby tylko mówić
-
Ja niestety też tak mam, że nie mogę jeść 'normalnie'. Trudno, nic na to nie poradzimy. Podziwiam Cię Dum, że chudniesz jedząc taki polskie jedzenie, nie wiem, czy ja bym dała radę. Dobrze chociaż, że są postępy.
Zjadłam na obiad trochę brokuła i chłodnik z jajkiem (robię lepszy ), a teraz pałaszuję Big Fruita. Palce lizać.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki