-
Dzień dobry!
Wszystkim dietkowiczkom przypominam, że są WAKACJE!
Tak więc:
Bose nogi są? - Są!
Uśmiech od ucha do ucha jest? - Jest!
Miska z malinami/porzeczkami/borówkami/czereśniami* (*niepotrzebne skreślić) jest? -Jest! ...
No to wakacjujemy się!
Co do Krakowa - studiuję tam i poznaję razem z S. Ma urok zdecydowanie Wrocław - dopiero zaczyna pozwalać mi siebie poznawać, myślę, że zaprzyjaźnimy się - najbliższa okazja będzie 19.08 - ool łikend long :] A tydzień wcześniej mamy plan spędzić 2-3 dni w Górach Stołowych. Już się nie mogę doczekać! :]
-
Cmok dziewczątka!
Jak Wam minął weekend? Ja przeżyłam coś niesamowitego w piątkowy wieczór. W Warszawie była gigantyczna nawałnica, a ja w chwili największego ataku bury stałam w centrum miasta z tramwaju. Szok, takie rzeczy się działy! Woda wlewała się do środka tramwaju, choć drzwi i okna były pozamykane, nie bylo widać nic na zewnątrz - tak lał deszcz. A w pewnym momencie zerwał się straszliwy wiatr, który zacząć bujać tramwajem jak małą blaszaną zabawką. Szok! Tramwaj stał w Centrum około 20 minut, tak strasznie wiało i lało, że komunikacja stanęła. Potem przejechaliśmy kilka przystanków i do domu miałam już tylko 3 przystanki. Musiałam się przesiąść i wyjść na ten deszcz! Brrrrrr co za siła! Dobiegłam do przejścia podziemnego i schroniłam się, okazalo się, że była tam masa ludzi. Po jakiejś pół godzinie deszcz trochę złagodniał, więc pobiegłam na przystanek. Acha, oczywiście parasolka popękała przy moich pierwszych próbach rozłożenia jej, taki był wiatr. Nadjeżdżały kolejne tramwaje, ale przejeżdżały przystanek bez zatrzymywania. Wreszcie udało mi się złapać jeden, ale okazalo się, że nie może pojechać dalej - bo na tory runęło zwalone przez burzę drzewo. Usunęli je dopiero kilka godzin później. W końcu przyjechał po mnie samochodem Pawełek - który też miał problemy, bo nie mogł wyjechać z osiedla. Kałuże sięgały pół metra i bał się, że woda wleje się do samochodu. Wreszcie udało nam się dotrzeć do domu. Mieszkam w bardzo zadrzewionej okolicy i zobaczyłam ogromne szkody - tuż przed moim domem burza wyrwała z korzeniami dwie największe, kilkudziesięciometrowe topole. Wsżędzie gigantyczne kałuże, powalone gałęzie, a domu przez ponad godzinę nie było prądu. Normalnie szooook, pierwszy raz nie obserwowałam takiej burzy z domu, tylko byłam w jej centrum. Łał! W takiej sytuacji człowiek czuje się malutki jak pyłek kurzu!
Ale jeszcze przed burzą widziałam coś, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Stałam na przystanku przed pracą, widziałam błyskawice, ale u nas jeszcze nie padało, tylko potwornie wiało. I nagle nad moją głową przeleciał ogromna, gigantyczna chmara ptaków, uciekających przed burzą. Niesamowicie było!
-
Anikuś, w czasach nastoletnich nie znosiłam swojego imienia, uważalam, że jest głupie. A teraz bardzo je lubię Jest tym bardziej tajemnicze, że nie wiadomo, skąd pochodzi Nas z Pawełkiem dzieli 40 cm i śmiesznie razem wygladamy. Na dodatek Pawełek jest potęznym facetem, wiec wyglądam przy nim na kruszynkę - nawet jak mam kilka kg za dużo juhuuu Ale czasem widzę miłe spojrzenia ludzi na ulicy, którzy z uśmiechem przyglądają się nam. I to jest bardzo miłe
Agafffko! Oj tak, my to jak dwie połóweczki. Wczoraj wieczorem rozmawiałam z mamą o ślubie i cały czas gadałam: "Agatka, moja świadkowa, to...", "Agatka, moja świadkowa, tamto...", nio i oczywiście "Agatka to mi wyprawi niezły wieczór panieński" Hihih tak sobie myślę, że na weselu będziemy siedziały obok siebie - i to będzie przecudowna chwila! Jejku, ale mamy szczęście, że się znalazłyśmy!
A co do butków - fleki zdzieram przeokropnie! Chodzę strasznie zamaszyście, mój tata zwsze się śmieje, że nie może mnie dogonić. I do tego mocno uderzam obcasami o ziemię. Efekt jest taki, że na początku każdego sezonu pędzę na niedaleki bazar i kupuję wielki zapas fleków - zwykle 10 do każdej pary butów. Wtedy bez obaw mogę tuptać ile chcę
Kasiu-Bajla, jejku, ale Ci zadroszczę takiego wyjazdu! Sama chętnie pojechałabym na wieś. Nie bawią mnie wakacje nad morzem, przebijanie się wśród tłumu ludzi i zamartwianie się tym, jak wyglądam między tłumem lalek Barbie w różowych kostiumach A wyjazd na wieś to zupełnie coś innego, tam można naprawdę naładować akumulatorki. Mama mojego Pawełka pochodzi z Białorusi. Byliśmy dwa lata temu w wakacje w jej rodzinnym domu, w takiej małej białoruskiej wsi. Dom jest niasmowicie usytuowany, bo stoi na pagórku, otoczony jest z jednej strony sadem, a z drugiej strony płynie rzeka, z wodospadem tuż przed domem! Jest cicho, pusto, głucho, prawdziwa dzicz! Tamte wakacje były wspaniałe Kasiu, trzeba było nam zostawić numer telefonu, to byśmy Ci przesyłały motywujące smsy
Forma, ufff u nas upały na szczęście minęły, a jak u Was? Chłodniej dzisiaj trochę? A tak w ogóle widzę, że wątek robi nam się mocno wrocławski Celebrianka, Forma, Nan, Anika i Ola wybierają się tam. Dziewczęta, to na kiedy umawiamy się na kawkę w Soul Cafe we Wrocławiu? Hę?
Nan, będziesz gospodynią spotkania, oki?
Julcyś, no to kolejna chętna na spotkanie we Wrocku! Ejjj dziewczyny, może to naprawdę jest jakiś pomysł?
Gayga, mniam, jakie pyszne te przepisy! Szczególnie podobają mi się te ogórki ze szczyptą egzotyki, bardzo lubię sezam. Nio to trzeba zakasać rękawy i brac się za słoiki!
Marti, ja tam piątkowy wieczór spędziłam w domu pod kocem, grzejąc stópki po przygodzie z burzą Pawełkowi już gratulowałam - tyle że on tak naprawdę jakoś strasznie się nie odchudzał ani nie ćwiczył. Miał sporo stresów i jadł mniej - i to mu wystarczyło. Ehhh takiemu to dobrze
Kasiu-Katson, no właśnie, a jak tam Twoja sprzedaz ubranek? Udało Ci się wszystko puścić w obieg? Ja mam teraz dużo rzeczy za małych, a mieściłam się w nie w zeszłe wakacje - i to mnie baaardzo motywuje
Ola, jejkuuu, ale ja bym chciała powakacjować! Tzn. nie brać urlopu, tylko wyjechac na takie trzymiesięczne wakacje Jejku, chyba bym się wynudziła za wszystkie czasy! Na szczęscie uwielbiam swoją pracę i przesiadywanie w niej codziennie nie sprawia mi wielkiego bólu
Acha, jak spowiedź to spowiedź - weekendowe bilansiki były bardzo dobre! Najbardziej cieszy mnie to, że już od ponad tygodnia nie jadłam nic słodkiego i wcale mnie nie ciągnie A dzisiaj wieczorkiem - pilates z płytką z Vity
Całuski dziewczątka drogie!
-
Hej Aniffko
na pewno z Pawełkiem wyglądacie milusio hihi super, w sumie rzeczywiście przy nim jestes kruszynka
Przygodę z burza miałas okropną.. ja widziałam jedynie w wizorku co się u Was działo.. jej... w ogóle te burze są takie dziwne w tym roku... nas jakoś omija na razie, ale koleżanka była wczoraj 20 km od mojego Choszczna i tez przeszło burzysko takie, ze się ciemno zrobiło, a oni nad jeziorkiem w lasku..
Aniffko super, ze tak ładnie dietkujesz.. to ja biorę od dziś z Ciebie przykład bo niestety weekend zaliczam do nieudanych dietkowo (za to bardzo udanych towarzystko - czemu nie mogło to iść w parze.. buuu... ). ale dziś już grzecznie będę kroczyć dietkowym szlakiem
gorąco pozdrawiam miłego dnia
-
Anikuś, pamiętaj, każda dietkowa porażka pozwala docenić wartość dietkowego zwycięstwa
-
Witaj Aniffko. Ja tak jak Anika nie mialam ostatnio zbyt pięknego bilansiku, ale już wracam do dietkowania.
Gospodynią wole nie być, bo jak zwykle wszystko spiep**e ;p.
-
Ej Nan - co tu do sp...? Przyjeżdżają dziewczyny na główny, pakujemy je w jakikolwiek tramwaj do galerii, potem spacerkiem Oławską na Rynek i Solny i siup - juz siedzimy w Soul Cafe... jakby nam było za mało słodyczy, to przemieszczamy sie na Odrzańską do cukierni francuskiej... i siup! Pyszne torty bezowo - orzechowe, tarty jagodowe, serniki rozmaite, rogaliczki.... eee...tego... czy ja coś mówiłam...
Anituś - nie chcę nic mówić, ale my zawsze musimy przezyć to samo... ja nawałnicę przezywałam w maju...powalone drzewa, tumany wody itp. Co prawda ja to widziałam w domku, ale i tak musieliśmy wylewać wodę, która wpadała do domu przez nowiutkie okna. Takie siły wywołują niesamowite emocje... nie można miec na nic wpływu. Wkurzały mnie potem wiadomości w telewizji, w których szukali winnych nawałnicy... przecież żaden człowiek nie miał najmniejszego wpływu. To co, ze ludziom zwiewało wszystko z balkonów... moze i mogliby to jakoś pochować, ale nikt nie spodziewał się, ze będą zrywane dachy... przecież nie wyrywałabym parapetów, żeby na nikogo nie spadły, no przeciez to absurdalne.
No a mój bilansik pewnie niezły, choć go nie liczyłam. W piątek i sobotę rowerkowo, wczoraj konno. Cały weekend byłam w biegu, w sobotę przyjechał teść, musiałam jeszcze robić do pracy domek, a do tego pranie, sprzątanie itp. weekendowe zadania. Dziś jeszcze będe robic wizualki, a w międzyczasie ogórki kisić... ale oczywiście o 20 idę na rowerek. W zasadzie z chęcią poćwiczyłabymz Tobą pilates, ale mam w planie go jutro...ciekawa jestem jak się bedziesz po nim czuła... ja dziś jestem połamana po jeździe konnej... mam wrażenie,że chodze jak marynarz... o założeniu nogi na nogę mogę pomarzyć...jutro będzie lepiej... zwłaszcza po rowerku.
Bajla - pewinie leżysz gdzieś na hamaku, poijasz sok z malin i czytasz fajne książki, albo kąpiesz się w zalewie, albo spacerujesz po szlakach i podziwiasz cerkwie... ale ci fajnie, ale zasłużyąłs na wolne, w koncu pracowałaś jak wół ostatnimi tygodniami.
Całuski dziewuszki... do jutra!
-
witaj
Aniffko ty biedulko ale przezylas w piatek takie burze sa straszne.a jak jeszcze trzeba polegac na komunikacij to juz w ogole cos okropnego.
ja musze sie przyznac ze mialam 2 dni zle i sie tak objadalam jak opetana i wrocilam do mojej dietki juz dzisiaj na powaznie.nie bylo chlebka ani slodyczy dzisiaj.nie moge jesc za duzo weglowodanow bo zaraz mi sie jesc wiecej chce.w sobote wieczorkiem pracowalam a dzien wczesniej przywiezli tym ludzia zakupy.u nich zakupy wygladaja tak ze jest tyle slodyczy ze mozna naprawde sie ze zloscic.wiec jak poszlam dziecmi sie opiekowac w sobote to musialam z nimi jesc objadek bo tak mamie sie podoba a po objedzie dzieciaka zachcialo sie lodow a ja dzien wczesniej rozpakowywalam zakupy ich i wiedzialam ze maja tam 8 pudelek przeroznych lodow najlepszej jakosc.co mam teraz zrobic?jak zobaczyalm dzieci z lodami to ja tez za jednego a pozniej jeszcze za jednego no i co mialam zrobic.do tego Soni sie zachcialo Mc.donalda to po pracy jeszcze podjechalam samochodem tam .nawet nie wysiadalam .kolejka byla straszna a bylo juz po 12 w nocy w niedziele zle sie czulam po tym jedzeniua dzisiaj zaczelam na powaznie
Aniffko ja jeszcze z Sonia sprzedaje te ciuszki na necie i nawet nam to dobrze idzie.mamy juz stalych klijentow i opinie bardzo dobra
-
No prosze piekną mamy ty ekipe wrocławską, nie spodziewałam się...
Przez chwile sie ochłodzilo i znów tak cieplo, zupelnie w taką duchote brakuje energii do pracy i wogóle do czegokolwiek...
Pozdrawiam!!!
-
Aniołku!
Jak tam dietkowo u Ciebie?
Ja wczoraj byłam na rowerku, myślałam, ze rozruszam nieco mięśnie po koniach, ale ni... dalej chodze jak paralityk albo kobieta w ciąży... hihi
Dziś mam w planie pilates (a własnie, miałas wczoraj ćwiczyć?) ale zastanawiam się, czy go nie wymienić na callanetics, który jest bardziej rozciągający
A dietkowo fajniutko, wczoraj i dziś miałam sałątke kalafiorową... mniamu
A do tego kawa mrozona...hihi
Kasiu - oj takie kupowanie jedzenia na zapas jest kuszące... zwłaszcza mnóstwo lodów z zamrażalce... sama bym co chwilę brała kolejnego, ale nie mam więc mnie nie kusi!
Forma - to moze byc ciekawe... idziesz po ulicy i może któraś z nas mija cię...
Całuski, do jutra!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki