pozdrawiam w biegu bo wyjeżdzam
będe po łikendzie i wtedy zajrzę
pozdrawiam w biegu bo wyjeżdzam
będe po łikendzie i wtedy zajrzę
Fajnie ! Pa pa !
a co tu tak puściutko
napisz co u Ciebiev
pewno dużo pracujesz
rozumiem bo ja tez ejstem bardzo zajeta..a co dopiero gdy zacznie sie rok akademicki
pozdrawiam
Witaj, efciu!
Ano puściej trochę, ale rzeczywiście w pracy to momentami nie wiem już jak się nazywam. Za to poza tym bardzo dobrze: 3 kiloski w 3 tygodnie (!!!) . Sama się dziwię, ale strasznie się cieszę ! Teraz będzie pewnie trochę zwalniało, bo tak zwykle jest przy odchudzaniu, ale zupełnie mi to nie przeszkadza - od początku planowałam jakieś 2 kg na miesiąc (a i wiedziałam, że i to niepewne). Teraz myślę, że spokojnie dam radę 2 kg na miesiąc. Robię to dla siebie, żeby się lepiej czuć we własnej skórze. A dodatkowo cieszę się, bo dzięki temu będę jakoś wyglądać na tym zjeździe po maturze (mam czas do maja żeby się doprowadzić do porządku ).
Wiesz, przymierzałam się trochę do tego Podpromia, ale nie mam żywcem kiedy. Może mi się kiedyś uda.
A co u Ciebie? Jak leci?
Pozdrowionka
cocci: dobrze Cię znów widzieć
3 kilo w 3 tygodnie? to naprawdę super wynik! szczególnie przy diecie, która tak do końca nie jest żadną dietą w tym tempie, to do maja będziesz taka laska, że hej
ja już ciągnę 3 dzień na SB...źle nie jest, ale trochę tęskno mi za bułeczkami :P
ale jeszcze tylko 11 dni :P
najgorzej, że w piątek się kilkudniowa impreza szykuje i będę musiała im jakies bajki wciskać... nie ma ch*** jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B :P :P :P
He, hej!
Wiesz co, sama jestem w ciężkim szoku . Ale się naprawdę strasznie cieszę . A dieta? - No cóż, nijak się nie nazywa, więc w tym sensie nie jest żadną dietą, ale jem przyzwoiciej rzeczywiście. Tylko mnie dziwi, ze wcale nie jestem głodna... . A to chudnięcie to też moze trochę dzięki temu, że nie zaczęłam np. na początku od jakiegoś tysiączka czy innej cholery i teraz mam przyzwoitą przemianę materii (diety 'cud' zwykle przemianę materii konkretnie spowalniają).Zamieszczone przez agassi
Taką typową, 'laskowatą' laską to pewnie chyba nie, bo i budowa nie ta. Ale rzeczywiście chcę jakoś przyzwoiciej wyglądać, bo na razie jest kiepsko. Do siebie w lustrze to się nawet przyzwyczaiłam, choć nie jest to piękny widok. Ale jak się widzę np. na zdjęciach to tragedia. Wiesz, tak mi też po prostu wstyd, ze się tak zapuściłam. Ale jeszcze będzie super .Zamieszczone przez agassi
qrcze, dziewczyno, zawsze się w takich sytuacjach boję czy sobie ktoś czegoś nie zrobi. Bo organizm jest w stanie do wielu rzeczy się dostosować, ale taką dietą to na pewno nie jest zadowolony. 2 tygodnie to na szczęście nie tak długo, ale skoro praktycznie wszyscy dietetycy coś takiego odradzają - ? Głupio mi, że Cię zniechęcam zamiast wspierać w tym, co sobie postanowiłaś, ale... no nie wiem. Ale potem to już wrócisz do przyzwoitszego jedzenia, co?Zamieszczone przez agassi
No tak, to jest zawsze denerwujące, że się człowiek musi tłumaczyć. Ja przy mojej diecie na szczęście jakoś przemykam. Wprawdzie czujne oko cioci na imieninach zawsze zauważy, że od 8,5 munity nie mam nic na talerzu, ale dlatego staram się po prostu bardzo powoli jeść to, co już się na moim talerzu znajdzie . Choć Ty przy SB to musisz trzymać się dokładnie tego co Ci każą jeść, nie?Zamieszczone przez agassi
No chyba tak . A tak w ogóle to nad czym teraz pracujesz? Dużo chcesz zrzucić?Zamieszczone przez agassi
Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko :P !!!
wiesz, co ja myślę, że organizm nie powinien się buntować, bo dostaje wszystko, czego mu trzeba
tłuszcz: rybki, oliwa z oliwek, orzechy
wapń: dużo mleka i serków
warzywka są, chude mięsko jest, jest nawet trochę słodyczy... więc on źle nie ma... myślę, że takie kilka dni naprawdę nie zaszkodzą, o ile nie pomogą
ja w tej chwili ważę 67 kilo, czyli przy wzroście 163 cm jestem na granicy nadwagi.
według bmi, a według tabelki na tej stronie... mam nadwagę 1o kilo
więc teraz chciałabym się pozbyć tej "nadwagi" i dojechać do 58 kilo. chyba nie mniej. kiedyś ważyłam tyle i myślę, że wyglądałam fajnie z resztą teraz też nie czuję się jak kloc
no moze kiedyś jeszcze dalej się zapędzę, ale narazie o tym nie myślę :P
Jasne, kilka dni to nie jest tak źle. Może rzeczywiście w jakimś sensie się oczyści przez ten czas z różnych śmieci. Ale jak z węglowodanami w tej diecie? Bo dietetycy mówią, że z węglowodanów powinno pochodzić ok. 50-60% naszej codziennej energii.Zamieszczone przez agassi
qrcze, a ja przy 164cm kiedys wazylam wlasnie te 67kg i wspominam te czasy z rozrzewnieniem . Napisalam sobie tu na forum, że chcę zejść do 60 kg, ale to dla mnie trochę jak podróż na księżyc - jeśli uda mi się zejść do 65 kg to już będzie super. Może rzeczywiście trochę zależy od budowy ciała - dla mnie zejść poniżej 60 kg to całkowita abstrakcja . U Ciebie jest na pewno inaczej - skoro kiedyś tyle ważyłaś. I super. I życzę Ci żeby Ci to wszystko bezboleśnie poszło !!! Trzymam kciuki !!!Zamieszczone przez agassi
no węglowodanów jako takich przez te dwa tygodnie nie ma...
potem się stopniowo dodaje, ale tylko te zdrowe
będzie dobrze
na obiadek miałam leczo dzisiaj, pycha było
mimo że z kiełbasą (na grillu robioną, bez tłuszczu), myślę, że się łapało pod to, co można
łatwiej mi, bo mama i tata postanowili spróbować ze mną, więc nie kuszą mnie ze wszytskich stron jakimś pysznym jedzonkiem, no i nie ma problemu z gotowaniem tylko dla mnie
na imprezce chyba wymyślę jakąś ściemę o problemach z żołądkiem czy wątrobą, że jestem na lekach i nie mogę pić i jeść musze tylko moje jedzenie
kłamczuch ze mnie trochę... ale to nikomu nie zaszkodzi przecież, a mi ma pomóc
i wiesz co, ja nie będę tej diety ciągnęła na siłę, jak stwierdzę, ze nie wyrabiam, to sobie zacznę jeść jakieś pieczywko czy cuś
ważyłam 58 kilo przez jakieś dwa tygodnie może, więc nie zdążyłam się przyzwyczaić
potem od razu zaczęłam tyć, dwa miesiące wakacji- 14 kilo więcej i potem jeszcze 4 kilo wróciło...
a było tak pięknie, dwa lata temu, stare ciuszki nadal czekają...
aha. No to spoko. Nie 'popsujesz' się pewnie przez te 2 tygodnieZamieszczone przez agassi
No to masz fajnie. U mnie jest czasem pod górkę, bo choć oboje są na tak, to np. MamaZamieszczone przez agassi
mi ostatnio zrobiła awanturę, że ... biorę do pracy za dużo (?) pomidorów ("Kto to widział! To tylko przeleci przez Ciebie i nic nie zostanie", itd.) . Ale jak bym pakowała do pracy trzy wielkie buły z masłem i mięchem to by pewnie nie miała nic do zarzucenia. Trudno. Trochę się zagotowałam, bo mam tyle lat, że sama jestem w stanie zaplanować swój jadłospis, ale ją poprosiłam, ze skoro mi w diecie nie pomaga (czego zresztą robić nie musi) to żeby przynajmniej nie przeszkadzała. Chyba miała wtedy jeden ze swoich złych dni, bo od tego czasu jest spokój.
No, jest to jakieś wyjście. A może powiedz po prostu, że odtruwasz organizm ze śmieci i dlatego jesz konkretne rzeczy, według jakiegoś tam planu? Przynajmniej nie skłamiesz, a wszystkiego o Tobie i tak nikt nie musi wiedzieć.Zamieszczone przez agassi
No jasne. Nie ma się co zmuszać. Tym bardziej, ze jakoś funkcjonować też trzeba - nie można całej reszty zawalać bo się człowiek odchudza. Wtedy właśnie dieta zaczyna rządzić zyciem zamiast być jego częścią. Dla mnie największym argumentem przeciw (poza brakiem równowagi w diecie) jest to, ze właśnie takie diety zwykle spowalniają przemianę materii, choć często obiecują coś odwrotnego. Dlatego nawet nie próbuję, bo potem juz by mnie tłuszczyk całkiem pochłonął. A teraz jest OK - nie głodzę się a chudnę.Zamieszczone przez agassi
ja te 67 kg to też ważyłam tylko przez parę tygodni. Chyba dlatego, że szybko się odchudzałam i z dużym wyrzeczeniem - jak mnie potem złapał wilczy głód to nie mogłam przestać jeśćZamieszczone przez agassi
Rozumiem Cię doskonale. Ja - co mi odbiło - zwęziłam wtedy wszystkie sukienki... Na razie leżą i czekają na lepsze czasy...Zamieszczone przez agassi
Zakładki