-
Masza
Ty mi tutaj nie wygaduj głupot Co warto, nie warto
Jak Cię lubię to tak sie zara wnerwię.....
Nie będe sie rozpisywać, że Mateusz też tak ma ....od początku....Powoli, powoli jest coraz lepiej....
Ale jak ostatnio pani przesadziła go do ostatniej ławki, bo sie kręcił i nie uważał.....
To się normalnie zagotowałam
Ech nie będę o tym pisać....
Czasami to bym rozerwała na strzępy....a to przecież mój ukochany, wymodlony synek....
całuski i pisaju co słychaju
-
Asiu Bartek też siedzi w ostatniej ławce, ale to udowodnione "psychicznie", że dla takich dzieci jak nasze jest to najlepsze miejsce w klasie. Jestem świerzutko po rozmowie z panią psycholog (niedlugo rozbiję namiot pod jej oknem i będę koczować, bo ciągle tylko konsultacje i konsultacje...ale jak się chce pomódz dziecku to człowiek nawet księdza w rękaw pocałuje nawet jeśli jest protestantem )
Dziecko nie ma się już do kogo odwracać i po prostu musi pracować. Najlepiej jeśli w tej ostatniej ławce siedzi zupelnie sam. W naszym przypadku to dziala. Właściwie lepiej niż pas
Maszka ty się nie wygłupiaj ty do nas pieronem wracaj
-
dzisiaj jest już rano,siedze tu w piżamach i negocjuję kompromis między moimi dziećmi, jednak zaraz mi się skończy cierpliwość coś czuję. Ten najstarszy jest mądrzejszy od radia, powiedziałalbym że mądrzejszy od twojej pani psycholog Kaszaniu w kwestii wychowania dzieci, natomiast młodszy bije rekordy upierdliwości dzisiaj.
Rano celem uzyskania dobrego humoru na cały ten zimny i deszczowy dzień wymyśliliśmy sobie pyszne tosty wyskakiwane z serkiem waniliowym i bananem w plastrach. Niestety pomogło to na bardzo krótko bo Sebek potrzebuje pilnie rozładować napięcie mięśniowe a tu rower uszkodzony po ostatnim wypadku i nie pozostaje nic innego jak maltretowanie psychiczne mamy. Wczoraj byłam w pracy, mam już ten komputer, całkiem fajny. Biurko też mi ładnie urządzili, ale ta moja koleżanka z nowej pracy twierdzi że to nie znaczy że tylko ja tam będę siedzieć, że raz ja raz ona Ja tam nie mam zamiaru zaznaczać swojego terytorium, choć troszkę więcej taktu by się tej mojej nowej koleżance przydało, no ale nic nie szkodzi, jak jej zależy to niech sobie posiedzi na tym wysokim kręconym fotelu Poza tym nie jest wcale zła, chyba wkurza ją fakt że ona tam pracuje dużo lat, a ja dopiero przylazłam i już mam mieć większe przywileje. Od poniedziałku podjęłam się jeździć tam co drugi dzień, podpisuję umowę na 1/2 etatu. Teraz już idę się umyć, ubrać i posprzątać. Przedtem jednak poczytam co u was.
-
cholera jasna choleeeraaa nie mam siły Jasiek się chyba odchudza- od 11.00 zdołałam mu wcisnąć 20g mleka. Jak tylko chcę mu dać butelkę drze papę i się wierci. Jakby go coś bolało przy jedzeniu, patrzyłam może czy to nie uszy ale chyba nie, jamę ustną też ma czystą, bez pleśniawek. Sebastian nie zdążył odrobić wszystkich lekcji, ma skończyć jutro o 6.00 rano. Ja jutro jadę na ważną rozmowę w sprawie pracy. Jestem wściekła na mojego męża. Bo kazał mi zapytać jego siostrę czy zostanie nam w domu z Jasiem, a ja nie chcę, bo jej nie ufam i nie można na niej polegać. Kazał mi dlatego, że zawsze one z mamusią mojego męża muszą być najważniejsze na wsi. Poobrażałyby się. Dziecko nie jest ważniejsze, ważniejsze żeby się Marlenka i mamusia nie pogniewała. Ale jestem wściekła. Przez te małpy porozstawiałam dzisiaj moje dzieci po kątach i miałam ochotę Jasia zbić po dupie. Jestem tchórzem beznadziejnym, zamiast się postawić tamtym larwom to wyżywam się na dzieciach Nie, nie jadałam dzisiaj za wiele. Bo nie miałam kiedy i nie miałam ochoty. Co za dzień.
-
No to Maszka nie masz dzisiaj fajnego dnia
Jeśli masz kogoś innego do opieki nad dziećmi to postaw się larwom zobaczysz jak się świetnie wtedy poczujesz.
Bartek dzisiaj znowu nie pracował na lekcjach. Wściekłość miesza mi się z bezradnością i do tego wątroba jeszcze czegoś chce ode mnie
Maszeńko jutro trzymam kciuki za jutrzejszą rozmowę w sprawie pracy. Jutro Jaś będzie miał znowu apetyt, a Sebastian dostanie najwyżej brak pracy domowej.
Swoją drogą to coś mu się pewnie "wyklówa" bo małe dziecko raczej nie traci apetytu tak bez powodu.
Trzymaj się dzielnie jutro będzie lepiej (też mam taką nadzieję)
Kaszania
-
Jak się czuje Jaś? Maszeńko ja wiem, że masz urwanie głowy, ale wpadnij napisać chociaż dwa słowa, bo strasznie się martwię. Mam tylko nadzieję, że Jaś wcina tylko uszy mu się trzęsą, a Ty nie zaglądasz bo wcinasz tak samo jak synek.
Pozdrawiam bardzo bardzo cieplutko
Kaszania
-
Maszeńko piszę do Ciebie żeby Ci było łatwiej znaleźć swój wątek jak już wrócisz na Dietkę.
Martwię się, że coś się stało. Mam nadzieję, że z Jasiem wszystko O.K.
Budują u nas nową drogę. Przybyło sporo budowniczych. Tym razem młodych i jędrnych Tylko czemu oni robią te drogi jesienią....cholercia
-
dopiero dzisiaj mogłam usiąść i poczytać co u was słychać i sama coś naskrobać. Z Jasiem wszystko ok, zaczął jeść. Chyba poprostu je jak jest głodny a jak nie jest to nie je, inaczej niż jego mamusia, która je ciągle Ostatnio na wszystko mi brakuje czasu i jakoś tak życie wystawia mnie na próby. W tej nowej pracy jest o wiele bardziej ciężko niż myślałam i zasypiam teraz z papierami pod głową albo przytulona do ustaw i przepisów. Poza tym wokół mojej skromnej osoby zrobił się jakiś szum, tzn, właściciele firm w których pracuję znają się bardzo dobrze i targują o mnie jakbym była rzeczą do kupienia a nie wolnym człowiekiem. Nie czuję się z tym dobrze. Podjęłam już decyzję gdzie będę pracowała i poinformowałam o tym wszystkich ale nadal sobie dogadują. Bo to są firmy produkcyjne z tej samej branży. Myślałam już czy by nie uciec za granicę z dziećmi. Żeby nikt ode mnie nic nie chciał. Tak trudno być silnym i przeciwstawić się ludziom. A za tą granicę swojego starego bym nie zabrała, tylko same dzieci bo mnie wkur... ostatnio. Zamiast mnie wesprzeć jakoś chociaż duchowo, to jeszcze mi truje żeby wziąć do opieki nad Jasiem jego siostrę, która jest skończonym leniem, egoistką i nie można na niej polegać. Dziecko nie jest najważniejsze, tylko żeby siostra i mamusia się na niego nie pogniewały. A ja zamiast być twardą i powiedzieć nie, to zrobiłam tak jak mi kazał i teraz będę się zamartwiać czy w domu jest wszystko w porządku. Pewnie że miałam kogoś innego do opieki nad dzieckiem, musiałam tamtej odmówić. Ciapa ze mnie i tyle. Na prawdę ciężko mi jest ostatnio. Tylko jak się przytulę i całują te moje buźki cudowne Jasia i Sebusia odnajduję radość życia i rozumiem po co mi to wszystko i dlaczego muszę sobie dać radę. Miłoszek mój to istny skarb, pomaga mi jak tylko potrafi kosztem własnego wolnego czasu. To jakby któraś chciała mojego starego to mogę oddać, za darmo. Jestem na niego bardzo zła i obrażona. W dodatku siedzi sobie za granicą i nie dzwoni bo szkoda mu kasy. Idę się wykąpać bo wczoraj zasnęłam z Jasiem w ciuchach i nawet nie zdążyłam się rozebrać, dopiero nad ranem wskoczyłam w koszulę. O odchudzaniu nawet nie myślałam ale w sumie nie jem za wiele. Acha, i od porodu nie byłam ulekarza na kontroli. Jak znam swojego lekarza to będzie mi gadał z godzinę. Że jestem nieodpowiedzialna tetetete. Idę więc i dziękuję że o mnie pamiętałaś Kaszaniu. Ja w pracy tylko zerkałam co tam u ciebie i u Asi Haro słychać. Ale nie za wiele bo internet tam chodzi bardzo wolno. Kurczę nikt nie ma w życiu lekko a tylko ja tak marudze ostatnio Muszę się gdzieś wyżalić.
-
Maszka nie jesteś Ciapa tylko mało asertywna. Powolutku. Poszukasz jakiegoś pretekstu i "zwolnisz" siostrę męża
Matko ile razy musiałam zawalczyć o swoje. Na początku małżeństwa jak jechaliśmy do teściowej, to Brat mojego Kaszaka brał nasz samochód i znikał na dwa dni. Wracał, a na liczniku było kilkaset kilometrów więcej. Oczywiście to my tankowaliśmy samochód
Bardzo dużo czasu zajęło mi żeby zmienić ten zwyczaj. Naraziłam się absolutnie wszystkim. Począwszy od babci skończywszy na sąsiadach. Trudno. Jestem bardzo ustępliwa, ale czasem trzeba postawić na swoim, bo potem ciężko spojrzeć sobie samemu w twarz.
Mój Kaszak też jest oszczędny w dzwonieniu do mnie
Muszę biec, bo chore dziecko mnie wzywa, ale jutro znowu wpadnę
-
Maszeńko nie do końca lubię jak tak długo Cię nie ma.
Przyzwycziłam się do Ciebie a teraz wcale nie wiem jak Jaś lubi swoją nową opiekunkę i jak Ty sobie radzisz z pracą i dziećmi, co słychać u Sebastiana w szkole i w interesach?
No Maszka nie bądź świnia, napisz czasem dwa slowa
Kaszania
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki