Wpadam z rewizytą
Damy radę!Waszka przecież Ty chudzina jesteś!
Wpadam z rewizytą
Damy radę!Waszka przecież Ty chudzina jesteś!
JAK CIE ZNAM- MASZ JUZ MNIEJ NA WADZE POWODZENIA ZYCZE
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] POZDRAWIAMY
waszko, to było chyba zbyt piękne...nieeeeeee...
wrócimy do starej wagi...tzn ty do starej małej, a ja do starej prehistorycznej...ale wrócimy
buziaczki
hm...stara ekipa się wykrusza...nie ma vienne, armidka wpada czasami...smutno się robi...buziaczki
HEJ HEJ WRACAJ TU
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] POZDRAWIAMY
Hej Waszko
Troche mnie zszokował Twój żołw na lewo. Kto mu pozwolił tam wleźć? Ja teraz zrobie tak: wyjdę stąd, wrócę za kilka dni i on wtedy ma już w prawo zasuwać ostro
Chociaż moja biedronka też jakoś tak lubi sobie na każdym kilogramie porządnie przysiąść
Pozdrawiam serdecznie
S.
No przeciez jestem :P
I przytyłam w wakacje.. a podobno miało byc na odwrót.. ze sie nie chce jesc i takie tam.. terefere..
5kg wróciło..
DAMY RADE
Mój wątek: Armida wita wiosnę .
Zapraszam, każde wsparcie mile widziane, tym razem nie mogę się poddać.
Cel na 1.08.2014:
25 wrzesień - poniedziałek
Jest 7,45 - jestem w pracy..
Podjęłam decyzję. Schudnąć do 11 listopada ile się da (chciałabym 5 kg, ale 3kg mnie też zadowoli)
Wracam do codziennego pisania i pilnowania diety. Pisałam kiedyś, że udało mi się w miarę osiągnąć równowagę dietową. Obawiam się jednak, że sprawdza się to tylko przy spokojnym trybie życia. A ja niestety balanguję co weekend... co kończy się tyciem. Dziś waga (po szaleństwach na Ukrainie) sprawiła mi bardzo niemiłą niespodziankę – prawie 64kg (zepsuta, czy co???) będę wiec uważać na jedzenie montiniakowo (WaszkoMM) i ograniczać kalorie do około 1200-1500 - ale tylko szacunkowo, na oko jestem zbyt leniwa żeby dokładnie liczyć.
Moje postanowienia na jesień:
węgle (szczególnie pieczywo) głównie na śniadanie (raz dziennie) i w miarę bez tłuszczu (oczywiście bez przesady, bo np. nie cierpię serków 0%) dozwolone serki wiejskie light i maślankowy ser (ma 1,5%), jajka gotowane lub smażone na teflonie, wszelka ryba (wg MM). Wiem, że pieczywo nie sprzyja diecie – ale nie potrafię bez niego żyć – lepszy kawałek chlebka PP lub razowca pod kontrolą na śniadanie niż potem nocny rzut wieprza na bułki z masłem
jako wyjątek zostawiam rosół i pomidorową z makaronem na obiad (ewentualnie inne zupy – grzybowa z łazankami czy ogórkowa z ryżem) ale wtedy nie zjem żadnych węgli na śniadanie. Czyli jeden posiłek węglowy w ciągu dnia.
każdy posiłek musi zawierać białko
ograniczę do minimum tłuszcze zwierzęce (wyjątek tłuste ryby) (nie wiem po co to piszę, od dawna jem ich śladowe ilości – najgorszy jest ten ser żółty, feta i mozarella)
nie jeść ziemniaków częściej niż raz na miesiąc ( i bez tłuszczu gotowane w mundurkach)
nie jeść paskudnych klusek o wysokim IG, tylko makarony twarde i pełnoziarniste.... Jako paskudne kluchy uważam: pyzy, kopytka (chlip, chlip) leniwe, śląskie, wszelkie pierożki, naleśniki.... ( na szczęście nie lubię niczego na słodko, więc połowa problemu z głowy)
nie jeść słodyczy częściej niż raz w miesiącu (wyjątek gorzka czekolada pow. 70% kakao, jem ją prawie codziennie, ale w ilości nie większej niż 1-2 kosteczki i też postaram się ograniczyć) i nie ma się co oszukiwać, że zero słodyczy – i tak nie wytrzymam na widok serniczka czy szarlotki... na szczęście umiem poprzestać na jednym kawałeczku.
zero panierek (oj, jak boli...... chlip, chlip....)
więcej kaszy szczególnie jęczmiennej (niski IG) gryczanej nie cierpię...., manna i kus-kus odpadają (wysoki IG) macie może jakieś pomysły na dania gorące czy sałatki (beztłuszczowe ew. z oliwą) z kaszy jęczmiennej drobnej czy pęczaku??
planować jedzenie – u mnie to działa rewelacyjnie ( i nie kupować niczego wykraczającego z jadłospisu )
nie pić piwa. Alkohol najwyżej dwa razy w tygodniu i tylko wino wytrawne, lub pół wytrawne, do posiłków tłuszczowych ( to chyba będzie najtrudniejsze)
pilnować ilości błonnika w jedzeniu
uważać na dostateczną ilość płynów – ponieważ idą chłody, głównie herbatek czerwonych, zielonych, owocowych (mam w planach kupienie jakieś mieszanki na lepsze spalanie)
fitness od października 2x w tygodniu + koniki 1x w tygodniu. W listopadzie 3x + basen
Ostatnio jest u mnie do bani żywieniowo, do bani ruchowo.... A to bardzo alkoholowo i bardzo wesoło. Chyba, że do ruchu zaliczę 10 godzin łażenia po Lwowie, łażenie po górach... (co to za ruch jak waga gna w górę)
menu planowane na poniedziałek 25 września
Śniadanie 8.30: grahamka, kubeczek kefirku 0%, pomidor z cebulką i koperkiem.
lunch 14.00: sałatka: ser biały wędzony, ogórek zielony, sałata lodowa, sos sojowy, oliwa, koperek
Kolacja 18.00 pierś z indyka duszona z papryką zieloną, cebulką i pomidorem, brokuł.
12.30 - nadal w pracy. Po tym śniadanku jestem piekielnie głodna. O 10,30 piję kawę, czarną, bo nie cierpię mleka 0%. Nie pomaga. Jem więc o 12 tę sałatkę, którą miałam jeść o 14. nie wiem co będzie dalej. Na razie zatkałam się dużą ilością sałaty. Żołądku, litości, zmniejsz się i nie każ mi tak cierpieć Piję dużo, dziś już jedna herbatka czerwona 0,5 l., dwie herbatki zielone (opuncjowa i brzoskwiniowa) też po pół litra... teraz sączę pół litra zwykłej czarnej – wiem, że jest mniej zdrowa, ale lubię ją i nie tuczy Echhhh. Zalewanie pustego worka żołądkowego też nie pomaga..... a do kolacji daleko. Nawet nie chcę myśleć, co będzie po kolacji. Postaram się w razie wielkiego głodu poprzestać na jabłku.
21.15 – w domu. Uciekam spać z nadzieją, że jutro będzie lepiej – oczywiście nie chce mi się jeszcze spać, uciekam przed głodem (może łakomstwem ). Jabłko pożarłam i jeszcze na dodatek zapiłam małym kefirkiem (0%)
ogólnie bilans jedzeniowy dnia jest w porządku. Gorzej z ruchem tylko nerwowe kursy głodomora do lodówki – na szczęście na pusto, bez podjadania
wtorek 26 września
menu
Śniadanie 8.30: grahamka, śledź, pomidor, cebulka
obiad 14.00: pierś z indyka duszona z papryką zieloną, cebulką i pomidorem, fasolka szparagowa
Kolacja 18.00 sałatka: ser biały wędzony, sałata lodowa, szczypiorek, pomidor, rzodkiewka, sos sojowy, oliwa
czwartek 28 września
Lepiej nie mówić o środzie i dniu dzisiejszym.
Byle co po drodze. Nie mogę się pozbierać. Nie dość, że za dużo żrę, to i piję za dużo. Brzuch coraz większy mam. Buuuu. Jak tu się opanować?? Zawsze potrafiłam wziąć się w garść, a teraz jakoś mi nie idzie. Dwa dni dobrze, a dalej klops.... Dziś na pewno się nie uda... Może od pierwszego..... Albo od poniedziałku.....echhh.
Piątek 29 września
Waga stoi. To i tak dobrze, że skończyła z tendencją wzrostową. Kolejne postanowienie poprawy – tym razem od niedzieli, od pierwszego. Zapytacie dlaczego nie od dziś?? Bo mam za dużo pokus w lodówce (ser żółty, wiejska kiełbasa, zapas piwa, zsiadłe mleko wiejskie, lody....). Przede wszystkim nie będę się oszukiwała, wiem, że nie wytrzymam. Umiem nie kupić, ale nie zjeść nie potrafię, jak człowiek głodny, a ser pleśniowy woła Cię do lodówki... Mąż też musi się odchudzać, to zaczniemy razem i nie będzie mi przynosił smakołyków do domu. Dieta jak wiadomo WaszkoMM (Montignac lekko zmodyfikowany), Dla męża zwykłe MŻ (też będzie jadł prawie MM, bo nie będę dwa razy gotować ) do zrzutu mamy prawie tyle samo
Ja: 64 do 55 czyli 9 (wzrost 163-4)
On: 82 do 74 czyli 8 (wzrost 174)
Zrobiłam sobie ogólną rozpiskę – jak pamiętacie, uwielbiam wszystko zaplanować.
Oto tabelka z rozpiską tygodniową
Czyli dwa posiłki białkowo – tłuszczowe i jeden białkowo – węglowy.
1 października niedziela
menu planowane:
woda z miodem i cytryną
Śniadanie 9.00: jajecznica z cebulą, papryką i szypiorkiem, ogórki małosolne
kawa z mlekiem 11.00
obiad 14.00: zupa pomidorowa z makaronem razowym (zabielana maślanką)
Kolacja 18.00mielony z indyka (bez bułki, z odrobiną granulatu sojowego + jajko), kalafior
Już się boję
W weekend będę na działce, więc odezwę się dopiero w poniedziałek
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Dwa grubasy nad Wetlinką
Na Semerek
Na górze
W trawie na Połoninie
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Zakładki